niedziela, 9 października 2016

Pruskie fałszerstwa monet SAP, część 3 – skala procederu + odróżniamy dwuzłotówki

Mamy za sobą już dwie największe objętościowo i najbogatsze w wiedzę teoretyczną części opisujące proceder fałszowania srebrnych monet Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wiemy już, jaka była geneza i z grubsza mamy wiedzę o przebiegu samego zjawiska. Zatem do opisania pozostały mi już tylko najbardziej interesujące informacje, czyli owoce tej fałszerskiej działalności. W trzeciej części postaram się właśnie określić skalę zjawiska, przybliżone nakłady oraz źródła poznania falsów, które posłużą nam by na prostych przykładach rozpoznać monety fałszywe w celu odróżnienia ich od legalnych wyrobów mennicy w Warszawie. Dziś odróżnimy dwuzłotówki, dokładnie takie jak te ze zdjęcia poniżej J

Ok., zatem zacznijmy nasza opowieść od określenia skali zjawiska. W pierwszej części wskazałem już tekst z broszury NBP, który stanowił mój pierwszy drogowskaz do rozpoczęcia pracy nad tematem. Było tam napisane, że z 84 milionów monet wyprodukowanych do 1787 roku aż 80 milionów zostało wywiezione za granice. Jak wywiezione, to w domyśle głównie do Prus. Jak do Prus, to z pewnością po to, żeby je przetopić i wyprodukować nowe monety o mniejszej próbie srebra. Oczywiście nie wszystkie zostały przebite na polskie fałszerstwa. Powiem więcej, dalej udowodnię, że stosunkowo „niewiele” z przetopionych polskich monet spotkał taki los, gdyż większość zapewne posłużyła do bardzo zyskownej produkcji monet pruskich wybijanych w tych czasach w ogromnych nakładach. Trzeba pamiętać, że przemycone z Polski srebro było jednym z głównych źródeł zaopatrzenia mennic pruskich. I tu dochodzimy do meritum. Aktualne pytanie brzmi: ile z tych monet posłużyło, jako surowiec do produkcji fałszywych monet z polskimi znakami i powróciło do ojczyzny?

Nikt pewnie z wysoką dokładnością nie jest teraz tego w stanie określić, dokładne badania pewnie są jeszcze przed nami i zostawiam to naukowcom. Na dziś, „Na brudno”, na potrzeby tego bloga postaram się jednak ustalić przybliżoną skalę procederu. Dysponujemy już przecież w miarę konkretnym materiałem. Podstawowe dane uzyskaliśmy dzięki badaniom niemieckich naukowców, jakie opisałem w drugiej części. Możemy powiedzieć, że dokładnie znamy proces i skalę działania mennicy pruskiej. Przypomnę tylko, że na podstawie bardzo dokładnych ustaleń z materiałów z lat 1772-1773 wiemy, że mennice fałszowały polska monetę w tajemnicy, w nocy a produkcja jednej partii zajmowała około 1 tygodnia. Dodatkowo wiemy, że działano z częstotliwością średnio 1 raz w miesiącu i podczas jednego cyklu produkcyjnego wytwarzano monety o średniej wartości około 15 700 talarów. Możemy, zatem przyjąć, że opisana tu wartość cyklu produkcyjnego była maksymalna wartością i dla równego rachunku przyjmijmy, że średnio „za jednym zamachem” fałszowano monety o wartości 15 000 talarów. Wiemy, że proceder fałszowania trwał z różnym natężeniem nieprzerwanie minimum od 1770 roku i utrzymywał się aż do II reformy w 1787 roku. Daje to nam okres 17 lat do analizy. Bez wątpienia jednak można założyć, że największe i być może kluczowe dla określenia nakładów ilości fałszywych monet wybito w latach 1770-1773. Mamy na ten temat wiedzę ze źródeł polskich takie jak badania mennicze, dekrety władz informujące o fałszerstwach i ich wycenie oraz w końcu relacje z „pola walki gospodarczej” na przykład z Gdańska i miast Wielkopolski, które przytaczałem szeroko w 2 części sagi o fałszerstwach. Praktycznie wszystkie najważniejsze przypadki zarejestrowane przez stronę polską datowane są właśnie na cztery wyżej wspomniane lata. Ze strony niemieckiej posiadamy również opisane cykle produkcyjne datowane w tym okresie. Daje wiemy o roli, jaka w całym zamieszaniu pełnił Fryderyk Sylm, więc rok, 1770 jako data rozpoczęcia masowej produkcji wydaje się właściwa. Dodatkowo możemy wiemy przecież, że fałszowanie monet było rodzajem wojny gospodarczej króla pruskiego Fryderyka II mającej na celu osłabienie większego sąsiada. Tym samy po I rozbiorze, kiedy to już w 1773 roku Prusy uzyskały faktyczne zwierzchnictwo nad terenami, na których wprowadzano fałszywki do obiegu – zainteresowanie i skala procesu musiała znacznie osłabnąć. Wiemy, że na początku swoich rządów na terenach zajętych po rozbiorze prusacy, aby uzyskać przychylność i zbytnio nie drażnić lokalnych społeczności – stosowali metodę kija i marchewki. Przy czym kij był dawniej a teraz królowała „marchewka”. Można, zatem założyć, że dalsze akty gwałtownego zmuszania społeczności do przyjmowania fałszywej monety ustały na tych terenach całkowicie. Przyjmijmy, więc dla naszych obliczeń, że główny proces wytwarzania falsów na rynek polski trwał 4 lata (1770-1773).

Teraz idźmy dalej w naszych rozważaniach. Wiemy, że w wytwarzanie falsyfikatów zaangażowane były cztery mennice pruskie w miastach: Magdeburg, Berlin, Królewiec i we Wrocławiu (tu były bite też miedziane monety).To wszystko posłuży nam do próbnego oszacowania nakładów tych fałszerstw. Wiedząc, że jedna mennica przez miesiąc wytwarzała fałszywki warte około 15 000 pruskich talarów, możemy łatwo obliczyć ogólną wartość fałszerstw wytworzonych w ciągu czterech lat masowej produkcji. Cztery lata to 48 miesięcy, każdy po 15 000 talarów i razy 3,5 mennice (Wrocław bił też monety miedziane więc liczę go jak 50%). Tym samym, jako nasze maksimum możemy założyć, że wartość fałszerstw w tym okresie wyniosła razem 2 520 000 talarów pruskich (w tej walucie liczono produkcje i zyski). Przeliczając tę zawrotną sumę na naszą monetę, porównajmy zawartość srebra. I tak talar pruski w okresie 1772 – 1821 zawierał 16,68 grama czystego srebra vs talar SAP wybijany po 10 sztuk z grzywny kolońskiej, zawierał 23,38 grama. Tym samym można w przybliżeniu określić, że 1 talar pruski zawierał około 71,34% srebra zawartego w polskim. Oceniając jednak wartość trzeba by uwzględnić wagę i wartość miedzi, która była domieszką stopu metalu w obu monetach. Dla prostoty naszych obliczeń uwzględnijmy przy skali 1 talar pruski = 75% talara polskiego, co w przybliżeniu daje wartość talarowi pruskiemu, jak 6 złotych polskich SAP. Zatem finalnie 2 520 000 talarów po 6 złotych, to 15 120 000 złotych. To wyliczenie zawiera kilka założeń, więc może być obarczone trudnym do określenia błędem. Jednak na użytek bloga, moim zdaniem taka dokładność w zupełności wystarczy. Podsumowując, z wywiezionych i przetopionych w Prusach polskich monet o wartości 80 milinów złotych SAP, do produkcji fałszywek wykorzystano monety o wartości około 15 milionów. Zatem możemy przyjąć, że tylko niecałe 20% pozyskanych z polski monet srebrnych, posłużyło prusakom do produkcji falsów. Reszta została wykorzystana do produkcji monet pruskich, na przykład takich jak ta trzecia część talara pruskiego z mennicy w Berlinie na poniższym zdjęciu.
15 milionów fałszywej monecie srebrnej to wielka kwota rzucona na polski rynek musiała rzeczywiście wywołać kryzys gospodarczy, inflacje i przyczynić się do upadku XVIII wiecznej Polski. Ile w praktyce wśród tych 15 milionów złotych było poszczególnych typów monet? Jak wiemy prusacy fałszowali cztery główne rodzaje monet srebrnych: dwuzłotówki, złotówki, półzłotki i srebrniki. Fałszowane były wyłącznie trzy roczniki 1766, 1767 i 1768. Czyli dążąc do ustalenia jak mógł wyglądać rozkład ilościowy fałszywek, wiemy, że wartość 3 roczników spośród 4 rodzajów monet powinny złożyć się nam tę kwotę 15 milionów złotych. Obserwując rynek numizmatyczny trzeba przyznać, że ilość fałszerstw będących w obiegu (sprzedaży) nie jest duża. Badając aktualne aukcje w XXI wieku można nawet stwierdzić, że ilość monet „pruskich” jest znacznie mniejsza niż polskich w tych samych rocznikach… a same monety fałszywe jak na przykład opisywane dziś dwuzłotówki, są raczej rzadkie i trudne do zdobycia. Tłumaczę to tym, że fałszywki były przez społeczeństwo i ówczesne władze traktowane, jako monety pod wartościowe (tak istotnie było), więc w pierwszej kolejności i bez żalu zostały wywołane z rynku i przetopione w kolejnych latach. Dlatego ilość monet, w tym fałszywych dwuzłotówek, które przetrwały do dnia dzisiejszego jest stosunkowo mała. Bardziej dostępne i popularne są pozostałe fałszywe nominały, co po części może wynikać to z faktu, że wtopiły się dobrze w nasze kolekcje gdyż są trudniejsze do odróżnienia. Nie pomylę się pewnie pisząc, że większa część kolekcjonerów nie odróżnia fałszywek od oryginalnych monet SAP i traktuje te monety standardowo, również wyceniając ich wartość na rynku. Ale teraz nie o wartości a o ilości. Analizując dane z archiwów aukcji, można dojść do wniosku, że najliczniejszą grupą fałszerstw ilościowo są srebrne monety groszowe, potem plasują się złotówki w podobnej ilości jak półzłotki a najmniej liczne są dwuzłotówki. Zatem ile i jakie nominały składają się na nasze 15 milionów w fałszywej monecie? Dla celów dzisiejszego wpisu przyjmę ilości na podstawie obserwacji ilości występowania fałszywek w sprzedaży. I tak określam, że w przebadanej grupie 65 monet fałszywych dostępnych w archiwum aukcji występuje następujący rozkład ilościowy: 46% srebrników, 25% złotówek, 22% półzłotków i 8% dwuzłotówek. Zatem teoretycznie nasze 15 milinów w fałszywych monetach mogłoby wyglądać tak jak w tabeli poniżej.


Nominał
Wartość w złotych polskich
Szacowany rozkład ilości w %
Ilość w sztukach
Wartość w złotych polskich
1 grosz
0,25
46%
11 200 615
2 800 154
2 grosze
0,5
22%
5 226 954
2 613 477
4 grosze
1
25%
5 973 662
5 973 662
8 groszy
2
8%
1 866 769
3 733 538
24 268 000
15 120 831

Jest to pierwsza znana mi próba zmierzenia się z tematem wyznaczenia rozkładu, nakładu i ilości fałszywek. Zakładam na dziś, że skala pruskich falsyfikatów wynosiła ponad 24 milionów egzemplarzy o wartości nominalnej ówczesnych 15 milionów polskich złotych. Pozostaje jeszcze do określenia ich wartość rynkowa, gdyż jak wiemy zawartość kruszcu w tych fałszywkach była znacznie poniżej norm. Może okazać się przy okazji, że aby uzyskać 100% pewności, co do przyjętej klasyfikacji potrzebne będą badania składu monet, które wykażą zaniżoną próbę srebra.  Dokładniejsze określenie liczby fałszerstw oraz ich podział na nominały i roczniki wymaga również wnikliwszego zbadania, które dopiero planuje przeprowadzić w tak zwanej „bliżej nieokreślonej przyszłości” J. Jak wiadomo ogromna większość tych monet (i innych też) została wywołana z rynku w kolejnych latach i okresach, zatem ilość, jaka przetrwała w niezmiennej postaci monet do naszych czasów jest niemożliwa do dokładnego ustalenia, można się jednak pokusić o przybliżone szacunki. Dziś nie mam wystarczających danych żeby na ten temat zbyt dokładnie dyskutować, zatem zatrzymam się w tym miejscu by nie formułować tez, których nie jestem w stanie udowodnić.

Teraz zajmijmy się tematem metod i sposobów odróżniania monet pruskich od oryginalnych. Na początek mała dygresja. Jak słyszymy fałszerstwo to przed oczyma mamy monety widocznie różniące niższą, jakością wykonania a często również danymi metrycznymi, takimi jak waga czy średnica. Niczego takiego nie znajdziemy w wyrobach pruskich. Po mimo tego, że monety SAP charakteryzują się (jak wiadomo) wysokim poziomem artystycznym i produkowane były w praktycznie nowej mennicy, nowoczesnymi narzędziami/metodami, to jasno trzeba stwierdzić, że monety fałszywe nie odstają od oryginałów na tym polu. Jak wiemy one również były produkowane w nowoczesnych pruskich mennicach, których poziom produkcji niekiedy nawet przewyższał warsztat warszawski. Nie bez znaczenia jest również doświadczona kadra niemieckich specjalistów, którzy od pokoleń trudnili się tym zawodem i zgłębiali tajniki wytwarzania monet pracując w zachodnich mennicach. Przypomnę, że „nasi” specjaliści byli tez sprowadzeni z zagranicy, więc poziom, standardy i metody pracy były zapewne podobne, bo zaczerpnięte przecież z tego samego źródła, czyli z pruskich mennic. Stąd blisko do wniosku, że wyjątkowo w przypadku tych falsów, jedną z cech charakterystycznych może być nawet nieco lepsze i dokładniejsze wykonanie niż oryginałów. Samo w sobie to dosyć ciekawy wniosek, który mam nadzieje potwierdzę na przykładach w dalszej części wpisu.

Ok., skoro wiemy, że monety fałszywe będą trudne do odróżnienia z powodu widocznego na 1 rzut oka odmiennego stylu wykonania oraz cech metrycznych to pozostaje nam się skupić na znaleźnemu istotnych, choć drobnych różnic, które pomogą nam odróżnić ziarno od plew. Tu zaproponuje dwa główne źródła. Po pierwsze informacje „z epoki” zaczerpnięte z dekretów Rady Menniczej, która w tym okresie wyłapywała fałszerstwa, charakteryzowała je i opisywała a następnie tę wiedzę rozpowszechniała po kraju. To bardzo ważna grupa informacji i zaczerpniemy z niej pełnymi gośćmi. Drugą grupą danych będą obserwacje i ustalenia poczynione w naszych czasach i dotyczące wykrytych różnic, głównie w puncach i liternictwie. Nie będę jednak ich tu teraz wymieniał. Proponuje układ nominałowy, czyli zaczniemy od najbardziej wartościowej fałszowanej monety i na konkretnych przykładach wspólnie znajdziemy te różnice. Czas na dwuzłotówki.

Pruskie fałszerstwa dwuzłotówek SAP 

Dwuzłotówki były największym nominałem fałszowanym przez prusaków na masowa skalę. W tamtych czasach była to wartościowa moneta SAP, więc jak już wyżej ustaliliśmy liczba fałszywych monet wprowadzonych do obiegu nie mogła być zbyt wysoka, co potwierdzają moje wyliczenia zawarte w tabeli powyżej. Fałszywe dwuzłotówki są stosunkowo łatwe do odróżnienia. Znane fałszerstwa ośmiogroszówek generalnie dotyczą monet z trzech roczników. Ze zbadanych egzemplarzy można wyciągnąć wniosek, że roczniki 1766 i 1767 były fałszowane znacznie częściej i tych monet jest na rynku najwięcej. Kolejny rocznik, czyli 1768 były również fałszowany jednak monety z tymi datami nie występują niezwykle rzadko (znam jedną sztukę). Skąd, zatem wiemy, które monety są fałszywe? Po pierwsze mamy teksty Uniwersałów Komisji Skarbu Koronnego, w których charakteryzowano monety fałszywe. W dwuzłotówkach zwracano uwagę na znacznie zaniżoną próbę srebra. Badanie przeprowadzone w 1771 roku wykazało, że w aresztowanych fałszywych dwuzłotówkach ilość srebra była znacznie zaniżona a ich wartość określona na nie więcej niż 33 grosze miedziane, czyli byłe warte około połowę swojej wartości nominalnej. Jeśli zaś chodzi o różnice widoczne i pozwalające odróżnić monety fałszywe, to głównie zwracano uwagę na odmienny  rant, który w fałszywkach był grubo karbowany i ostro zakończony, co w czasach SAP było łatwe do rozpoznania gdyż monety oryginalne maja rant ozdobny składający się z misternego wzoru roślinnego. Analizując rant posiadanego przez mnie egzemplarza fałszerstwa nie jestem jednak tak pewien jak autorzy uniwersałów. Rant mojego fałszywego egzemplarza wygląda, co prawda na wykonany niestarannie, karbowanie jest stosunkowo płytkie – jakby tylko nacięte, ale jakoś nie zauważam opisanych w uniwersale ostrych krawędzi. Oczywiście może to wynikać z obiegu, jakiemu poddany była moneta. Po porównaniu rantu z oryginalna monetą jakoś nie przekonuje mnie ten argument i osobiście nie uważam go za ważny, szczególnie dla nas kiedy do porównań w archiwach aukcji nie dysponujemy zdjęciami rantów. Odkładam, więc to na półkę, między bajki J Poniżej na zdjęciu prezentuje dwa ranty monet, fałszywej i prawdziwej.


Rant jak wiadomo stanowi dla nas trzecia stronę monety, która przez lata była jakby mniej istotna. Doskonale świadczą o tym ostatnie nasze odkrycia nowych odmian dwuzłotówek z ostatnich lat SAP, które właśnie zostały wyznaczone dzięki odmiennym rantom. Znacznie łatwiejszym sposobem odróżnienia dwuzłotówek są inne podstawowe cechy, które są widoczne znacznie bardziej niż rant. Najważniejszym drogowskazem dla wyznaczenia standardu fałszywej dwuzłotówki jest fakt, że znamy dwuzłotówkę oznaczona puncą „PG”, która jak już wiemy po lekturze poprzedniej części była używana przez urząd do znakowania pruskich fałszywek. Dlatego tez po przejrzeniu większej ilości monet, z całą pewnością możemy na własny rachunek znaleźć zbiór cech, które odróżnią fałszywki od oryginałów. Otóż na awersie naszym czynnikiem będzie portret króla a na rewersie będą odmienne „pruskie” orły, których punc użyto właśnie w dwuzłotówkach. Na początek wizerunek królewski. Poniżej prezentuje awersy dwóch dwuzłotówek z 1766 roku. Jedna z nich jest fałszywa, zgadnij, która J

To nie było trudne zadanie, bo była mała podpowiedź J
Po dłuższym treningu i obejrzeniu wielu monet już na pierwszy rzut oka można rozpoznać fałszywy portret króla. Jednak nawet mniej doświadczeni pasjonaci po porównaniu obu awersów dochodzą do wniosku, że w jednym z nich „jest coś dziwnego, co nie pasuje” do innych znanych wizerunków Stanisława Augusta Poniatowskiego umieszczanych na monetach w tym okresie. Ja zwracam uwagę na „orli nos” króla, nieco dłuższą szyję oraz bujniejsze pukle peruczki. Ale jestem pewien, że tych różnic jest więcej i wszystkie składają się na to że wizerunek jest nieco inny niż na oryginalnych monetach. Jak wiemy nasz władca znał się i interesował mennictwem a wzory monet zatwierdzał osobiście. Nie jest, więc niczym dziwnym, że w odniesieniu do swojego wizerunku wyrażonego na monetach był bardzo wymagający i nie przepuściłby żadnego stempla z odmiennym wzorem od zatwierdzonego. Stąd widoczne różnice są łatwe do określenia, jako charakterystyczne dla fałszywych dwuzłotówek z tego okresu.

 Dużo konkretniejsze różnice występują na rewersie i są to powtarzalne cechy, które charakteryzują i demaskują produkty z pruskich mennic. Głównym czynnikiem na podstawie, którego może rozróżnić dwuzłotówki jest odmienny orzeł. To bardzo dobrze widoczna różnice w kształcie, zwierzak pruski jest wyraźnie większy, ale za to smuklejszy, taki trochę jakby „wychudzony” J. Ma inne skrzydła, ogon, koronę… generalnie cały jest inny. Co ważne orzeł ten występuje w niemal takiej samej formie w każdym z roczników dwuzłotówki w okresie 1766-1768, zatem już po tej prostej różnicy możemy określić fałszerstwo. Poniżej prezentuje orły „pruskie” w porównaniu do oryginalnych polskich.


Dodatkowe cechy wymieniane w katalogu autorów Parchimowicz/Brzeziński „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” to odmienny otok korony nad tarcza herbową. W katalogu jest zdjęcie takiego otoku – a właściwie trzeba by napisać - „pruskiej podstawy korony”, której cechą główną jest to, że zbudowana (wysadzana) jest z wielu kamieni. Jednak dla mnie to cecha drugoplanowa i użyteczna jedynie w egzemplarzach w bez justunku lub bardzo dobrym stanie zachowania, które posiadają wyraźne szczegóły korony. Większość monet nie posiada tych cech na tyle wyraźnych żeby były praktycznie wykorzystywane do oceny oryginalności. Kolejną cechę na podstawie, której możemy wyróżnić fałszywą dwuzłotówkę dodaje Rafał Janke. Pan Rafał zaobserwował, że można do tego wykorzystać krój litery „M” występującej zarówno na awersie jak i rewersie. Otóż w monetach fałszywych środkowa część monety dochodzi do połowy wysokości litery zaś w oryginalnych sięga aż do dołu. Trzeba przyznać, że to ciekawa obserwacja. Powyżej prezentuje zdjęcie, na którym ta różnica jest dobrze widoczna i łatwa do wykorzystania. Tu musze jednak dodać, że trzeba uważać, bo ta cecha nie potwierdza się tylko dla monet dwuzłotowych z lat 1766-1767. W dwuzłotówkach z rocznika 1768 oraz na innych srebrnych nominałach „pruskie M” pojawia się również na oryginalnych monetach, przez co nie może być wykorzystywane, jako dominująca cecha służąca do odróżniania na przykład fałszerstw na przykład półzłotków. Ale o tym napisze dokładnie później. Generalnie dla dwuzłotówek 1766-1767 jest moim zdaniem bardzo przydatna.

Podsumowując dwuzłotówki, główne cechy pozwalające łatwo odróżnić fałszywe monety od oryginalnych można zawrzeć i wymienić w punktach:
AWERS: odmienny wizerunek króla, odmienna litera „M”
REWERS: odmienne orły, odmienna podstawa korony, odmienna litera „M”

To wystarczająca ilość cech, która z łatwością pozwoli każdemu amatorowi mennictwa okresu SAP na własnoręczne wyróżnienie fałszywek w swoich zbiorach lub na oferowanych aukcjach. Jeśli zdecydujemy się posiadać „pruską dwuzłotówkę” to możemy teraz to zrobić świadomieJ
Ja oczywiście daję dobry przykład i zbieram fałszywe monety z epoki (w tym pruskie) i traktuje je co najmniej na równi z oryginalnymi monetami SAP. Jedno, o co proszę czytelników, to analiza swoich zbiorów pod tym katem i właściwe rozpoznanie oraz opisanie monet. Szczególnie, że istnieje prawdopodobieństwo zbliżone do pewności, że niektóre roczniki i nominały pruskich fałszerstw są znacznie rzadsze od ich oryginalnych odpowiedników. Ale zbadaniem tego stanu rzeczy, tak jak już powyżej pisałem zajmę się w przyszłości. 

W najnowszym katalogu duetu Parchimowicz/Brzeziński, fałszywe dwuzłotówki SAP produkcji pruskiej wymieniane są i opisane jak każda inna odmiana. W roczniku 1766 moneta pruska 8 groszowa oznaczona została, jako odmiana 24.a5 i wymieniona „w środku” pozostałych odmian tego rocznika (opisano ich aż 12!). Moneta fałszywa z rocznika 1767 opisana została, jako 24.b2 i jest jedna z pięciu odmian dwuzłotówek w tym roczniku. Najciekawiej jest znów na końcu, otóż w katalogu nie ma informacji o fałszywej dwuzłotówce z rocznika 1768. Pomimo opisania aż 10 różnych odmian tej monety, autorzy nie zdecydowali się wyznaczyć odmiany monety pruskiej. Świadczy to albo o tym, że odróżnienie dwuzłotówek wcale nie jest takie łatwe albo tez o tym, że nie udało się im spotkać takiej monety. Moim skromnym zdaniem, prawdziwym tropem jest problem w odróżnieniu monet, gdyż na przestrzeni trzech opisywanych lat 1766-1768, za rządów Fryderyka Sylma mennica warszawska dokonywała korekt wyglądu polskiego godła.  Co bezpośrednio przekłada się na istniejące różne typy punc orłów wykorzystywanych do produkcji oryginałów. Tym samym niektóre orły są dość niebezpiecznie zbliżone do pruskich i w roczniku 1768 można mieć kłopoty. My jednak pokażemy taką monetę, co zaowocuje dodaniem do katalogu kolejnej odmiany. Nasza pruska dwuzłotówka z roku 1768 oznaczona będzie tradycyjnie kolejnym wolnym numerem i znakiem zapytania, – zatem poniżej przedstawiam kolejną nową odmianę – tym razem nazywaną 24.c10?

Tradycyjne podsumowanie. Pokazuje wszystkie trzy znane mi typy i odmiany pruskich dwuzłotówek. Używam nomenklatury z najnowszego katalogu. Nie badałem jeszcze tych roczników, więc brak informacji o nakładzie i stopniu rzadkości tych odmian, co do czasu uzupełnienia danych zapisuję skrótem tbc (to be confirmed).

FAŁSZYWE PRUSKIE DWUZŁOTÓWKI SAP 1766-1768

1) 24.a5 – rocznik 1766
Awers: napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL:1766


Szacowany nakład łączny nominału = 1 866 769
Szacowany rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = tbc
Szacowany stopień rzadkości = tbc

2) 24.b2 – rocznik 1767
Awers: napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL.1767

Szacowany nakład łączny nominału = 1 866 769
Szacowany rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = tbc
Szacowany stopień rzadkości = tbc

3) 24.c10? – rocznik 1768
Awers: napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL.1768


Szacowany nakład łączny nominału = 1 866 769
Szacowany rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = tbc
Szacowany stopień rzadkości = tbc

Na dziś to tyle wrażeń. Dzieki uprzejmosci Pana Rafała Janke, który przekazł mi zdjęcie fałszywej dwuzłotówki z 1768 - dodaliśmy właśnie kolejną nieopianą odmianę 24.c10? do najnowszego katalogu. Można zatem uznać, że "odkrywcą" w dzisiejszym odcinku jest własnie Pan Rafał, gratuluję wiedzy J

Kolejne nominały i monety fałszywe odróżnimy w kolejnym odcinku, na który gorąco zapraszam. Już cieszę się na ten odcinek, ponieważ szczególnie złotówki pruskie to jedne z moich ulubionych monet z czasów SAP. Może dla tego, że tak ja też są w stolicy, lecz nie pochodzą z Warszawy. Trzeba przyznać jednak, że „dają radę”, bo w końcu przez 250 lat udawały, że są oryginalnymi warszawiakami – takie numizmatyczne „słoiki” J

Dziękuje wszystkim za doczytanie do tego miejsca i do zobaczenia już za niedługo J

W artykule wykorzystałem informacje i zdjęcia z archiwum WCN, z katalogu Parchimowicz/Brzeziński „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego oraz udostępnione mi przez Pana Rafała Janke.   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz