wtorek, 18 października 2016

Dwuzłotówki z 1774 roku, czyli monety wybite z kościelnych monstrancji

Jak się okazuje są takie lata w mennictwie za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego, do których się często i chętnie wraca, bo dzieje się w nich bardzo wiele ciekawych zdarzeń. Są to lata ciekawsze od innych, szczególnie pod względami tego, co działo się w ówczesnym mennictwie. Zatem naturalne jest, że od opisywania właśnie takich roczników zaczynam swoje wpisy na blogu. Jak na początku publikowania pisałem, że mennictwo w dziesięcioleciu zawierającym się latach 1770-1780, jest stosunkowo ubogie i raczej niszowe pod względem nakładów, to wszystko była prawda. Ale jak okazuje się nawet w takich trudnych politycznie i gospodarczo czasach są historie niesamowite,  historie związane z mennica warszawska, które są godne szerszego omówienia. Jednym z takich moich ulubionych roczników jest właśnie rok 1774. Całkiem niedawno opisałem już emisję srebrnych groszy z tego roku a teraz znów zanurzam się w ten czas, lecz tym razem scharakteryzuję emisje dwuzłotówek a przy okazji dodam kilka ciekawostek dla okraszenia artykułu. Poniżej dla wprowadzenia w klimat stolicy lat 70-tych XVIII wieku prezentuje fragment słynnego obrazu Canaletta „Widok Warszawy od strony Pragi”, który został namalowany właśnie w tym czasie..


Więc może na początek, jaki był ten 1774 rok dla mennictwa w czasach SAP? Generalnie kraj jak już pisałem zmagał się w tym czasie z ogromnym kryzysem gospodarczym, który miał bezpośredni wpływ również na działalność menniczą, która przezywała ciężkie chwile. Przede wszystkim rynek krajowy zalany był pruskimi fałszerstwami, ponieważ ten czas to apogeum produkcji i wprowadzania falsyfikatów, które opisuje w innym wątku. Po drugie władza nie potrafiła znaleźć skutecznej broni na zatamowanie tego procederu. I to właśnie w roku 1774 po raz pierwszy padł pomysł, by zacząć wybijać monety z czystego srebra. To miało zapobiec wprowadzaniu do obrotu monet z zaniżoną próbą srebra. Nie potrafię sobie wyobrazić jak autorzy tego pomysłu chcieli tę ideę wprowadzić w życie. Byłyby to prawdopodobnie pierwsze polskie bulionówki w czasach nowożytnych. Do realizacji nie doszło jak mniemam również z tego powodu, że przy ogromnym deficycie srebra na rynku pomysł nie miał racji bytu i okazał się, jak to sformułował Mieczysław Kurnatowski w publikacji „Przyczynki do historyi medali i monet Polskich bitych za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego” - niepraktycznym. Dość powiedzieć, że w tym okresie, aby w ogóle mennica warszawska mogła prowadzić jakąkolwiek działalność istniała konieczność skupowania i przebijania rosyjskich rubli. Z braku srebra często praca w mennicy stała a załoga często wykonywała czynności porządkowe lub serwisowe. Kiedy produkcji nie było, mennica przynosiła jeszcze większe straty (niż normalnie) i istniał nawet głośny problem z brakiem środków na wypłaty dla pracowników. Pisze głośny, ponieważ zaległości sięgały I kwartału 1771 roku (temat nie był nowy) i problem nabrzmiał na tyle, że dotarł aż do króla. To właśnie miłościwie panujący, jako właściciel mennicy musiał wziąć na siebie odpowiedzialność i pokryć wszelkie koszty. A że z kasą było w tym roku krucho niech dowiedzie fakt, że Stanisław August nie wypłacił załodze zaległych pensji od razy tylko obiecał to zrobić w przyszłym roku… 

Problem z zaopatrzeniem w surowiec był ogromny i odciskał swoje piętno na całej działalności menniczej. Nie znaczy to, że nie biło się w tym roku monet. Produkowano „na pół gwizdka”, czyli ani nie etyle ile by było można ani nie tyle ile trzeba by było wybić monet by zaspokoić zapotrzebowani krajowe.  Rządzący szukali rozwiązania i znajdowali je głównie w ustanawianiu podatków i ceł, które należało opłacać srebrem lub zlotem, które potem w zamyśle miało wędrować do mennicy i służyć, jako surowiec. Mimo tego, że Polska była krajem wielokulturowym nie było wtedy mowy o dzisiejszym „szacunku dla różnorodności”. I tak, Żydzi i zagraniczni kupcy byli zobowiązani płacić cła złomem metali, którego cena była ustalona dla nich odgórnie i niekorzystnie, czyli wychodziło po 16 i 22 ½ grosza za dukata. Natomiast „kupcy polscy chrześcijanie” mogli płacić cła srebrem lub złotem liczonymi według normalnych stawek. Trzeba przyznać, że to ciekawa inicjatywa. Nie chce niczego sugerować… aktualnemu rządowi, bo raczej w zjednoczonej Europie teraz by teraz to już nie przeszło J

Jezuickie Sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej
Przejdźmy teraz tytułowego, „czyli” – kościelnego srebra ze zlikwidowanego zakonu Jezuitów. Abstrahując od kontrowersyjnej i „politycznej” decyzji papieża Klemensa XIV, delegalizującego zakon Jezuitów i przepadek ich dóbr, trzeba powiedzieć, że w ówczesnych czasach Polski rząd i władze kościelne bez większego sprzeciwu wykonały zalecenia Watykanu. Dobra zakonu w Polsce posłużyły między innymi, jako fundamenty do realizacji reformy oświatowej Komisji Edukacji Narodowej i w większości zamienione zostały w placówki szkolne. Trzeba pamiętać, że Jezuci to był wówczas potężny i bogaty zakon mający ogromne wpływy polityczne i majątek. Wpływy w polityce, która ówczesnym porozbiorowym zamieszaniu często nie szła „pod rękę” z patriotyzmem, lecz jak to polityka - sprzyjała raczej interesom silniejszych, czyli w tym przypadku zaborców. Co pośrednio tłumaczy fakt, że tylko Prusy i Rosja nie zdecydowały się wykonać decyzji Papieża i na ich terenach oraz na terenach dawniej polskich znajdujących się ówcześnie pod zaborami, zakon działał normalnie. Można nawet powiedzieć, że to caryca Katarzyna II była wybawieniem z kłopotów i sprawcą tego, że Jezuici przetrwali najtrudniejsze czasy. Dodajmy tylko, że na Litwie i w Koronie powołano specjalne Komisje Rozdawnicze, których zadaniem było rozdysponowanie majątku po zlikwidowanym zakonie, który oszacowany został na ogromna kwotę 32 milinów złotych polskich. Nie ustrzeżono się przy tym oczywiście korupcji, defraudacji i pospolitego złodziejstwa.  Delegalizacja to gorący temat i nie będziemy w niego za głęboko wchodzić – w końcu obecny Papież Franciszek też jest członkiem tego zakonu, więc jak widać, władze kościelne już dawno uporały się z tym problemem. Dla nas ważne jest to, że z punktu widzenia ożywienia gospodarki Polski, decyzja o likwidacji zakonu była korzystana i sprawiła, że XVIII wieczna władza uwłaszczyła się na tym majątku. Srebro i złoto (nie wyłączając monstrancji) pozyskane z majątku jezuitów w znacznej części trafiły do mennicy i posłużyły, jako surowiec do bieżącej produkcji. Używam sformuowania „w znacznej części”, gdyż szacuje się, że nawet połowa dóbr przeznaczonych pierwotnie dla mennicy nigdy tam nie dotarła, ponieważ wcześniej została przejęta przez nieuczciwych urzędników. Jaki to był zastrzyk finansowy? Jak na te czasy ogromny podajmy, więc za Kurnatowskim, jaka była wartość tych dóbr. Cytuję „Dnia 17 maja dostarczono do mennicy skonfiskowanego srebra po zniesieniu zakonu Jezuitów z klasztoru poznańskiego wartości 15,683 zł. 3 szel. z kościołów krakowskich św.Macieja 19,343 zł. 10 gr., św.Barbary 2,207 zł. 18 gr. 1 szel., św.Piotra 50,554 zł. 15 gr. W ogóle 102,678 zł. 12 gr. a podług dyarusza sejmowego z r. 1780, w ogóle z Korony 379,720 zł. 7 gr., z Litwy 166,782 zł. 12gr.” Jak więc widać zastrzyk surowca po zsumowaniu wyniósł 546,502 zł. 19 gr. Jak wielka to kwota i jak bardzo los uśmiechnął się do mennictwa SAP w tym roku możemy łatwo stwierdzić, kiedy dodamy wartość całej emisji srebrnych monet w tym roku i odniesiemy do tego jezuicki wkład. Zatem w całym 1774 roku mennica w warszawie wybiła w srebrze monet o wartości 1 009 360 zł, więc srebro pozyskane z zakonu stanowi w przybliżeniu aż 54% całej produkcji. Co ciekawe pochodzenie tego srebra jest o tyle niesamowite, że warto w monetach z 1774 roku wziąć to pod uwagę gromadząc jak najwięcej odmian i wariantów. Trzymając w ręku srebrna monetę z tego roku istnieje spora szansa, że materiał pochodzi właśnie od jezuitów i wcześniej służył do kościelnych liturgii. Ot historia zaklęta w monecie J

Rocznik 1774 jest dodatkowo ciekawy o tyle, że w tym czasie doszło w mennicy do kolejnej zmiany na stanowisku mincmajstra, co zwykle obiecuje nam kolejne odmiany monet J. Od czasu monet z roku 1772, na których pojawił się skrót A.P. aż do „prawie” końcówki roku 1774 najważniejsze z punktu widzenia kolekcjonerów monet SAP, stanowisko w mennicy warszawskiej piastował Antoni Partenstein. Był to protegowany członka komisji menniczej Jana Borcha. Wysokiej klasy specjalista,  który pracował w mennicy warszawskiej już od 1766 roku na odpowiedzialnym stanowisku generalnego probierza . Bardzo ciekawie o zatrudnieniu Partensteina pisze Kurnatowski. Cytuję „Partenstein jest Czechem i posiada własność w Pradze. Zostaje w tym czasie oskarżonym i zagrożonym konfiskatą majątku za przebywanie za granicą. Aby grożącą burze usunąć, żąda pozwolenia do wyjazd do Pragi. Otrzymuje paszport królewski, lecz gdy do Pragi powraca, zostaje aresztowany, do więzienia wtrącony i dopiero staraniem króla na wolność wypuszczony”. Barwna relacja, z której dowiadujemy się o panujących w tym czasie obyczajach zakazujących poddanym podejmowanie pracy za granicą bez zezwolenia swojego władcy. W sumie jak na zajmowane stanowisko, to nie wiadomo o tym Czechu zbyt wiele. Wiemy, kiedy zaczynał prace w Warszawie i jak piął się po szczeblach kariery wykorzystując sprzyjające okoliczności i wsparcie protektora. Mamy również wiedzę jak zakończyła się jego przygoda ze stolica Polski. Otóż wykończył go zwykły donos, jaki trafił do króla od „życzliwego” podwładnego, którym okazał się urzędnik menniczy Gottlieb Schultze. W liście do Stanisława Augusta, który przypomnijmy formalnie był właścicielem mennicy, urzędnik podaje przykłady malwersacji finansowych i pospolitego złodziejstwa, jakich dopuścił się jego pryncypał oraz informuje króla o niebezpiecznym procederze bicia monet „na jego własny użytek”. Tego było widocznie władcy już za wiele, donos wpłynął 24 października 1774 roku i od razu ruszyło tajne śledztwo, które potwierdzało zarzuty stawiane przez „życzliwego”. I tak z dniem 31 grudnia 1774 roku Partenstein został zdymisjonowany i usunięty ze stanowiska. Starty, jakie poniosła mennica z powodu machlojek swojego mincmajstara wyceniono aż na ponad 60 tysięcy złotych. Dzięki książce Władysława Terleckiego „mennica Warszawska” wiemy też, że ta dymisja Czecha miała również niekorzystny wpływ na karierę jego mecenasa i tak w 1776 roku podkomorzy Jan Borch zmuszony był ustąpić ze swojego stanowiska. Co ciekawe Antoni Partenstein po dymisji z mennicy zajął się uprawą tytoniu i ze swojej plantacji słał listy do króla oferując mu tajne informacje o machlojkach innych urzędników z mennicy. Wiemy tez, że Stanisław August z uwagą potraktował te informacje, powołał kolejna ‘komisję śledczą”, która jednak nie wykazała nadużyć.

Ale najciekawsze dla amatorów mennictwa SAP jest dopiero na końcu . Otóż Czech mimo tego, że został odwołany z dniem 31 grudnia 1774 roku, praktycznie już w grudniu został odsunięty od pracy w mennicy. Na jego miejsce powołano Eiframa Brenna, który z miejsca począł dodawać swoje inicjały na bitych w grudniu 1774 roku monetach. Z tego to właśnie powodu, w niezamierzony przez króla sposób, mamy teraz jako poszukujący numizmatycy pole do popisu w poszukiwaniach monet z 1774 roku sygnowanych inicjałami E.B. lub nawet monet z inicjałami przebitymi z A.P na E.B. Stąd otwiera się przestań na nowe odkrycia. Czy tak będzie przy okazji dzisiejszych dwuzłotówek z 1774 roku zobaczcie sami w materiale, jaki publikuje poniżej.
Na początek odnieśmy się do tego, czego możemy się spodziewać przed rozpoczęciem badania ośmiogroszówek z tego rocznika. W najnowszym i najpełniejszym (jak dotąd) katalogu monet SAP mamy informacje o nakładzie 376 444 egzemplarzy. Wiemy również, że według skali rzadkości Edmunda Kopickiego, na którą powołują się autorzy, odmiana z A.P jest częstsza i została oceniona na R1 a odmiana z E.B. jest rzadsza i otrzymała R2. Ciekawe jak ta teza się obroni biorąc pod uwagę, to co napisałem powyżej, czyli że Eifram Brenn zaczął dodawać swoje E.B. w grudniu 1774 roku, więc teoretycznie tych monet nie powinno być zbyt wiele…? Można by a priori założyć, że różnica w rzadkości występowania odmian pomiędzy A.P. a E.B będzie nawet większa. Ok., co dalej widzimy w katalog? Otóż autorzy wymieniają 3 odmiany, więc już wiemy, że dostrzegli coś jeszcze oprócz samej zmiany inicjałów zarządców mennicy i zobaczymy w dalszej części, „co to jest”. Otóż czynnikiem na podstawie, którego wyznaczyli kolejną odmianę są różnicę w interpunkcji. Do podstawowej odmiany z inicjałami A.P oznaczonej, jako 24.i, dodają odmianę 24.i1, która różni się od poprzedniej „kropką po MARCA oraz kropką po COL zamiast dwukropka”. Jak dla mnie (i pewnie dla wielu innych amatorów monet SAP) drobna różnica w interpunkcji to raczej wariant a nie odmiana, więc już na początku analizy mam uwagę do autorów katalogu. To jednak nie koniec „skarg i zażaleń”. Mam kolejną ważna uwagę, odnoszącą się do tego, że w wyżej wspomnianym katalogu pokazano tylko 3 monety odmiany) i na tym niby ma być koniec!!! Nie znajduje uzasadnienia dla tego, że nie zostały wymienione kolejne warianty monet, których różnice są widoczne gołym okiem. Szczególnie dziwię się temu, gdyż w kolejnym roczniku dwuzłotówek 1775 opisanym w tym samym katalogu są opisane dokładnie takie różnice, jakie będę za chwile opisywał a których nie zdecydowano się umieścić w roku poprzednim. Trudna do zdefiniowania niekonsekwencja autorów. Ok. to tyle teorii a teraz przejdźmy do wypełnienia luki, jaką zostawili mi autorzy, czyli do praktycznego opisania rocznika.

Na początek zacznijmy od tematów podstawowych, ile właściwie mamy odmian dwuzłotówki z 1774 roku ? Otóż jestem zdania, że są dwie odmiany tego typu monety – oba związane ze skrótami zarządców mennicy. Mamy, więc odmianę z A.P., jako pamiątkę po Czechu Antonim Partensteinie oraz E.B. na chwałę kolejnego zarządcy mennicy Eiframa Brenna. Pozostałe różnice, jakich w tym roczniku dwuzłotówki jest wyjątkowo wiele (co już za chwile) warte są odnotowania wyłącznie jako warianty. Tu wrócę po raz kolejny do Pana Chałupskiego, który definiuje odmianę, jako istotne różnice pomiędzy monetami tego samego typu takie jak znak mennicy, znak podskarbiego/zarządcy mennicy czy tez istotna zmianę w rysunku. Wszystkie pozostałe drobniejsze różnice, które można zauważyć w ramach wnikliwszej analizy odmiany są już tylko wariantami. Do nich zaliczamy na przykład odmienną interpunkcję, drobne różnice w rysunku czy tez wzajemna przesunięcia tekstów/rysunków itd. Zatem mamy 2 odmiany a ile jest wariantów i czym się one od siebie różnią? I to jest to, co lubię najbardziej, czyli analiza samych monet na materiale dostępnym w zbiorach i internecie. Na próbie 33 przeanalizowanych egzemplarzy poniżej opiszę 7 wariantów, z których 5 przypisze odmianie A.P a 2 E.B. Od razu dodam, że różnice, jakie pokaże i opisze poniżej to tylko te najważniejsze spośród, wielu jakie występują. W dalszej części wpisu oczywiście odniosę badanie do rozkładu ilościowego poszczególnych wariantów a te dane porównam z nakładem, co w efekcie zaowocuje autorską propozycją oceny stopnia rzadkości wyznaczonych wariantów. Zatem przejdźmy do wariantów. Tak jak pisałem różnic pomiędzy monetami jest wyjątkowo wiele i żeby nie mnożyć wątpliwej jakości niepotrzebnych wariantów, to poszukiwanie różnic ograniczę tylko do rewersu monet. Tym samym zakładam, że awersy są jednakowe i na tym polu odmiany ani warianty nie występują, – co oczywiście jest jakąś propozycją „prawdy”, bo wiem, że zdesperowany badacz ze sprzętem dobrej jakości jakby naprawdę sie postarał, to mógłby i tam coś nowego znaleźć. J  Ale jak już kiedyś obiecałem, nie będę się w swoich analizach skupiał się na poszukiwaniu różnić na siłę. Żadnych suwmiarek ani mikroskopów i liczenia bakterii. Zatem przeanalizuję wyłącznie rewersy a i tak będę miał pełne ręce roboty… Żeby dobrze to przeprowadzić, zaproponuje poniżej 4 punkty kontrolne do poszukania różnic pomiędzy badaną próbą 33 monet i na tej podstawie określimy wzajemną odmienność i znajdziemy nasze warianty.

Punkty kontrolne to:
1) „MARCA” – czy występuje kropka po tym wyrazie czy tez jej nie ma
2) „COL” – czy po tym wyrażeniu jest kropka czy dwukropek
3) „8.GR.” – możliwe są trzy poziomy ułożenia: wąsko, średnio i szeroko (pokaże to dalej)
4) „inne” – dodatkowe elementy charakteryzujące dany wariant (pokaże je dalej)

Punkty 1) i 2) są proste do oceny i jeśli tylko moneta jest w stanie pozwalającym określić te dane, to nie powinno być z tym żadnych problemów. Dlatego też ważne jest żeby dwa kolejne punkty kontrolne też określić w taki sposób by nie pozostawiały wątpliwości. Weźmy się, zatem za punkt 3). Gołym okiem widać, że nominały „8.GR.” na monetach dwuzłotowych z 1774 roku zapisane są na różne sposoby i nie jest to bynajmniej jakaś mała i nieistotna różnica. Są takie monety, w których napis jest bardzo wąski (stąd „8.GR.” wąsko), są też takie, w których napis jest bardzo rozwlekły (stąd „8.GR.” szeroko). Na końcu mamy też układ pośredni, wystarczająco skoncentrowany by znacznie różnic się od „8.GR. szeroko”, ale nie na tyle ścisły by być określony, jako „8.GR. wąsko” - który nazwałem nie inaczej jak „8.GR.” średnio. Żeby nie zostawić miejsca na spekulacje i domysły poniżej pokazuje zdjęcie, na którym zestawiłem te trzy możliwości dla każdej z dwóch odmian. Sądzę, że po zapoznaniu się z nim nie będzie już wątpliwości, „co autor miał na myśli”.


Jeśli już wiemy jak różne jest usytuowanie nominału, to przejdźmy płynnie do punktu 4). To interesujący punkt, gdyż po raz pierwszy stykam się z nieopisanymi różnicami tego typu występujących w każdej z odmian. Tajemnicze? No może trochę J Otóż badając monety ustaliłem, że dwa warianty różnią się od pozostałych cechami innymi niż interpunkcja czy wzajemne ustawienie kompozycji monety. Na jednej z odmian występuje odmienny orzeł a na kolejnych kilku mamy odmienny wieniec. Przejdźmy i zobaczmy po kolei, o co biega. Najpierw orzeł, proszę porównać dwa orły na zdjęciu poniżej.

Jak dla mnie spora różnica. Na jednym z wariantów, prawdopodobnie tym najwcześniejszym, do wytworzenia stempla została użyta punca z orłami (dotyczy obu orłów na rewersie), które występowały na wczesniejszych dwuzłotówkach, na przykład tych w roczniku 1772. Główna łatwo dostrzegalna odmienność widoczna jest w głowie i dziobie orła. Orzeł z WARIANTU 1 ma większą głowę i pokaźny dziób, czym znacznie rożni się od wszystkich orłów na pozostałych wariantach dwuzłotówek z tego roku.

Teraz przejdźmy do WARIANTU 5, którego dodatkową cechą jest odmienny wieniec od wszystkich innych wariantów z odmiany A.P. Na zdjęciu poniżej pokazuje i objaśniam tylko te najważniejsze i najłatwiej dostrzegalne różnice. Żeby nie zabazgrać obrazu i nie uczynić go nieczytelnym, nie zdecydowałem się na użycie kolorowych ramek żeby konkretnie wskazać różnice. Wypisałem je pod zdjęciem. Proszę popatrzeć i samemu ocenić, czy nie zasługuje to na swój wariant. 


Teraz przejdźmy do WARIANTÓW 6 i 7, które wyznaczyłem w obrębie odmiany ze skrótem E.B. Dodatkową cecha różniącą obie monety jest BARDZO odmienny wieniec (jako cecha główna) oraz inne mniejsze ale równie istotne różnice jak np. korona. Róznice występujące w wieńcu mozna śmiało porównać do tych w odmianach dwuzłotówek z roku 1775 opisanych w katalogu. Różnic jest sporo więc liczę, że nikt ni będzie miał wątpliwości, co do tego, że jest to w miarę istotna obserwacja, która zasługuje na minimum osobny wariant. Proszę zerknąć poniżej.

Wymieniłem tylko 5 istotnych różnic, ale na pewno jest ich więcej, ponieważ są to… dwa zupełnie inne wieńce. Różna ilość listków często w katalogach traktowana jest, jako odmiana, ale ja jako amator, nie musze stosować się do wszystkich tych zasad, - szczególnie, że sami autorzy katalogów ich nie przestrzegają – raz klasyfikując różnice jako odmianę, raz jako wariant a raz w ogóle przemilczając.

Przyznaje jak na niskonakładowy rocznik zwykłych dwuzłotówek to odkryć wyszło na kilka wpisów w blogu. Teraz wypada to jakoś usystematyzować i opisać. Poniże tabelka w której umieściłem wszystkie powyższe cechy monet i ułożyłem je według wariantów.


Ponieważ jest tego tak dużo, postanowiłem od razu wypracować metodę do szybkiego porównywania monet dwuzłotowych z tego rocznika. Żeby było oficjalnie to nazwałem to narzędzie „mapa drogowa”. Zatem poniżej mój debiut, jako inżyniera ruchu. Zaczynamy od żółtego pola a dalej już dajemy się ponieść epoce SAP i idziemy jak strzałki nas zaprowadzą  J 

To tyle prezentacji (braku) moich zdolności plastycznych. A teraz przejdźmy dalej i zobaczmy, jaka ilość poszczególnych wariantów została określona w badaniu i jak to się ma do nakładu i stopni rzadkości. Na próbie 33 egzemplarzy otrzymałem rozkład widoczny w tabeli poniżej.


Jak widać wyszedł mi dość mocno rozdrobniony układ i każdy wariant ma swoją niezbyt liczna reprezentacje. Zobaczmy jak to odciśnie się, kiedy przyrównany procenty do nakładu 376 444 sztuk.


Nie ma zaskoczenia, WARIANT 5 z odmiennym wieńcem, który spotkałem zaledwie na jednej monecie (była w ofercie na ostatniej aukcji WCN) wydaje się być najmniej popularny. Z drugiej strony WARIANT 4 był najczęściej reprezentowany w badanej próbie. Stopnie rzadkości według skali Edmunda Kopickiego przyznałem jak zwykle subiektywnie, oceniając nie tylko sam nakład, ale liczbę egzemplarzy, jakie mogą być dostępne. Trzeba tu przy okazji dodać, że obserwuje w tym roku niepokojąco wielka ilość aukcji dwuzłotówek z 1774 roku. Mam nadzieję, że to przypadek a z drugiej strony miła okazja do uzupełnienia swoich zbiorów. W tabeli poniżej prezentuję moją propozycje ocen rzadkości występowania poszczególnych wariantów.


I tak, okazuje się że Pan Kopicki miał raczej dobre przesłanki przyznając odmianie A.P. ocenę R1 a odmianie E.B. notę R2. U mnie wyszło podobnie, więc ciekawe z jak wielka intensywnością Eifram Brenn musiał w grudniu zabrać się do bici monet ze swoimi inicjałami. Jeśli miał jakiś plan to z pewnością go zrealizował a nawet przekroczył… i premia wpadła J

Ok. a teraz już finiszujemy i tradycyjnie pokaże wszystkie warianty dwuzłotówki z 1774 w układzie i z opisem jak w katalogu Parchimowicz/Brzeziński. Dla monet, które nie występują w tej pozycji (jest ich dziś wątkowo dużo) nadałem kolejne numery ze znakiem zapytani na końcu.

ROCZNIK 1774

1) WARIANT 1 - 24.i
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG..D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy XL.EX.MARCA (A.P. / 8. GR.) PURA.COL: 1774.
ODMIANA A.P. ; 8.GR. WĄSKO ; ODMIENNE ORŁY
Rant: OZDOBNY ORNAMENT
Inne katalogi: Plage 324, Kopicki 2401, Parchimowicz 1221.m
Nakład łączny rocznika 376 444
Estymowany nakład WARIANTU 45 630 sztuk  = rzadkość R2

2) WARIANT 2 - 24.i3? (nie notowany)
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG..D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy XL.EX.MARCA. (A.P. / 8. GR.) PURA.COL. 1774.
ODMIANA A.P. ; 8.GR. ŚREDNIO
Rant: OZDOBNY ORNAMENT
Inne katalogi: NIE NOTOWANY
Nakład łączny rocznika 376 444
Estymowany nakład WARIANTU 79 852 sztuk  = rzadkość R1

3) WARIANT 3 - 24.i4? (nie notowany)
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG..D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy XL.EX.MARCA. (A.P. / 8. GR.) PURA.COL: 1774.
ODMIANA A.P. ; 8.GR. ŚREDNIO
Rant: OZDOBNY ORNAMENT
Inne katalogi: NIE NOTOWANY
Nakład łączny rocznika 376 444
Estymowany nakład WARIANTU 45 630 sztuk  = rzadkość R2

4) WARIANT 4 - 24.i1
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG..D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy XL.EX.MARCA. (A.P. / 8. GR.) PURA.COL. 1774.
ODMIANA A.P. ; 8.GR. SZEROKO
Rant: OZDOBNY ORNAMENT
Inne katalogi: NIE NOTOWANY
Nakład łączny rocznika 376 444
Estymowany nakład WARIANTU 102 667 sztuk  = rzadkość R1

5) WARIANT 5 - 24.i5? (nie notowany)
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG..D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy XL.EX.MARCA (A.P. / 8. GR.) PURA.COL: 1774.
ODMIANA A.P. ; 8.GR. SZEROKO ; ODMIENNY WIENIEC
Rant: OZDOBNY ORNAMENT
Inne katalogi: NIE NOTOWANY
Nakład łączny rocznika 376 444
Estymowany nakład WARIANTU 11 407 sztuk  = rzadkość R3

6) WARIANT 6 - 24.i2 
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG..D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy XL.EX.MARCA. (A.P. / 8. GR.) PURA.COL. 1774.
ODMIANA E.B. ; 8.GR. SZEROKO ; 3 LISTKI W WIEŃCU Z LEWEJ
Rant: OZDOBNY ORNAMENT
Inne katalogi: Plage 325, Kopicki 2402, Parchimowicz 1221.n
Nakład łączny rocznika 376 444
Estymowany nakład WARIANTU 45 630 sztuk  = rzadkość R2

7) WARIANT 7 - 24.i6? (nie notowany) 
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG..D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy XL.EX.MARCA. (A.P. / 8. GR.) PURA.COL. 1774.
ODMIANA E.B. ; 8.GR. ŚREDNIO ; 2 LISTKI W WIEŃCU Z LEWEJ
Rant: OZDOBNY ORNAMENT
Inne katalogi: NIE NOTOWANY
Nakład łączny rocznika 376 444
Estymowany nakład WARIANTU 45 630 sztuk  = rzadkość R2

Uff… sporo dziś materiału. 
Podsumowując dzisiejszy wpis, mamy znów pełna garść nowych wariantów, które nie zostały jeszcze opisane w najnowszym katalogu duetu Parchimowicz/Brzeziński „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego”. Oczywiście nie znaczy to że namawiam do zbierania każdego istniejącego wariantu, ale dobrze że są w ogóle tak ciekawe i nieoczekiwane mozliwości. A co jeszcze fajniejsze teraz już wiemy, że w tym roczniku mennica wiele zawdzięcza zarówno Jezuitom jak i pewnemu „życzliwemu” urzędnikowi. Zatem vivat król i jego cudowna mennica ! 

Do zobaczenia niebawem, dziękuję za doczytanie do końca :-)

W dzisiejszym wpisie wykorztałem zdjęcia z Warszawskiego Centrum Numizmatyki, Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka oraz Antykwariatu Numizmatycznego Michała Niemczyka. Skorzystałem też z informacji i zdjęć ze strony www.laskawa.pl należącej do Sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej patronki Warszawy ul.Świętojańska 10 oraz z publikacji Mieczysława Kurnatowskiego „Przyczynki do historyi medali i monet Polskich bitych za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz