niedziela, 31 grudnia 2017

Bloggerskie podsumowanie roku, czyli w drodze na szczyt numizmatycznego masochizmu

Jakoś nie mogłem zabrać się za rozpoczęcie tego wpisu. Chyba myśl o tym, że będzie prawdopodobnie ostatnim elementem bloga w tym roku oraz to, że trzeba go szybko i sprawnie napisać nieco mnie zablokowała. Niby wiedziałem jak z grubsza ma ten tekst wyglądać i o czym chce dziś powiedzieć, jednak moja przekorna natura nie dawał za wygraną i w Święta nie pozwalała mi zasiąść do laptopa. Kusiło mnie trochę by sprawdzić jak by to było, gdybym przez 1,5 roku pisał karnie po 4 wpisy w miesiącu, a teraz, kiedy kolejny tekst wydaje się już „oczywisty”, to specjalnie i z rozmysłem zburzyłbym ten proces i zdecydował się jednak nie postawić tej „nudnej wisienki na torcie”. Pewnie nic by się nie stało. Słońce by wzeszło nad stolicą a ludzie wstaliby rano i jednak poszli do pracy J. Świat by się nie zawalił, gdyż mało, kto zdałby sobie sprawę, że oto przecież NIE UKAZAŁ SIĘ 48 WPIS @eleniasza na blogu w 2017 roku J. Kuszący pomysł, bo mógłbym tym zamanifestować, że nie jestem robotem ani też botem twórców strony Blogspot.com, tylko normalną osobą z krwi i kości, która ma również inne obowiązki, ważne zajęcia oraz odmienne sposoby spędzania czasu niż pisanie wypracowań o monetach. Tym razem jeszcze nie zdecydowałem się tego sprawdzić, ale nieco uprzedzając oświadczam, że szykują się pewne zmiany na blogu w nowym roku. Nie znaczy to oczywiście, że planuję zmniejszenie ilości tekstów – nic z tych rzeczy, ale bardziej szczegółowo opowiem o tym pod koniec dzisiejszego wpisu. Na początek drobna ilustracja J.

Zagajając temat, pomysł na ten wpis jest taki, że chciałbym na koniec roku nieco podsumować ostatni okres w kilku płaszczyznach związanych z główną tematyką bloga. Nic odkrywczego. Raczej tematy, o które jestem często zahaczany a czasem nawet odpytywany przez znajomych i nieznajomych miłośników numizmatyki, którzy są tak mili, że zaglądają na tę stronę. Można się dziś, więc spodziewać nieco więcej moich prywatnych opinii i komentarzy z perspektywy bloggera/zbieracza. Żeby nie popełnić przez przypadek jakiejś epopei narodowej w 3 tomach… już na wstępie ograniczyłem się dość mocno i wybrałem zaledwie J… trzy obszary do skomentowania, które teraz dla jasności wymieniam w podpunktach poniżej:
1/ Czy prowadzenie bloga pomaga czy przeszkadza w zbieraniu monet?
2/  Jak rozwijała się moja kolekcja w 2017 i czy odczułem większą konkurencje na rynku?
3/ Jak oceniam swój blog i co chciałbym w nim zmienić?
To właśnie te trzy zagadnienia wybrane spośród dziesiątek innych ważnych spraw, będę się teraz starał trochę rozwinąć w dalszej części. Jeśli będę zbyt mocno zbaczał z tematu i „odpływał”, to proszę bez zbędnego skrępowania wrócić mi na to uwagę.

A teraz przechodzę do meritum, czyli rzucę trochę światła na to czy pisanie bloga przeszkadza w budowaniu kolekcji. Temat to ciekawy i mam tu kilka własnych przemyśleń. Przede wszystkim jak dobrze pamiętam fakt, kiedy zostałem już na wstępie pisanie bloga „po ojcowsku” upomniany przez Pana Chałupskiego, który był łaskaw w komentarzu pod jednym z wpisów zwrócić uwagę swojemu niedoświadczonemu koledze „po piórze” na aspekt naganiania klientów i windowania cen monet SAP poprzez moje wpisy na blogu. Nie brałem tego poważnie do głowy, gdyż nie sądziłem, że moja strona będzie miała kiedykolwiek jakiekolwiek wpływ na miłośników numizmatyki. Jednak czas i doświadczenie zweryfikowały nieco moją postawę. Dziś już jestem pewien, że Pan Jerzy miał sporo racji i to, o co piszę stanowi drobną, ale jednak cegiełkę w promowaniu określonych monet, firm, stron, aukcji itp. To ludzkie i nowoczesne podejście. Sam tak mam, że bardzo często zanim coś kupię albo zanim czymś się zainteresuje to ciekaw jestem opinii innych użytkowników. Zanim wynajmę hotel czytam opinie osób, które w nim mieszkały, zanim kupię telefon długo wczytuje się we wrażenia i opinie użytkowników, które traktuje niemal na równi z twardymi danymi technicznymi. Influencerzy z kanałów na Youtube wpływają swoimi filmikami na określone zachowania konsumenckie, tym samym nie może dziwić, że nawet taki „nudny utwór” jak blog o monetach, też może mieć jakąś tam, ograniczoną siłę rażenia. Na początku, z wrodzonej skromności nie chciałem przyjąć tego do wiadomości, dziś jestem już tego w pełni świadomy.

Czy mi się to podoba lub zamierzam z tym walczyć? Po pierwsze wiele rzeczy mi się w tym stanie podoba. Na pewno jestem zadowolony z popularności i rosnącego zainteresowania okresem Rzeczpospolitej pod rządami króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jak wiadomo dzięki monetom, zainteresowałem się nie tylko mennictwem SAP, ale zgłębiam również tajniki życia w Polsce II połowie XVIII wieku. Jako zdeklarowanego entuzjasty tego okresu nie może mnie nie cieszyć rosnąca popularność czasów i monet Poniatowskiego, która przejawia się nie tylko we wzmożonych dyskusjach na forum, komentarzach pod moimi wpisami, ale i w większej ilości publikacji na tematy związane z SAP. Sam także korzystam z tej popularności i często wykorzystuje te komentarze, opinie i publikacje łącząc niezbyt zgrabnie przeczytane gdzieś informacje z kolejnymi rocznikami monet Poniatowskiego. Nie bez znaczenia jest również to, że pisząc te artykuły czuje, że mocniej wchodzę w epokę i bardziej rozwijam swoją wiedzę. Dla pasjonata, wiedza na temat monet i czasów, w których one obiegały jest bezcennym darem. Dzięki temu czuje się pewniej realizując pasje kolekcjonerskie oraz poruszając się na rynku. Ogromnym handicapem jest również to, że dzięki blogowi poznałem kilku ciekawych ludzi i zwiedziłem parę niezwykłych miejsc, których zapewne nie miałbym okazji poznać. To wielki kapitał, który mimo tego, że nie jest wyrażony w talarach SAP, jest dla mnie bezcenny. To ta jaśniejsza strona medalu, jednak jest i ciemniejsza strona mocy. Mała ilustracja J.
 Główny problem to oczywiście rosnące zainteresowanie monetami, które wcześniej były jedynie moją domeną. Co przejawia się głównie poprzez zwiększoną popularność monet okresu SAP na wszelkiego rodzaju aukcjach. Interesując się tym bardzo detalicznie, czasami odczuwam wręcz fizyczną presję „tłumu”, na co lepszy numizmat króla Stanisława. Opowiem o tym więcej w dalszej części, kiedy będę opisywał tegoroczne postępy w budowaniu zbioru. Nie ulega wątpliwości, że w handlu standardowym towarem, taki zwiększony popyt po prostu podkręciłby podaż i temat byłby w miarę szybko opanowany. Jednak jak nagle zwiększyć ilość monet SAP w handlu, żeby starczyło dla każdego nowo zainteresowanego tym tematem. To jest właśnie cudowne w zabytkach, że nie da się tego w znaczący sposób uczynić. Nie ma na to mądrej rady i od razu ceny na to zapotrzebowanie reagują wzrostem kwot, które trzeba teraz wyłożyć. Bo nawet, jeśli wyższe ceny przekonały kilku kolekcjonerów do pozbycia się części zbiorów i wystawienia ich do sprzedaży, to jednak dla chłonnego rynku to tylko większa kałuża w morzu potrzeb. Przy okazji to chyba kolejna pozytywna cecha, takie drobne odświeżenie zborów i wypłynięcie na rynek kilkunastu dawno niewidzianych numizmatów.

Jednak z drugiej strony, to te ceny rosnące do poziomów zupełnie abstrakcyjnych i nieakceptowalnych, to przecież jeden z moich podstawowych tematów, który włączam opisując aukcje. Śledząc wyniki widać jak na dłoni, że trudno dziś kupić cokolwiek wartościowego okazyjnie, a jeśli tak, to na pewno już nie na popularnych aukcjach stacjonarnych. Czasem coś się uda pozyskać, ale nie jest to już żaden powtarzalny czynnik, który mógłbym skojarzyć z efektem mojej większej wiedzy. Bo jednak to, co realnie odczuwam, to zwiększona konkurencja. Nie raz zdarzyło mi się już na aukcjach walczyć o monety z osobami, o których wiem (lub się domyślam), że są stałymi czytelnikami tego bloga. Przy okazji serdecznie Was pozdrawiam J. Oczywiście jestem w stanie ponieść taki koszt i nie robię z tego powodu problemów i scen – jednak wiem, że istnieje grupa kolegów-bloggerów, która właśnie na tym etapie rezygnowała z prowadzenia strony, lub chociaż odczuwalnie zmniejszyła intensywność publikacji nowych wpisów. Są nawet osoby, które dla „niepoznaki” piszą o innych monetach niż te, które zbierają. To dla mnie całkiem ciekawe taktyki i warte rozważenia, jednak postaram się nie pójść ta drogą. I nie piszę tego żeby na tym tle teraz wypromować siebie, jako „przyjaciela wszystkich kolekcjonerów”. Nic z tych rzeczy, postaram się dalej pisać i zbierać, ale będę to chciał robić „mądrze”. Co rozwinę w dalszej części, kiedy będę pisał w zmianach w artykułach od nowego roku. Zatem żeby było jasne, bo czasem muszę odpowiadać na „dziwne pytania” przed aukcjami. Jeśli ktoś konkuruje ze mną o daną monetę, to w tej chwili musi liczyć się z faktem, że może nie być taryfy ulgowej i łatwo jej nie odpuszczę. A czasami potrafię być naprawdę szczodry i bezczelnie zapłacić jak „za zboże” J. Cała zabawa jednak nie polega na tym, żeby nie licytować się kto zapłaci więcej, a wprost przeciwnie, by dzięki wiedzy i doświadczeniu dostrzec w monecie „to coś” czego konkurencja nie dysponująca potrzebnymi informacjami nie ma szans zobaczyć. Takie polowania lubię chyba najbardziej i z tego, co obserwuje, nie tylko mnie szczególnie cieszą takie zdobycze. Fora internetowe dla miłośników monet pełne są przykładów detali, które z popularnej odmiany czynią cenny obiekt kolekcjonerski. Tu się ścigajmy, na wiedzę a nie na kasę J.  Jako ciekawostka i nawiązanie do taktyki, to w tym miejscu mogę przyznać, że mam drugi obszar numizmatycznych zainteresowań, który równolegle zgłębiam i eksploruję. Temat, o którym nie zamierzam tu wspominać nawet słowem, ale jestem ciekaw czy w dłuższej perspektywie odczuję jakąś istotną różnicę w popularności i dostępie w porównaniu do SAP. Być może kiedyś podzielę się swoimi wrażeniami... A teraz obrazek ilustrujący fakt, że z konkurencją można zawsze żyć w zgodzie o ile oczywiście… jest uczciwa J.
Ok, skoro już ustaliliśmy, że jestem gotowy na to, że konkurencja do zbierania monet SAP rośnie, to przejdźmy do tego jak ja w tym wszystkim funkcjonuje, jako drobny kolekcjoner. Po pierwsze, „dziękować Bogu” mam już tych monet całkiem pokaźną ilość, stąd trudno mnie już „byle popularesem” mocniej zainteresować. Co widać pewnie podczas opisu tegorocznych aukcji, gdzie zacząłem grymasić i kręcić nosem na większość ofert. To nawet miłe uczucie, że w tym całym pędzie nie muszę ścigać się już z każdym J. Kolejną metodą jest pisanie artykułów o monetach, które już sam wcześniej pozyskałem. Taką zasadę z pozytywnym skutkiem wprowadziłem już jakiś czas temu i jak na razie zdaje to egzamin. Dotychczas miałem mały dyskomfort publikując swoje ustalenia i wyróżniając te rzadsze odmiany/warianty, kiedy sam ich nie posiadałem. Wiedziałem przecież, że swoim wpisem daję pewne wskazówki, co warto a czego nie warto kolekcjonować w pierwszej kolejności. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie były to wskazówki jakieś bardzo mocno osadzone w naukowych badaniach, jednak zawsze można było użyć tych danych jak drogowskaz. Szczególnie, że niektóre artykuły wyszły całkiem udane i były nawet linkowane do opisów aukcji monet, których dotyczyły. Teraz działam bardziej rozsądnie. Dla przykładu mam kilka „prawie gotowych” tematów, które muszą odczekać, bo dotyczą monet, których jeszcze nie posiadam. Oczywiście, jeśli dany rocznik ma dajmy na to z 5 odmian/wariantów to nie czekam aż zbiorę je wszystkie, ale minimum ten jeden chce już posiadać przed publikacją na blogu. Stąd w tym miejscu przepraszam kilku miłośników numizmatyki SAP, którzy regularnie podsyłają mi zdjęcia i inny materiał by wspomagać moje bloggerskie starania. Deklaruje, że wpisy na „zadane tematy” ukażą się z pewnością, jednak dopiero po tym jak samemu uda mi pozyskać jeden z opisywanych egzemplarzy. Mam nadzieje, że to fair postawa. Twarde prawo, ale prawo J.

Podsumujmy, teraz oficjalnie moje tegoroczne starania i zobaczmy gdzie i ile monet udało mi się w tym roku pozyskać do zbioru. Czuje się teraz trochę jak tytułowy bohater kultowego dyptyku „Kill Bill” Quentina Tarantino, który strzelając z bliska w głowę swojej ukochanej, wspina się na… wyżyny własnego masochizmu. Uwielbiam ten film i ten tekst, tak to leciało J.
Oczywiście Bill wypowiadając ten tekst znajduje się już w nieco innej sytuacji względem niedoszłej panny młodej. Jednak to zdjęcie również pasuje a przy tym jest mniej kontrowersyjne. No dobra, wejdźmy wspólnie teraz na mój szczyt J.

Podsumowanie budowy kolekcji monet SAP w roku 2017

                                 Ilość sztuk         Wynik 2016
Kupione                        52                       94
Sprzedane                      3                         0
Skradzione                     1                         0

Podsumowując pierwszą grupę danych, jak na dłoni widać, że moje zbieractwo znacznie wyhamowało w kończącym się właśnie roku. Kupiłem aż o 45% mniej monet niż w roku ubiegłym. Głównym powodem tego stanu był oczywiście mniejszy budżet spowodowany remontem mieszkania, jaki prowadziłem w tym roku. Jednak kolejnymi odczuwalnymi czynnikami wyhamowania było też bardziej racjonalne dysponowanie ograniczonym budżetem oraz nie da się ukryć, zwiększona konkurencja w pozyskiwaniu monet do zbioru. Nie jestem aż takim ekshibicjonistą jak Bill i nie pokazuje konkretnych kwot wydanych na zakupy J Jednak dla mocniej zainteresowanych mogę podzielić się informacją, że o ile ilościowo kupiłem znacznie mniej monet niż rok wcześniej, to jeszcze mniej na nie wydałem. Budżet, jaki spożytkowałem na powiększenie kolekcji w 2017 roku wynosił jedynie 42% kwoty, jaką wydałem rok wcześniej. Można? Można J. Przy okazji tego podsumowania warto wspomnieć, że marny ze mnie handlarz J. Mimo kierunkowego wykształcenia J …ze sprzedaży trzech dubletów monet SAP uzyskałem tylko 39% tego, co za nie kiedyś sam dałem. Tak to jest, gdy ktoś zbiera monety a sam nie jest materialistą. To jasny dowód na to, że interesy ze mną to… czysta przyjemność J. I jeszcze zdanie o skradzionej dwuzłotówce z 1777 roku, która pokazała się w tym zestawieniu. Niestety na dzień dzisiejszy nie udało się jej odzyskać, ale nadal jestem czujny jak ważka i nie pozwolę jej nigdzie oficjalnie sprzedać. Śledztwo policji było dalekie od tych znanych z amerykańskich filmów. Tak szybko jak zostało wszczęte to równie sprawnie zostało umorzone, do czasu pojawienia się nowych dowodów. Nie będę tego komentował, ale nie skłamię jak napiszę, że nie znając tych klimatów to i tak liczyłem jednak na odrobine więcej zaangażowania ze strony stróżów prawa. Sytuacja na dziś jest taka, że stratę poniosłem tylko ja. Warszawski sklep, od którego kupowałem wystąpił nawet z „niemoralną propozycją” przekazania mi odszkodowania z Poczty Polskiej, jakie otrzymali za zagubienie tej monety. Ja jednak nie lubię częściowych rozwiązań i skoro sprzedawca uznał, że nie dostarczenie do mnie przesyłki to „moja strata”, to ja wspaniałomyślnie nie zgodziłem się na takie rozwiązanie i nie przyjąłem tej jałmużny. Niech mają i niech się rozwijają, ja od tego przecież nie zbiednieję …a złodzieja i tak kiedyś przypilnuje i moją monetę odzyskam. Taki jest plan… długoterminowy J.

A teraz druga porcja danych związana bezpośrednio ze źródłem pozyskania nowych numizmatów w tym roku. Zobaczmy jak zmieniły się moje zwyczaje zakupowe i czy ostatnie zmiany na rynku handlu numizmatycznego znajdą swoje potwierdzenie w twardych faktach. Szykuje się interesująca lektura.

Podsumowanie źródeł pozyskania monet SAP w roku 2017

Źródło                            Ilość sztuk        Wynik 2016
Allegro                                  33                       67
Aukcje Polska                       13                       10
Numimarket                           2                        10
e-sklepy                                 2                         1
e-Bay                                    1                          4
Aukcje świat                         1                          1
OLX                                      0                          1
Razem                                 52                        94

Jak widać prowadzę dość szczegółowe statystyki i zawsze zbieram możliwie pełne dane o źródle pozyskanych monet. W dzisiejszych niepewnych czasach, szczególnie polecam tego typu zachowania. Podsumowując drugie zestawienie widać jak na dłoni, że najwięcej dla moich zakupów „straciło” na znaczeniu Allegro. Indeks 49% rok do roku, to obok Numimarketu najsłabszy wynik w moim zestawieniu. O ile straty Allegro mogą być zrozumiałe przesunięciem lepszego materiału do aukcji krajowych, o tyle niski wynik Numiamarketu w moim odczuciu świadczy wyłącznie o tym, że uczestniczące w tym projekcie sklepy stosują niezrozumiałą strategie badania elastyczności cenowej kupujących, przesadzając i wystawiając towar za zaporowe kwoty. Nie będę się znęcał i wskazywał na konkretne przykłady oferowania zakupionych chwilę wcześniej i znacznie taniej monet na aukcjach z WCN czy PTN. Szkoda na to słów i czasu. Zyskały jedynie aukcje krajowe, co przy niemal wykładniczym wzroście ofert nie może dziwić nikogo zainteresowanego tematem. W poprzednim roku aukcje krajowych domów aukcyjnych stanowiły dla mnie źródło jedynie 11% pozyskanych monet. W tym roku ilość numizmatów kupionych na aukcjach wzrosła i to mimo zmniejszenia ogólnej ilości zakupionych monet. W tym roku ¼ sreber SAP, które włączyłem do zbioru pochodziła z aukcji. To spora zmiana, która moim zdaniem dobrze opisuje aktualną sytuacje na krajowym rynku handlu numizmatami. Dla bardziej zainteresowanych dodam, że średnia cena zakupu monety w 2017 roku, pomimo znacznego spadku budżetu, jakim dysponowałem, zmniejszyła się tylko o 23% i nadal była wyższa niż 500 złotych średnio za jeden egzemplarz.

To tyle, jeśli chodzi o kolejne szczyty mojego ekshibicjonizmu J. Mam nadzieje, że te kilka liczb to całkiem ciekawy materiał i dane będą mogły zostać uznane za cenne w kontekście badania trendów zakupowych. W końcu, jeśli chodzi o kolekcje to jestem zwykłym, statystycznym zbieraczem. Chociaż musze tu przyznać, że porównując moje obecne zachowania do tych dawniejszych, sprzed kilku lat - dostrzegam jednak wielkie zmiany. Kiedyś kupowałem maksymalnie kilka, kilkanaście monet w roku. Mój plan minimum to było średnio, jedno ładne sreberko SAP na miesiąc. Jednak wydawałem całkiem podobne kwoty, co może świadczyć o tym, że ostatnie dwa lata spożytkowałem na pójście w ilość i być może teraz czas wrócić do źródeł i skupić się nieco mocniej, na jakości. Kto wie jak się to wszystko potoczy? Pożyjemy, zobaczymy J.

No i punkt trzeci, czyli jak oceniam rok 2017 w blogowaniu o monetach SAP oraz jakie zmiany zamierzam wprowadzić w nowym roku. Pierwszym aspektem, jaki chciałem tu poruszyć jest rozprawienie się z mijającym rokiem pod względem czasu, jaki poświęciłem na napisanie 48 wpisów oraz gigantycznych wymiarów tej mojej pisaniny. Zacznijmy od rozmiarów wpisów, bo mam świadomość, że to temat podstawowy, który ma wpływ na odbiór moich artykułów oraz ogromne znaczenie dla czasu, jaki zajmuje mi pisanie. Fakty są takie, że w tym roku przeciętny wpis przed opublikowaniem go na blogu zajmował około… 22 strony w edytorze Microsoft Word, którym się na co dzień posługuje. Te 22 strony to już najczęściej cały artykuł, czyli tekst wraz ze zdjęciami i przypisami. Jak policzymy sobie te 22 strony razy 48 wpisów, to wyjdzie nam, że w tym roku napisałem już „dzieło” rozmiarów epopei narodowej w trzech tomach, czyli grubo ponad 1000 stron. Przyznam, że to całkiem sporo i tak, na co dzień, nie postrzegałem tego w ten sposób. Oczywiście wiedziałem, że piszę długo i rozwlekle, ale nie sadziłem, że aż tak. Teraz drugi aspekt, czyli czas. Obliczyłem, że średnio jeden wpis od początku do końca, zajmuje mi około 4 dni pracy. Na ten czas składają się chwile, w których przyswajam wiedzę ze źródeł, prowadzę własne pomiary i badania, analizuje wyniki, piszę podstawowy tekst, szukam pomysłów i wklejam ilustracje, sprawdzam błędy i tak dalej, i tak dalej – by w efekcie opublikować go na blogu. Oczywiście w tym czasie normalnie funkcjonuje prywatnie i zawodowo, bo pasję numizmatyczną traktuje przecież, jako hobby realizowane „po godzinach”. Jednak przez bite 4 dni w tygodniu można przyjąć, ze jestem skoncentrowany na jednym temacie, który aktualnie zgłębiam. Udaje mi się to chyba jedynie dzięki temu, że prawie 25 lat pracy w zachodniej korporacji nauczyło mnie żyć w systemie pełnej dyspozycyjności 24h na dobę, co wymaga dobrej organizacji czasu oraz sprawnego ogarniania kilku rzeczy na raz. I pewnie „żyliby długo i szczęśliwie” gdyby nie to, że nie jest aż tak idealnie. Bo i ile mogę z czystym sumieniem napisać, że nie cierpi na tej intensywności moja praca zawodowa, to jednak już rodzina musi często znosić mniejszą dostępność swojej „głowy rodziny”. Najczęściej @eleniasz buja gdzieś myślami daleko w obłokach lub klepie coś zapamiętale w laptopie, otoczony literaturą i katalogami. A zbliż się wtedy do niego i zagadaj. Najczęściej jest tak skoncentrowany na tym, co pisze, że i tak by nie usłyszał. A nawet jakby już się coś do niego przebiło, to od razu widać, że mu przeszkadzasz i jeśli wzrok mógłby zabijać, to… Taki obraz niestety jest codziennością, do której domownicy zdążyli już przywyknąć a ja mam niestety jego świadomość. Postanowiłem jednak zupełnie nieproszony zrobić domownikom małą niespodziankę. Chciałbym to trochę zmienić, bo szczególnie w takie „Sylwestry” właśnie czuje ten cholerny upływ czasu i widzę życie przeciekające mi przez palce. Tym samym zamierzam więcej czasu poświęcać rzeczom naprawdę ważnym i…pisać nieco krótsze teksty. Tak gdzieś o połowę. I taki mam wniosek z mijającego roku i zarazem podstawowy plan na nadchodzący. Zaoszczędzony czas zainwestuje w rodzinkę, w relacje z innymi kolekcjonerami (tu tez idzie mi słabo) oraz w zwiedzanie muzeów, bo wielu z nich jeszcze nie odwiedziłem i aż wstyd się do tego publicznie przyznać.

Ok, a teraz przejdźmy do bardziej konkretnych planów na rok 2018. Zagadnieniem, z którego na pewno nie zrezygnuje na blogu są fałszerstwa. Wiadomo, że popularność danego okresu zachęca do produkowania różnych podróbek, kopii i replik. Tu staram się być zawsze na bieżąco i właśnie dzięki opatrzeniu się z masą monet, będę takim strażnikiem SAP, jeśli chodzi o oryginalność. Mimo tego, że skończyłem pisać już regularne, comiesięczne wpisy o fałszywkach (pruskich i tych normalnych), to deklaruję, że raz na jakiś czas będę wracał do tematu i prezentował nowo odkryte podróby z tego zakresu, które nie zostały opisane w poprzednich artykułach. Tu od razu apel o pomoc i podsyłanie przykładów, które należy upowszechnić. Chciałbym zniechęcić „nasz okres” wszelkiej maści fałszerzom. W końcu nie od dziś wiadomo, że kolekcjonowanie normalnych monet jest nudne i mało dochodowe, więc może niech lepiej przyrzucą się na inny sprzęt i zaczną kopać te swoje Bitcoiny J.
 Monety postaram się dalej opisywać nominałami i rocznikami, tak żeby kiedyś wszystkie miały swój dedykowany artykuł. Oczywiście będę również dalej prowadził swój prywatny KATALOG i publikował go w specjalnej zakładce na górze bloga. To, co się zmieni to zapowiadana już wcześniej korekta relacji z aukcji. Imprez aukcyjnych jest coraz więcej i pewnie ten trend w przyszłości może być tylko silniejszy, stąd potrzeba wyważenia czasu, jaki poświęcam na opisywanie oczywistych kwestii i prezentowania wycinków katalogów aukcyjnych. Mój komentarz nie jest na tyle cenny by, co tydzień zanudzać czytelników i siebie tymi samymi powtarzalnymi kwestiami. Nie wymyśle przecież nic nowego i odkrywczego, opisując po raz 20 w tym roku identyczny wariant złotówki z 1767, którą opisałem już przecież wcześniej dokładnie i detalicznie w specjalnym wpisie na blogu. Zmiana będzie kosmetyczna. Będę dalej opisywał aukcje, w jakich wezmę udział, jednak skoncentruje się wyłącznie na monetach SAP, które mnie z jakiegoś powodu zainteresują. Plus dodam do tego kilka zdań z ciekawostkami, co do oferty oraz osobistych wrażeń z licytacji. Tym samym ominę ten balast związany w relacjonowaniem każdego najmniejszego nawet srebra SAP, które powiedzmy sobie szczerze nie raz jest mniej warte niż mój i Wasz czas. Wpisy będą krótsze a przez to bardziej konkretne i ciekawsze. Przy dużym natężeniu aukcji może się zdarzyć, że będę łączył dwie lub kilka imprez w jeden tekst. Alternatywnie może powstać więcej niż 4 wpisy w miesiącu. Skoro będą krótsze to zyskam czas na napisanie ciekawszego i bardziej aktualnego tekstu. 

Będę kontynuował również wpisy inspirowane literaturą związaną z okresem SAP. Będą również kolejne artykuły gdzie motywem przewodnim będzie poezja Jacka Kaczmarskiego połączona z wydarzeniami w II połowie XVIII wieku. Mam nadzieje, że pojawia się też jakieś relacje z wycieczek do muzeów oraz innych ciekawych miejsc związanych z Poniatowskim i jego monetami. Zatem jak widać planów jest sporo i nie powinno być nudno. I teraz przechodzimy do ostatniej zmiany, jaka chcę wdrożyć od nowego roku. Kończę z kagańcem, jaki sam sobie założyłem, który nazywa się, „choć by się waliło i paliło, to i tak zawsze mają być 4 wpisy w miesiącu”. Chce się od tego stresu uwolnić. I wcale to nie znaczy, że planuję napisać mniej niż 48 artykułów w 2018 roku. Mam zamiar poeksperymentować z krótszą formą i może się zdarzyć taka sytuacja, że powstanie ich w jakimś miesiącu nawet więcej niż 4. W efekcie nie zamierzam przesadnie fokusować się na wykonaniu określonego planu wpisów, a chciałbym pracować według potrzeb, tak żeby tekst powstawał z serca a nie z obowiązku. Jak to wyjdzie, same nie wiem, bo jednak jestem trochę „zadaniowcem” i nie bez kozery wyznaczyłem sobie na wstępie pewne sztywne standardy. Mam nadzieje, że dojrzałem już do tego by odzyskać swobodę.  Zobaczymy czy nadmierna wolność mi nie odbije się czkawką i nie zmarnuje jej tak jak… Solidarność lata 90-te. Dobrze, że pisze sam i nie mam się, z kim pokłócić i podzielić a potem strzelać fochy i przejść do opozycji…Brrr znów ta polityka, to zdecydowanie coś, co muszę szerokim łukiem omijać we wpisach 2018 – taki jest plan J.

To tyle. Wyszło nawet spoko podsumowanie. Zadowolony jestem z tego, że poruszyłem wszystkie tematy, jakie miałem w planie opisać. Niektóre może nawet potraktowałem nieco „zbyt osobiście”, ale tak to już ze mną jest. Jak mówi Pismo „poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli” J.

Na koniec dziękuję moim czytelnikom za obecność i wsparcie w mijającym roku i życzę by Nowy Rok był szczególnie udany w rozwijaniu wiedzy i pasji do monet oraz w budowaniu zbiorów numizmatów wolnych od wad prawnych. Niech nam wszystkim Bóg błogosławi. Na koniec ładny obrazek w nagrodę za doczytanie aż do tego miejsca J.
 Post scriptum – dzisiejszy tekst jest już pierwszym „z tych krótszych”. Całość mieści się bagatela na 12 stronach a napisanie go, zajęło mi tylko około 2 dni. Czuję postęp J.

W dzisiejszym artykule skorzystałem z ilustracji wyszukanych za pomocą gogle grafika.

4 komentarze:

  1. Sukcesów w Nowym Roku!
    To nie było upomnienie.
    Co najwyżej delikatna sugestia, co do ustalenia przyczyny osłabienia "skuteczności ostrzału".
    Do niedawna moje przemyślenia w tym zakresie opierały się wyłącznie na intuicji (i może trochę statystyce).
    Dostałem ostatnio prezent - książkę Daniela Kahnemana "Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym". Nie jest to lektura lekka ani łatwa, ale bardzo pożyteczna dla myślącego człowieka. Dowiedziałem się z niej między innymi, że to, co z nami ludźmi wyprawiała przez tysiąclecia ewolucja, daje znać o sobie nawet w tak abstrakcyjnych (dla niektórych) działach naszej aktywności, jak kolekcjonerstwo. Zwłaszcza przy okazji ustalania limitów aukcyjnych i w ogóle przy jakichkolwiek zakupach.
    I nic nie pomoże krycie się z rzeczywistym zakresem zainteresowań.
    Brak informacji, to też informacja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję i nawzajem, niech to bedzie naprawdę dobry rok :-)
    Co do książek tego typu, to miałem do czynienia z wieloma pozycjami z zakresu psychologii biznesu/sprzedaży/sukcesu itp. Osobiscie uważam je niestety za małoprzydatne w realnym zyciu. U mnie problem sprawoadza się do tego, że co innego jest rozbic problem na czynniki i wiedziec jak to wszystko działa - a zupełnie czym innym jest zastosowanie tej wiedzy w praktryce. Na mnie niestety ta wiedza zupełnie nie wpływa i juz dośc dawno porzuciłem tą drogę. Krocze teraz krętą i wyboistą ścieżką własnych doswiadczeń :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę Panu wszystkiego najlepszego w Nowym Roku,
    Sukcesów na aukcjach i realizacji nowych założeń co do prowadzenia bloga.
    Pana blog jest swojego rodzaju powiewem świeżości w polskiej numizmatyce. W lekkiej i przyjemnej formie podaje Pan naprawdę konkretny i „zawiesisty” przekaz. Jest to jedna z pierwszych stron numizmatycznych na jakie zaglądam po powrocie do domu. Planowane zmiany idą chyba w dobrym kierunku. Muszę przyznać, że Pańska systematyczność trochę mnie przerażała :)
    Sam ostatnio zastanawiałem się jaki wpływ na znaczący wzrost cen szelągów w ostatnim czasie ma moje pisanie na ten temat. Trudno to ocenić, ale nawet gdyby miało zasadniczy wpływ i sam tworzyłbym sobie konkurencję, to i tak nie przestałbym pisać. Sprawia mi to zbyt wiele frajdy aby z tego zrezygnować na rzecz kalkulacji i planów zakupowych. Poza tym medal ma dwie strony. Jeśli pisanie na blogu o monetach SAP z jednej strony tworzy konkurencję, to z drugiej strony wzrasta wartość monet, które w kolekcji już się znajdują.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Dariusz Marzęta

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Panie Dariuszu, dziekuje za dobre slowo i jak zwykle celny komentarz.
    Proszę równiez ode mnie przyjąć życzenia udanego roku w którym spełni się Panu przynajmniej kilka numizmatycznych marzeń :-)

    OdpowiedzUsuń