wtorek, 16 stycznia 2018

Dwuzłotówka 1775, dodatek nadzwyczajny.

Cześć, to będzie dobry wpis J. Minęło zaledwie kilka dni a już postanowiłem wrócić do tematu dwuzłotówek SAP z 1775 roku by nieco go rozwinąć i skorygować o nowe informacje. Jeśli ktoś naprawdę myśli, że numizmatyka to statyczna zabawa dla „starych dziadków”, to ta sytuacja powinna go z tego błędu na dobre wyprowadzić. Jeśli dobrze liczę, to już mój trzeci wpis na blogu, w którym wracam po krótkim czasie do wydawałoby się zakończonego tematu. Zwykle robię to, bo właśnie wydarzyło się coś nowego, mam jakieś nowe dane i muszę/chcę o tym Wam opowiedzieć. Nie inaczej jest dzisiaj, mam nowe informacje J.

Tak już pewnie musi być w dynamicznym otoczeniu, w jakim żyjemy. W społeczeństwie XXI wieku, to właśnie informacja jest podstawową wartością. Dobrze zorganizowana społeczność wyposażona w odpowiednią platformę wymiany informacji oraz nowoczesne narzędzia może być liczącą się siłą napędową rozwoju takiej dziedziny jak na przykład numizmatyka. To znak naszych czasów, więc nic dziwnego, że można wirtualnie „spotkać” coraz większą ilość pasjonatów monet na forach numizmatycznych gdzie wymieniają się opiniami, na specjalistycznych stronach w sieci gdzie poszukują wiedzy, na aukcjach internetowych gdzie kupują obiekty czy też na blogach, takich jak mój, gdzie mam nadzieje mile i pożytecznie spędzają czas J.. W tym przypadku, społeczność to miłośnicy monet SAP, blog jest platformą wymiany informacji a narzędzia to oczywiście te wszystkie „wynalazki” służące wymianie komentarzy i komunikacji ogólnie. Można uznać, że aktualnie rozwój osobisty to nic innego jak permanentne poszukiwanie nowych informacji. Danych, które codziennie zmieniają nasze postrzeganie spraw i wzbogacają stan naszej wiedzy. Na koniec tego nieco patetycznego wstępu - mała ilustracja. Obrazek w sam raz na temat nowoczesnych metod nauki, które nie chwaląc się sam często wykorzystuje przy pisaniu bloga J.
Ale, o co tak właściwie chodzi? Kiedy w poprzednim tekście, opisując unikalny awers dwuzłotówki z 1775, napisałem takie dwa zdania, cytuję „Może jednak ma ją ktoś z czytelników w swoim zbiorze i zechce się podzielić fotografią? Serdecznie zapraszam do przesyłania do mnie zdjęć swoich unikatów SAP, mogę zagwarantować poufność danych oraz honorowe miejsce dla monety na łamach bloga J.” – to oczywiście realnie nie liczyłem na jakiś wielki odzew. Nie żebym nie wierzył w siłę społeczności miłośników monet Poniatowskiego, jednak w końcu pisałem o wyjątkowo rzadkiej odmianie monety. Tu od razu wykorzystam okazję żeby się przyznać i podziękować, bo praktycznie po każdym „lepszym” wpisie na blogu, otrzymuje na maila komentarze, informacje, a często nawet zdjęcia ciekawych numizmatów. Za wszystkie zawsze serdecznie dziękuję nadawcom, teraz jednak czynie to oficjalnie na łamach bloga. Dziękuję J.  Tym razem jednak życie postanowiło szybko mnie zaskoczyć i już 2 godziny po publikacji otrzymałem pierwszą niezwykłą wiadomość. Jakież było moje zaskoczenie, gdy w mailu oprócz kilku ciekawych zdań od autora, dostrzegłem załączniki w postaci zdjęć… a wśród nich, piękną dwuzłotówkę z awersem M.D.G. Poniżej prezentuje to cudo J.
Jak widać w odróżnieniu od egzemplarza z Muzeum Narodowego w Krakowie, awers tej monety jest niemal doskonały. Co moim zdaniem wskazuje na to, że została specjalnie wyselekcjonowana i z rozmysłem odłożona do zbioru. Rewers monety jest równie urodziwy, o czym będzie się można przekonać w dalszej części wpisu, kiedy zaprezentuję dwuzłotówkę w pełnej krasie. Właściciel monety był tak miły, że podzielił się ze mną swoimi opiniami na temat tego numizmatu oraz odpowiedział na kilka pogłębiających pytań, jakie mu zadałem, między innymi na sprawę jej pochodzenia. Mogę zdradzić tyle, że kolekcjoner wszedł w jej posiadanie na początku XXI wieku w wyniku wymiany. Czy obaj wiedzieli, na co się wymieniają? Na to pytanie nie znam odpowiedzi, jednak zakładam, że tak, gdyż widziałem inne doskonałe sztuki monet SAP z tego zbioru. A był to zapewne zaledwie jego wycinek. Pozostaje być wdzięcznym, że kolekcjoner zdecydował się podzielić tą monetą ze społecznością i mieć nadzieje, że nie jest to jeszcze jego ostatnie słowo i jeszcze nie raz wesprze mnie swoim zdjęciem lub komentarzem J.

A teraz postaram się trochę wykorzystać i zinterpretować przesłane mi dane. W sumie od piątku otrzymałem kilka nowych wiadomości w tym zdjęcia 3 monet z tego rocznika. Oczywiście tylko jedna, ta powyżej, to odmiana ze skrótem M.D.G. – pozostałe są już „normalne”, ale to też piękne sztuki J. Na początek chciałbym zaznaczyć, że próbę czasu wytrzymała wyznaczona przez mnie ilość stempli rewersu. Wszystkie nowe egzemplarze idealnie wpisały się w tych 13 wariantów stempla, które pokazałem na blogu w poprzednim wpisie. To pierwsza dobra informacja. Druga jest taka, że uznałem ją za dobry powód do tego by wrócić do próby lepszego oszacowania nakładu obu odmian. Fakt, że znamy teraz już dwie monety z błędnym awersem, nie powinno jakoś radykalnie zmieniać naszego zapatrywania na wyjątkowość tych egzemplarzy. Jednak z drugiej strony, nie mogę przecież przejść obojętnie obok tego, że ich ilość w mojej świadomości przez tydzień wzrosła o 100% J. To, plus dodatkowe dwie sztuki ze zdjęć, jakie otrzymałem przed kilkoma dniami pozwala mi jeszcze raz podejść do oszacowania stopni rzadkości i w efekcie je zweryfikować względem tego, co napisałem w ubiegłym tygodniu. Nie myli się ten kto nic nie robi – skąd ja to znam… J.

Zacznijmy może od odmiany 24.j, czyli tej „normalnej” i bardziej popularnej. Zdałem sobie sprawę już po napisaniu poprzedniego wpisu, że coś mi w niej nie pasuje. To „coś”, to głównie wrażenie, że jak na ten prawie pół milionowy nakład, to nie było ich wcale zbyt wiele w handlu przez ostatnie 20 lat. Wygląda na to, że po prostu zasugerowałem się trochę sporą ilością egzemplarzy, jakie udało mi się zgromadzić do badania, głównie za sprawą zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Wcześniej oceniając stopnie rzadkości nie miałem aż tak szerokiego spojrzenia. Dlatego też, postanowiłem jeszcze raz do tego podejść i porównać ODMAINĘ 1 z innymi dwuzłotówkami, jakie wcześniej opisywałem na blogu. I tak, w próbie 32 monet, jakich zdjęcia posiadam, aż 30 reprezentowało właśnie tą odmianę. Z tego jednak jedynie 18 było przedmiotem handlu przez ostatnie 25 lat. To nie wiele. Podobne wyniki wcześniej uzyskiwały warianty, których zachowaną do dziś ilość szacowałem na ok 40-50 tysięcy sztuk. Co przekładało się zwykle bezpośrednio na przyznanie im stopnia R1. Oczywiście, jeśli ktoś będzie chciał podzielić cały nakład dwuzłotówki z 1775 roku na 13 stempli, to uzyska odpowiednio „lepsze” stopnie. Ja jednak tego nie rekomenduje i po ponownym przemyśleniu tematu, szacuję stopień rzadkości ODMIANY1 na R1. Nowa wartość znajdzie się w poprawionej tabeli w dalszej części tekstu.

Teraz kilka zdań o 24.j2, czyli o ODMIANIE2 - monecie z błędem M.D.G. na awersie. Główne pytanie, jakie chciałbym postawić na początek brzmi, czy w ogóle można jakoś oszacować ile sztuk wybito błędnym stemplem. Skoro egzemplarz znany nam z MNK trafił do obiegu, to nie mogło być ich znowu aż tak mało. Jednak, czy na pewno? Czy z jednej znanej nam obiegowej sztuki można wyciągnąć aż tak daleko idące wnioski? A może ona kiedyś też była „gabinetowa”, tylko posiadł ją ktoś, kto się na tym nie znał i wydał ją za w szynku na rogu za kufel piwa? Z drugiej strony, jeśli to samo MNK włączyło do swoich zbiorów tak „przechodzoną” sztukę i przez lata zakupów, darowizn oraz ciągłego powiększania kolekcji Gabinetu Numizmatycznego, nie wymienili jej na jakiś inny, lepiej zachowany egzemplarz, to również może świadczyć o tym, że nie mieli po prostu nigdy takiej okazji. Jednak teraz, kiedy dysponujemy już drugą sztuką, której piękny stan zachowania jest po za wszelka wątpliwością i która wydaje się być egzemplarzem „gabinetowym”, który przez lata spoczywał w odpowiednich warunkach, to można mieć już całkowity mętlik w głowie. Wydaje się, że kto miał wiedzieć o tym rzadkim błędzie, to wiedział i jeśli moneta została gdzieś wyłowiona to trafiała do zbiorów. Zapewne jej XVIII-wieczny właściciel doskonale zdawał sobie sprawę, że egzemplarz jest wyjątkowy. Potwierdza to zresztą sam hrabia Emeryk Hutten-Czapski, który jak na dzisiejsze czasy dysponował praktycznie nieograniczonymi środkami i możliwościami a do tego, żył przecież w czasach, w których monety SAP można było jeszcze w miarę łatwo pozyskać. Oto taki wybitny znawca mający w swojej kolekcji wybitne numizmaty, nagle zadowala się zwykłym „wycieruchem” dwuzłotówki z 1775 i włącza ją do swojej kolekcji. Zbioru, który po latach stanie się częścią Gabinetu Numizmatycznego Muzeum w Krakowie. Zaiste ciekawe. Jednak potwierdza to moją wcześniejszą tezę, że ilość, jaka trafiła do obiegu musiała być naprawdę znikoma. Co nie zmienia jednak tego, że mając świeży przykład z tego tygodnia, trzeba przyznać, że istnieje całkiem realna możliwość, że takie monety znajdują się również w innych zbiorach. Być może nawet ich aktualni właściciele nie będąc ekspertami od Poniatowskiego, nie zdają sobie nawet sprawy ze skarbu, jaki posiadają.

Jak widać, wiele jest tajemnic i znaków zapytania. Czas się wziąć z tematem „za bary” i zmierzyć się z podstawowym problemem by określić (choćby w przybliżeniu) ile wybito sztuk M.D.G.. Uruchamiam szklana kulę J.
 Na początek coś prostszego J. Bez względu na to ile ich wybito, zastanówmy się najpierw ile mogło ich zachować się do dziś? Zwykle na blogu szacowałem, że z całego wybitego w mennicy nakładu, w wyniku przetapiania sreber SAP przez Prusy, wywołania z obiegu podczas kolejnych rozbiorów i w XIX wieku oraz w efekcie polskich zawieruch wojennych i standardowego upływu czasu, do dzisiejszych czasów zachowało się około 10% egzemplarzy. Przy czym z doświadczenia wiem, że monety drobniejszej może być nieco mniej a grubszego srebra może być trochę więcej. Nie ma na ten temat jakiś dokładnych badań. Jedynie Edmund Kopicki „nie bał się” i szacował, że jego zdaniem z całego wybitego nakładu zachowuje się około 20% nowożytnych monet kruszcowych. Trudno z tym dyskutować, bo przecież zdajemy sobie sprawę, że to bardzo specyficzna sprawa i zależy od zbyt wielu zmiennych. Czasem i w numizmatyce trzeba coś brać na wiarę J. Biorąc jednak pod uwagę dodatkowe powody, jakie wymieniłem z grubsza, powyżej, które charakteryzują srebra SAP - jak sądzę moje 10% jest zdecydowanie bliższe prawdy. Uznajmy dalej, że monety dwuzłotowe, jako średni nominał zachował się w średniej ilości 10%. Coś już mamy J

Teraz druga sprawa, ile wybito monet z błędem M.D.L.i… dlaczego tak mało, skoro teraz są takie wyjątkowe i rzadkie? To będzie autorski ciąg myślowy, którego nie powstydziliby się nawet scenarzyści w "Koronie królów” J. Na początek twarde dane. Odwołam się do opisu działania mennicy Poniatowskiego z książki „Mennica Warszawska” Władysława Terleckiego. Zdaniem autora wybicie jednej monety za pomocą „preg-maszyny” trwało około 5 sekund. Co pozwalało (o ile nie było przerw) by w ciągu 10 godzinnego dnia pracy wybić ponad 7 tysięcy monet. Rozumiem socjalistyczne czasy, w jakich autor pisał swoją książkę, ale jednak jakoś trudno mi sobie wyobrazić precyzyjną i fizyczną pracę, jaką była przecież obsługa wielkiej maszyny przez 3 pracowników bez przerw przez 10 godzin. Pewne można uznać to za jakaś maksymalną wydajność, gdyby maszynę obsługiwały „XVIII-wieczne roboty”, ale jednak ludzie z krwi i kości mają swoje potrzeby. Bądźmy realistami. Zawsze trzeba coś przynieść, wynieść, dokręcić, przesmarować, pozamiatać, a i przerwa na lancz, dawniej zwany „miską” też musi być J. Przyjmijmy realnie, że w ciągu dnia na jednej maszynie bili połowę potencjalnie maksymalnej ilości, czyli 3,6 tysiąca monet. Omyłkowy stempel z awersem był jeden, więc całość szacunków ograniczymy tylko do jednego stanowiska pracy. Gotowe monety trafiały do kantoru, który znajdował się w innym budynku, zatem urobek musiano pewnie kilka razy dziennie tam donosić. W naszej kalkulacji te 3,6 tysiąca dwuzłotówek, z których każda waży średnio 9,35g, daje w sumie prawie 33 kilogramów monet dziennie. To nawet nie tak wiele, więc załóżmy, że w połowie dnia transportowano połowę urobku, a druga część na koniec dnia. Na potrzeby wpisu załóżmy, że cały Boży dzień bili z błędem, jednak w połowie dnia zanieśli pierwszą cześć produkcji do kantoru. Tam monety są liczone i przy tej okazji wyrywkowo sprawdzane, więc szybko zorientowano się w błędzie i w zatrzymano produkcje tym stemplem. Takich monet nie można było wypuścić do obiegu, więc padła decyzja żeby je przetopić. Jednak zanim ta informacja z kantoru trafiła z powrotem do „preg-izby”, w której w dalszym ciągu bito dwuzłotówki z błędem minęło z pół godziny, w której powstało kolejnych 180 monet z błędem. Taka historia J.

Podsumujmy, więc ile nam wyszło. Nie przetopiono 180 sztuk. Współczynnik zachowania monet SAP to 10%, zatem w tego ciągu wynika, że gdzieś jest 18 monet z awersem w ODMIANIE, 2 z czego dwie już dobrze znamy i podziwiamy. Zgodnie ze skalą rzadkości Emeryka Hutten-Czapskiego, dla tej ilości przyjmuje się stopień R6 i taki właśnie rekomenduje. Zdaje sobie sprawę, że moja historia opiera się na wielu glinianych nogach kilku „kaskaderskich” założeń i braku konkretnych danych. Jednak jest to jednak jakaś próba podjęcia tematu i nie sposób jej nie docenić. A coś mi wewnętrznie mówi, że każdy z 18 posiadaczy dwuzłotówki z awersem M.D.G. gdyby mógł, to uśmiechnąłby się pod nosem czytając ten tekst J. Oczywiście pod założeniem, że monety znajdują się w ogóle z zbiorach a ich własciciele zdają sobie sprawe z unikalności tej odmiany. Zatem podsumowująca tabelka z nowymi danymi.
Nie pozostaje mi już nic innego, niż zaktualizować opis dwuzłotówek w moim „katalogu”. To dobra okazja żeby wykorzystać obustronne zdjęcie nowej monety z błędem M.D.G. Coś mi mówi, że będzie ozdobą wielu przyszłych katalogów monet SAP J.

2zł 1775

24.j– ODMIANA 1
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy XL.EX.MARCA (E.-B. / 8. GR.) PURA.COL.17 75.
Nakład łączny rocznika = 488 615 sztuk
Szacowany rozkład wariantu w roczniku = 99,96% = 488 435 sztuk
Szacowany stopień rzadkości = R1

24.j2– ODMIANA 2
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.G.
Rewers napis otokowy XL.EX.MARCA (E.-B. / 8. GR.) PURA.COL.17 75.
Nakład łączny rocznika = 488 615 sztuk
Szacowany rozkład wariantu w roczniku = 0,04% = 180 sztuk
Szacowany stopień rzadkości = R6

To tyle na dziś. Ten wpis był nieco krótszy, ale mam nadzieję, że się podobał i warto było się z tym materiałem zapoznać. Jeszcze raz serdecznie dziękuję wszystkim miłośnikom monet Poniatowskiego, którzy wspierają mnie i współpracują ze mną po to by kolejne artykuły były coraz lepsze. Aktywna społeczność to jest siła, a każdy wpis na tym blogu kończący się choćby drobnym postępem jest naszym wspólnym dziełem i sukcesem. Mam już pomysł na nowy wpis, zatem nie długo ukaże się kolejny krótszy tekst. Dziękuje i pozdrawiam J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz