Jakoś nie mogłem zabrać się za rozpoczęcie tego
wpisu. Chyba myśl o tym, że będzie prawdopodobnie ostatnim elementem bloga w
tym roku oraz to, że trzeba go szybko i sprawnie napisać nieco mnie zablokowała.
Niby wiedziałem jak z grubsza ma ten tekst wyglądać i o czym chce dziś
powiedzieć, jednak moja przekorna natura nie dawał za wygraną i w Święta nie
pozwalała mi zasiąść do laptopa. Kusiło mnie trochę by sprawdzić jak by to
było, gdybym przez 1,5 roku pisał karnie po 4 wpisy w miesiącu, a teraz, kiedy
kolejny tekst wydaje się już „oczywisty”, to specjalnie i z rozmysłem
zburzyłbym ten proces i zdecydował się jednak nie postawić tej „nudnej wisienki
na torcie”. Pewnie nic by się nie stało. Słońce by wzeszło nad stolicą a ludzie
wstaliby rano i jednak poszli do pracy J. Świat by się
nie zawalił, gdyż mało, kto zdałby sobie sprawę, że oto przecież NIE UKAZAŁ SIĘ
48 WPIS @eleniasza na blogu w 2017 roku J. Kuszący pomysł,
bo mógłbym tym zamanifestować, że nie jestem robotem ani też botem twórców
strony Blogspot.com, tylko normalną osobą z krwi i kości, która ma również inne
obowiązki, ważne zajęcia oraz odmienne sposoby spędzania czasu niż pisanie
wypracowań o monetach. Tym razem jeszcze nie zdecydowałem się tego sprawdzić,
ale nieco uprzedzając oświadczam, że szykują się pewne zmiany na blogu w nowym roku.
Nie znaczy to oczywiście, że planuję zmniejszenie ilości tekstów – nic z tych
rzeczy, ale bardziej szczegółowo opowiem o tym pod koniec dzisiejszego wpisu. Na
początek drobna ilustracja J.
Zagajając temat, pomysł na ten wpis jest taki, że chciałbym
na koniec roku nieco podsumować ostatni okres w kilku płaszczyznach związanych
z główną tematyką bloga. Nic odkrywczego. Raczej tematy, o które jestem często
zahaczany a czasem nawet odpytywany przez znajomych i nieznajomych miłośników
numizmatyki, którzy są tak mili, że zaglądają na tę stronę. Można się dziś,
więc spodziewać nieco więcej moich prywatnych opinii i komentarzy z perspektywy
bloggera/zbieracza. Żeby nie popełnić przez przypadek jakiejś epopei narodowej
w 3 tomach… już na wstępie ograniczyłem się dość mocno i wybrałem zaledwie J…
trzy obszary do skomentowania, które teraz dla jasności wymieniam w podpunktach
poniżej:
1/ Czy
prowadzenie bloga pomaga czy przeszkadza w zbieraniu monet?
2/ Jak
rozwijała się moja kolekcja w 2017 i czy odczułem większą konkurencje na rynku?
3/ Jak
oceniam swój blog i co chciałbym w nim zmienić?
To właśnie te trzy zagadnienia wybrane spośród dziesiątek
innych ważnych spraw, będę się teraz starał trochę rozwinąć w dalszej części.
Jeśli będę zbyt mocno zbaczał z tematu i „odpływał”, to proszę bez zbędnego skrępowania
wrócić mi na to uwagę.
A teraz przechodzę do meritum, czyli rzucę
trochę światła na to czy pisanie bloga przeszkadza w budowaniu kolekcji. Temat
to ciekawy i mam tu kilka własnych przemyśleń. Przede wszystkim jak dobrze
pamiętam fakt, kiedy zostałem już na wstępie pisanie bloga „po ojcowsku” upomniany
przez Pana Chałupskiego, który był łaskaw w komentarzu pod jednym z wpisów zwrócić
uwagę swojemu niedoświadczonemu koledze „po piórze” na aspekt naganiania
klientów i windowania cen monet SAP poprzez moje wpisy na blogu. Nie brałem
tego poważnie do głowy, gdyż nie sądziłem, że moja strona będzie miała
kiedykolwiek jakiekolwiek wpływ na miłośników numizmatyki. Jednak czas i
doświadczenie zweryfikowały nieco moją postawę. Dziś już jestem pewien, że Pan
Jerzy miał sporo racji i to, o co piszę stanowi drobną, ale jednak cegiełkę w
promowaniu określonych monet, firm, stron, aukcji itp. To ludzkie i nowoczesne
podejście. Sam tak mam, że bardzo często zanim coś kupię albo zanim czymś
się zainteresuje to ciekaw jestem opinii innych użytkowników. Zanim wynajmę
hotel czytam opinie osób, które w nim mieszkały, zanim kupię telefon długo
wczytuje się we wrażenia i opinie użytkowników, które traktuje niemal na równi
z twardymi danymi technicznymi. Influencerzy z kanałów na Youtube wpływają
swoimi filmikami na określone zachowania konsumenckie, tym samym nie może dziwić,
że nawet taki „nudny utwór” jak blog o monetach, też może mieć jakąś tam, ograniczoną
siłę rażenia. Na początku, z wrodzonej skromności nie chciałem przyjąć tego do wiadomości,
dziś jestem już tego w pełni świadomy.
Czy mi się to podoba lub zamierzam z tym walczyć? Po
pierwsze wiele rzeczy mi się w tym stanie podoba. Na pewno jestem zadowolony z
popularności i rosnącego zainteresowania okresem Rzeczpospolitej pod rządami
króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jak wiadomo dzięki monetom,
zainteresowałem się nie tylko mennictwem SAP, ale zgłębiam również tajniki życia
w Polsce II połowie XVIII wieku. Jako zdeklarowanego entuzjasty tego okresu nie
może mnie nie cieszyć rosnąca popularność czasów i monet Poniatowskiego, która przejawia
się nie tylko we wzmożonych dyskusjach na forum, komentarzach pod moimi wpisami,
ale i w większej ilości publikacji na tematy związane z SAP. Sam także korzystam
z tej popularności i często wykorzystuje te komentarze, opinie i publikacje
łącząc niezbyt zgrabnie przeczytane gdzieś informacje z kolejnymi rocznikami
monet Poniatowskiego. Nie bez znaczenia jest również to, że pisząc te artykuły
czuje, że mocniej wchodzę w epokę i bardziej rozwijam swoją wiedzę. Dla
pasjonata, wiedza na temat monet i czasów, w których one obiegały jest
bezcennym darem. Dzięki temu czuje się pewniej realizując pasje kolekcjonerskie
oraz poruszając się na rynku. Ogromnym handicapem jest również to, że dzięki
blogowi poznałem kilku ciekawych ludzi i zwiedziłem parę niezwykłych miejsc,
których zapewne nie miałbym okazji poznać. To wielki kapitał, który mimo tego,
że nie jest wyrażony w talarach SAP, jest dla mnie bezcenny. To ta jaśniejsza
strona medalu, jednak jest i ciemniejsza strona mocy. Mała ilustracja J.
Jednak z drugiej strony, to te ceny rosnące do poziomów
zupełnie abstrakcyjnych i nieakceptowalnych, to przecież jeden z moich podstawowych
tematów, który włączam opisując aukcje. Śledząc wyniki widać jak na dłoni, że
trudno dziś kupić cokolwiek wartościowego okazyjnie, a jeśli tak, to na pewno
już nie na popularnych aukcjach stacjonarnych. Czasem coś się uda pozyskać, ale
nie jest to już żaden powtarzalny czynnik, który mógłbym skojarzyć z efektem
mojej większej wiedzy. Bo jednak to, co realnie odczuwam, to zwiększona konkurencja.
Nie raz zdarzyło mi się już na aukcjach walczyć o monety z osobami, o których wiem
(lub się domyślam), że są stałymi czytelnikami tego bloga. Przy okazji
serdecznie Was pozdrawiam J. Oczywiście jestem w stanie ponieść
taki koszt i nie robię z tego powodu problemów i scen – jednak wiem, że istnieje
grupa kolegów-bloggerów, która właśnie na tym etapie rezygnowała z prowadzenia
strony, lub chociaż odczuwalnie zmniejszyła intensywność publikacji nowych
wpisów. Są nawet osoby, które dla „niepoznaki” piszą o innych monetach niż te, które
zbierają. To dla mnie całkiem ciekawe taktyki i warte rozważenia, jednak
postaram się nie pójść ta drogą. I nie piszę tego żeby na tym tle teraz
wypromować siebie, jako „przyjaciela wszystkich kolekcjonerów”. Nic z tych
rzeczy, postaram się dalej pisać i zbierać, ale będę to chciał robić „mądrze”. Co
rozwinę w dalszej części, kiedy będę pisał w zmianach w artykułach od nowego
roku. Zatem żeby było jasne, bo czasem muszę odpowiadać na „dziwne pytania”
przed aukcjami. Jeśli ktoś konkuruje ze mną o daną monetę, to w tej chwili musi
liczyć się z faktem, że może nie być taryfy ulgowej i łatwo jej nie odpuszczę.
A czasami potrafię być naprawdę szczodry i bezczelnie zapłacić jak „za zboże” J.
Cała zabawa jednak nie polega na tym, żeby nie licytować się kto zapłaci więcej, a
wprost przeciwnie, by dzięki wiedzy i doświadczeniu dostrzec w monecie „to coś”
czego konkurencja nie dysponująca potrzebnymi informacjami nie ma szans
zobaczyć. Takie polowania lubię chyba najbardziej i z tego, co obserwuje, nie
tylko mnie szczególnie cieszą takie zdobycze. Fora internetowe dla miłośników monet
pełne są przykładów detali, które z popularnej odmiany czynią cenny obiekt kolekcjonerski.
Tu się ścigajmy, na wiedzę a nie na kasę J. Jako ciekawostka i nawiązanie do taktyki, to w
tym miejscu mogę przyznać, że mam drugi obszar numizmatycznych zainteresowań,
który równolegle zgłębiam i eksploruję. Temat, o którym nie zamierzam tu
wspominać nawet słowem, ale jestem ciekaw czy w dłuższej perspektywie odczuję jakąś
istotną różnicę w popularności i dostępie w porównaniu do SAP. Być może kiedyś
podzielę się swoimi wrażeniami... A teraz obrazek ilustrujący fakt, że z
konkurencją można zawsze żyć w zgodzie o ile oczywiście… jest uczciwa J.
Ok, skoro już ustaliliśmy, że jestem gotowy na to,
że konkurencja do zbierania monet SAP rośnie, to przejdźmy do tego jak ja w tym
wszystkim funkcjonuje, jako drobny kolekcjoner. Po pierwsze, „dziękować Bogu” mam
już tych monet całkiem pokaźną ilość, stąd trudno mnie już „byle popularesem” mocniej
zainteresować. Co widać pewnie podczas opisu tegorocznych aukcji, gdzie zacząłem
grymasić i kręcić nosem na większość ofert. To nawet miłe uczucie, że w tym
całym pędzie nie muszę ścigać się już z każdym J. Kolejną metodą
jest pisanie artykułów o monetach, które już sam wcześniej pozyskałem. Taką
zasadę z pozytywnym skutkiem wprowadziłem już jakiś czas temu i jak na razie
zdaje to egzamin. Dotychczas miałem mały dyskomfort publikując swoje ustalenia
i wyróżniając te rzadsze odmiany/warianty, kiedy sam ich nie posiadałem.
Wiedziałem przecież, że swoim wpisem daję pewne wskazówki, co warto a czego nie
warto kolekcjonować w pierwszej kolejności. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że
nie były to wskazówki jakieś bardzo mocno osadzone w naukowych badaniach,
jednak zawsze można było użyć tych danych jak drogowskaz. Szczególnie, że
niektóre artykuły wyszły całkiem udane i były nawet linkowane do opisów aukcji
monet, których dotyczyły. Teraz działam bardziej rozsądnie. Dla przykładu mam
kilka „prawie gotowych” tematów, które muszą odczekać, bo dotyczą monet,
których jeszcze nie posiadam. Oczywiście, jeśli dany rocznik ma dajmy na to z 5
odmian/wariantów to nie czekam aż zbiorę je wszystkie, ale minimum ten jeden
chce już posiadać przed publikacją na blogu. Stąd w tym miejscu przepraszam
kilku miłośników numizmatyki SAP, którzy regularnie podsyłają mi zdjęcia i inny
materiał by wspomagać moje bloggerskie starania. Deklaruje, że wpisy na „zadane
tematy” ukażą się z pewnością, jednak dopiero po tym jak samemu uda mi pozyskać
jeden z opisywanych egzemplarzy. Mam nadzieje, że to fair postawa. Twarde
prawo, ale prawo J.
Podsumujmy, teraz oficjalnie moje tegoroczne starania
i zobaczmy gdzie i ile monet udało mi się w tym roku pozyskać do zbioru. Czuje
się teraz trochę jak tytułowy bohater kultowego dyptyku „Kill Bill” Quentina Tarantino,
który strzelając z bliska w głowę swojej ukochanej, wspina się na… wyżyny
własnego masochizmu. Uwielbiam ten film i ten tekst, tak to leciało J.
Oczywiście Bill wypowiadając ten tekst znajduje się
już w nieco innej sytuacji względem niedoszłej panny młodej. Jednak to zdjęcie
również pasuje a przy tym jest mniej kontrowersyjne. No dobra, wejdźmy wspólnie
teraz na mój szczyt J.
Podsumowanie
budowy kolekcji monet SAP w roku 2017
Ilość
sztuk Wynik 2016
Kupione 52 94
Sprzedane 3 0
Skradzione 1 0
Podsumowując pierwszą grupę danych, jak na dłoni
widać, że moje zbieractwo znacznie wyhamowało w kończącym się właśnie roku.
Kupiłem aż o 45% mniej monet niż w roku ubiegłym. Głównym powodem tego stanu
był oczywiście mniejszy budżet spowodowany remontem mieszkania, jaki
prowadziłem w tym roku. Jednak kolejnymi odczuwalnymi czynnikami wyhamowania
było też bardziej racjonalne dysponowanie ograniczonym budżetem oraz nie da się
ukryć, zwiększona konkurencja w pozyskiwaniu monet do zbioru. Nie jestem aż
takim ekshibicjonistą jak Bill i nie pokazuje konkretnych kwot wydanych na
zakupy J
Jednak dla mocniej zainteresowanych mogę podzielić się informacją, że o ile
ilościowo kupiłem znacznie mniej monet niż rok wcześniej, to jeszcze mniej na
nie wydałem. Budżet, jaki spożytkowałem na powiększenie kolekcji w 2017 roku
wynosił jedynie 42% kwoty, jaką wydałem rok wcześniej. Można? Można J.
Przy okazji tego podsumowania warto wspomnieć, że marny ze mnie handlarz J.
Mimo kierunkowego wykształcenia J …ze sprzedaży
trzech dubletów monet SAP uzyskałem tylko 39% tego, co za nie kiedyś sam dałem.
Tak to jest, gdy ktoś zbiera monety a sam nie jest materialistą. To jasny dowód
na to, że interesy ze mną to… czysta przyjemność J. I jeszcze
zdanie o skradzionej dwuzłotówce z 1777 roku, która pokazała się w tym
zestawieniu. Niestety na dzień dzisiejszy nie udało się jej odzyskać, ale nadal
jestem czujny jak ważka i nie pozwolę jej nigdzie oficjalnie sprzedać. Śledztwo
policji było dalekie od tych znanych z amerykańskich filmów. Tak szybko jak
zostało wszczęte to równie sprawnie zostało umorzone, do czasu pojawienia się
nowych dowodów. Nie będę tego komentował, ale nie skłamię jak napiszę, że nie
znając tych klimatów to i tak liczyłem jednak na odrobine więcej zaangażowania
ze strony stróżów prawa. Sytuacja na dziś jest taka, że stratę poniosłem tylko
ja. Warszawski sklep, od którego kupowałem wystąpił nawet z „niemoralną propozycją”
przekazania mi odszkodowania z Poczty Polskiej, jakie otrzymali za zagubienie
tej monety. Ja jednak nie lubię częściowych rozwiązań i skoro sprzedawca uznał,
że nie dostarczenie do mnie przesyłki to „moja strata”, to ja wspaniałomyślnie
nie zgodziłem się na takie rozwiązanie i nie przyjąłem tej jałmużny. Niech mają
i niech się rozwijają, ja od tego przecież nie zbiednieję …a złodzieja i tak kiedyś
przypilnuje i moją monetę odzyskam. Taki jest plan… długoterminowy J.
A teraz druga porcja danych związana bezpośrednio ze
źródłem pozyskania nowych numizmatów w tym roku. Zobaczmy jak zmieniły się moje
zwyczaje zakupowe i czy ostatnie zmiany na rynku handlu numizmatycznego znajdą
swoje potwierdzenie w twardych faktach. Szykuje się interesująca lektura.
Podsumowanie źródeł pozyskania monet SAP w roku 2017
Źródło Ilość sztuk Wynik 2016
Allegro 33 67
Aukcje
Polska 13 10
Numimarket 2 10
e-sklepy 2 1
e-Bay 1 4
Aukcje
świat 1 1
OLX 0 1
Razem 52 94
Jak widać prowadzę dość szczegółowe statystyki i
zawsze zbieram możliwie pełne dane o źródle pozyskanych monet. W dzisiejszych
niepewnych czasach, szczególnie polecam tego typu zachowania. Podsumowując
drugie zestawienie widać jak na dłoni, że najwięcej dla moich zakupów
„straciło” na znaczeniu Allegro. Indeks 49% rok do roku, to obok Numimarketu
najsłabszy wynik w moim zestawieniu. O ile straty Allegro mogą być zrozumiałe
przesunięciem lepszego materiału do aukcji krajowych, o tyle niski wynik
Numiamarketu w moim odczuciu świadczy wyłącznie o tym, że uczestniczące w tym
projekcie sklepy stosują niezrozumiałą strategie badania elastyczności cenowej
kupujących, przesadzając i wystawiając towar za zaporowe kwoty. Nie będę się
znęcał i wskazywał na konkretne przykłady oferowania zakupionych chwilę wcześniej i znacznie taniej monet na
aukcjach z WCN czy PTN. Szkoda na to słów i czasu. Zyskały jedynie aukcje
krajowe, co przy niemal wykładniczym wzroście ofert nie może dziwić nikogo
zainteresowanego tematem. W poprzednim roku aukcje krajowych domów aukcyjnych
stanowiły dla mnie źródło jedynie 11% pozyskanych monet. W tym roku ilość
numizmatów kupionych na aukcjach wzrosła i to mimo zmniejszenia ogólnej ilości
zakupionych monet. W tym roku ¼ sreber SAP, które włączyłem do zbioru
pochodziła z aukcji. To spora zmiana, która moim zdaniem dobrze opisuje
aktualną sytuacje na krajowym rynku handlu numizmatami. Dla bardziej
zainteresowanych dodam, że średnia cena zakupu monety w 2017 roku, pomimo
znacznego spadku budżetu, jakim dysponowałem, zmniejszyła się tylko o 23% i
nadal była wyższa niż 500 złotych średnio za jeden egzemplarz.
To tyle, jeśli chodzi o kolejne szczyty mojego
ekshibicjonizmu J. Mam nadzieje, że te kilka liczb to
całkiem ciekawy materiał i dane będą mogły zostać uznane za cenne w kontekście
badania trendów zakupowych. W końcu, jeśli chodzi o kolekcje to jestem zwykłym,
statystycznym zbieraczem. Chociaż musze tu przyznać, że porównując moje obecne
zachowania do tych dawniejszych, sprzed kilku lat - dostrzegam jednak wielkie
zmiany. Kiedyś kupowałem maksymalnie kilka, kilkanaście monet w roku. Mój plan
minimum to było średnio, jedno ładne sreberko SAP na miesiąc. Jednak wydawałem
całkiem podobne kwoty, co może świadczyć o tym, że ostatnie dwa lata
spożytkowałem na pójście w ilość i być może teraz czas wrócić do źródeł i
skupić się nieco mocniej, na jakości. Kto wie jak się to wszystko potoczy?
Pożyjemy, zobaczymy J.
No i punkt trzeci, czyli jak oceniam rok 2017 w
blogowaniu o monetach SAP oraz jakie zmiany zamierzam wprowadzić w nowym roku. Pierwszym
aspektem, jaki chciałem tu poruszyć jest rozprawienie się z mijającym rokiem
pod względem czasu, jaki poświęciłem na napisanie 48 wpisów oraz gigantycznych wymiarów
tej mojej pisaniny. Zacznijmy od rozmiarów wpisów, bo mam świadomość, że to
temat podstawowy, który ma wpływ na odbiór moich artykułów oraz ogromne
znaczenie dla czasu, jaki zajmuje mi pisanie. Fakty są takie, że w tym roku przeciętny
wpis przed opublikowaniem go na blogu zajmował około… 22 strony w edytorze
Microsoft Word, którym się na co dzień posługuje. Te 22 strony to już najczęściej
cały artykuł, czyli tekst wraz ze zdjęciami i przypisami. Jak policzymy sobie
te 22 strony razy 48 wpisów, to wyjdzie nam, że w tym roku napisałem już „dzieło”
rozmiarów epopei narodowej w trzech tomach, czyli grubo ponad 1000 stron.
Przyznam, że to całkiem sporo i tak, na co dzień, nie postrzegałem tego w ten
sposób. Oczywiście wiedziałem, że piszę długo i rozwlekle, ale nie sadziłem, że
aż tak. Teraz drugi aspekt, czyli czas. Obliczyłem, że średnio jeden wpis od
początku do końca, zajmuje mi około 4 dni pracy. Na ten czas składają się chwile,
w których przyswajam wiedzę ze źródeł, prowadzę własne pomiary i badania,
analizuje wyniki, piszę podstawowy tekst, szukam pomysłów i wklejam ilustracje,
sprawdzam błędy i tak dalej, i tak dalej – by w efekcie opublikować go na
blogu. Oczywiście w tym czasie normalnie funkcjonuje prywatnie i zawodowo, bo pasję
numizmatyczną traktuje przecież, jako hobby realizowane „po godzinach”. Jednak
przez bite 4 dni w tygodniu można przyjąć, ze jestem skoncentrowany na jednym
temacie, który aktualnie zgłębiam. Udaje mi się to chyba jedynie dzięki temu,
że prawie 25 lat pracy w zachodniej korporacji nauczyło mnie żyć w systemie
pełnej dyspozycyjności 24h na dobę, co wymaga dobrej organizacji czasu oraz
sprawnego ogarniania kilku rzeczy na raz. I pewnie „żyliby długo i szczęśliwie”
gdyby nie to, że nie jest aż tak idealnie. Bo i ile mogę z czystym sumieniem napisać,
że nie cierpi na tej intensywności moja praca zawodowa, to jednak już rodzina
musi często znosić mniejszą dostępność swojej „głowy rodziny”. Najczęściej @eleniasz
buja gdzieś myślami daleko w obłokach lub klepie coś zapamiętale w laptopie, otoczony
literaturą i katalogami. A zbliż się wtedy do niego i zagadaj. Najczęściej jest
tak skoncentrowany na tym, co pisze, że i tak by nie usłyszał. A nawet jakby już
się coś do niego przebiło, to od razu widać, że mu przeszkadzasz i jeśli wzrok
mógłby zabijać, to… Taki obraz niestety jest codziennością, do której domownicy
zdążyli już przywyknąć a ja mam niestety jego świadomość. Postanowiłem jednak
zupełnie nieproszony zrobić domownikom małą niespodziankę. Chciałbym to trochę zmienić,
bo szczególnie w takie „Sylwestry” właśnie czuje ten cholerny upływ czasu i
widzę życie przeciekające mi przez palce. Tym samym zamierzam więcej czasu poświęcać
rzeczom naprawdę ważnym i…pisać nieco krótsze teksty. Tak gdzieś o połowę. I
taki mam wniosek z mijającego roku i zarazem podstawowy plan na nadchodzący. Zaoszczędzony
czas zainwestuje w rodzinkę, w relacje z innymi kolekcjonerami (tu tez idzie mi
słabo) oraz w zwiedzanie muzeów, bo wielu z nich jeszcze nie odwiedziłem i aż
wstyd się do tego publicznie przyznać.
Ok, a teraz przejdźmy do bardziej konkretnych planów
na rok 2018. Zagadnieniem, z którego na pewno nie zrezygnuje na blogu są
fałszerstwa. Wiadomo, że popularność danego okresu zachęca do produkowania
różnych podróbek, kopii i replik. Tu staram się być zawsze na bieżąco i właśnie
dzięki opatrzeniu się z masą monet, będę takim strażnikiem SAP, jeśli chodzi o
oryginalność. Mimo tego, że skończyłem pisać już regularne, comiesięczne wpisy
o fałszywkach (pruskich i tych normalnych), to deklaruję, że raz na jakiś czas
będę wracał do tematu i prezentował nowo odkryte podróby z tego zakresu, które
nie zostały opisane w poprzednich artykułach. Tu od razu apel o pomoc i podsyłanie
przykładów, które należy upowszechnić. Chciałbym zniechęcić „nasz okres”
wszelkiej maści fałszerzom. W końcu nie od dziś wiadomo, że kolekcjonowanie normalnych
monet jest nudne i mało dochodowe, więc może niech lepiej przyrzucą się na inny
sprzęt i zaczną kopać te swoje Bitcoiny J.
Będę kontynuował również wpisy inspirowane
literaturą związaną z okresem SAP. Będą również kolejne artykuły gdzie motywem
przewodnim będzie poezja Jacka Kaczmarskiego połączona z wydarzeniami w II
połowie XVIII wieku. Mam nadzieje, że pojawia się też jakieś relacje z wycieczek
do muzeów oraz innych ciekawych miejsc związanych z Poniatowskim i jego
monetami. Zatem jak widać planów jest sporo i nie powinno być nudno. I teraz
przechodzimy do ostatniej zmiany, jaka chcę wdrożyć od nowego roku. Kończę z kagańcem,
jaki sam sobie założyłem, który nazywa się, „choć by się waliło i paliło, to i
tak zawsze mają być 4 wpisy w miesiącu”. Chce się od tego stresu uwolnić. I
wcale to nie znaczy, że planuję napisać mniej niż 48 artykułów w 2018 roku. Mam
zamiar poeksperymentować z krótszą formą i może się zdarzyć taka sytuacja, że
powstanie ich w jakimś miesiącu nawet więcej niż 4. W efekcie nie zamierzam
przesadnie fokusować się na wykonaniu określonego planu wpisów, a chciałbym pracować
według potrzeb, tak żeby tekst powstawał z serca a nie z obowiązku. Jak to
wyjdzie, same nie wiem, bo jednak jestem trochę „zadaniowcem” i nie bez kozery
wyznaczyłem sobie na wstępie pewne sztywne standardy. Mam nadzieje, że
dojrzałem już do tego by odzyskać swobodę.
Zobaczymy czy nadmierna wolność mi nie odbije się czkawką i nie zmarnuje
jej tak jak… Solidarność lata 90-te. Dobrze, że pisze sam i nie mam się, z kim
pokłócić i podzielić a potem strzelać fochy i przejść do opozycji…Brrr znów ta polityka,
to zdecydowanie coś, co muszę szerokim łukiem omijać we wpisach 2018 – taki
jest plan J.
To tyle. Wyszło nawet spoko podsumowanie. Zadowolony
jestem z tego, że poruszyłem wszystkie tematy, jakie miałem w planie opisać. Niektóre
może nawet potraktowałem nieco „zbyt osobiście”, ale tak to już ze mną jest. Jak
mówi Pismo „poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli” J.
Na koniec dziękuję moim czytelnikom za obecność i
wsparcie w mijającym roku i życzę by Nowy Rok był szczególnie udany w
rozwijaniu wiedzy i pasji do monet oraz w budowaniu zbiorów numizmatów wolnych
od wad prawnych. Niech nam wszystkim Bóg błogosławi. Na koniec ładny obrazek w
nagrodę za doczytanie aż do tego miejsca J.
W
dzisiejszym artykule skorzystałem z ilustracji wyszukanych za pomocą gogle grafika.
Sukcesów w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńTo nie było upomnienie.
Co najwyżej delikatna sugestia, co do ustalenia przyczyny osłabienia "skuteczności ostrzału".
Do niedawna moje przemyślenia w tym zakresie opierały się wyłącznie na intuicji (i może trochę statystyce).
Dostałem ostatnio prezent - książkę Daniela Kahnemana "Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym". Nie jest to lektura lekka ani łatwa, ale bardzo pożyteczna dla myślącego człowieka. Dowiedziałem się z niej między innymi, że to, co z nami ludźmi wyprawiała przez tysiąclecia ewolucja, daje znać o sobie nawet w tak abstrakcyjnych (dla niektórych) działach naszej aktywności, jak kolekcjonerstwo. Zwłaszcza przy okazji ustalania limitów aukcyjnych i w ogóle przy jakichkolwiek zakupach.
I nic nie pomoże krycie się z rzeczywistym zakresem zainteresowań.
Brak informacji, to też informacja.
Dziękuję i nawzajem, niech to bedzie naprawdę dobry rok :-)
OdpowiedzUsuńCo do książek tego typu, to miałem do czynienia z wieloma pozycjami z zakresu psychologii biznesu/sprzedaży/sukcesu itp. Osobiscie uważam je niestety za małoprzydatne w realnym zyciu. U mnie problem sprawoadza się do tego, że co innego jest rozbic problem na czynniki i wiedziec jak to wszystko działa - a zupełnie czym innym jest zastosowanie tej wiedzy w praktryce. Na mnie niestety ta wiedza zupełnie nie wpływa i juz dośc dawno porzuciłem tą drogę. Krocze teraz krętą i wyboistą ścieżką własnych doswiadczeń :-)
Życzę Panu wszystkiego najlepszego w Nowym Roku,
OdpowiedzUsuńSukcesów na aukcjach i realizacji nowych założeń co do prowadzenia bloga.
Pana blog jest swojego rodzaju powiewem świeżości w polskiej numizmatyce. W lekkiej i przyjemnej formie podaje Pan naprawdę konkretny i „zawiesisty” przekaz. Jest to jedna z pierwszych stron numizmatycznych na jakie zaglądam po powrocie do domu. Planowane zmiany idą chyba w dobrym kierunku. Muszę przyznać, że Pańska systematyczność trochę mnie przerażała :)
Sam ostatnio zastanawiałem się jaki wpływ na znaczący wzrost cen szelągów w ostatnim czasie ma moje pisanie na ten temat. Trudno to ocenić, ale nawet gdyby miało zasadniczy wpływ i sam tworzyłbym sobie konkurencję, to i tak nie przestałbym pisać. Sprawia mi to zbyt wiele frajdy aby z tego zrezygnować na rzecz kalkulacji i planów zakupowych. Poza tym medal ma dwie strony. Jeśli pisanie na blogu o monetach SAP z jednej strony tworzy konkurencję, to z drugiej strony wzrasta wartość monet, które w kolekcji już się znajdują.
Pozdrawiam serdecznie,
Dariusz Marzęta
Witam Panie Dariuszu, dziekuje za dobre slowo i jak zwykle celny komentarz.
OdpowiedzUsuńProszę równiez ode mnie przyjąć życzenia udanego roku w którym spełni się Panu przynajmniej kilka numizmatycznych marzeń :-)