niedziela, 28 sierpnia 2016

O złotówce 1789 bez pochopu, czyli autor na błędnych drogach numizmatyki

Witam serdecznie amatorów mennictwa Stanisława Augusta Poniatowskiego w ten upalny sierpniowy dzień. Jak w tytule, dziś sprawa będzie o bardzo popularnym nominale w roczniku o w miarę sporym nakładzie. Liczę, zatem po cichu, że być może wielu z czytających moje wypociny posiada już taką monetę w swoich zbiorach lub przynajmniej ma w planie ją kiedyś zdobyć. Jednym słowem można rzec, że złotówka z 1789 roku to dostępna moneta o sporym potencjale kolekcjonerskim; -) Tyle wstępu. Tytuł wpisu obiecuje cos jeszcze, ale o tym… „potym” J Tak jak napisałem powyżej, dzisiejsza moneta zalicza się do typu „znane i lubiane”, ale czy prawidłowo i dokładnie opisane? To ważne pytanie, więc dla pseudo-badacza-amatora i poszukiwacza wariantów otwiera się pole do popisu. Na początek zobaczmy czy nie wyważamy już otwartych drzwi i zerknijmy do literatury.  Przekonajmy się, co o naszej dzisiejszej bohaterce na przestrzeni dziejów mówią znane i popularne katalogi monet SAP. Otóż, co może dziwić…raczej niewiele i mało ciekawie. Czy zatem nie ma, o czym pisać?  

Karol Plage w swoim dziele z 1913 roku „Okres Stanisława Augusta w historii numizmatyki polskiej” wymienia 4 grosze srebrne (złotówkę) z 1789 roku pod pozycją 297. Wygląd monety został dokładnie opisany a sam numizmat pokazany na rysunku i nie notuje żadnych odmian i wariantów. Idźmy dalej w przeglądzie biblioteczki. Drugi w kolejności moich katalogów - pozycja z 1976 roku autorstwa duetu Kamiński/Kopicki. Pod pozycją 212 opisana jest nasza złotówka. Oprócz informacji dostępnych u Plage mamy dodatkowo bardzo ważne dla kolekcjonerów dane metryczne oraz szacunki rzadkości i cen. Wiemy, więc, że 4 grosze z 1789 roku powinno posiadać średnicę 26 mm i wagę 5,3 grama. Dalej mamy informacje, że rant (obrzeże) monety jest skośnie karbowane. Dodatkowo nasza wiedza powiększa się o informacje, że moneta w tym roczniku jest popularna i „nie załapała” się na żaden stopień rzadkości a jej cena w okresie wczesnego Gierka wynosiła 300 złotych (tego nawet ja nie pamiętam). Nie ma zdjęć (nie, no fotografia to już wtedy istniała…) – znów jest rysunek, który po pobieżnej analizie trzeba uznać za żywcem przekopiowany z katalogu Plage, – zatem na polu wizualizacji odnotujmy brak postępu w czasach PRL. Obiektywnie jednak trzeba przyznać, że od czasów Plage jednak jest spory postęp, pojawia się wiele przydatnych amatorom monet informacji, więc luz i sięgnijmy dalej. Kolejna pozycja to katalog „Monety Polskie od Władysława IV, do 1916”, którego autorem jest Janusz Parchimowicz. Posiadam wydanie II z roku 2008, więc praktycznie można się spodziewać informacji na poziomie XXI. Po raz pierwszy pojawiają się zdjęcia, co prawda rozdzielczość i wielkość jest słaba, ale to duża zmiana versus ryciny. Niestety pozycja jest mocno przekrojowa, zawiera wielu władców i okresy ich mennictwa, stąd, jako amator czasów SAP jestem rozczarowany brakiem zdjęcia poszukiwanej złotówki (jest zdjęcie podobnej z 1790 roku). W zamian autor dodaje kolejne informacje, których nie znajdziemy w wyżej opisanych pozycjach. 4 grosze z roku 1789 oznaczone zostało, jako pozycja 1220.c (nie pytajcie, dlaczego bo to nie jest prosty temat…). Po pierwsze mamy nakład monety, zatem wiemy, że wybito 820 276 egzemplarzy. Mamy dane o stopie metalu użytego do produkcji – Ag 550. A na dodatek otrzymaliśmy dane o cenach monet w zależności od stanu zachowania. Ciekawą informacją jest, że nasza złotówka z racji mniejszego nakładu niż roczniki nieznacznie starsze i te nieco młodsze została wyceniona o 100 złotych drożej (w II stanie zachowania). Czy jest to użyteczna informacja, raczej psychologiczno teoretyczna ale warta odnotowania bo pojawia się po raz pierwszy. Na koniec nasz aktualny „okręt flagowy” – dzieło „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” duetu autorów Parchimowicz/Brzeziński. Jak wiadomo, to książka z tego roku, więc może tu znajdziemy jakieś informacje o odmianach/wariantach naszej złotóweczki. Otwieramy na stronie 219 i widzimy niestety, że nic nowego tam dla nas nie ma. Oczywiście nie całkiem. Tym razem znajdziemy nasze 4 grosze z 1789 roku pod pozycja 22.c i pierwsze, co rzuca się w oczy to doskonałe zdjęcie monety (innych monet też, to bardzo silna strona katalogu-albumu). Możemy, zatem sobie dokładnie zobaczyć wzorcowa monetę z tego rocznika i jak mamy swoją (lub inną, np. z internetu) to porównać z wzorcem. Co nowego oprócz zdjęć na miarę XXI wieku? Otóż, jeśli chodzi o nasza monetę, to niewiele. Mamy dane o wyniku aukcji monety w tym roczniku, jest info o stanie zachowania i uzyskanej cenie – ta wiedza, przyznam może rozpalić w nas fantastyczne wizje o przyszłych przychodach oraz zgubne mniemanie o wartości naszej kolekcji, (jeśli dotyczy).  Wracając jednak do meritum, to mamy całkowity brak informacji o wykrytych odmianach i wariantach. Zatem najnowsza wiedza katalogowa stoi na straży zdania, że złotówka w roczniku 1789 roku na każdym z 820 276 egzemplarzu wygląda jednakowo. 

Stad pojawiają się pytania: „jak jest naprawdę?” oraz „czy autor pisałby posta na blogu, jeśli by czegoś nowego nie chciał pokazać?”. Otóż tak właśnie jest. My badacze odmian i wariantów mennictwa SAP mamy w tym roczniku złotówki naprawę wiele do odkrycia. Zatem co idzie na pierwszy ogień? Na początek rzeczy podstawowe. Mamy XXI wiek (powtarzam się, wiem) i nie jest żadna tajemnicą, że praktycznie każdy zainteresowany może sobie odpalić internet i samemu porównać większość monet. Jak ktoś z autorów przyszłych katalogów chciałby to zrobić, to z pewnością dojdzie do wniosku, że dosyć popularnym wariantem złotówki z 1789 roku jest przebicie daty z rocznika 1788. Trudno stwierdzić, dlaczego autorzy najnowszego katalogu wybiórczo potraktowali przebicia dat monet SAP. Wiele z nich zarejestrowali i pokazali na pięknych zdjęciach, jednak o równie wielu znanych w miarę powszechnie nawet nie wspomnieli. Ja postaram się pomóc. Na sporej próbie prawie 100 egzemplarzy (mówiłem, że popularna moneta) zbadałem i policzyłem występowanie obu odmian. Wyniki tej kwerendy przedstawiam poniżej w tradycyjnym ujęciu.

Na początek rewers. Po analizie próby złożonej z prawie 100 egzemplarzy wniosek jest jeden, bez wątpienia możemy wyróżnić dwie jaskrawo widoczne odmiany rewersu. Punktem kontrolnym jest oczywiście data. W pierwszej odmianie data jest „normalna”, w drugiej zaś ostatni cyfra daty 8 została przebita na 9, tym samym pierwotne data wybitych monet 1788 zmieniła się na 1789.

REWERS 1 - > data normalna
REWERS 2 -> data przebita

A teraz przejdźmy do awersów. Nie wykryłem tu istotnych różnic w poszczególnych stemplach (w treści to będzie dokładnie wyjaśnione), zatem jestem zdania, że ten rocznik nie posiada odmian/wariantów awersu.

AWERS -> standardowy bez odmian i wariantów

Teraz, kiedy już wiemy, że w monecie 4 groszowej w roczniku 1789 wyróżnić możemy jedynie dwa rewersy - nie pozostaje nam nic innego jak określić ich popularność i wyznaczyć potencjalne nakłady i stopnie rzadkości. Tradycyjnie występujące warianty złożyłem w tabelki poniżej. 
REWERS/AWERS
AWERS
REWERS 1
WARIANT 1
REWERS 2
WARIANT 2

Przejdźmy teraz do wyników badania ilościowego. Wszystkie spośród przebadanych sztuk zostały przyporządkowane do poszczególnych odmian. Efekty, pokazuje poniższa tabelka.
REWERS/AWERS
AWERS
REWERS 1
92%
REWERS 2
8%

Nie mogło być inaczej, spośród przebadanych monet te z przebita datą są znacznie mniej popularne. Znając nakład rocznika, który wynosił 820 276 sztuk - możemy łatwo „z grubsza” oszacować ile zostało wybitych monet w poszczególnym wariancie. Kolejna tabela pokazuje szacowany nakład poszczególnych wariantów.
REWERS/AWERS
AWERS
REWERS 1
751 920
REWERS 2
68 356

Okazuje się, że ten mniej popularny wariant złotówki nie jest znowu aż taki unikalny. Ok. a teraz tradycyjnie przepuśćmy nasza złotówkę przez skalę rzadkości dla monet historycznych polski królewskiej Emeryka Hutten-Czapskiego. Odnieśmy skalę rzadkości do wyżej oszacowanego nakładu. Pamiętajmy jednocześnie o tym, że takie „badanie” rzadkości wyznacza nam tylko maksymalne poziomy, ponieważ co do zasady rzadkość powinna być szacowana do ilości monet wstępujących w naturze w danym czasie a nie do nakładu z mennicy. Poniże prezentuje finalne zestawienie.
REWERS/AWERS
AWERS
REWERS 1
brak
REWERS 2
R1

Wnioski są jasne. Ktoś może się oburzyć, że w najnowszym katalogu ten rocznik został określony, jako R. Ja mimo tego, że oceniam stopnie subiektywnie to jednak staram się zachować umiar. Rozsądek mi podpowiada, że jeżeli aktualnie na popularnych stronach internetowych, na których sprzedaje się monety jest właśnie wystawionych aż 9 sztuk tej złotówki do sprzedaży - to nie może mieć ona (mimo szczerej chęci) żadnego stopnia rzadkości, bo jest po prostu popularna i bardzo łatwo osiągalna. Oczywiście ilość nie znaczy, jakość. Warto, więc zbierać ten rocznik w miarę wysokim stanie zachowania, według mnie minimum II.

Poniżej opisuje oba warianty tradycyjnie stosując nomenklaturę z najnowszego katalogu monet SAP. Dla monet nienotowanych w używam kolejnego numeru z katalogu Parchimowicz/Brzeziński oraz znaku zapytania.

ROCZNIK 1789
1)      22.c – WARIANT 1 – > REWERS 1/AWERS
Awers: Głowa króla typ 4. Napis STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: Pięciopolowy herb pod koroną. Korona rozdziela napis otokowy 83 ½ EX MARCA (E.B. / 4 GR.) PURA COLON: 17-89. Herb rozdziela datę.


Nakład łączny rocznika = 820 276
Szacowany rozkład wariantu 1 w roczniku = 92% = 751 920 sztuk
Szacowany stopień rzadkości = BRAK

2)      22.c1? – WARIANT 2 – > REWERS 2/AWERS
Awers: Głowa króla typ 4. Napis STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: Pięciopolowy herb pod koroną. Korona rozdziela napis otokowy 83 ½ EX MARCA (E.B. / 4 GR.) PURA COLON: 17-88/9. Herb rozdziela datę.


Nakład łączny rocznika = 820 276
Szacowany rozkład wariantu 2 w roczniku = 8% = 68 356 sztuk
Szacowany stopień rzadkości = R1 

Czy to wszystkie różnice, jakie dostrzegłem i to koniec historii na dziś ?

Otóż nie, zauważyłem drobne odmienności na awersie oraz wiele mniejszych różnic na rewersie. Te na awersie nazwałem nawet roboczo „czubek głowy króla celuje w G” i „czubek głowy króla celuje w kropkę”. W sumie jest to to samo ujęcie, jakie wcześniej wykorzystałem przy opisywaniu wariantów awersu talarów z 1788 roku. Różnic na rewersie jest znacznie więcej i dotyczą szczegółów korony, herbu pogoni oraz pozycji daty (a właściwie kropki po dacie) do napisów w otoku. Różnic jest tak wiele, że kończę nic niewnoszący opis i szczegółowo „pokazuje je i objaśniam” na zdjęciach poniżej.

Różnice w koronach
Różnice w herbie Pogoń.

Różnice w pozycji kropki po dacie do litery „M”

Nie udało mi się jednak znaleźć prostej reguły, która charakteryzuje występowanie tych róznic i ich wzajemna korelację. W sumie nie tak, udało mi się pewne rzeczy powiązać jak na przykład występowanie razem punc „pogoń z krótkim mieczem” + „korona z okrągłym kamieniem” + „ kropka celuje w środek litery M”, – ale jak dla mnie są one jednak trochę „grubymi nićmi szyte”. To znaczy, że nie potrafię w 100% wykluczyć ich występowania w innych układach. Stąd oceniam je, jako nieużyteczne do wyznaczenia kolejnych wariantów złotówki z 1789 roku.

Skąd u mnie taka zmiana, zapyta życzliwy czytelnik i dlaczego nie dążę za wszelka cenę do opisania kolejnych wariantów i wyznaczenia kilkunastu dodatkowych monet, jakie warto (wręcz, jakie powinno się) zbierać. Otóż, jeśli ktoś zadał sobie takie pytanie, to trafił w 10. Rzeczywiście jeszcze tydzień temu pewnie parłbym na to jak nie przymierzając nasz sztangista Adrian Zieliński nastawiony na złoty medal olimpijski za wszelka cenę. Jednak ja w porę zmieniłem zdanie i nie muszę ze wstydem wracać do Mroczy, w sumie …. to nie wybieram się do Mroczy w ogóle… J Bóg mnie strzegł i doprowadził do prawdy jak Naród Wybrany. Wyjaśni się też przy okazji tytuł dzisiejszego wpisu. Otóż, standardowo w wolnej chwili poszukując wiedzy o czasach SAP ze źródeł, które jeszcze te czasy pamięta lub ewentualnie zna je z przekazu kogoś żyjącego - gdzieś w zakamarkach interentu natknąłem się na pozycje, która rzuciła mi nowe światło i poukładała mi trochę w głowie oraz przewartościowała nieco mój pogląd na numizmatykę. Mam na myśli pozycje z XIX wieku, której autorem jest Walery Kostrzębski (1828-1899) a która nosi nośny tytuł „Błędne drogi w zbieraniu numizmatów polskich”. Przyznacie, że intrygujący tytuł J A treść, zapewniam, że wcale nie gorsza. Nie ze wszystkimi sądami Pana Walerego się zgadzam, ale żeby to wykazać to czuje się w obowiązku do zacytowania poniżej kilkunastu zdań, które najlepiej scharakteryzują XIX wieczne tezy autora (pisownia oryginalna).

„W niedalekiej przeszłości, bo jeszcze w początkach wieku tego kollekcyi numizmatycznych polskich, zbieranych według pewnego systemu naukowego, t.j. panowaniami, gatunkami i latami zaledwie dziesiątek naliczyćby można było1, gdy dziś takowych setki istnieją. Zamiłowanie więc wzrosło, a to w skutek prac ludzi światłych, którzy nie tylko wskazali system badania monet, lecz za razem przekonali, że moneta jest bardzo ważnym zabytkiem przeszłości, idącym w pomoc historyi. Tak jak urna swym kształtem, ornamentyką, oraz przedmiotami w niej zawartymi służy do wyjaśnienia kultury przedhistorycznej, tak i moneta z przeróżnymi znakami, figurami i napisami na niej wybitymi, odkrywa nie jedna stronę dziejów narodu danej chwili. Urna i moneta, jeśli nie dziś już to w niedalekiej przyszłości staną się czynnikiem fundamentalnym, na którym badacz dziejów pierwotnych wywody swe oprzeć zmuszony będzie. W takiem pojęciu ważności numizmatyki, zbieracz obecnie nie może poprzestać na gromadzeniu w swym zbiorze monet różniących się li tylko gatunkiem i epoka wybicia, lecz ścisłą zwracać musi uwagę na odmiany w stemplu, rozróżniające monetę jedną od drugiej, chociażby takowe były jednego gatunku i roku wybicia. W zbieraniu więc monet wzgląd mieć należy, na popiersia lub różne figury, na cyfry monarsze, na herby państwowe, monarchów, podskarbich i zarządców mennic, na znaki myncmistrzów, na przeróżne znaki i litery nie nalezące do napisów legendowych. Jeśli zaś moneta jest średniowieczną, to jeszcze nie należy pomijać próby srebra, jej wagi a i często średnicy. Tak przeprowadzone studia nad monetami, jeśli na razie nie doprowadzą do poważniejszych wniosków to zawsze znakomitymi będą przyczynkami do historyi mennic. W liczbie gorliwych zbieraczy są i tacy, którzy nie poprzestając na tych odmianach monet, o których wspomnieliśmy, posuwają amatorstwo aż do bezgranic, że się tak wyrażę. Umieszczają bowiem w swych zbiorach ich okazy (zaczynając osobliwie od Zygmunta I) różniące się między sobą skróceniami li tylko końcowych wyrazów legend, a także skróceniami w wyrazach środkowych, a nawet większą lub mniejsza ilością kropek lub ich zupełnym brakiem pomiędzy wyrazami skróconymi. W takim sposobie zbierania najpospolitsze, mające zwykle końcowy wyraz legendy mniej lub więcej skrócony POLONIAE po jednej stronie a LITVANIAE po drugiej, to jest wyrazy ośmioliterowe, mogą nastręczyć kombianacye zwane w algebrze waryancyami aż 8x8=64. Przyłączywszy do tego różne skrócenia wyrazów środkowych w legendach, ilość kropek lub brak takowych między tymi wyrazami, w końcu wszelkie pomyłki napisowe, to ilość tych odmian, a raczej waryacyj może być bez końca. Zachodzi teraz pytanie, jaka może być korzyść dla zbieracza, a jaka dla nauki w podobnem gromadzeniu monet? Dla zbieracza zapewne napełnienie szufladek niepotrzebnymi dubletami, przeciążenie pamięci błahostkami, którym sam potem odróżnić nie może, wkońcu zbytne wydatki na okazy bezkorzystne, gdy tymczasem mógłby przeznaczyć takowe na nabycie monet jakich mu brakuje, przez coby zbiór zyskał większą wartość naukową. Dla nauki podobny system zbierania nie tylko nie przynosi żadnej korzyści, lecz przeciwnie często prowadzi na manowce….  
Pochop do zbierania monet z uwględnieniem tym podobnych niby odmian, dały katalogi licytacyjne i handlarskie. W interesie bowiem zbytu, wydawcy takich katalogów nie szczędzą stopni rzadkości i inediutują wszelkie monety już to pomylone, już to odmienne w napisach skróconych, już w końcu dziwacznie wybite, w ogóle wszelkie błachostki, nie wytrzymujące najmniejszej krytyki naukowej, za które jednak wysoce płacić sobie każą…” 

W dalszej części autor wypowiada się, jako były urzędnik techniczny Mennicy warszawskiej i objaśnia tajniki wybijania monet oraz skąd biorą się błędy które teraz zbieramy jako odmiany/warianty. Co do zasady autor tej publikacji stara się udowodnić, że pracownik mennicy to tez tylko człowiek i pomylić się robiąc stempel czy bijąc monetę jest rzeczą ludzką, – więc proszę mi tutaj nie zbierać tych pomyłek, bo to dla nauki, jaka jest numizmatyka jest bezcelowe. Każdy, co do tego może mieć swoje zdanie – zapraszam do znalezienia w sieci i lektury tej pozycji (nie jest długa). Z jednym nie można się z autorem nie zgodzić – wszelka ilość odmian, wariantów i różnić (nie raz szukana trochę „na siłę”) powoduje nic innego jak tylko większą popularność, unikalność a przez to sprzedaż i biznes przedsiębiorstw zajmujących się zawodowo handlem numizmatami i katalogami. Handel to nic zdrożnego, ale warto się czasem zadumać nad tezami, jakie postawił autor w XIX wieku.

Biorąc pod uwagę powyższą publikację oraz prawie milionowy nakład złotówki trzeba nieco odmiennie potraktować dzisiejszą złotówkę. Moim zdaniem nie można dziś wskazać i wyznaczyć konkretnej liczby odmiennych stempli, jakie były użyte do wybicia takiej ilości monet. Będzie tego kilkadziesiąt sztuk. Idąc dalej stempel składa się z wielu drobnych elementów, które mogły zużywać się w różnym czasie i być płynnie naprawiane i wymieniane w trakcie bicia. Potencjalnie, więc taki możliwy galimatias i zamieszanie skłania mnie do zdania, że w popularnych rocznikach należy skupić się na różnicach, które są istotne, widoczne oraz jesteśmy pewni skali ich występowania. W tym przypadku nie uzyskałem takiej pewności i pozostawiam temat takim, jaki jest. Oczywiście nie składam broni i Wy również jej nie składajcie, – jeśli macie jakieś informacje pozwalające nakierować mnie na dobry trop nie wahajcie się napisać do mnie lub skomentować wpis. Kończąc, na dziś cieszy mnie fakt, że dzisiejszym wpisem uzupełniłem istotna i widoczną dziurę w opisie monet Stanisława Augusta Poniatowskiego. Podsumowując, ze swojej strony sugeruję ograniczyć ilość monet z tego rocznika do dwóch wyżej opisanych wariantów. Tradycyjnie dziękuje każdemu, kto doczytał ten tekst do końca J

We wpisie wykorzystałem zdjęcia z archiwum WCN oraz cytaty z książki „Błędne drogi w zbieraniu numizmatów polskich” ze zbirów biblioteki cyfrowej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

1 Przypis do cytatu: „Nie wchodzą tu w rachubę tak zwane zbiory woreczkowe. Niema prawie rodziny któraby nie zachowywała pewnej ilości monet dawnych, często nie znając nazwy ich monetarnej, a uważając je jako pamiątka przeszłości. Zbiorki takie przechowywają najczęściej w woreczkach, od czego swa nazwę otrzymały; jednakowoż są użyteczne, bo często w nich odnaleść można monetę dotąd nie znana lub bardzo rzadką”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz