czwartek, 2 czerwca 2016

Złotówka z 1791r – bardzo brzydkie kaczątko

W tym wpisie zajmę się po raz pierwszy polską złotówką Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na pierwszy ogień biorę popularny rocznik 1791, który został wybity w mennicy w Warszawie w imponującym nakładzie 2,3 miliona sztuk. Ta srebrna moneta ma średnicę 26 mm, katalogowo waży 5,39 g oraz posiada próbę 0,52 czyli z jednej grzywny kolońskiej srebra wybijano 83 ½ monety.

Ciekawostką jest fakt, że we wcześniejszych latach okresu SAP (od 1768 roku) nakłady złotówek były znacznie mniejsze. Wybijano je w zaledwie w dziesiątkach tysięcy sztuk w skali roku. To znaczna różnica w porównaniu z milionowymi nakładami po roku 1787. Wyjaśnieniem tej zmiany jest fakt reformy menniczej, którą wprowadził sejm zwyczajny obradujący w Warszawie w 1786 w celu przyhamowania procederu wywozu polskiej dobrej monety za granicę. Reforma została wprowadzona w życie w kolejnym roku. Zmiana stopy obniżyła zawartość srebra w monecie o 4,2%, czym przybliżyła polską stopę menniczą do stopy pruskiej. Ten prosty ruch pozwolił ograniczyć straty, jakie od początku powstania ponosiła mennica w Warszawie. Istnieje też teza że nowy system monetarny po pewnym czasie spowodował, że mennica zaczęła przynosić zysk. Po 21 latach król Stanisław August Poniatowski doczekał się dochodu z wybijania monet! To dobitnie świadczy o tym jak mocnym uczuciem król darzył polskie monety i jak bardzo cenił ich piękno i wybitną jakość. Świadczy też o tym, że jak czegoś naprawdę chciał (w skali kraju) to potrafił być bardzo skutecznym przywódcą. Bo jak inaczej nazwać to, że osoba tak oświecona i wykształcona jak nasz król, tak długo opierała się ekonomicznej logice i przez długie lata skutecznie tłumiła zakusy reformatorów mennictwa. Jednocześnie pokrywając z "własnej kieszeni" starty, jakie ponoszono z bicia monet. Teraz by powiedziano - kto bogatemu zabroni :)

Dość powiedzieć, że według danych NBP, szacuje się, iż do czasu reformy w 1787 roku na 43 miliony złotych wybitych w srebrnych monetach w okresie SAP aż 40 milionów złotych !!! zostało wywiezione i przetopione za granicą. Czyli nam zostały tylko 3 miliony złotych i ciekawe ile przez te wszystkie lata dziejowej zawieruchy mamy ich dziś w kolekcjach? Pewnie tylko ułamek tej kwoty. Tym samym szacowanie rzadkości monet okresu SAP tylko po danych o nakładzie wydaje się w tym świetle obarczone znacznym błędem. Czego przykłady zapewne opisze w przyszłych postach na tym blogu bo istnieje kilkanaście monet o teoretycznie sporych nakładach, które trudno gdzieś spotkać a co dopiero zebrać… i na odwrót. A teraz do brzegu, bo znów noc mnie zastanie nad pisaniem tego tekstu.
Jego Wysokość i brzydal

Nie jestem może zagorzałym fanem bajek Hansa Christiana Andersena, ale kto z nas nie zna tych pięknych historii, które z reguły kończą się happy endem. Jedną z takich właśnie mądrych opowieści, które się pamięta przez całe życie jest właśnie wzruszająca historia drobiarska pod znamiennym tytułem „Brzydkie kaczątko”. Umieszczenie tego w tytule wpisu zdradza trochę przedwcześnie, że jest coś na rzeczy i być może kryje się za tym jakaś wzruszająca opowieść…. Otóż byłem świadkiem takiej przemiany z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia i nie był to wcale ptak lub inny zwierz. Tym razem w roli tytułowej wystąpiła rzeczona złotówka z 1791 roku. Zapytacie się pewnie co ja bredzę i jak do ciężkiej choroby do tego doszło? Otóż, to właśnie ciekawa historia jaką wam opowiem.

Jak zwykle, gdy mamy do czynienia z ciekawą historią o wszystkim zadecydował przypadek. Akcja dzieje się jakiś czas temu, w stolicy na parkingu niedaleko Stadionu Narodowego. Teraz na scenie pojawia się ONA, złotówka z 1791 roku a zaraz za nią idzie jej właściciel w stroju moro i ze szpadlem w ręce (biała broń na opornych kolekcjonerów). Na końcu pojawiam się tam ja jako potencjalny kupiec z ogłoszenia. Na początku, gdy ją zobaczyłem poraziła mnie brzydota i marny stan zachowania. Oglądałem monetę dłuższą chwilę z pewnej odległości i chyba nie wyglądałem na zainteresowanego. Sprzedawca szybko wyczuł moje zawahanie i szybko wręczył mi monetę. Po chwili już trzymałem ją w rękach, dziwiąc się jak długotrwały obieg i długoletnie przebywanie w nieprzyjaznym środowisku ziemnym niszczy metal. Wyglądała tak marnie, że rozum podpowiadał żeby nie kupować takiego szmelcu. Po chwili jednak cena okazała się tak mocno atrakcyjna a jej właściciel tak zdeterminowany, że zdecydowałem się wydać te kilkadziesiąt aktualnych złotych na złotówkę bądź co bądź mocno już nieaktualną. Zrobiłem to tylko z tego powodu, że bo po prostu nie miałem jeszcze tego rocznika. Można powiedzieć, że kupiłem sobie „złomka” na początek. W tym czasie w ogóle nie zwracałem uwagi na możliwe odmiany. Z resztą żadna odmiana nie jest opisana w dostępnej mi literaturze, więc niczego dobrego się po niej nie spodziewałem. Ot zwykła strata czasu.

Włączyłem monetę do swojej kolekcji mając nadzieje, że niedługo wymiennie ją na jakiś ładny okaz, bo to w końcu popularny rocznik a ja mam swoje zasady (które opisałem przy okazji 2 złotówki z 1792r). Punktem zwrotnym w całej historii jest znów katalog „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” Parchimowicza i Brzezińskiego, który nabyłem i który poprzez bogactwo opisanych odmian zachęcił mnie do przyporządkowania do nich moich monet. Kiedy porównałem moją zdezelowaną złotówkę z 1791r okazało się, że jest to całkiem nowa i nie opisana wcześniej odmiana, która z grubsza charakteryzuje się brakiem kropki po dacie. Poniżej prezentuje zdjęcia obu odmian oraz ich opisy i klasyfikacje.
  1. 22.e – wariant podstawowy, z kropką po dacie
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy 83 1/2 MARCA (E.B. / 4. GR.) PURA COLON: 17 – 91.
Inne katalogi: Plage 299, Kopicki 2380, Parchimowicz 1220.e
Stopień rzadkości - brak

  1. 22.e1? – wariant bez kropki po dacie
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy 83 1/2 MARCA (E.B. / 4. GR.) PURA COLON: 17 – 91
Inne katalogi: Plage 299, Kopicki 2380, Parchimowicz 1220.e
Stopień rzadkości - R5?
Powiecie no i co, ciesz się gościu, bo może tę odmianę dopiszą ci w kolejnym wydaniu katalogu. OK. fajnie, dobre i to, ale to jeszcze nie koniec. Chcąc jak zwykle zbadać rzadkość nowej odmiany przewertowałem "wszystkie" 187 złotówek z 1791r w archiwach, bazach monet oraz w innych dostępnych miejscach w internecie. Okazuje się, że nie ma wśród nich ANI JEDNEJ sztuki bez kropki. Sprawdzałem też dostępne archiwa aukcji od 1995 roku i też nie było żadnej w sprzedaży w tym wieku. Detalicznie, jest to jedyna znana mi przedstawicielka tej nieopisanej odmiany. Fakty świadczą o tym, że ta odmiana jest czymś unikalnym i rzadkim. I tu łączy się mi złotówka z tytułem wpisu, bo przecież na początku była zwykłym niskobudżetowym brzydalem kupionym „po taniości” a wyrósł z niego naprawdę łabędzi król tzw. "niezły okaz".

Na swój nos szacuje rzadkość tej odmiany na poziomie R5? Jeśli ktoś z szanownych czytelników posiada podobna sztukę to proszę o informacje. Idąc dalej zastanawiające jest, skąd w morzu monet 1791 z kropką wzięła się taka sztuka bez ? Może błąd ludzki lub zapchanie stempla ? Nie wiem ale moja prywatna teoria jest taka. W poprzednich rocznikach istniały zawsze dwie odmiany: jedna z kropką i druga bez kropki, zatem i w tym roczniku prawem serii też powinno mieć to miejsce. Zakładam, że pierwsze monety z tego rocznika zostały wybite stemplem bez kropki a wszystkie następnie kolejne były już wyposażone w kropkę. Stąd maksymalny nakład można szacować na poziomie ilości, jakie wybijało się jednym stemplem. Taka teoria.

To już koniec tej historii,
Zbieracz i moneta bardzo się ze sobą zaprzyjaźnili i żyli długo i szczęśliwie :-)

Zdjęcie odmiany 22.e pochodzi z archiwum WCN,

5 komentarzy:

  1. Witam , a jaki stopien jest dla monety z tym rocznikiem bez kreski ulamkowej ??? , Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      Dziekuję za pytanie, trzeba bedzie uzupełnić katalog na blogu.
      Ja co prawda nie posiadam takiej odmiany ale widziałem juz kilka sztuk.
      Co do oceny stopnia rzadkosci to niestety nie mam własnych danych na ten temat.
      Nie mam więc podstaw żeby nie zgodzić się z Panem Rafałem, który z tego co wiem ten temat już zgłebił.

      Ciekawe czy tego typu monetę można w ogóle traktowac jako osobna odmiana, wiedząc że raczej mamay do czynienia ze stopniowo zuzywającym sie stemplem, czy mozna uznac raczej za wadę ?

      Usuń
    2. Witam,
      Monety bez kreski ułamkowej (które faktycznie nie mają kreski) zaliczamy do wariantu, nie do odmiany. Monety, które mają zatartą kreskę ułamkową, ze względu na zużycie stempla, nie są niczym szczególnych, wyłacznie należy je traktować jako sztuki jakby miały kreskę i przynależą do jakiegoś tam wariantu.
      Autorzy niektórych katalogów mineli się trochę z prawdą lub nie znali/znają podstawowych zasad określania wariantu monet/y. Każda moneta przynależy do jakiegoś typu, odmiany, wariantu i na końcu różnicy w stemplu. I tak dla przykładu 3 grosze z 1766 roku: - mamy dwa typy "w zbroi" i "głowa królewska", dwie odmiany: litera G drukowana lub pisana, warianty: z kropką po roku/ X jagódek lub bez, a później następuje różnica w stemplu: cyfry roku szeroko lub wąsko zapisane, listki dłuższe krótsze, korona wyżej lub niżej itp, itd. Zabawa w drobne różnice w stemplu przy dużych nakładach nie ma kompletnie żadnego sensu, a przede wszystkim nie wnosi nic do nauki jaką jest numizmatyka. Dopiero przy niskich nakładach można postudiować monety i sprawdzić ile było stempli.
      pozdrawiam serdecznie
      Rafał

      Usuń
  2. W moim katalogu opisana jako R3. Jednak należy pamiętać, że istnieją egzemplarze, w których z upływem zużycia stempla kreska ułamkowa zanika - takie egzemplarze będą pokazane z kreską i później już bez niej.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Tunia Radom - dodałem odmianę Złotówki 1791 bez kreski ułamkowej do podstrony KATALOG SAP.
    Dziekuję za komentarz :-)

    OdpowiedzUsuń