piątek, 18 maja 2018

Znów był 16 maja, czyli świętujemy 2 rocznicę bloga :-)

My tu gadu gadu, piszu piszu, czytu czytu… a tu się okazało, że niepostrzeżenie i całkiem znienacka, minęła właśnie 2 rocznica założenia mojej strony. Jako, że tradycyjnych świąt bloggerskich nie ma wcale, albo też są na tyle niszowe, że o nich jeszcze nie słyszałem, to uparcie trzymam się wątłej tradycji ustanowionej w zeszłym roku, by akurat TEN DZIEŃ, co roku odpowiednio celebrować. Szczególnie, że w dalszym ciągu uznaje, że taka rocznica to całkiem dobra okoliczność by w krótszej formie niż mam to zwykle w zwyczaju, skreślić kilka ogólnych zdań związanych z prowadzeniem i funkcjonowaniem bloga. Raz na rok warto się zatrzymać w codziennym biegu i odnieść się do tego, co wydarzyło się w ostatnim czasie oraz podzielić planami na przyszłe publikacje. To oczywiście nie wszystko, bo jak zwykle można też liczyć na garść statystyk z „kuchni” blogowania a na samym końcu czeka niespodzianka, bo będą nawet specjalne zaproszenia dla czytelników J. Zatem dajemy z tematem.

Na dobry początek jednak musi być jakaś ilustracja. Dziś będzie to fotka utrzymana w stylu z epoki, bo w końcu Stanisław August Poniatowski znany był z tego, że wyjątkowo często doceniał swych poddanych, nagrodowymi żetonami i medalami ze swoją ufryzowaną podobizną. Pomyślałem sobie nieskromnie, że jak by dziś jeszcze żył, to może i mnie by taki sprawił J. W końcu nieprzerwana dwuletnia reklama w każdych czasach, ma swoją realną wartość. A ja tu przecież niemal, tydzień w tydzień robię z jego monet główny temat zamieszania. A wyniki mam, bo przecież trzeba przyznać, że w ostatnim okresie numizmatyka SAP znacznie „przyspieszyła” i zyskała nowe grono sympatyków. Jednak żeby nie przewróciło mi się w głowie oraz by dodatkowo zmotywować mnie do dalszych wysiłków, to na zachętę niech to będzie jakiś skromniejszy z medali SAP. Idealnie sprawdzi się taki, wręczany w nagrodę za postępy w nauce oraz publiczne popisywanie się nabytą wiedzą. Na lepsze nagrody, trzeba będzie sobie jeszcze bardziej zasłużyć kolejnymi tekstami J. Zatem oto i ON, mój pierwszy wirtualny medal. Wyrażenie „DILIGENTiAE” tłumaczone jest najczęściej, jako „pilność”, czyli nawet pasuje. W końcu 98 wpisów w 2 lata samo się nie napisało J.
Tak pięknie o tym medalu pisał Edward hr. Raczyński w swoim dziele „Gabinet Medalów Polskich”, gdzie umieścił ten numizmat pod numerem 493, że aż musze to udostępnić.  Cytuję teraz dwa fragmenty:

„Skład liter SAR znaczy Stanislaus Augustus Rex. Nad nim królewska korona i do koła dwie gałązki laurowe. Strona odwrotna: wieniec dębowy. Na środku onego napis DILIGENTIAE, pilności. Medal srebrny dla nagrody pilniejszym kadetom bity.”

„Lubo przekonanie o potrzebie i pożyteczności nauk, honoru miłość i żądza chwały, dosyć potężnemi zdają się być pobudkami, nakłaniającemi uczciwą młodzież do pilnego przykładania się do nauk, jednak poważne uznanie zasługi, wielkiem staje się zachęceniem do pomnożenia tej usilności i najskuteczniejszem napomnieniem do naśladowania dla tych, którzy onego osięgnąć niezdołali. Przekonany o tej prawdzie król Stanisław August medal ten przysposobił naprzód dla szkoły głównej wojskowej albo kadetów, aby młodź w tym korpusie ćwicząca się w miarę pilności i postępków swoich chlubną nadgrodę odbierała. Gorliwość królewska o rozkrzewienie nauk, rozciągnęła rozdawanie tej honorowej nadgrody do wszystkich cóżkolwiek znaczniejszych szkół po całym kraju. Na końcu każdego szkolnego roku gdy młodź popis publiczny z nabytych nauk czyniła, w obecności zgromadzonych najzacniejszych, każdej prowincyi obywatelów, przytomny godnością innym przodkujący, królewskiem imieniem oddawał te medale tym, którzy podług zaświadczenia przełożonych i nauczycieli i danego dowodu na publicznym popisie, innym przodkowali.”

OK, a teraz wróćmy do żywych. Napiszę teraz w kilku zdaniach o tym, co już za nami, czyli co szczególnego w mojej ocenie wydarzyło się na blogu w ostatnim roku. Główna cecha, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to ta, że wciąż chce mi się pisać nowe teksty i rozwijać tą stronę. Ogień pasji nie wygasł, mimo tego, że czasem trzeba dolewać do niego nieco oliwy. Gdy motywacja jest cały czas utrzymana na odpowiednim poziomie, to reszta jest jedynie technicznym wykorzystaniem czasu, możliwości i wiedzy. Z wolnym czasem było i jest w miarę OK, wszystko dobrze zorganizowane/zaplanowane i nie szykuje się (odpukać!) by to się szybko zmieniło. Możliwości również dopisują, ogarniam coraz lepiej HTML-a a i sprzęt czasem aż rwie się do pisania. Z wiedzą nieco gorzej, bo trzeba ją ciągle zdobywać, rozwijać i pielęgnować. Mogę śmiało napisać, że przez ostatni rok niemal codziennie aktywnie poszukiwałem, znajdowałem i przyswajałem sobie nowe dane, informacje i wiadomości. Czasem głowę miałem tym wszystkim nabitą jak baniak, prawdziwy cud, że to mi nie eksplodowało J. Działałem według zasady, szukajcie a znajdziecie, a jak już poszukacie to podzielcie się z bliźnimi. I to pewnie był wentyl bezpieczeństwa, przez który ulatywało ciśnienie i jakoś styki mi się nie przegrzały. Muszę się tez pochwalić, że przy odrobinie wysiłku wiele użytecznych ciekawostek i numizmatycznych perełek można znaleźć w sieci, Ja na przykład interesujących wątków do wykorzystania we wpisach znalazłem setki, stąd paliwa na nowe teksty mam pod dostatkiem, a to myszkowanie po necie wciąga i wciąż wypatruje nowych . Podpieram się oczywiście literaturą, bo w końcu biblioteczka numizmatyczno-historyczna rośnie w siłę i aż miło popatrzeć jak półki się powoli zapełniają. Tak to działa, nic samo się nie robi a ja nie urodziłem się profesorem J.

To, z czego jestem szczególnie dumny w ostatnim roku to fakt, że uzyskałem dostęp do zbiorów numizmatów Stanisława Augusta Poniatowskiego zgromadzonych w Muzeum Narodowym w Warszawie. To ogromny krok dla rozwoju moich „badań” numizmatycznych, jakie uskuteczniam na moim blogu. Warto dodać, że do stołecznego Gabinetu Monet i Medali udało mi się trafić dzięki pomocy mojego młodszego kolegi „po piórze” Tomka Poniewierki. Dzięki Tomku! Jak widać bloggerzy numizmatyczni to bardziej pasjonaci niż rywale i to jest super.  A sam gabinet w MNW to miejsce magiczne, gdzie obok fenomenalnych zbiorów numizmatów SAP spotkałem grono oddanych muzealników, na czele z kuratorem Andrzejem Romanowskim oraz kustoszami Danutą Miehle i moim ulubionym Jerzym Rekuckim, któremu często „organizuje dzień pracy” obsługą moich licznych kwerend. To wielki zaszczyt móc obcować z gronem takich fachowców-zawodowców a przy okazji miłych i bardzo uczynnych ludzi. Nie potrafię nawet zliczyć ile wpisów na blogu w ostatnim roku wzbogaciłem wiedzą zdobytą w Gabinecie Monet i Medali. A jak jeszcze w MNW pojawi się w końcu ekspozycja monet, to będę już całkiem zadowolony i z czystym sumieniem polecę to miejsce innym kolekcjonerom. To też jasno wskazuje mi mój kolejny cel – willa Czapskich w Krakowie J.

Oprócz nowego źródła danych z MNW w ostatnim roku blog zyskał również bardziej dostępną formę dla czytelników. Mam tu na myśli intuicyjny dostęp do historycznych wpisów o monetach SAP, jaki udostępniłem w panelu „Opisane Monety”. Być może ten fakt, stał się podstawą kolejnego sukcesu, jaki chciałem utrwalić, to jest do wykorzystywania moich badań w opisach aukcji numizmatycznych oraz linkowanie konkretnych tekstów z bloga do oferowanych monet. Nie będę ukrywał, że byłem tym pozytywnie zaskoczony, że są tacy sprzedawcy na krajowym rynku numizmatycznym, który zadali sobie dodatkowy trud by do wystawianych monety dodawać tego typu pogłębiające informacje. Szacuneczek Panowie, teraz musze się jeszcze bardziej starać by „mylnym błędem” nie sprowadzić kogoś na manowce J. Idąc dalej, dodatkowo na podstronie o aukcjach pojawiła się sprytna tabelka, która porządkuje i ułatwia dostęp również do tego rodzaju tekstów. Wiem od czytelników, że to pozytywnie oddziałuje na dostępność informacji oraz możliwość szybkiego wyszukania potrzebnych danych. Nie chwaląc się, sam nie raz korzystam z tych nowych udogodnień J. Jeśli chodzi o tego typu nowinki „techniczne”, to nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i w dalszym ciągu szukam pożytecznych dodatków, które mógłbym z powodzeniem wykorzystać na blogu. Na koniec zwrócę jeszcze uwagę, że założyłem i dodałem na stronę specjalnego maila do kontaktu, który umieściłem „na widoku” w panelu dumnie zatytułowanym - „O mnie”. Być może dzięki temu blog wciąż zyskuje nowych czytelników. W tym wielu takich, którzy mają swoje pytania i uwagi, którymi chcą się ze mną podzielić. Tu musze przyznać, że prowadzę ostatnimi czasy naprawdę ożywioną komunikację z innymi miłośnikami monet SAP. To duża zmiana versus poprzedni rok, więc chciałem ją teraz specjalnie podkreślić i podziękować za wszystkie komentarze pod wpisami i maile.

Patrząc na statystyki z liczbą odsłon, to dokładnie dnia 16 maja 2018 roku zarejestrowałem ich niezwykłą liczbę, wynoszącą 88 888 wejść. Jak się o tym dowiedzą miłośnicy „rzadkich” numerów na banknotach, to może i oni się tu do mnie zlecą, w końcu takie „radary” to bardziej ich klimaty J. We wpisie rok temu chwaliłem się niesamowitą jak na moje oczekiwania liczbą 29 300 odsłon. To, co mam napisać teraz, jak kolejnych 60 tysięcy przybyło w takim samym okresie? Szok i niedowierzanie. Miło mi, że się tu czasem pojawiacie - to jedyne, co mogę sensownego napisać. Poniżej dokumentująca ten fakt ilustracja.
Jeśli miałbym napisać konkretnie, z jakich artykułów jestem najbardziej zadowolony w drugim roku blogowania, to musze nieskromnie zaznaczyć, że tak jak każda matka….  kocham wszystkie swoje dzieci, nawet te rude J. Jednak po dodatkowych 30 sekundach do namysłu, szczególnie wyróżniłbym te tematy, które miałem w głowie jeszcze przed uruchomieniem bloga i teraz mogę je odfajkować, jako „zrobione-napisane”. Lubię to uczucie, gdy ciśnienie związane z ważnym tematem, jaki od roku „siedzi mi z tyłu głowy” wreszcie opada i na krótką chwilę pojawia się zadowolenie oraz większy luz. Na pewno takimi monetami, z którymi bardzo chciałem się zmierzyć był talar „zbrojarz” z 1766 i ostatnio opublikowana dwuzłotówka z 1768. Te monety były w grupie „must have” i zadanie zostało wykonane w 100%. Z innych wpisów, cieszy mnie wiele drobiazgów, takich jak wieczne wplątywanie w teksty ważnych wątków historycznych, tematów muzyczno-poetyckich związanych z Jackiem Kaczmarskim oraz wykorzystywanie bieżących wydarzeń społeczno-politycznych do ożywienia strony. Prywatnie jestem raczej osobą optymistyczną z dużym poczuciem humoru, dlatego lubię jak coś się dzieje i stoję na stanowisku, że w numizmatyce nie zawsze wszystko musi być śmiertelnie poważne. Liczni fani serialu „Klan” i doktora Tadeusza Koziełło wiedzą, o czym piszę J.

To były moje subiektywne typy, jednak dzięki statystykom ze strony blogger.com dysponuje obiektywnymi danymi na temat ilości wyświetleń poszczególnych wpisów. Nie przywiązuje do tego jakiejś szczególnej uwagi i wagi, ale rocznica jest idealnym momentem by po to sięgnąć. Poniżej 10 najbardziej poczytnych tekstów zdaniem… mojego bloga.
Od roku niezmiennie, najwyższą popularność osiąga tekst o skradzionej pocztowej przesyłce z „moją” dwuzłotówką z 1777. Artykuł niestety nie pomógł w jej odszukaniu. Sprawa na policji na te chwilę umorzona, Poczta Polska się nie poczuwa, a starszy gość-listonosz, który maczał w tym wszystkim palce - obrażony odwraca głowę w drugą stronę jak mnie mija na ulicy. Ja jednak nie przestaje mieć nadziei, że kiedyś ta moneta w końcu gdzieś wypłynie, a ja dostane o tym informacje i przy tym będę. Na drugie miejsce wysunął się tekst z o zmianach w prawie dotyczących poszukiwań zabytków i ich kolekcjonowaniu. W sumie nic dziwnego, bo temat głośny i gorący a do tego dotyczy przecież sporej grupy miłośników historii. Być może kiedyś ten tekst doczeka się nawet kontynuacji. Zobaczymy jak sprawa się rozwinie. Na 3 miejscu nadal utrzymuje się wpis z 2016 roku dementujący istnienie dwóch roczników 10-cio groszówek 1794-5. Jak widać powyżej, większość tekstów w pierwszej 10-tce to te nieco starsze wpisy. Nowsze artykuły muszą sobie na taką popularność zapracować. Jak będzie, to jednak dopiero czas pokaże.

Teraz jeszcze chciałbym się podzielić danymi, które są istotne dla każdego autora, czyli na temat stron internetowych, które odsyłały czytelników do mojego bloga. Oczywiście wiele z tego dzieje się po za mną i nie mam pojęcia, kto i dlaczego to robił. Mam jednak nadzieję, że były to jakieś pozytywne komentarze i stąd brały się te odnośniki. Być może, sam też to w jakiś sposób nakręcam, gdyż mam kilka ulubionych forów w necie, gdzie czasem można spotkać moje posty, a w każdym z nich jest link do bloga w opisie. Jak sądzę, to również dobra droga do pozyskiwania nowych czytelników zainteresowanych tematem. Sam zresztą też wchodzę na linki udostępnione przez innych użytkowników, szczególnie tych, których znam i cenie sobie ich opinie. Zobaczmy, więc jaka strona „zapracowała” najbardziej na popularność mojego bloga i komu muszę podziękować.
Najważniejszy niezmiennie okazuje się być facebook, który przyciąga do mnie najwięcej czytelników z zewnątrz. Sam nie jestem aktywny na tej stronie, więc zakładam, że cały ten ruch pochodzi od miłośników, którym spodobało się coś na moim blogu i podlinkowali któryś tekst.  Na drugim miejscu plasuje się „wujek Google”, który jest moim wielkim przyjacielem, bo przecież niemal w każdym wpisie wykorzystuję materiały wyszukane w jego niezmierzonych zasobach. Dzięki wuju J. W czołówce również pokazały się moje ulubione strony, fora i blogi. Taki to właśnie nowoczesny network marketing. Ja również często polecam strony i teksty, które są wartościowe i mnie szczególnie zainteresują, więc nie widzę w tym nic zdrożnego, jak ktoś czasem uzna, że i mój blog też jest tego warty. To miłe i naturalne J.

Zanim w końcu napisze kilka zdań o planach na przyszłość, to skończę temat statystyk. Wiem, że są takie osoby spośród czytelników, których szczególnie interesują dane o liczbie wyświetleń według
kraju. Nie pytam, po co im to J. Szczególnie, że tajemnicą poliszynela jest fakt, że ta statystyka pokazuje jedynie gdzie stoi serwer, przez który łączyli użytkownicy. Co jak wiadomo wcale nie musi być tożsame z krajem ich zamieszkania lub tym bardziej pochodzenia. Ok popatrzmy na tę ostatnią dziś statystykę.Na pierwszym miejscu brak zaskoczenia, zdecydowanie wygrywa nasz piękny kraj ze stolicą nad rzeką Wisłą, nad którą właśnie teraz siedzę i dziergam ten wpis. Takie ładne otoczenie dziś sobie zorganizowałem. Plaża Poniatówka rulez! Na drugim miejscu Rosja, co pewnie ma związek z tym, że często wspominam o naszych wschodnich sąsiadach. Niestety nie są to najczęściej miłe wstawki, ale to przecież nie może dziwić, zważywszy na naszą historię oraz sytuacje geopolityczną w XVIII-sto wiecznej Rzeczpospolitej. Trzecie miejsce przypadło „serwerom” z Wielkiej Brytanii, a to pewne zaskoczenie. Czyżby nasi rodacy opanowali już cały Londyn i okolice? No w sumie to nie wiem, czemu mam zawdzięczać taką popularność na wyspach. Na kolejnych miejscach rankingu plasują się inne duże kraje i narody, których historia często łączy się z Polską, więc być może interesuje kogoś numizmatyka naszego króla. W każdym bądź razie serdecznie zapraszam bez względu na kraj, pochodzenie i religię. Jak widzę miałem nosa, gdy na blogu dodałem opcję „wybierz język”. Ciekawy jestem jak się ona sprawdza, szczególnie zważywszy na skróty myślowe i te wszystkie cudzysłowie, które tu nagminnie produkuje. Oj cos czuję, że mogą mieć ciężko by dobrze mnie zrozumieć, ale w sumie.. od czego są te wszystkie zdjęcia, jakich na mojej stronie jest pełno. Przydają się jak widać J.

A teraz kilka zdań o tym, co będzie się tu działo w przyszłości. Generalnie wielkich zmian nie przewiduje. Jak już pisałem, tematów mi z pewnością nie zabraknie, więc będę kontynuował raz obrana drogę. Obecnie mam zaplanowanych około 50 kolejnych wpisów a cały czas z boku dochodzą nowe związane z bieżącymi wydarzeniami oraz aukcjami. Tym samym zwolennicy stabilizacji mogą być spokojni J.  Planuję jednak kilka drobnych nowości, które być może jeszcze bardziej ożywią stronę. Między innymi takich, związanych z relacjonowaniem na blogu wstępnie zaplanowanych wizyt w muzeach, na wystawach numizmatycznych oraz wycieczek do ciekawych miejsc związanych z królem Stanisławem Augustem Poniatowskim. Mam w planie przeprowadzić kilka tego rodzaju podróży, w tym też zagranicznych. Zobaczymy jak mi to wyjdzie. Dotychczas jakoś trudno mi się było za to zabrać, ale teraz bardzo chciałbym wreszcie zrobić krok w tym kierunku. Nie dość, że sam wzbogaciłbym swoją wiedzę i kontakty to jeszcze mógłbym to potem z powodzeniem wykorzystać na blogu by zachęcić do takich aktywności.

Drugim nowym obszarem do ewentualnego zagospodarowania na blogu będzie mój przyszły udział w spotkaniach i wydarzeniach poświęconych numizmatyce. Dotychczas bardzo rzadko decydowałem się by wypełznąć ze swojej „bezpiecznej przystani” i wystawić się gdzieś na światło dzienne. Byłem, co prawda na kilku interesujących spotkaniach zorganizowanych przez Polskie Towarzystwo Numizmatyczne w Warszawie, jednak wówczas maksymalnie starałem się zachować daleko posuniętą anonimowość. Najczęściej nie znałem osobiście większości z obecnych i byłem jedynie kolejnym pasjonatem, który dołączył na spotkanie wchodząc do siedziby PTN-u „z ulicy”. Teraz wiem, że nie pójdzie mi już tak łatwo, gdyż w tak zwanym „międzyczasie” poznałem kilku sympatycznych kolegów-miłośników monet i ten mój krąg znajomości powoli, ale jednak stale się powiększa. Niektórych sam zaczepiłem, jak mój ulubiony numizmatyczny Youtuber Krzysiek Jurko LINK , którego wywołałem do odpowiedzi w jednym z wpisów. Te znajomości to dla mnie bardzo ważna zmiana, bo przecież bratnich dusz nigdy za wiele. Jestem zadowolony z takiego obrotu spraw i wiem, że w dużej mierze udało mi się zawrzeć te wszystkie kontakty właśnie dzięki prowadzeniu bloga. Nieśmiało zaryzykuję nawet publiczną deklarację, że zamierzam te znajomości pielęgnować, co dotychczas niestety nie było moją mocną stroną. Podsumowując nowości, jakie przygotowuje, to oprócz standardowych działań, szykują się relacje z wizyt, wycieczek i spotkań. Jednym zdaniem - większa aktywność w plenerze, co powinno zaowocować kilkoma, mam nadzieję ciekawymi wpisami J.

Idąc już nowym torem i zwiększając swoją aktywność w plenerach, już teraz zapraszam miłośników monet SAP na wyjątkowy (mam głęboką nadzieję) wykład, jaki w czwartkowe popołudnie dnia 24 maja, odbędzie się w auli Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Mam zamiar się tam pojawić i na żywo wysłuchać, co mój Szanowny Kolega blogger Tomek Poniewierka prowadzący stronę „Moja Numizmatyka” LINK ma do powiedzenia w sprawach tak mi bliskich, jak kolekcjonowanie monet z okresu Poniatowskiego. Będzie to dla mnie znakomita okazja na spojrzenie na moją słabość do monet SAP z boku, oczyma osoby, która zajmuje się tym zawodowo i wie o numizmatyce zdecydowanie więcej niż ja. Temat trafiony w punkt, więc jak tu nie być na takiej imprezie? Nie mogłem sobie tego odmówić i Was również na to wydarzenie serdecznie zapraszam. Z tego, co wiem to wstęp jest wolny i są jeszcze miejsca (żart J). Być może, będzie okazja się poznać i zamienić kilka słów. Poniżej oficjalne zaproszenie ze strony łódzkiego oddziału PTN.

Ale to nie wszystko, bo przecież już w piątek 9 czerwca wielkimi krokami zbliża się wydarzenie bez precedensu w historii polskich aukcji numizmatycznych. Otóż Damian Marciniak z GNDM, jak to ma w zwyczaju zrealizuje kolejny projekt, który kiedyś publicznie zapowiedział. Otóż w ten piątkowy wieczór, jeszcze przed aukcyjnym szaleństwem, pojawi się apetyczna przystawka w formie mini-konferencji numizmatycznej z bardzo ciekawymi tematami i niezwykłymi prelegentami. Osobiście uważam, że to świetna idea i bardzo kibicuje takim przedsięwzięciom, które nie są nastawione wyłącznie na zysk ze sprzedaży, ale także niosą uniwersalną korzyść dla środowiska kolekcjonerów. Ja też tam będę i mam zamiar świetnie się bawić. Szczególnie, że nie jest tajemnicą, iż jednym z czterech wykładowców będzie Rafał Janke, który jak powszechnie wiadomo jest wybitnym znawcą numizmatyki okresu SAP. To dla mnie szczególny moment, gdyż to właśnie Rafał Janke, jako pierwszy dostrzegł we mnie potencjał i wsparł swoimi cennymi radami i materiałami moje niezdarne początki blogowania. Miło będzie się spotkać i posłuchać, co ma do powiedzenia, bo z pewnością przygotuje jakiś ciekawy temat związany z naszym ulubionym okresem numizmatyki. I jak tu nie być w tym miejscu, kiedy będą rozgrywać się takie atrakcje? I co zrobić z taki miło rozpoczętym piątkowym wieczorem? Te dwa pytania zaprzątać będą mi głowę już wkrótce J. Zapewne uda mi się na nie szybko znaleźć odpowiedź J. W każdym razie zapraszam do pięknych salonów hotelu Marriott, być może to będzie kolejna dobra okazja, żeby się poznać i porozmawiać. Poniżej wstawka ze strony Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka, w której organizatorzy informują o czekającym nas „Wieczorku Numizmatycznym”.
Mam nadzieje, ze w dzisiejszym wpisie udało mi się pokazać, że nie spoczywam na laurach. Sporo będzie się działo, bo plany mam naprawdę skrystalizowane i ambitne. Oczywiście nic na siłę, bo musi mi zostać jeszcze miejsce na luz i relaks oraz na spokojne podziwianie piękna numizmatyki Polski Królewskiej. OK, na dziś to już wszystko. Jeszcze raz dziękuję za ogromną porcję pozytywnej energii, jakiej codziennie dostarcza mi tworzenie strony, która w oczach miłośników monet uchodzi za miejsce przyjazne i czasem nawet całkiem pomocne. To działa na mnie niemal jak eliksir młodości. A kto mnie zna osobiście, to wie, że do młodzieniaszków to ja już (dość długo) nie należę J.  Obyśmy się za rok spotkali w równie dobrym zdrowiu i humorach. Do zobaczenia niebawem, przy kolejnym wpisie J.

W dzisiejszym wpisie wykorzystywałem materiały pochodzące z niżej wymienionych źródeł: Edward hr. Raczyński „Gabinet Medalów Polskich”, Polskie Towarzystwo Numizmatyczne oddział w Łodzi http://lodz.ptn.pl/aktualnosci/ , strona na facebooku Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka https://www.facebook.com/gndmpl/posts/984946398319906 , , strona numizmatyczna „Money for nothing” http://www.m4n.pl/ , statystyki udostępnione przez aplikację blogger oraz inne wyszukane za pomocą google grafika.

1 komentarz:

  1. Gratuluję nie tylko świetnych statystyk (choć są one również ważne), ale przede wszystkim jakości wpisów i poziomu, który niezmiennie utrzymuje Pan od dwóch lat. Życzę kolejnych takich rocznic :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń