środa, 9 listopada 2016

Pruskie fałszerstwa monet SAP część 4 - aniołki i dziobaki, czyli odróżniamy złotówki

Teraz to się dopiero porobiło! Cała kolekcjonerska brać żyje ostatnimi czasy tropieniem fałszerstw polskich monet. Można ta całą gorączkę podsumować sentencją, która zawsze się sprawdza, – „jakie czasy taka numizmatyka”. Fałszerstwa i kopiowanie monet stało się dla Sił Ciemności bardzo intratnym zajęciem, więc i nie dziwota, że coraz więcej miłośników monet wstępuje w szeregi Sił Dobra i walczy z tym fałszerskim procederem J Jak zwykle trochę popłynąłem, ale czyż się mylę?  Doskonałym przykładem bitwy „dobra ze złem” jest blog Gabinetu Numizmatycznego Dariusza Marciniaka, który TUTAJ walczy z fałszerstwami monet królewskich i II RP. Mnożą się też wątki na opiniotwórczych forach numizmatycznych, gdzie odbywa się wielce ożywiona dyskusja w celu wykrycia i opisania fałszerstw. Dla przykładu bardzo ciekawe miejsce na na forum TPZN.pl. TUTAJ oraz drugie na forum monety.pl  TUTAJ .Czytając te wszystkie informacje, trochę mam wrażenie, że swoim blogiem również wpisuje się w ten trend a może nawet sam kiedyś poruszyłem jakiś mały kamyk, który wywołał większą lawinę zainteresowania. Co prawda nasze „pruskie fałszywki” to są te „dobrze urodzone”, bo pochodzą z epoki i akurat z tego powodu warto je zbierać i posiadać. Ale na pewno dobrze jest to robić świadomie a nie dowiadywać się o tym, że posiada się falsa po czasie z drugiej ręki. Dopóki potrzebna jest wiedza, dopóty potrzebni będą jej poszukiwacze i badacze. Ja jestem tylko pasjonatem-amatorem i cały czas się uczę, ale fajnie jest się czasem poczuć, osobą która żyje w numizmatycznym mainstreamie J


A teraz wracamy z pierwszych stron gazet i kierujemy się do srebra SAP. Kolejna odsłona podróży przez pruską myśl fałszerską w drugiej połowie XVIII wieku. Tym razem zajmiemy się złotówkami, które jak wyestymowałem w poprzednim odcinku, w latach 1770-1773 stanowiły największą wartościowo grupę monet srebrnych spośród wszystkich (czterech) fałszowanych nominałów. Moje szacunki mówią o prawie 6 milionach sztuk fałszywych złotówek, zatem można powiedzieć, że była to jedna z podstawowych monet SAP, jaką fałszowali Prusacy. Analizując tabelę opracowaną przez niemiecka badaczkę Elke Bannicke zamieszczoną w najnowszym katalogu monet okresu SAP autorstwa duetu Parchimowicz – Brzeziński  „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego”, możemy stwierdzić, że w tylko wciągu okresu 12 miesięcy (od września 1771do września 1772) pruskiej działalności, na 25 cyklów produkcyjnych fałszywej mennicy, aż 14 zawierało w sobie bicie fałszywych złotówek. Co ciekawe gdzieś w połowie 1772 roku zaniechano bicia złotówek i „palmę pierwszeństwa” zaczynały przejmować półzłotki. Może to świadczyć o tym, że fałszywe złotówki były wtedy już skuteczniej rozpoznawane i wywoływane z polskiego obiegu, co sprawiło, że ich wprowadzanie było dla pruskich pośredników coraz trudniejsze.  Potwierdzałoby to fakt, że fałszywe złotówki zostały zauważone najwcześniej, toteż były siłą rzeczy najczęściej badane przez Komisję Menniczą, zostały dzięki temu najlepiej opisane i udokumentowane. Mogło to spowodować zaprzestanie lub zmniejszenie częstotliwości fałszowania 4groszówek i przełożenie nakładu na produkcje fałszywych półzłotków.

A teraz przenieśmy się do czasów SAP, w których natknięto się na fałszywe złotówki po raz pierwszy i prześledźmy, jakie podjęto działania. Mieczysław Kurnatowski w publikacji „Przyczynki do historyi medali i monet Polskich bitych za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego” opublikowanej w latach 1886-8 w Zeszytach Numizmatycznych napisał tak, cytuję: „Dnia 15 października (1770 – dopisek autora) donoszą z Wielkopolski i ziem pruskich, że pojawiły się tamże fałszywe… złotówki z roku 1766 i 67. Fałszywe złotówki tem się różnią od prawdziwych, że maja liczby lat bardziej od siebie oddalone, karby na obrączkach są przeciwnie zrobione tj. od prawej ku lewej stronie, na stronie odwrotnej litery F.S. stykają się z laurem, a znajdują się też z roku 1767 takie, jak się z własnoręcznej notatki króla dowiadujemy, w których przedostatnia cyfrę 6 można wziąć za 6 i za razem za 9, gdyż przez pomyłkę 6 była odwrotnie wybita, a następnie poprawiona, zatem można czytać 1797… Podług próby robionej przez Schroedera 180 zł. Takiej fałszywej monety ma tylko wartość 100 zł ”. Zadziwiające ile z tego krótkiego fragmentu jesteśmy w stanie wyciągnąć informacji. Wiemy, kiedy wykryto fałszerstwo, wiemy gdzie pojawiły się monety, mamy instrukcje jak je odróżnić od prawdziwych, wiemy, że sam król się tym tematem zainteresował oraz to, że zbadał je w mennicy generalny probierz i w efekcie poznano ich prawdziwą wartość. Wiele danych z jednego wycinku tekstu.

Nie można powiedzieć tez, że nic z tym nie zrobiono, wręcz przeciwnie. Można się domyślać, że monety zbadane przez probierza generalnego Schroedera zostały oznakowane puncą „PG” i rozesłane do komór celnych, jako materiał porównawczy do wyłapywania fałszywek próbujących przekroczyć granice kraju. Powyżej prezentuje świetnie wybitą, praktycznie bez obiegową złotówkę SAP z 1767 roku oznaczoną puncą probierza generalnego. Badanie fałszywych monet zlecano mennicy warszawskiej kilkukrotnie. Zawsze po takim badaniu tworzono uniwersały, w których ogłaszano jak rozpoznać fałszerstwa oraz co ważniejsze dla ludności, która musiała posługiwać się fałszerstwami w codziennym handlu - publikowano oficjalny kurs fałszywej monety. Szczegółowe informacje, jakie posiadam na ten temat są autorstwa Rafała Janke, który jako pierwszy (przynajmniej według mojej wiedzy) dotarł do źródeł badając archiwa Biblioteki Czartoryskich. To tam właśnie znajdują się rękopisy oryginalnych tekstów uniwersałów Komisji Menniczej, które opisywał w powyższym tekście Kurnatowski. Na podstawie doniesienia z Wielkopolski z dnia 15 października 1770 roku, które analizujemy powyżej, Kommissya Reczy Pospolitey Skarbu Koronnego wydała dnia 25 października „Uniwersał o Monecie”, w którym podała do wiadomości opinii publicznej oficjalne ostrzeżenie i najważniejsze informacje o fałszerstwach wraz z komentarzem. Co ciekawe komentarz dotyczy wyceny fałszywej złotówki (na 19 groszy miedzianych) oraz zbiór zakazów, nakazów i kar, jakie poniosą ci, którzy w fałszerskim procederze uczestniczą. Analizując kolejne dokumenty wyszukane i opracowane przez Rafała Janke można stwierdzić, że z biegiem czasu fałszywa pruska moneta zawierała coraz mniej srebra i co kolejny uniwersał polskiej komisji była wyceniana coraz niżej. Wycena pierwszych fałszywych złotówek wyprodukowanych przez prusaków w 1770 roku wynosiła 19 groszy miedzianych, potem te wyłowione z obiegu w roku 1771 wyceniano już na 16 groszy a według uniwersału z marca roku 1772 wartość fałszywej pruskiej złotówki wyceniono na zaledwie „14 groszy bez szeląga”. Wynika z tego pośrednio, że król Fryderyk II widząc zapewne, że bicie falsów uchodzi mu na sucho, wyprzedził po raz kolejny swoje czasy i rozpoczął planową operacje maksymalizacji swoich zysków - jak rasowy kapitalista J

A teraz przejdźmy płynnie od ogółu do szczegółu i na przykładach zobaczmy, czym tak naprawdę różnią się monety fałszywe od prawdziwych oraz nauczmy się je odróżniać. Nie jest to żadne wiedza tajemna, gdyż różnice są widoczne gołym okiem i z tego, co się zdążyłem zorientować nie stanowią żadnej tajemnicy dla bardziej doświadczonych amatorów monet okresu SAP. Informacje podstawowe są takie. Fałszowano złotówki z roczników 1766 i 1767. Na próbie 33 monet, jakich zdjęcia zgromadziłem w swoim archiwum, mogę tez stwierdzić, że około 1/3 falsów jest z rocznika 1766 a 2/3 reprezentuje rocznik 1767. To dość istotna informacja, szczególnie jak się ją doda do danych, które zaprezentuje poniżej wyznaczając kilka odmian, uwaga… w roczniku 1766. Można, zatem „na skróty” stwierdzić, że fałszywe złotówki z 1767 są raczej popularne a te z 1766 warte większej uwagi.Przejdźmy do analizy porównawczej zgromadzonego materiału numizmatycznego (brzmi lepiej niż popatrzmy chwilę na monety J) . Na początek strona z królem. Awers fałszywych monet różni się wyraźnie portretem królewskim od monet prawdziwych. Mamy dwa rodzaje fałszywego wizerunku Stanisława Augusta, oba prezentuje poniżej wraz z moneta oryginalną.


Pierwszy typ fałszywego oblicza Stanisława Augusta Poniatowskiego nazywam na swój użytek „aniołek” i wyławiam go spośród oryginałów nawet po tzw. ciemaku J  Co brał artysta tworzący ten wizerunek na stemplu doprawdy trudno stwierdzić. Dość powiedzieć, że nie jest to zbyt udana kompozycja i może być z pewnością inspirowana motywami kościelnych aniołków. Stawiam orzechy przeciw talarom, że pruski medalier był fanem dzieła Rafaela Santi „Madonna Sykstyńska”, które być może nawet widział na własne oczy zdobywając z prusakami Drezno (August III Sas zakupił obraz w 1754 roku i umieścił w galerii w Dreźnie) i tak się rozmarzył tworząc swój stempel, że niechcący zaczerpnął z malarstwa. Mogło to wyglądać nawet tak, jak nieudolnie wizualizuje poniżej J

 Co ciekawe autorzy najnowszego katalogu wyróżnili jeszcze jeden typ awersu, nazywając go nawet szumnie „odmianą”. W katalogu określono, że w typie awersu zwanego przeze mnie „aniołkiem” w roczniku 1766 występują obok siebie dwie odmiany. W jednej z nich „loczki aniołka” dotykają liter a w drugiej nie dotykają. Jednak ja nie jestem fanem wyznaczania dodatkowych odmian i wariantów w ramach różnic charakteryzujących się wzajemnym przesunięciem rysunków wglądem siebie i napisów otokowych (SAP to zdecydowanie nie III RP żeby badać milimetrowe różnice). Dobrze przyjrzałem się tym rewelacjom. Po przebadaniu próby fałszywych złotówek stwierdzam, że jest to „odmiana” wynaleziona na siłę i nie rekomenduję jej dalszego uznawania. Spotkałem, bowiem takie stemple falsów, w których „loczki aniołka” tak ułożyły się do liter, że co prawda ich nie dotykają, ale zupełnie jakby z innych powodów gdyż litery są odmiennie ułożone względem królewskiej głowy. Proszę spojrzeć na egzemplarze poniżej, w każdym portret fałszywego „króla aniołów” jest inaczej położony względem napisów otokowych i jak na tej bazie można w ogóle wyznaczać jakiejś odmiany. Proponuje dać sobie z tym spokój, odmiana jest jedna, a zmienne ułożenie świadczy o kolejnym z wielu stempli, które zapewne były wykorzystane do produkcji kilku milionowego nakładu tych falsów.
Drugi typ fałszywego oblicza Najjaśniejszego Pana jest identyczny z tym, jaki pojawiał się na ostatnio przeze mnie opisanych dwuzłotówkach, na swój użytek nazywam go „dziobak” od dużego haczykowatego nosa, jakim się charakteryzuje. Zainteresowanych opisem różnic odsyłam do mojego artykułu z zeszłego miesiąca. Dla niecierpliwych mogę od razu stwierdzić, że jest to „ten rzadszy” portret. Udało mi się go zaobserwować zaledwie na 4 monetach (12 % próby).  

Jak pamiętamy z tego, co już pisałem powyżej, autorzy uniwersałów preferowali zwracać uwagę na pisownie daty, na inicjały FS przylegające do wieńca oraz na jedną pewnie bardzo praktyczną różnicę do stosowania w epoce, kiedy jeszcze te monety obiegały, jaką był kierunek, w jakim jest karbowany rant. Jak pamiętamy ten fałszywy od góry (cokolwiek to znaczy) był karbowany „od prawej strony z góry na ukos ku lewej na dół idą”. Rant wydawałby się najlepszy, lecz z przyczyn, że rzadko jest fotografowany nie mam wystarczającej ilości materiału do porównań i nie bedę tego analizował, skupie się tylko na rewersie.

OK. a zatem rewersy. Generalnie rewersy też różnią się wyraźnie od monet oryginalnych. Sam styl, krój i wielkość użytych liter /liczb, chociaż interpunkcyjnie bezbłędny i podobny do oryginału jest wyraźnie „niemiecki” coś jakby był pisany niemieckim gotykiem. Przynajmniej ja mam takie wrażenie. Ale naszego badania i odróżniania nie będziemy opierać na moich wrażeniach a wręcz przeciwnie wykorzystamy do tego różnice opisane w epoce plus dodamy cos extra od siebie. Poniżej prezentuje 4 główne odmiany rewersów złotówek SAP, jakie można spotkać w rocznikach 1766 i 1767 (bez uwzględnienia różnic w interpunkcji i wielkości liter). Trzy są oryginalne a jeden rewers należy do pruskiego falsa, proszę samemu odnaleźć prusaka i spróbować określić główne różnice.


I jak, różnią się dość wyraźnie? Oczywiście to tylko cztery przykładowe monety, trzeba by zobaczyć ich więcej żeby wyrobić sobie swoje zdanie na ten temat. Nie bez znaczenia jest też fakt, że oryginalne złotówki z 1766 i 1767 też charakteryzują się kilkoma odmianami i wariantami stempli, zatem pruskie falsy należy odróżniać nie tylko od „jednego wzorca oryginalnej monety”, lecz niestety też od pozostałych wariantów polskich oryginałów. Z drugiej strony nie wszystkie różnice, jakie wymienione zostały w uniwersałach w epoce mogą być zastosowane w praktyce. Mam tu na myśli na przykład fakt, że podczas badania spotkałem oryginalne złotówki których inicjały F.S. dotykały do wieńca na rewersie, co jak pamiętamy miało by wskazywać na falsa. Ale dziś nie o oryginałach, więc skupmy się na prusakach i znajdźmy takie cechy, które porównane z jakąkolwiek inną złotówką będą wskazywać bezbłędnie, że mamy do czynienia z krecią robotą. Jak w przypadku dwuzłotówek wyraźnych różnic, na które ja osobiście zawsze zwracam uwagę jest kilka, część z nich już wymieniłem, powyżej więc nie będę się powtarzał. Do tego, co napisałem można dodać kolejne, jak na przykład wizerunek herbu Poniatowskich „ciołka”, który na prusakach patrzy się w bok a na oryginałach ma wzrok skierowany prosto, różnice w koronie czy też w wielkości pola herbowego i tak dalej…

Proponuje użyć cechy uniwersalnej. Oczywiście tak samo jak w przypadku dwuzłotówek będą to orły. To się zawsze sprawdza, ponieważ te pruskie są na tyle specyficzne, że łatwo można je wyłowić spośród całej masy innych złotówek. Przy okazji proszę zwrócić uwagę, że odmiany wariantów oryginalnych złotówek, które pokazałem powyżej tez różnią się orłami, więc w ten sposób mamy nie tylko użyteczną cechę do odróżnienia falsów, ale także możemy sobie oddzielić poszczególne odmiany oryginałów. Żeby nie było nieporozumień, to poniżej prezentuje większe zdjęcia poszczególnych odmian orłów z rewersów złotówek 1766 i 1767 oraz porównuję je z monetami pruskimi.

Jak widać pruskie orły są praktycznie identyczne w obu rocznikach i łatwo można je odróżnić od tych wybitych na oryginalnych złotówkach. W 1766 i 1767 mamy po dwa oryginalne odmiany orłów oraz jeden pruski. Nic prostszego na dziś nie można wymyśleć. Tak samo pomyśleli panowie Parchimowicz/Brzeziński i w najnowszym katalogu monet SAP, również na ten element zwrócili uwagę, jako decydujący.

Kolejną zmienną jest fakt, że w ramach rocznika 1766 mamy również dwie odmiany rewersów pruskich złotówek. Odmiany te różnią się od siebie nieznacznie, ale widocznie i zostały też odnotowane w katalogu. Różnica polega na wielkości liter i cyfr, – zatem mamy wariant z większymi i mniejszymi cyframi. Poniżej poglądowo pokazuje oba warianty.
Różnice w wielkości cyfr i liter są widoczne gołym okiem, więc nie ma co więcej pisać.

Tradycyjne na koniec zamieszczam podsumowanie, w którym pokazuje wszystkie znane mi odmiany pruskich złotówek. Tak jak napisałem już wyżej, w najnowszym katalogu wyznaczono jeszcze dodatkową, odmianę w roczniku 1766 z „loczkami aniołka, które dotykają napisów”, której nie uznaje, więc ją pomijam. Jak zwykle w zestawieniu używam nomenklatury z najnowszego katalogu.  Pomimo tego, że nie wyznaczam szacunkowego stopnia rzadkości poszczególnych odmian – dodaje jednak w tabelce poniżej, informacje o liczbie monet danej odmiany, jaką odnotowałem podczas badania z próby 33 monet.

REWERS/AWERS
ANIOŁEK 1766
DZIOBAK 1766
ANIOŁEK 1767
DUŻE CYFRY I LITERY
18%
12%
61%
MAŁE CYFRY I LITERY
9%


Generalnie jak widać w tabelce, pruskie falsy w roczniku 1767 są znacznie bardziej popularne niż te z 1766. Dodatkowo w rzadszym roczniku występują 3 odmiany, wnioski proszę wyciągnąć we własnym zakresie J

FAŁSZYWE PRUSKIE ZŁOTÓWKI SAP 1766-1767

1) 19.a9 – rocznik 1766 – ANIOŁEK/MAŁE CYFRY I LITERY
Awers: napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL:1766
Szacowany nakład łączny nominału = 5 793 662
Szacowany rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = 9%
Szacowany stopień rzadkości = tbc


2) 19.a7 – rocznik 1766 – ANIOŁEK/DUŻE CYFRY I LITERY
Awers: napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL:1766
Szacowany nakład łączny nominału = 5 793 662
Szacowany rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = 18%
Szacowany stopień rzadkości = tbc

3) 19.a8 – rocznik 1766 – DZIOBAK/DUŻE CYFRY I LITERY
Awers: napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL:1766
Szacowany nakład łączny nominału = 5 793 662
Szacowany rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = 12%
Szacowany stopień rzadkości = tbc

4) 19.b3 – rocznik 1767 – ANIOŁEK/DUŻE CYFRY I LITERY
Awers: napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers: napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL:1766
Szacowany nakład łączny nominału = 5 793 662
Szacowany rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = 61%
Szacowany stopień rzadkości = tbc

Na dziś to koniec historii o fałszywych pruskich złotówkach. Jeśli pojawia się jakieś nowe ustalenia lub odkrycia to będę starał się na bieżąco informować i ewentualnie edytować ten wpis. Do opisania w kolejnych odcinkach zostały mi jeszcze półzłotki i srebrne grosze. Na te odcinki zapraszam w kolejnych miesiącach. Dziękuje wszystkim za wizytę na blogu i do zobaczenia w kolejnym artykule. J

W artykule wykorzystałem zdjęcia z archiwów Warszawskiego Centrum Numizmatycznego i Antykwariatu Numizmatycznego Michała Niemczyka oraz informacje zawarte w publikacji Mieczysława Kurnatowskiego „Przyczynki do historyi medali i monet Polskich bitych za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego”, katalogu duetu Janusz Parchimowicz/Mariusz Brzeziński „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” oraz dane udostępnione mi przez Pana Rafała Janke.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz