środa, 19 września 2018

Talar 1776, czyli wytęż wzrok młody numizmato.

Cześć, znalazłem chwilę na nowy wpis i witam w urlopowym nastroju J. Dawno na blogu nie było niczego o talarach, więc żeby temu jakoś zapobiec, biorę na warsztat kolejny rocznik tych największych obiegowych srebrnych monet bitych w czasach SAP. Dziś wybór padł na numizmaty z roku 1776, co oczywiście nie jest wcale przypadkowe. Moim zdaniem, to bardzo interesujący i w miarę dostępny rocznik. Sam fakt, że te monety dość regularnie pojawiają się w handlu na rynku numizmatycznym stanowi dla mnie wartość samą w sobie. Na własny użytek, dzielę sobie większe srebra SAP na dwie podstawowe grupy: „monety muzealne” i „te dla ludzi”. O tych trudnodostępnych i nieprzyzwoicie kosztownych sztukach, znanych mi głównie z muzeów jeszcze przyjdzie kiedyś czas napisać, jednak teraz skłaniam się do tworzenia tekstów dla bardziej popularnych roczników. Dlatego już na wstępie zakładam, że nie będzie to jedynie teoretyczny opis skierowany dla „statystyków numizmatyki”, ale raczej praktyczna pomoc „popularno-naukowa”, która okaże się być w miarę użyteczna dla większego grona kolekcjonerów, w tym dla szczególnie licznej grupy młodych adeptów tej jakże pasjonującej dyscypliny. Oczywiście nie bez znaczenia na wybór akurat tej monety miał również fakt, że w tym roczniku jest więcej tajemnic niż tylko te widoczne na pierwszy rzut oka i czasem warto się na chwile zatrzymać by te różnice sobie uzmysłowić, wytężyć wzrok i spróbować je wychwycić. A te wszystkie „niuanse i kruczki” dają mi oczywiste pole do oparcia na nich niniejszego artykułu. Dodatkowo, tak się akurat dobrze składa, że również sam posiadam jeden egzemplarz talara z 1776 i w związku z tym mam na jego temat własne wrażenia i przemyślenia, którymi mogę się dziś podzielić. To tyle tytułem wstępu, jak widać mam całkiem liczne powody by tracić czas na tą pisaninę J.

Z tytułu dzisiejszego wpisu można wnioskować, że nie będę pisał wyłącznie o talarze. I tu pojawia się pierwsza miła niespodzianka, bo co prawda rzeczywiście nie ograniczę się tylko do tej jednej monety z 1776 roku, jednak dziś tematem głównym zdecydowanie będą jednak talary. Wszelkie poboczne wątki, jakich trudno mi się zwykle ustrzec, postaram się dziś ograniczyć jedynie do poziomu tła. Plan na dziś jest taki, by na przykładzie talara z rocznika 1776 (ale nie tylko), zwrócić szczególną uwagę miłośników mennictwa SAP, na liczne drobne acz często jeszcze nienazwane różnice występujące na awersach tych monet. Zwykle analizując grubsze srebro Poniatowskiego, zdecydowanie większą uwagę kierujemy na rewersy, a stronie portretowej nie poświęcamy wiele uwagi. To oczywiście jest zrozumiałe, gdyż to z reguły rewersy dają nam proste odpowiedzi na pytania o odmiany i warianty, zaś na awersach gdzie znajduje się portret otrzymujemy mniej jasnych sygnałów. Dziś proponuje nieco odwrócić te proporcje. Zatem z grubsza rzecz ujmując w dalszej części czeka nas nieco dokładniejsza niż zwykle, analiza wyglądu portretów królewskich. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tego typu analizy strony portretowej monet są dla numizmatyki czymś naturalnym i pojawiają się praktycznie w każdym okresie, bez znaczenia, czyja akurat postać zdobi awers. To, co jednak mnie zastanawia w takim podejściu, to fakt, że dla niektórych nominałów w okresie Polski Królewskiej te analizy są dość ogóle, a dla innych zaś, wydają się być bardziej szczegółowe. W tym kontekście jestem zdania, że dotychczasowe ustalenia, co do różnic w popiersiach dla monet z okresu SAP jawią mi się, jako zdecydowanie „do poprawy” w porównaniu do poziomu detalu, w jakim analizuje się awersy innych polskich władców. Autorzy najnowszego katalogu opisując monety Poniatowskiego, panowie Parchimowicz i Brzeziński wyróżnili, co prawda kilka podstawowych typów portretów króla, ale mam wrażenie graniczące z pewnością, że jednak nie wyczerpali jeszcze całego tematu. Do tej myśli wrócę w dalszej części wpisu. Jednak teraz, żeby nie być gołosłownym, weźmy sobie za przykład popularną boratynkę i z przymrużeniem oka zobaczmy, jakie nowoczesne trendy panują dziś w analizach portretów na awersach J
Taki żarcik na początek, który oczywiście nie ma na celu zdyskredytowania konkretnej publikacji, a jedynie pokazanie pewnej tendencji w badaniach numizmatycznych XXI wieku, do poszukiwania różnic na monetach coraz bliżej granicy możliwości ludzkiego oka. A wszystko po to by w dalszej części wpisu uzmysłowić czytelnikom, jak bardzo różnią się od siebie mennictwa poszczególnych okresów Polski Królewskiej oraz podejścia do ich opisywania, przez poszczególnych badaczy, które te monety katalogują. Na ilustracji powyżej widzimy jedynie drobny wycinek dość detalicznego podejścia do wyznaczania odmian/wariantów głowy króla Jana Kazimierza, które zapewne jest dobrze znane miłośnikom numizmatyki zbierającym te popularne miedziaki. Obserwuje to sobie z boku i stwierdzam, że takie zagłębienie się w detal staje się powoli powszechne i sprawia, że nawet popularne monety stają się nagle różnorodne, a ich zbieranie może być fascynujące. To chyba dobrze? J. Oczywiście ważnymi cechami dla wywołania tej różnorodności są również tak podstawowe zmienne jak choćby nakład, okres produkcji, techniki mennicze czy ilość mennic biorąca udział w produkcji monet. Piszę o tym teraz, bo pomimo ogólnego zrozumienia odmiennej specyfiki poszczególnych okresów mennictwa Polski Królewskiej, to jednak muszę przyznać, że ten poziom detalu, dla mnie, jako kolekcjonera przyzwyczajonego jedynie do kilku typów popiersia występujących w czasach SAP, jest czasem przerażający. Jako niezbyt zaznajomiony w tych wszystkich niuansach, gubię się w tym często, jak ci mili państwo na zdjęciach.

Jednak od strony osoby badającej monety do poziomu stempli, która dla okresu SAP bardzo często sama dzieli włos (częściej liść) na czworo, to jednak takie podejście jest bardzo ciekawe. To właśnie ten poziom detalu, zainspirował mnie by dziś podzielić się z czytelnikami swoimi odczuciami w stosunku do awersów talarów Poniatowskiego. Bo przecież, nie jest tak, że na każdej monecie SAP król Staś wygląda identycznie tak samo i trzeba to w końcu gdzieś zaznaczyć. Na początek, mój blog może okazać się dobrym miejscem na rozpoczęcie dyskusji na ten temat. Pisze tu o początku, bo przecież dla każdego z nominałów z portretem można by podjąć podobną dyskusję. A przy tym mam wrażenie, że wybrałem drogę na skróty i udaje się po najmniejszej linii oporu, gdyż trudno porównywać trudność analizy portretów pokaźnego talara do o wiele mniejszej boratynki. Mam tu przecież do dyspozycji około 40 milimetrowy krążek srebra, najczęściej z dobrze zachowanym portretem, który na dodatek był tworzony przez jednego medaliera i bity w tej samej mennicy. Nie chce tego nawet porównywać do skali trudności przy szelągach Jana Kazimierza i ogromu benedyktyńskiej pracy, jaką trzeba było włożyć by udostępnić katalog, którego stronę wykorzystałem na pierwszej ilustracji.

Z resztą wcale nie jest powiedziane, że i w „poniatowskim” też do tego kiedyś nie dojdziemy. W końcu już Rafał Janke zaprezentował szerokiemu gronu na sesji w Marriotcie, wybrane strony ze swojego „przyszłego” katalogu. I jak dobrze pamiętam, były tam właśnie całkiem podobne „wycinanki” z kluczowymi elementami monet, które świetnie ukazują nawet te najdrobniejsze różnice. Stąd całkiem możliwe, że i portret na awersie doczeka się kiedyś bardziej szczegółowego rozróżnienia. W końcu to taka moda XXI wieku a i technika pozwala żeby iść w tym właśnie kierunku, więc w sumie to nic dziwnego, że nowoczesna numizmatyka stara się nie być już „100 lat w tyle za murzynami”. Ups, teraz chyba już tak nie wypada już pisać… jednak nie miałem nic złego na myśli J. A wracając z Czarnego Lądu do srebrzystych monet Stanisława Augusta Poniatowskiego. Oto dziś zaproponuje czytelnikom bloga, by na przykładzie tytułowego talara z 1776, nieco dokładniej spojrzeli na awersy monet SAP, na których pojawia się popiersie królewskie. Nie będę jednak tworzył wymyślnych ilustracji i „wycinał” Stasia z monet (głównie z braku technicznych możliwości i cierpliwości do takich działań), a jedynie liczę na spostrzegawcze oko czytelników, które dostrzeże różnice, o których będę pisał w dalszej części.

Trzeba na początek pamiętać, że i „MY w Poniatowskim” mamy już swoje uznane odmiany królewskiej głowy na awersach. Dla obiegowego talara, o którym dziś mowa, autorzy w najnowszym katalogu monet SAP wyróżnili ich dokładnie pięć. Oto i one, ujęte zbiorczo i bardzo czytelnie zaprezentowane na ilustracji z książki.
Jak widać zaczynamy od popiersia w zbroi bitego na talarach w roku 1766 a kończymy TYPEM 4… No właśnie, ale coś tu nie gra bo przecież awersy z 1788 różnią wyraźnie się od tych późniejszych z lat 1794-1795. Jednak to już wszystko opisałem w pamiętnym (przynajmniej dla mnie J) artykule o talarze z rocznika 1794 i dodałem do tej piątki, jeszcze jeden wizerunek. Najłatwiej dostrzec różnice na największych monetach, więc nic dziwnego, że przy okazji udało mi się zaobserwować na talarach. Dla przypomnienia, poniżej ilustracja z talarem z roku 1788 na którym widnieje popiersie TYP 4 oraz dla kontrastu, obok zdecydowanie odmienne wyobrażenie opisane przez mnie jako TYP 5, kolejny.
Wówczas nie wskazałem strzałkami konkretnych różnic pomiędzy popiersiami, zakładając (jak się później okazało – słusznie), że już na 1 rzut oka widać, że obydwa awersy wykonano przy użyciu zdecydowanie odmiennych stempli, na których oblicza Poniatowskiego zdecydowanie się od siebie różnią. Okazuje się teraz, że składając te wszystkie dane „do kupy” mamy obecnie 5 różnych typów popiersi, odpowiadających zmieniającym się okolicznościom, modom, technice oraz oczywiście, wiekowi władcy w okresie jego ponad 30-letniego panowania. W sumie nic dziwnego, wychodzi średnio jeden typ na 6 lat panowania. Wiele nam jeszcze brakuje do ilości wyróżnianej standardowo w katalogach innych władców J.

Zacznijmy teraz główny temat wpisu od pokazania przykładowej monety z 1776 roku. Ok, niech będzie to ta moja sztuka J. Co prawda musze uprzedzić, że ten egzemplarz, to nie jest srebro o jakiejś wyjątkowo wybitnej prezencji i daleko mu do przebłysków menniczej świeżości, jakiej zwykle poszukuję. Jednak dokładnie pamiętam, że w chwili, kiedy rozważałem jego pozyskanie, to (wyjątkowo) wcale na to nie wybrzydzałem.  Głównie dlatego, że jak się okazuje, większość talarów z tego rocznika wygląda dość przeciętnie, żeby nie napisać… zaskakująco słabo. To właśnie ta ich dziwna cecha sprawia, że niedoskonały wygląd ułatwia zakup obniżając ceny do tego stopnia, że często można sobie na takie grubsze sreberko z roku 1776 pozwolić… i to nie biorąc kredytu w banku. No popatrzcie tylko na tego mojego „brzydala” J.
Jak z grubsza widać, moneta jest obiegowa i została obustronnie przejustowana, zupełnie bez szacunku dla wizerunku oraz herbu rodowego Jego Królewskiej Mości. Jednak „na żywo” talarek wcale nie wygląda aż tak źle, posiada naturalną seledynową patynę  i zdecydowanie zyskuje przy bliższym kontakcie.

Popatrzmy teraz na awers. Pewnie zgodzimy się, że coś ten Stanisław August Poniatowski jakiś taki…niewyraźny. Niby widać wszystkie najważniejsze szczegóły, ale ja osobiście mam wrażenie, że jakby z wyraźnym trudem wyłaniały się z tła monety. Na awersie talara prezentują się nam wyraźne zaakcentowane bujne pukle włosów spięte „przepisową” przepaską, której końcówka dotyka niemal litery. Pod fryzurą wyłania się nam dojrzałe, ale jeszcze młode oblicze władcy osadzone na smukłej szyi. Całość kompozycji dopełniają napisy, które szczelnie otaczają popiersie. Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale jednak wydaje się takie jakby spłaszczone i mniej wyraźne. I to jest już właśnie druga typowa cecha dla awersów praktycznie wszystkich roczników talarów z 2 typem wizerunku króla z przepaską. Po głębokim reliefie znanym nam dobrze ze „zbrojarza” z 1766 roku czy nawet monet mniejszych nominałów monet SAP z lat 1766-1768, dla talarów począwszy od rocznika 1768 rozpoczęto bicie z kilkoma istotnymi zmianami. Trudności techniczne w produkcji tak wymagających monet sprawiły, że o około 10% zmniejszono średnicę krążka i układ ozdobnego rantu, a co najważniejsze, nowe stemple z wizerunkiem króla w przepasce posiadają zdecydowanie płytszy relief niż inne typy monet Poniatowskiego. Ta ostatnia cecha, czyli widoczne wypłaszczenie reliefu, szczególnie często uzewnętrznia się właśnie w dziś opisywanym roczniku. Z moich obserwacji wynika, że awersy talarów w roku 1776 były bite nieco płycej niż można by się było tego spodziewać biorąc nawet za wzór sąsiednie roczniki. To raczej nie wynikało z odmiennej techniki stosowanej w mennic, a jedynie ze stempli używanych do produkcji monet. I tu dochodzimy do sedna sprawy – „wszystkiemu winne” są stemple.

Analizując przez ostatnie lata wiele różnych monet SAP doszedłem do wniosku, że w ramach opisanych przez autorów katalogu typów popiersi, niektóre z nich wyraźnie różnią się pomiędzy sobą. Wcześniej wydawało mi się, że wszystkie popiersia w ramach jednego typu są, co do zasady identyczne. To znaczy, że medalier tworzył jeden obowiązujący model królewskiego oblicza, z którego później w mennicy wykonywano narzędzie zwane puncenem zasadniczym, który następnie służył mincerzom do wykonania stempli awersu w ramach danego nominału. Wielu stempli z identycznym popiersiem, którymi potem bito nie tylko w jeden rocznik, bo przecież na awersie nie ma daty i faktem jest, że stemple tej strony monety często używane były z powodzeniem i bez żadnych przeróbek przez kilka lat. Oczywiście znanym faktem jest, że w ramach rocznika, choćby na przykład talarów z rocznika 1775, które opisałem na blogu wcześniej - awersy monet również różnią się między sobą, jeśli chodzi o popiersie. Dobrze widoczną zmienną cechą jest zakończenie opaski we włosach króla, które w zależności od stempla przybierało różnych kształt i długość. Tłumaczyłem to sobie dotychczas tak, że opaska była osobnym elementem, niewielką puncą, którą dobijano na stemplu do portretu i dlatego wypada w różnych miejscach. Teraz jednak już nie jestem tego taki pewien. Mam uzasadnione wątpliwości, które muszę na razie „zaparkować” do czasu jak dane mi będzie bardziej zgłębić temat. Być może odpowiedzi czekają w Mennicy Polskiej S.A., która przecież uważa się za spadkobiercę tradycji stanisławowskich mincerzy i przechowuje stare narzędzia mennicze. Jednak jakiś czas temu mennica zamknęła swój Gabinet Numizmatyczny i do ekspozycji nie ma aktualnie dostepu. Byłbym rad gdyby zarządzający tym przedsiębiorstwem zamiast uwieczniać swojego założyciela Stanisława Augusta Poniatowskiego na kolejnych świecidełkach o marnej wartości złomu zawartego w nich metalu, wrócili do dawnej tradycji i odemknęli izbę pamięci. To tak na marginesie dzisiejszych rozważań, jako punkt startowy do mojej dzisiejszej analizy.

Z moich obserwacji wynika, że popiersia na awersach różnią się pomiędzy sobą nie tylko przepaską, a całkiem widoczne są również inne, liczne acz drobne i trudne do opisania różnice w rysach twarzy Poniatowskiego. To z kolei wskazuje na to, że rytownik Jan Filip Holzaeusser wcale nie wykonał jednego portretu, ale całą serię bardzo podobnych do siebie wyobrażeń, które przy okazji zaopatrzył w odmienne zakończenie królewskiej opaski we włosach. Być może, użył tego elementu, jako cechy pozwalającej sprawnie odróżnić od siebie poszczególne popiersia. Dziś jednak trudno tego dociekać. Z publikacji Adama Więcka „Jan Filip Holzhaeusser nadworny medalier króla…” dowiadujemy się, że Stanisław August szczególnie lubił swoją podobiznę z przepaską i polecił ją umieszczać na medalach oraz monetach. Stąd przepaska była jakby pozycją obowiązkową każdego popiersia i to już od roku 1765 gdzie medalier użył tej formy na medalach koronacyjnym i nagrodowym „Merentibus”. Tam, co prawda przepaska nie miała jeszcze wystającej końcówki znanej nam choćby z dziś opisywanych talarów, ale na późniejszych medalach się już pojawia. To z kolei doprowadziło mnie do opinii, że przy odrobinie wysiłku można pokusić się o powiązanie stempli awersu, nie tylko z odpowiednim typem zakończenia przepaski, ale i z poszczególnymi wariantami popiersia różniącymi się rysami twarzy króla. Oczywiście mówimy tu o popiersiach wykonanych ręką nadwornego medaliera o uznanym talencie. Dlatego wszystkie wizerunki króla są do siebie bardzo podobne i dziś możemy jedynie postarać się je odróżnić po kilku drobnych detalach. Dlatego też teraz zapraszam czytelników do popularnej w latach mojego dzieciństwa zabawy, w „znajdź 10 szczegółów, którymi różnią się te obrazki”. Do tego celu potrzebujemy użyć bardzo dobrze zachowanych monet. I to nie tylko dlatego żeby popiersie było dobrze widoczne, ale również by ewentualne mikro-wytarcia związane z obiegiem, nie wpływały na naszą subiektywną bądź co bądź ocenę. Ok dość gadania, zobaczmy kilka zdjęć i porównajmy popiersia na konkretnych monetach zawierających wyobrażenie królewskie typu 2. Proszę spojrzeć na niżej zamieszczone awersy 4 talarów.
I co, widać jakieś subtelne różnice? Może być trudno za pierwszym razem J. Napiszę o tym, co ja tam widzę. Nie patrząc na odmienne końcówki przepasek, a jedynie na rysy twarzy króla i detale rysunku, stwierdzam, że wszystkie wyżej zaprezentowane popiersia różnią się od siebie. Są to oczywiście bardzo subtelne różnice. Utalentowany artysta medalier doskonale powielał rysunek króla i nieomylnie na każdym z awersów widać dzieło wykonane jego ręką. Zajmijmy się teraz przez chwilę cechami i miejscami, w których możemy odróżnić od siebie poszczególne popiersia. To, na co ja zwróciłem uwagę, oprócz „ogólnego wrażenia”, to między innymi: linia włosów na granicy twarzy, krzywa linia tworząca na dole podstawę popiersia (biust), linia podkreślająca budowę dolnej szczęki, niesforny kosmyk włosów na przepasce u góry, czy choćby długość królewskiego nosa... Jednak to jest „zabawa” i każdy z czytelników może pokusić się o wyszukanie własnych cech różniących popiersia. A wówczas z pewnością lepiej docenimy kunszt artysty, który wcale nie ułatwił nam tego zadania. 

Na kolejnej ilustracji prezentuje „te moje miejsca”, gdzie dostrzegłem wymienione wyżej różnice oraz dla porządku, nadaję kolejnym popiersiom numerację w ramach typu 2.
Mam nadzieję, że z pomocą kolorowych strzałek różnice są lepiej widoczne. To, co starałem się dziś przekazać, to opisanie własnych wrażeń na temat tego, że popiersia króla na awersach w latach 1768-1782 się od siebie różnią, czyli poszczególne stemple nie były wykonane tym samym puncenem zasadniczym i musiało być tych narzędzi przez 15 lat bicia jednak zdecydowanie więcej. Nie jestem pewien tego, czy pokazałem wszystkie podtypy popiersia, gdyż miałem na celu jedynie rozpoczęcie dyskusji i zakładam, że wcale nie wyczerpałem tematu. Nie dysponuje żadnym porządnym programem graficznym do obróbki ilustracji, który wsparłby moje wysiłki, stąd nawet się na to nie porywam, zostawiając ten obszar bardziej uzdolnionym plastycznie badaczom. Trudno jest mi pracując jedynie na programie Paint, tworzyć na blogu bardziej wyrafinowane obrazy. Tym samym nie zdziwię się, jeśli za kilka lat, w którymś z kolejnych katalogów monet SAP, jego autor pokusi się o ładne ilustracje poszczególnych popiersi królewskich „wycięte” z monet i porządnie je wówczas opisze. W każdym razie katalogi innych władców często już takie wyróżnienia posiadają. Tu, jako przykład świetnej roboty w tym obszarze, wracam do publikacji Cezarego Wolskiego „Miedziane szelągi Jana Kazimierza Wazy w latach 1659 – 1667”, od którego ilustracji zacząłem dzisiejszy temat. Może kiedyś i „w poniatowskim” do tego dojdziemy, kto wie? J.

Zastanawiałem się również chwilę nad tym, jakie mogły być przyczyny takiego stanu rzeczy, kierując na początek swoje myśli w stronę tego, czy powodem delikatnych zmian popiersi nie była chęć oddania bardzo dokładnego wizerunku starzejącego się króla. W końcu w okresie 15 lat, wygląd człowieka potrafi się mocno zmienić. Jednak odrzuciłem tę myśl obserwując wiele awersów talarów SAP z roczników 1768-1782 i nie doszukując się na nich powtarzalnych oznak chronologii w stosowaniu poszczególnych wyobrażeń władcy. Weźmy dla przykładu pierwszy podtyp, czyli 2a, od którego zaczyna się w 1768 bicie talarów z królem w przepasce. To popiersie stosowane było powszechnie w pierwszych latach bicia, ale również bardzo często pojawia się na monetach w środkowych rocznikach, a nawet jest obecne na awersach na samym końcu procesu, czyli w latach osiemdziesiątych. Zatem, nie tędy droga. Aktualnie zakładam, że powodem stworzenia kilkunastu modelów były przyczyny techniczne, związane z produkcją monet w mennicy i rolą medaliera w tym procesie. Nie wietrzę tu żadnej sensacji.

Ostatnim elementem tego wątku zanim zabiorę się śmielej za opisanie talarów z 1776, będzie przypisanie wyznaczonym dziś, poszczególnym podtypom portretu króla, konkretnych roczników monet, na których można je zaobserwować. 
Ja widzę to tak:
Popiersie 2a – 1768;1769;1770;1772;1773;1774;1775;1776;1781;
Popiersie 2b – 1775;
Popiersie 2c – 1777;
Popiersie 2d – 1774;1776;1777; 1778;1779;1780;1781;1782;
Nie jestem tego jednak wcale w 100% pewien, bo pisząc ten tekst i wymieniając roczniki, mam nadal kilka wątpliwości związanych z subiektywną oceną poszczególnych zdjęć monet. Trzeba by temu zagadnieniu poświęcić jakieś bardziej poważne analizy, niż te moje blogowe bajania. I to jest chyba główny wniosek i pole do popisu dla młodych numizmatyków obdarzonych lepszym wzrokiem.

Dla poczatkujących badaczy monet, w celu lepszego odróżniania poszczególnych popiersi SAP w przyszłości, zalecane jest oczywiście dbanie o swój wzrok. Liczni specjaliści „od oczu”, zalecają też stały trening organizmu. To o tyle ważne dla młodzieży interesującej się monetami, iż wydaje się całkiem prawdopodobne, by w przyszłości tego typu „zabawy” stały się obowiązującym elementem egzaminu na „prawdziwego numizmatyka”. Jeśli ktoś z czytelników uważa, że taki tytuł jest łatwo zdobyć i takie zabawy w porównywanie obrazków to jedynie dziecinna zabawa, to zapraszam niech no spojrzy na obrazek poniżej. Ot, tak dla rozpoczęcia treningu J.
I co, to wcale nie jest takie łatwe „młody numizmato” J. I tak przez ostania chwilę zamiast monetami, zajmowałem się… głupotami. Tym sposobem niepostrzeżenie zbliżyliśmy się niebezpiecznie do 15-stej strony tekstu, co musi skutkować natychmiastowym przerwaniem opowieści i przeniesieniem opisu bardzo ciekawego rocznika talara z 1776 do drugiej części. Na tym kończę na dziś, dziękuję tym spośród czytelników bloga, którzy wytrwali ze mną do końca i zapraszam za jakiś czas, do mam nadzieję bardziej konkretnego wpisu. Ale, kto mnie zna to już wie, że… tego to oczywiście nie mogę obiecać J.

W dzisiejszym wpisie wykorzystałem informacje, dane i zdjęcia z niżej wymienionych źródeł: Cezary Wolski „Miedziane szelągi Jana Kazimierza Wazy w latach 1659 – 1667”, Janusz Parchimowicz i Mariusz Brzeziński „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego”, Adam Więcek „Jan Filip Holzhaeusser (1741-1792) nadworny medalier króla Stanisława Augusta Poniatowskiego”, archiwum aukcyjne Warszawskiego Centrum Numizmatycznego oraz inne wyszukane internecie za pomocą google grafika, takie jak choćby okładka książki Bartosza i Tomasza Minkiewiczów o słynnym WilQ J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz