środa, 28 lutego 2018

Aukcja SNMW 1, czyli o tym jak w mieście nad Odrą pojawił się dobry towar.

Cześć numizmatyczni zakupo-maniacy J. Uznałem, że drobnym nietaktem byłoby, gdybym nie odnotował oficjalnie na blogu faktu, że oto w ostatni weekend lutego na krajowym rynku aukcyjnym, zadebiutował nowy podmiot, który przeprowadził swoją pierwszą ogólnopolską imprezę na platformie OneBid.  Szczególnie byłaby niezła wpadka, jeśli za kilka lat/dekad okazało by się, że oto wrocławski Salon Numizmatyczny Mateusza Wójcickiego tak się super rozwinął, że „dzieli i rządzi” na rynku numizmatycznym. Jak nawet nie na krajowym, to na jego południowo-zachodnim obszarze zdecydowanie są na to spore szanse.  Co prawda nie uważam się za wizjonera, ale jeśli tak się stanie, to wówczas mój drobny wpis będzie jak ulał, nada się na wszelkiego typu celebracje rocznic i świętowanie rekordowych udziałów. To tyle ze wstępu J.

O samej aukcji wiem w sumie niewiele. „Zajawka” pojawiała się na platformie One Bid gdzieś na początku roku i aukcja zajęła wolne miejsce w kalendarzu imprez. Byłem ostatnio nieco zajęty, więc może nie do końca z zapartym tchem śledziłem, kiedy konkretnie organizator „odkryje karty” i pokaże, co tez będzie w stanie nam zaoferować. W każdym razie, już na początku lutego wróciłem do tematu, wstępnie przejrzałem udostępnioną ofertę oraz zapisałem się do aukcji, jako jej internetowy uczestnik. O imprezie nie było zbyt głośno przed jej rozpoczęciem, przynajmniej ja z żadnymi atakującymi mnie reklamami się nigdzie nie spotkałem. Tym samym wrocławscy organizatorzy jak zakładam uznali, że maja swoją renomę w branży a dobry towar sam się obroni. Dziś, to już takie nieco zapomniane i romantyczne podejście, ale na wstępie uznałem, że może mają w zanadrzu numizmaty pokroju „słynnego” tynfa portretowego i żeby się przebić nie muszą robić medialnych szopek. Moje pokolenie zostało wychowane w miłości do romantyków, więc i mnie takie zachowanie ujęło. Co właśnie chciałem podkreślić poniższą ilustracją z dwoma znanymi romantykami oldskulowego amerykańskiego kina, którzy dodatkowo znają się na najlepszym „towarze” J.
Tyle żartów. Zobaczmy, zatem te skarby, jakie przygotowano do sprzedaży. Jeśli chodzi o asortyment, jaki zgromadził organizator, to trzeba zauważyć, że jak na standardy aukcji, to nie było tego ilościowo zbyt wiele. Wystawiono do sprzedaży okrągłe 500 obiektów, z czego w kategorii monet było ich zaledwie 105 egzemplarzy. Jak na aukcję numizmatyczną, to ilość monet nie powalała i zdecydowanie „przegrywała” z banknotami, które stanowił większość, a dokładnie było ich aż 345. Dodając do tego kilkadziesiąt pieniędzy zastępczych i papierów wartościowych, mamy właściwie cały obraz oferty.  Jak widać okazuje się, że nie samą kruszcową monetą żyje miłośnik numizmatyki. Nie mniej jednak, tak zbudowane oferty nie zdarzają się zbyt często i prawdę mówiąc, to całkiem mocno zaskoczyły mnie te proporcje. Na banknotach się nie znam. No może na tych z NBP to… troszkę J. Tym samym zupełnie nie liczyłem, że znajdę tam coś ciekawego dla siebie. Trudno było zakładać, że pośród tak nielicznej oferty monet znajdzie się akurat coś ciekawego z okresu SAP. Jednak wiadomo, że zawsze warto dać sobie szansę i to sprawdzić J. Dzięki temu, czasem można pomóc szczęściu i trafić na prawdziwą perełkę.

I ja też odrobiłem tą miłą sercu pracę domową i przeklikałem wszystkie 8 monet Stanisława Augusta Poniatowskiego. To, co rzuciło mi się w oczy najsampierw, to grube nominały. Połowę sprzedawanych monet SAP stanowiły talary, a pozostałe dwie ćwierci równo podzieliły pomiędzy siebie półtalary i dwuzłotówki. Brak drobniejszego srebra i miedziaków mógł świadczyć o tym, że monety dobrane do aukcji były jakoś specjalnie wyselekcjonowane. Drugie wrażenie, jakie odniosłem związane było z niezłymi stanami zachowania. Tu ważną role odgrywał pierwszy wystawiony „zbrojarz”, który błyszczał się do mnie z ekranu i na którego awersie sam król uśmiechał do mnie zachęcająco – jak na monetę ograjdowaną na notę AU58 przystało. Co prawda zdjęcia nie były najlepsze i nie dało się ich mocno powiększać jak na innych aukcjach, jednak sam „towar” prezentował się całkiem zacnie. Na tyle żeby przekonać mnie do tego by przyjrzeć się nieco bliżej wszystkim wystawionym monetom SAP, co w kilku zdaniach poniżej postaram się streścić. Po pierwsze, zaczynający ofertę SAP talar z 1766 był całkiem dobrze opisany. Organizatorzy przytoczyli chyba wszystkie możliwe oznaczenia znane z katalogów, w których znajduje się ta moneta. No, może nie dokładnie akurat ten konkretny wariant stempla, ale to też uwzględnili, odnosząc się do najnowszego katalogu Parchimowicz/Brzeziński i określając numizmat, jako „odmiana” 32.a6. Prawidłowy opis zawsze mnie cieszy. Pierwsza moneta i już dobra robota J. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to chyba tylko do tego, że autorzy aukcyjnego opisu napisali, że sprzedawana moneta jest „względnie dostępną”, co jest nieco w opozycji do moich ustaleń opublikowanych na blogu, w których wariant stempla 2.4 został określony, jako jeden z najrzadszych spośród całej gamy wariantów talarów z 1766 roku. Pokusiłem się nawet o szacunkowe przyznanie mu stopnia rzadkości R4, co plasuje go, jako niezbyt często występujący w handlu, czytaj – jest poszukiwany. Nie dość, że rzadki to dodatkowo to był naprawdę ładny talar. Do tego stopnia, że nie przypominam sobie bym widział drugi tak dobrze zachowany wariant 32.a6 wystawiony do sprzedaży. Sam na bloga wstawiłem zdjęcie jakiegoś złomka, bo innego nie miałem. Proszę samemu ocenić, czyż nie jest interesujący.
Podsumowując ten fragment, już przy pierwszej monecie miałem powód do zainteresowania. Niestety cena wywołania ustawiona na 6 tysięcy, plus estymacja organizatora, który przewidywał uzyskanie ceny w zakresie 12-18 tysięcy znacznie osłabiło mój zapał. Ale zainteresowanie pozostało, uznałem, że zobaczymy co czas przyniesie i jak ułoży się licytacja J.

Drugi talar, na którym król Poniatowski prezentuje się w zbroi nie był już tak interesujący. Stan zachowania 3 minus, akurat dla mnie jest zbyt słaby, lecz brałem pod uwagę możliwość, że moneta spotka się z zainteresowaniem kupujących. Co prawda wariant 3.1 akurat spotyka się znacznie częściej i można kupić go w zdecydowanie lepszym stanie, jednak przecież nie każdy poszukuje idealnych sztuk. Bo czyż nie jest prawdą, że monety obiegowe również mają swój niezaprzeczalny urok. Mamy w końcu modę na monety SAP, więc nic tylko kupować i drogo płacić J. Trzecim talarem była moneta targowicka z 1793 roku. Niestety jak na ten typ, bardzo przeciętnie zachowana. Na oko stan III. Moim zdaniem kupowanie monet w takim stanie za ciężkie tysiące mija się z celem.  Talar Targowicki, jest moneta szczególną. To wyjątkowa pamiątka trudnych czasów i moim zdaniem warto dla niej specjalnie się postarać. Moneta osiągnęła pokaźną kwotę 7,4 tysiąca złotych a to wcale niemało. Jestem zdania, że dla tak ważnych dla każdego zbioru monet, warto jednak dołożyć te kilka tysięcy i mieć talara około menniczego, bez widocznych skaz. Ale każdy robi jak uważa, a ja nie jestem żadnym guru żeby tu krytykować. Przedstawiłem tylko swój pogląd. Ostatnim talarem był egzemplarz z 1794 roku, czyli najpopularniejszy z talarów SAP. Awers nawet niezły, jednak z wyraźnym justunkiem. Rewers słabszy, przerysowany, przejustowany. Na plus zdrowa blacha, patyna i rozsądna cena wywoławcza. Takie monety również trzeba sprzedawać, jednak nie była to oferta skierowana do mnie. Poniżej zdjęcia trzech talarów, o których była teraz mowa. Podsumowując półmetek i ofertę talarów Stanisława Augusta Poniatowskiego, to gdyby nikt nie chciał przebić pierwszego zbrojarza, to być może skusiłbym się na jego zakup.
Druga część oferty sreber SAP rozpoczynała się od dość popularnego półtalara z 1768 roku. Dzięki Bogu to kolejna moneta, której kiedyś już poświęciłem wpis, więc dość łatwo mogłem ją sobie przeanalizować korzystając z bloga. Nie podzieliłem, więc entuzjazmu osoby opisującej ten numizmat, gdyż nie z pewnością ma innego, bardziej popularniejszego wariantu w tym roczniku od tego oferowanego. Do tego trzeci stan zachowania sprawiał, że w moim prywatnym mniemaniu ta moneta nie powinna kosztować więcej niż ze 2 tysiące. Mimo tego, że nie mam jeszcze tego wariantu, to jednak nie planowałem licytacji tak „słabego” egzemplarza. Drugim półtalarem była moneta z interesującego mnie rocznika 1788. Bardzoooo (naprawdę) powoli przygotowuje się do wpisu na jego temat, więc każdy egzemplarz w sprzedaży witam z ulgą i traktuje, jako ewentualna pomoc naukowa. Zapisałem, więc i te dwa zdjęcia. Awers nawet zdrowy i o ładnej prezencji, ale niestety paskudnie zadrapany obok królewskiego nosa. Rewers również niczego sobie, lecz przejustowany w centrum, co osłabiało wrażenie. Ciekową cechą tego rewersu było wyraźne podwójne uderzenie na obrzeżu. W efekcie wyżej opisanych wad, moneta w moich oczach z całkiem ładnie zachowanego egzemplarza spadała w czeluść przeciętności, pośród dziesiątki innych półtalarów z 1788 roku, które ozdabiają znaczną ilość aukcji i ofert sklepów internetowych. Ja w takich przypadkach szukam czegoś bliskiego ideału. Nie musi być zaraz mennicza, oby tylko nie miała tych wszystkich wyżej opisanych niedoskonałości. Tu, tego nie znalazłem. Może dalej będzie coś interesującego?

I było ciekawie J. Czekały na kupców dwie dwuzłotówki z całkiem ciekawych roczników. Pierwsza moneta z 1783 roku, bardzo mocno obiegowa, jednak dla zbierających roczniki bez względu na stan, na pewno mogła być ciekawą ofertą. Jak się okazało była do „wyrwania” już za 500 złoty + opłaty. Cena całkiem sympatyczna. Poniżej zdjęcie trzech opisanych wyżej ofert.
Mnie jednak bardziej zainteresowała ta druga dwuzłotówka i za razem ostatnia z ośmiu monet SAP sprzedawanych na 1 Aukcji Salonu Numizmatycznego Mateusza Wójcickiego. Mennicza dwójka z 1784 roku, zamknięta w plastikowej trumnie, na zdjęciach prezentowała się całkiem fajnie. Oczywiście jak to na menniczo-połyskowych egzemplarzach, na fotografiach widać było sporo drobnych rysek, jednak to nie tłumiło niezaprzeczalnego piękna tego egzemplarza. To, co mnie szczególnie zaciekawiło to dziwne ślady w okolicach napisów otokowych po obu stronach monety. Na pierwszy rzut okaz wyglądało to jakby ktoś przeczyścił fragment tła nad każdą literą. Jednak trudno zakładać, że egzemplarz oceniony i zapakowany, jako menniczy mógłby mieć aż takie wady. Zakładam, że to ślady związane bezpośrednio ze stemplem, którym wybito ten egzemplarz. Coś w tym narzędzi było poprawiane i być może z tego wynikają te dziwne ślady. W takich przypadkach warto spotkać się ze sprzedawcą i zobaczyć monetę na żywo. Zawsze rozmowa ze sprzedawcą i osobista wizja lokalna, może pomóc odpowiedzieć na wiele pytań, które warto sobie zadać kupując przez internet monetę za kilkanaście tysięcy złotych. Cena wywołania wynosiła całe 4 tysiące, jednak już estymacja organizatorów pikowała na wyższe poziomy w zakresie 9-14 „tauzenów”. Sporo kasy. Podobna sytuacja jak z pierwszym talarem z 1766. Uznałem, że pokuszę się o udział w licytacji, przy drobnym założeniu, że nie będzie zbyt wielu chętnych i cena będzie z gatunku rozsądnych. Oczywiście w moim prywatnym zakresie i każdy z czytelników powinien ocenić to z własnego punktu widzenia. Poniżej zdjęcie ostatniej dwuzłotówki.
Podsumowując na celowniku miałem dwie monety. Nie były to jednak jakieś bardzo realne cele, gdyż w związku z cenami, jakie mogą osiągać, liczyłem się z tym, że na 99% mój udział ograniczy się jedynie do roli widza. Całą analizę wykonałem w pierwszym trymestrze lutego i uwagę skierowałem w inne obszary, co spowodowało, że licytacje zeszły na dalszy plan. Na tak daleki, że aż wstyd przyznać, ale przypomniałem sobie o nich dopiero …w niedzielny ranek. Pomyślałem wtedy, że oto przegapiłem sobotnią aukcję, bo przecież „coś miało być 2 tygodnie po Damianie”. Jak więc ocknąłem się w niedzielę i zorientowałem, że chyba coś mnie ominęło, to zalogowałem się do One Bid jedynie po to żeby sprawdzić osiągnięte ceny dwóch interesujących mnie monet. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po wejściu na stronę aukcji zobaczyłem, że impreza aktualnie trwa.  A dokładniej, że dopiero, co wystartowała i licytowane są właśnie monety Augusta III. Halo, pobudka - Augusta III!!! A jak wiadomo to zawsze po nim jest Poniatowski, więc może jeszcze nie wszystko stracone J. Ot, taka historia z życia wzięta J.  Na dowód, że byłem i widziałem – zrobiłem sobie skan, na którym jak na dłoni widać, że licytacja trwa w najlepsze.
Jak można zauważyć na ilustracji powyżej, była dostępna również relacja z kamerki w wersji „na żywo”. Licytacja prowadzona była dość nerwowo i szybko, nieraz nawet bardzo, co czasem wyglądało jakby prowadzący chciał jak najszybciej mieć to już za sobą. To był początek imprezy, więc zakładam, że z czasem nerwy opadły i pojawił się większy luz J. W każdym razie miałem tą przyjemność by uczestniczyć w historycznej 1 Aukcji SNMW na żywo przez internet. Dzięki temu obserwowałem jak pierwszy talar, z 1766, którym byłem wstępnie zainteresowany osiąga coraz to większe kwoty. Musze przyznać, że licytacja tej monety była naprawdę interesująca i zacięta, gdyż kilka osób (chyba?) dzielnie walczyło i nikt nie zamierzał łatwo odpuszczać. Osiągnięta cena końcowa w wysokości 14 tysięcy złotych (+ opłaty) mówi sama za siebie. Trzeba przyznać, że jak dla mnie moneta "poszła" przerażająco drogo. Wygląda na to, że jednak rzadkość tego konkretnego wariantu stempla, połączona z wyjątkowym stanem zachowania została odpowiednio doceniona i wyceniona przez rynek. Zwycięzcy wypada tylko pozazdrościć dobrego oka oraz środków J.

Dwuzłotówka z 1784 roku, zamykająca interesująca mnie część imprezy była równie rozchwytywana. Na początku wydawało się, że będę mógł się włączyć do gry, jednak kilka szybkich przebić wyperswadowało mi ten pomysł. Cena 8 800 złotych plus opłaty, jaką zdecydował się „postawić” jej nowy właściciel, budzi szacunek. Miałem wrażenie, że co miało „pójść” tanio to poszło, jednak „dobry towar”, który pojawił się na aukcji wzbudził odpowiednie zainteresowanie w środowisku. Jak dla mnie wyszło trochę drogo i nie licytowałem, jednak i mogę zaryzykować tezę, że akurat w przypadku tych dwóch monet ceny były adekwatne do klasy numizmatów. Przeraża mnie to, w jakim kierunku ostatnio podążają ceny ładniejszych monet Poniatowskiego. Jednak, kto tak jak, ja żyje wystarczająco długo by mieć własne refleksje wie, że rynek rządzi się swoimi prawami i często to, co dziś jest drogie i popularne w perspektywie czasu może stać się bardziej przystępne. Jedno, co jest pewne w życiu, to zmiany J. Mnie to odpowiada, bo jak wiadomo nigdzie się ze swoim zbieractwem nie spieszę. Co ma być to będzie, nie mam żadnego stresu, bo i tak wszystkiego co mnie interesuje nie mam szans posiadać, a z drugiej strony - nikogo z mojego bezpośredniego otoczenia to moje hobby zupełnie nie interesuje. Na wszelki wypadek napisałem im, co mogą z tym zrobić jak „zamknę oczy”, więc być może będzie kiedyś jakaś aukcja ze srebrem od @eleniasza J.

Generalnie aukcję oceniam pozytywnie. Mimo tego, że nie udało mi się niczego kupić, to wcale nie uważam tej godziny, jaką poświęciłem na swój udział za czas stracony. Było całkiem ciekawie i świeżo. Nie znam sie, ale zakładam że dla kolekcjonerów banknotów to była prawdziwa uczta. Szczere gratulacje dla organizatorów, że mimo tego, iż koncentrowali się na papierowych pieniądzach, to jednak udało im się zgromadzić nieliczną, ale za to bardzo ciekawą ofertę monet SAP. Ciekawy jestem czy będą kolejne imprezy organizowane przez SNMW i jeśli tak, to czy będą dla mnie bardziej udane. Na mnie w tym względzie zawsze można liczyć i jak da mi się dobry powód, to zawsze włączę się do kolejnej imprezy. Może następnym razem postaram się bardziej, by jednak kupić sobie coś ciekawego. Z aukcji pozostanie mi zapisana w kompie strona internetowa Salonu Numizmatycznego Mateusza Wójcickiego, która jest ciekawie prowadzona i warto ją odwiedzać. Tu proszę LINK DO STRONYFirma młoda, ale jak widać dynamiczna i z perspektywami. Mnie między innymi zaciekawiła sekcja „O nas”, która zgrabnie opowiada misję i krótką historię firmy, a wszystko to zostało ilustrowane dukatem Poniatowskiego i banknotem 100 złotowym z czasów Insurekcji Kościuszkowskiej. A więc jak widać, nawet w tym miejscu doceniono wyjątkowy klimat Polski z II połowy XVIII wieku. Okres SAP rządzi niepodzielnie i jak tu ma być taniej J.  Na dziś to wszystko, dziękuję i pozdrawiam.

W dzisiejszym wpisie wykorzystałem dane i informacje z serwisu OneBid, na którym odbywają się aukcje numizmatyczne, strony internetowej organizatora aukcji oraz zdjęcie wyszukane za pomocą gogle grafika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz