piątek, 26 stycznia 2018

Półzłotek 1776, czyli o tym jak dary od Stanisława zmieniają nasze życie.

I tak, zanim umysły miłośników mennictwa Stanisława Augusta Poniatowskiego na dobre zajęte będą aukcjami monet, które zgodnie z harmonogramem z każdym tygodniem, nieubłaganie nadciągają w naszą stronę całą watahą ofert, postanowiłem napisać artykuł o skromnym, ale jednak bardzo ciekawym dwugroszu. Moneta z rocznika 1776 nie jest zbyt popularna, toteż spotkania z nią zawsze należy sobie cenić i dobrze je planować. Być może to właśnie stanęło na drodze autorom wcześniejszych publikacji o numizmatach SAP, że moim skromnym zdaniem, rocznik ten nie został jeszcze nigdy, nigdzie dobrze opisany. Uznałem, że czas by to wreszcie zrobić. Szczególnie, że mogłem liczyć na drobne wsparcie samego króla Stanisława J.

Oczywiście powodów wyboru akurat tego rocznika jest jeszcze kilka. Nie byłbym sobą gdybym nie miał czegoś ciekawego w zanadrzu J.  Po pierwsze mamy w tym roczniku do czynienia z ciekawą i rzadko (lub nawet nigdy) spotykaną sytuacją w całym srebrnym mennictwie Poniatowskiego, że z rozmysłem produkuje się monety uszkodzonym stemplem. Ten przypadek wart jest bliższego poznania i to jest pierwszy cel, bo z niego właśnie biorą się późniejsze błędy w opisie. Po drugie, jak można się spodziewać, znów będę delikatnie polemizował z ustaleniami zawartymi przez autorów w najnowszym (jak dotąd) katalogu, czyli „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” duetu Parchimowicz/Brzeziński. Już na wstępie musze zaznaczyć, że nie wszystko, co zawiera ta ważna dla kolekcjonerów SAP publikacja wytrzymuje „próbę czasu”. A mówimy tu zaledwie o dwóch latach od publikacji. Jednym z takich przypadków jest właśnie opis półzłotka z 1776 roku, do którego zdecydowanie można się przyczepić. Czego nie zawaham się uczynić w dalszej części. No i finalnie po trzecie, okazało się właśnie, że mnie również jak ostatnio ojca Rydzyka, spotkało nagłe szczęście. Co prawda nie spotkałem „bezdomnego Pana Stanisława z Warszawy” i nie otrzymałem od niego żadnego luksusowego mercedesa. Co jako "warszawiak a za razem prawie-ziomal" duchownego, tłumacze sobie jedynie faktem, że wyżej wymieniony darczyńca, dzielący imię z moim ulubionym królem – po prostu oddał księdzu samochody i już nie ma jak dojechać na Pragę. Co w sumie może dziwić, bo kręci się tu u nas sporo jego "kolegów po fachu", jednak oni też już nie są zmotoryzowani. Ale wracając... Moje szczęście polegało na tym, że nie tak znowu dawno, „ po taniości” kupiłem sobie właśnie półzłotka z roku 1776. Niepozorne sreberko, które oprócz tego, że jego stan wskazuje, że wiele w swoim długim „życiu” przeszło zanim do mnie trafiło, to dodatkowo okazało się niezwykłe, gdyż wybito je stemplem nieodnotowanym wcześniej w literaturze. A że na monecie widnieje napis STANISLAUS - to w pewnym sensie, też mam prawo napisać, że oto i ja jak Ojciec Dyrektor, również otrzymałem dar od „swojego niezwykłego Stanisława” J. Podniszczony półzłotek teraz wreszcie znalazł przyjazne miejsce i spokojnie spoczywa sobie w ciepłym kapselku marki Quadrum. Każdy otrzymał „wsparcie”, na jakiego sobie zasłużył. Ojciec redemptorysta jeździ teraz wygodnie „lux-mercem” a ja, mam, …o czym pisać i mogę spokojnie rozwijać swojego bloga J. Klasyczny WIN&WIN w wersji dla ubogich J. Poniższa ilustracja jest tylko tego faktu oczywistą konsekwencją J.
No to pożartowaliśmy już sobie, więc czas przechodzić do meritum J. Na początek zajmiemy się błędem w biciu półzłotka i jego późniejszymi konsekwencjami. Cały nakład dwugroszy w 1776 wynoszący 97 410 sztuk, wybito „tradycyjną” ilością trzech par stempli. Piszę „tradycyjną” gdyż tak się składa, że w tym okresie mennictwa polskiego, dla mniej licznych nominałów zwykło się przygotowywać serię stempli wynoszącą właśnie po 3 narzędzia służące do bicia każdej strony monety. Nie inaczej było w tym przypadku. Dwie pary stempli są dobrze znane i opisane w najnowszym katalogu, a ta trzecia będzie miała swój debiut dziś na blogu w jego dalszej części. Zaczniemy jednak od błędu, który dotyczy jednego ze znanych stempli rewersu, który wygląda jak ta moneta ze zdjęcia poniżej.
Mamy tu do czynienia ze stemplem, który od razu nazwijmy sobie na nasze potrzeby - REWERS 3. Ten wariant rewersu z racji jego popularności, uznawany jest w tym roczniku za podstawowy. To jednak nie przeszkadza mu być interesującym, gdyż bito nim monety nie zważając na to, że jego poszczególne elementy już się zużyły. Jakoś tak się porobiło, że wyjątkowo w tym przypadku nie zrobiono sobie nic z tego, że w wyniku nadmiernego zużycia stopniowo zanikają na nim znaki interpunkcyjne. W sumie to nie może nas aż tak bardzo dziwić, bo w końcu w XVIII wieku nie było jeszcze profesorów Miodka i Bralczyka i niewielu „uczonych w piśmie” zwracało uwagę na takie detale. Jednak, kiedy w wyniku postępującego zapychania stempla powoli z monety znikała cała litera „A” …a nikomu w dalszym ciągu to nie przeszkadzało, to już jest unikalna sytuacja w czasach SAP i choćby z tego powodu warto ją tu odnotować. Proszę zwrócić uwagę na poniższą sekwencję złożoną z trzech zdjęć monet wybitych tym samym stemplem.
Jak widać praktycznie cała litera „A” zniknęła z monety i zamiast MARCA na dwugroszach w końcu 1776 roku bito już tylko MARC. Dla współczesnych miłośników numizmatyki taka różnica nie jest bez znaczenia. W końcu MARCA odnosi się do zawartości srebra w monecie a MARC, to jedynie mógł być… jakiś pracownik? Z pracownikiem, to niestety ślepy zaułek. Sprawdziłem wykaz zatrudnionych w stołecznej mennicy w tym czasie, zamieszczony u Terleckiego w dziele „Mennica Warszawska” i żaden MARC, MARCUS, czy nawet MARIUSZ tam nie pracował J. Wróćmy jednak do faktów. Na serii zdjęć widać dokładnie jak z czasem stempel zapychał się i monety nim wybite po kolei traciły swoje pierwotne cechy. Takie defekty stempli w produkcji menniczej to standard. Z gorszymi wadami, czy pęknięciami zwykle mincerze sobie doskonale radzili. Jednak jak widać, są od tego nieliczne wyjątki i jednak czasem zdarzały się im wpadki.  Podstawowym sposobem była oczywiście wymiana stempla na nowy lub choćby doraźna naprawa narzędzia. Dlaczego w tym konkretnym przypadku nikomu to nie przeszkadzało, trudno dziś dociec. Moja teza jest taka, że awaria dotyczy trzeciego w kolejności i za razem ostatniego stempla używanego w tym roczniku do bicia półzłotków. Widocznie do wybicia zostało jeszcze „trochę” nakładu, a dwa poprzednie stemple były już zużyte lub popsute, więc zdecydowano się pracować za wszelką cenę i bić takim narzędziem, jakie jest dostępne. To jedynie teza, ale trudno sobie wyobrazić inny powód na niewymiennie narzędzia na nowe, jak to, że nie było kolejnego stempla zdatnego do bicia. I dlatego właśnie „Stachu walił w blachu” tak długo aż wykonał plan i wybił wszystkie potrzebne monety. Dlatego, nazwałem ten stempel REWERS 3, bo był ostatni, co wcale nie znaczy, że jest najrzadszy. Wprost przeciwnie. Coś złego musiało szybko przytrafić się jego poprzednikom, gdyż inne stemple są o wiele rzadsze. A ten trzeci, jak to „młody”, jak widać zrobił za nich „całą czarną robotę”. Taka teoria na początek.

Teraz dotykamy drugiego problemu, czyli błędów w katalogu. Otóż z niezbadanych powodów, autorzy najnowszej publikacji zdecydowali się opisać monetę wybitą uszkodzonym stemplem, nie zawierającym już litery „A” – jako osobną odmianę. Nadali jej w katalogu odpowiedni numer i okrasili komentarzem - BRAK LITERY „A” W WYRAZIE MARCA PRAWDOPODOBNIE USZKODZONY STEMPEL. Jak dziś udowodniłem, to NA PEWNO uszkodzony stempel, stąd trudno zaakceptować, by traktować wybite nim monety, jako specjalnie traktowana odmiana. Uważam, że autorzy mogli pokusić się o sprawdzenie czy ich półzłotek 16.k2 jest wybity tym samym narzędziem, co moneta, która opisali już chwilę wcześniej, jako 16.k. Nie zrobili tego, więc dziś to naprawiam i dementuje. Moneta wybita zapchanym stemplem nie jest odmienna i jako taka, może być jedynie traktowana, jako ciekawostka. I takie są fakty.

Jak już zaczęliśmy od rewersów, to idźmy tym tropem. Ponieważ nakład rocznika jest stosunkowo niewielki, to pokusimy się o wyznaczenie, opisanie i pokazanie zdjęć wszystkich trzech wariantów rewersu. Dwa z nich są dobrze znane miłośnikom sreber SAP z najnowszego katalogu, a jeden (mój, nie chwaląc się J) jest dotychczas nieopisany. Zanim zobaczymy zdjęcia, to ustalmy sobie, jakie są konkretne cechy, po których odróżnimy każdy z wariantów rewersu. Otóż proponuje dwa punkty kontrolne, które załatwią nam temat. Pierwszy, jako a) to wygląd cyfry „2”, który może przybrać trzy formy: „ 2 OTWARTA”, „2 PRAWIE ZAMKNIĘTA” oraz „2 ZAMNKNIĘTA”. Punca użyta do wykonania stempla z dwójką „otwartą” jest rodem z poprzedniego rocznika 1775, stąd będzie charakteryzowała pierwszy stempel. Punce użyte w kolejny dwóch wariantach to dwójki odmiennego rodzaju. Jedna jest przejściowa, a druga podobna do niej jest już całkowicie „zamknięta”. Taki wzór cyfry „2” króluje w tym i kolejnych rocznikach. Generalnie punce różnią się między sobą większą ilością drobnych cech, niż ta jedna, wyżej wspomniana. Jednak ta ich „otwartość” i „zamkniętość” widoczna jest z reguły już na pierwszy rzut oka i dla tego na nią właśnie dziś postawiłem. Wszystko dokładnie zobaczymy na zdjęciu pomocniczym poniżej.
Muszę przyznać, że najważniejsza w tej analizie jest pierwsza cyfra „2”, która różni się wyraźnie od pozostałych. Dwie kolejne punce są do siebie już bardziej podobne i na gorzej zachowanych egzemplarzach, mogą wystąpić trudności w pewnym odczytem. Dlatego potrzebny jest nam jeszcze jedna zmienna do prawidłowego odróżniania wariantów stempli rewersu tego dwugrosza.

Drugim punktem widocznym na pierwszy rzut oka i określonym, jako b) jest pozycja wyrazu MARCA względem wyrazu PURA. Ta zmienna może przybrać tylko dwa położenia: „MARCA przed PURA” i „PURA przed MARCA”. To „PRZED” liczone jest od lewej strony krążka. Jeśli wyraz MARCA jest pierwszy od lewej, to oczywiście jest to wariant „MARCA przed PURA”, a jeśli to wyraz PURA jest bliżej lewej krawędzi monety, to będzie wariant „PURA przed MARCA”. Zresztą proszę samemu zobaczyć, jakie to proste.
Podsumowując rewersy, razem mamy trzy warianty, które rozpoznajemy analizując ich dwie cechy. Poniżej pełny opis i zdjęcia.

REWERS 1 -> a) „2 OTWARTA”; b) „MARCA przed PURA”
REWERS 2 -> a) „2 PRAWIE ZAMKNIĘTA”; b) „PURA przed MARCA”
REWERS 2 -> a) „2 ZAMKNIĘTA”; b) „MARCA przed PURA”

OK, zatem rewersy mamy już omówione. Pierwszy stempel zawiera cechy tożsame z rewersami w roku 1775. Drugi wariant, z punktu widzenia wizualnego nie wyróżnia się niczym szczególnym, A trzeci, to ten, który służył prawdopodobnie najdłużej i stopniowo tracił kropki i literę „A” w wyniku nadmiernej eksploatacji. Te cechy potwierdzą się w dalszej części, jak będę opisywał wyniki badania dostępnych monet z tego rocznika.

Ale zanim o tym, to jeszcze przeanalizujemy jeszcze awersy. Tu nie ma niespodzianki i również mamy do czynienia z trzema stemplami, które różnią się od siebie detalami rysunku. Na tej stronie nie stwierdziłem widocznych uszkodzeń stempla i objawów zniszczenia, jakie „przytrafiły” się na rewersach. Wszystkie kropki i litery się zgadzają, stąd obserwacje możemy ograniczyć wyłącznie do różnic w detalach ozdobników, takich jak oba wieńce oraz sposób ich związania u dołu pod herbami. Różnice nie są wielkie, jednak faktem jest, że każdy ze stempli wykonany jest nieco inaczej i można te cechy dość łatwo zlokalizować by ustalić, z jakim wariantem awersu mamy do czynienia. Dla czytelności uznałem, że do naszego dzisiejszego badania wystarczy jak posłużymy się jedynie jedną z tych cech a mianowicie, lewym wieńcem. Ponieważ ilość listków lewego wieńca jest zawsze identyczna a ich układ jest bardzo podobny, żeby to ogarnąć musimy użyć sposobu. W każdym z wariantów mamy po 8 listków w układzie 2,2,2,2, - stąd, żeby te subtelne różnice uchwycić użyjemy sprawdzonego systemu, który już wielokrotnie wykorzystywałem na blogu. Nie będziemy silić się w szczegółowe analizy, które listki układają się odmiennie na różnych stemplach, tylko pójdziemy na skróty i opiszemy różnice wykorzystując litery w napisie otokowym. To pozwoli nam bez wielkich wysiłków, już na pierwszy rzut oka określić konkretny wariant stempla awersu. Żeby to zrobić to naszym pierwszym puntem kontrolnym, oznaczonym, jako a) będzie usytuowanie dwóch lewych górnych listków względem liter napisu otokowego znajdujących się w ich pobliżu. Punkt a) może przyjąć dwie wartości, odpowiednio „dwa górne listki do M” lub „dwa górne listki do M i L”.  Poniżej na zbliżeniu oba układy.
Wyszło z tego takie numizmatyczne „Listki do M” J. Ta zmienna jednak nie wystarczy i musimy wprowadzić kolejną, która będzie bazowała na drugiej dobrze widocznej różnicy, a mianowicie odmiennej budowy samych listków. Okazuje się, bowiem, że na jednym z wariantów stempla wszystkie listki lewego wieńca są wyjątkowo długie i wąskie a na dwóch pozostałych wyglądają normalnie. To pozwala nam wprowadzić drugi punkt kontrolny i oznaczyć go, jako b), który może przyjmować wartość: „listki NORMALNE” lub „LISTKI DŁUGIE”. Żeby nie było wątpliwości, to oba rodzaje listków prezentuje na zbliżeniu poniżej.
Jak można zauważyć, obie odmiany listków występują w układzie, w którym dwa górne lewe skierowane są w stronę liter „M” i „L”. Znając już oba punkty, możemy śmiało wyznaczyć wszystkie trzy warianty stempla awersu półzłotka z 1776 roku i zobaczyć ich zdjęcia.

AWERS 1 -> a) „dwa górne listki do M”; b) „listki NORMALNE”,
AWERS 2 -> a) „dwa górne listki do M i L”; b) „listki DŁUGIE”,
AWERS 1 -> a) „dwa górne listki do M i L”; b) „listki NORMALNE”

Teraz, kiedy znamy już wszystkie zmienne służące do wyznaczenia i odszukania stempli użytych do bicia nakładu dwugrosza w 1776, to możemy powoli zmierzać do badania ilościowego. Na początek tradycyjnie sprawdźmy ile wariantów monety wybito tymi trzema kompletami narzędzi. Teoretycznie mając po 3 stemple awersu i rewersu, możliwych jest aż 9 różnych kombinacji. W pierwszej tabelce poniżej prezentuje dane, jakie udało mi się zaobserwować na próbie 15 egzemplarzy.
I tak, jak widać w zestawieniu mamy tylko 3 warianty monety. To, że awersy są na stale przypisane do określonych rewersów oznacza, że używano stempli, jako oddzielnych kompletów. Brak hybryd i używania stempli zamiennie może być efektem tego, że bito półzłotka na trzech osobnych maszynach balansowych lub nawet tego, że bito je seriami. Przy czym każdą z serii wykonywano w innym terminie. Przy okazji przypominam założenie z początku wpisu, mówiące na skróty, że wariant monety bity zużytym stemplem był tym ostatnim, jaki wykonywano. Stąd w zestawieniu i dzisiejszym opisie te monety określiłem, jako WARIANT 3. Do tego jeszcze wrócimy, teraz czas na pokazanie ile monet z każdego z trzech wariantów zaobserwowałem podczas badania.
Nie mogło być inaczej. Moja moneta, którą z uwagi na słaby stan zachowania kupiłem wyłącznie dlatego, że nigdy wcześniej nie widziałem takiego wariantu, okazała się być zdecydowanie najrzadsza. Podczas analizy archiwów aukcyjnych, kwerendy w Muzeum Narodowym w Warszawie oraz dostępnych zbiorów prywatnych – nie zaobserwowałem drugiego takiego egzemplarza. Dwa kolejne warianty już udało mi się kilka razy namierzyć. WARIANT 3 jest zdecydowanie najbardziej popularny, choć jak widać cały rocznik jest raczej trudny do zebrania z uwagi na niewielka ilość monet dwugroszowych z 1776 roku, jaka przetrwała do naszych czasów.

Ok, odnieśmy teraz powyższe procenty do nakładu całego rocznika wynoszącego 97 410 sztuk i zobaczmy, co nam z tego wyjdzie. W tabeli poniżej szacunkowe nakłady każdego z wariantów półzłotka.
Teraz, kiedy mamy już wstępną estymacje nakładu można pokusić się o kilka wniosków. Po pierwsze „coś niedobrego” musiało stać się z kompletem stempli, jakich używano krótko do bicia pierwszego wariantu. W latach siedemdziesiątych XVIII wieku w mennicy warszawskiej, można uznać, że nakład półzłotka wybitego jednym kompletem stempli powinien oscylować w granicy 25-35 tysięcy sztuk. Oczywiście jest wiele zmiennych, jakie wpływały na żywotność narzędzi. Zakładając nawet, że medalier i mincerz dobrze wykonali swoja robotę to w końcu mennica to jest „fabryka monet” i różne sytuacje technologiczne mogły się tam zdarzyć. W każdym razie, pierwszy stempel wykorzystywano krótko, drugi normalnie a całą czarna robotę wykonał trzeci komplet narzędzi. Co dodatkowo ciekawe i zastanawiające, to fakt, że analizując próbę 15 monet najczęściej spotykałem monety z WARIANT 3 w wersji uszkodzonej, czyli bez litery „A” w wyrazie MARCA.  Może to się komuś przyda, więc przytoczę. Spośród 9 monet w tym wariancie, do jakich dotarłem, aż 5 nie posiadało już litery „A” a tylko 4 miały kompletny napis MARCA. Ja, co prawda zaliczam obie możliwości do jednego wariantu i nie ma to dla mnie większego znaczenia, jednak mam nadzieje, że i czytelników zaciekawił fakt, że monety bite uszkodzonym stemplem są prawdopodobnie liczniejsze niż te wykonane poprawnie. To rzuca nieco światła, jak długo używano uszkodzony stempel i ile wykonano nim sztuk.

Dobrze a teraz spróbujmy oszacować na nowo stopnie rzadkości dla każdego z wariantów. Jak zwykle w tym celu używam skali hr. Emeryka Hutten-Czapskiego dla polskich historycznych. Zanim zinterpretuje ostatnie zestawienie, to tylko przypomnę, że w najnowszym katalogu monet SAP, stopień dla całego rocznika monety z 1776 roku przepisany został za Edmundem Kopickim i wynosi R1. Zobaczmy, czy to się dziś obroni J.
 Jak widać w tabelce stopień R1 przydzieliłem jedynie jednemu, temu najpopularniejszemu wariantowi. WARIANT 2 z długimi listkami na awersie bez wątpienia zasłużył sobie na stopień wyżej. Moja monetę szacuję zdroworozsądkowo na R3. Jednak estymacja z jednego dostępnego egzemplarza obarczona jest największym błędem, co w efekcie może oznaczać, że ten WARIANT 1 jest jeszcze rzadszy niż R3. Do obliczenia szacunku użyłem swojego standardowego założenia, że z czasów SAP do dziś pozostało około 10% wybitych monet. Jednak chciałbym tu zaznaczyć, że akurat w przypadku tego rocznika sa to moim zdaniem maksymalne ilości. Wniosku je to po pierwsze z ilości monet, jakie spotkałem odnosząc się do innych roczników o zbliżonym nakładzie. Po drugie sygnałem jest informacja o sytuacji braku drobnej srebrnej monety w Rzeczpospolitej, która akurat w tym czasie była na największa masowa skale wywożona do Prus celem przetopienia i fałszowania. Świadczy o tym, chociażby informacja, jaką możemy wyczytać w źródle „Przyczynki do historyi medali i monet Polskich bitych za panowania Stanisława Augusta” autorstwa Mieczysława Kurnatowskiego. Tam na stronie 32, na której opisana jest sytuacja pieniężna kraju i produkcja mennicza w roku 1776, mamy taki fragment, który dobrze ten stan rzeczy charakteryzuje. Cytuję:  „1776. Moszyński przedstawia królowi obraz klęski, jaka kraj ponosi przez nieustanny napływ fałszywej pod polskim stemplem bitej i pruskiej monety, radząc dla zapobieżeniu temu utworzyć fundusz menniczy z 200.000zł., któryby umożebnił szybsze bicie pieniędzy.” To jasny obraz kraju, którego polityka finansowa popada w ruinę. Może to właśnie wyjaśnia, dlaczego zdecydowano się na bicie półzłotków nawet uszkodzonym stemplem? Wydaje się to teraz bardziej logiczne.

To tyle, jeśli chodzi o badanie ilościowe. Teraz pozostaje mi już tylko pokazać wszystkie trzy monety, jako warianty potencjalnie do zebrania dla kolekcjonerów. W moim zestawieniu używam nomenklatury z najnowszego katalogu. Jak już na początku wpisu informowałem, w moim zestawieniu zabraknie egzemplarza opisanego w katalogu Parchimowicz/Brzeziński, jako „odmiana 16.k2”, gdyż nie uważam żeby moneta wykonana zapchanym/uszkodzonym stemplem, identycznym jakim wybito egzemplarz opisany jako 16.k), była oddzielna odmianą czy też nawet wariantem. Zamiast tego, żeby „cyfra się zgadzała”, jako 16.k3? proponuje swój nienotowany dotąd egzemplarz, który na 100% jest pozycja zasługującą na dobry opis.

PÓŁZŁOTEK Z 1776

16.k3? – WARIANT 1 – > REWERS 1/AWERS 1
Awers: napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: napis w 6 liniach 2.GR./CLX.EX/MARCA/PURA COL./1776/E.B.
Nakład łączny rocznika = 97 410
Szacowany rozkład wariantu 1 w roczniku = 6,7% = 6 494 sztuk
Szacowany stopień rzadkości = R3

16.k1 – WARIANT 2 – > REWERS 2/AWERS 2
Awers: napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: napis w 6 liniach 2.GR./CLX.EX/MARCA/PURA COL./1776/E.B.
Nakład łączny rocznika = 97 410
Szacowany rozkład wariantu 1 w roczniku = 33% = 32 470 sztuk
Szacowany stopień rzadkości = R2

16.k – WARIANT 3 – > REWERS 3/AWERS 3
Awers: napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: napis w 6 liniach 2.GR./CLX.EX/MARCA/PURA COL./1776/E.B.
Nakład łączny rocznika = 97 410
Szacowany rozkład wariantu 1 w roczniku = 60% = 58 446 sztuk
Szacowany stopień rzadkości = R1
Uwaga: występują również egzemplarze wybite tym samym stemplem (uszkodzonym/zapchanym), bez litery „A” w wyrazie MARCA i bez kropki po wyrazie COL.

Powoli finiszujemy, zatem czas na krótkie podsumowanie dzisiejszego wpisu. Jak na dość rzadkiego i drobnego półzłotka, to było nawet ciekawie, dobrze mi sie pisało i wyszło około 14,5 strony tekstu ze zdjęciami. Udało się dziś wreszcie porządnie opisać ten rocznik. Pokazałem jeden wcześniej nieodnotowany wariant dwugrosza z 1776, którego jestem szczęśliwym posiadaczem J. Tu dodam tyllko, że jest to chyba najgorzej zachowana moneta w moim zbiorku. Daleko jej do stanu zachowania, który normalnie preferuje, ale co tam skoro dziś okazała się glównym newsem. Mam również nadzieje, że skutecznie obaliłem informacje o półzłotkach opublikowaną w najnowszym katalogu. I teraz już nikt nie ma wątpliwości, że egzemplarze opisane tam, jako 16,k2, które charakteryzują się brakiem litery „A” w wyrazie MARCA - nie są żadną osobną odmianą/wariantem. Dodatkowo znów puściłem kilka fantastycznych wizji dotyczących tego jak przebiegała produkcja monet w stołecznej mennicy. Troche w tym wrózenia z fusów, ale czasem nie ma wyjścia i trzeba sobie jakos to zwizualizować. Końcowym skutkiem tego artykułu jest nowe podejście do wyznaczenia wariantów oraz przyznanie im odpowiednich stopni rzadkości. Są to oczywiście jedynie estymacje oparte na dostępnym mi materiale. Jednak jak to czasem mówią w zaprzyjaźnionym Toruniu, grunt żeby na koniec „taca się nam zgadzała”. A ta, jak mniemam dziś wyjątkowo ładnie się udała. To z bezdomnym i mercedesami, to oczywiście był drobny żart społeczno-polityczny, który dobrze mi się komponował z tematem dzisiejszego wpisu. Moja „zapomoga na rozwój bloga” w postaci nienotowanego półzłotka od samego króla Stanisława, też była niczego sobie J. Do zobaczenia niebawem.

W dzisiejszym wpisie wykorzystałem informacje, dane i zdjęcia z n/w źródeł: Janusz Parchimowicz/Mariusz Brzeziński „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego”, Mieczysław Kurnatowski „ Przyczynki do historyi medali i monet Polskich wybitych za panowania Stanisława Augusta”, Władysław Terlecki „Mennica Warszawska”, kwerenda w Muzeum Narodowym w Warszawie, materiały od Pana Rafała Janke, archiwum aukcyjne Warszawskiego Centrum Numizmatycznego, archiwum aukcji Antykwariatu Numizmatycznego Michała Niemczyka oraz zdjęcia wyszukane za pomocą google grafika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz