sobota, 28 maja 2016

2 złote z 1792r - kosztowny owoc aukcji WCN 64

Zanim przejdę do szczegółów związanych z monetą, to pozwólcie że najpierw podzielę się garścią swoich przemyśleń o samej istocie aukcji. Uważam, że jedną z najbardziej wartościowych metod pozyskiwania monet do zbiorów jest uczestnictwo w aukcjach uznanych domów aukcyjnych specjalizujących się w sprzedaży numizmatów. Może i nie znam się dobrze na „teorii aukcjonerstwa” ale na swój własny użytek aukcje dzielę na dwie główne kategorie. Pierwszy podział: ze względu na organizatora, na aukcje krajowe i zagraniczne oraz drugi, ze względu na formę licytacji, na aukcje internetowe, stacjonarne oraz mieszane. Kiedyś ten podział i wynikające z niego dla mnie różnice w podejściu do tematu pewnie rozwinę i opiszę w jakimś osobnym artykule. Bo tak jak różnych aukcji na świecie jest wiele co do ilości... to już co do istotności dla kolekcjonera monet okresu SAP tylko nieliczne są warte uwagi, a tym samym warte tego aby o nich coś więcej napisać. Jedną z takich istotnych platform zakupowych monet Stanisława Augusta Poniatowskiego są aukcje organizowane przez Warszawskie Centrum Numizmatyczne.

Jeśli zastanawiacie się czy warto brać udział w aukcjach albo czy ta zabawa jest w ogóle dla zwykłych kolekcjonerów... a nie na przykład dla snobów w białych rękawiczkach, elity intelektualnej, bezdusznych inwestorów czy też jakiś przysłowiowych „leśnych dziadków” – to mówię z całą odpowiedzialnością – aukcje to fajna zabawa dla wszystkich pasjonatów numizmatyki i każdy zapewne znajdzie tam coś interesującego dla siebie. Aukcje maja kilka istotnych zalet i przewag o których należy pamiętać. Przede wszystkim monety przyjmowane do sprzedaży są specjalnie wybrane i sprawdzone. Wyselekcjonowane pod względem stanu zachowania, czyli z reguły wybiera się te najładniejsze i nieczyszczone. Jednym słowem, co do zasady moneta kupiona na aukcji powinna być w ozdoba naszej kolekcji. Druga ważna zaleta, szczególnie dla mniej doświadczonych to fakt, że numizmaty są weryfikowane pod kątem ewentualnych fałszerstw. Zatem możemy mieć w miarę uzasadnioną nadzieję, że na aukcji nie sprzedaje się podróbek i falsyfikatów. Tym mocniejszą, gdyż z reguły domy aukcyjne dają gwarancje oryginalności oraz możliwość zwrotu w wypadku jakiejś wpadki na tym polu. Trzecią moim zdaniem ważna korzyścią zakupów monet na aukcjach jest udokumentowane „dobre pochodzenie” monet przeznaczonych do kolekcji. Tak zwana proweniencja jest ważna, gdy na przykład zdecydujemy się sprzedać element naszej kolekcji, wtedy z pewnością warto powołać się na fakt, że dana moneta pochodzi z aukcji.

Podsumowując ten kolejny przydługi początek w moim wykonaniu, (co wpis łapie się na tym, że proponuje długą grę wstępną… żeby tak było zawsze z dziewczynami ;-)) jeśli ktoś zamierza kupić naprawdę ciekawa i wartościowa monetę SAP to aukcje są praktycznie najlepszym miejscem do tego celu. Miejscem dostępnym na każdą kieszeń, bo przecież drobniejsze srebrne monety są do kupienia już za kilkadziesiąt złotych. Oczywiście jest tez oferta dla ambitnych i majętnych, słowem każdy znajdzie coś dla siebie. Nawet z ciekawości warto wejść na stronę aukcji i zapoznać się z katalogiem w sieci. Monety SAP, które interesują mnie najbardziej - najczęściej i najliczniej występują na naszych krajowych aukcjach, więc kierunek jest oczywisty. Jest kilka liczących się w kraju firm, które prowadzą sprzedaż monet w ten sposób. Dziś zajmę się opisaniem ostatniej aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego (dalej WCN), w której miałem przyjemność brać udział. WCN jest ważnym graczem na krajowym rynku numizmatycznym, podmiotem który w roku organizuje kilkadziesiąt aukcji internetowych oraz kilkanaście mieszanych. Aukcje mieszane, stacjonarno-internetowe maja zwykle bardzo wysoki standard przygotowania zarówno formy jak i treści. Co ważne katalog z monetami, które będzie można licytować, jest dostępny w Internecie ze sporymi wyprzedzeniem, zatem każdy zainteresowany amator numizmatów ma wystarczająca ilość czasu, aby zapoznać się dokładnie z obiektami. Ostatnia aukcja, o której pisze była szczególna. Najważniejsza różnica to taka, że jednego dnia były organizowane dwie jedna po drugiej. Aukcja WCN 64 – nazwijmy ją standardowa, o szerokiej ofercie monet oraz WCN 65 na której do sprzedaży wystawiono zaledwie 61 specjalnie wyselekcjonowanych obiektów westchnień. Ot taka Numizmatyka przez duże NU.

Wracając do monet okresu panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego było ich sporo, ale interesującego mnie srebra nie było jakoś wyjątkowo dużo, raczej standardowa ilość. SAP to w miarę „nowy okres” Polski Królewskiej a przy tym długi, bo ponad 30 letni (1764-1795) więc i monet z tego okresu jest z reguły pod dostatkiem. Katalog aukcji WCN 64 zawierał 66 monet SAP w tym jak już pisałem, wiele ciekawych dla mnie. Moja skromna kolekcja jest w dalszym ciągu na takim etapie, że wciąż jeszcze poszukuje monet, których nie mam a nie lepszych stanów od tych, które już posiadam. Z uwaga przestudiowałem katalog, ucieszyłem się na widok wielu ciekawych pozycji i podjąłem jedynie słuszną decyzje (to nic nie kosztuje), że zapisuje się do aukcji. Po spełnieniu prostych formalności przydzielono mi unikalny numer oraz limit zakupów w wysokości maksymalnie 50 tys złotych. Wysoki limit to podstawa dla komfortowego udziału więc uznałem, że taki limit dla mnie będzie OK i spokojnie wystarczy :)

Teraz przystąpiłem do analizy monet pod kątem mojej kolekcji. Wybrałem 21 z nich i określiłem dla każdej z nich własny, wewnętrzny limit do licytacji, czyli kwotę, do jakiej będę brał udział w zabawie. Dlaczego aż tyle monet i czy było mnie na nie stać? W praktyce planowałem zakup tylko kilku z nich, ale życie nauczyło mnie, że zwykle walka jest zacięta i wiele monet, które chcę kupić przejdzie mi koło nosa z powodu kwot, jakie osiągną. Zatem trzeba planować szeroko, dodawać więcej monet do obserwowanych żeby potem podczas licytacji kiedy sytuacja szybko się zmienia - wiedzieć, na jakiej się skupić by w miarę sprawnie panować nad zakupami. W ferworze licytacji jest różnie, więc trzeba być czujny jak pies podwójny.

Dla mnie aukcje WCN to takie małe kolekcjonerskie święto. Termin aukcji miałem od dawna zaplanowany w kalendarzu. Nadeszła wreszcie TA sobota, na którą z rozmysłem nie zaplanowałem sobie ŻADNYCH obowiązków, chciałem ten dzień w miarę możliwości w większej części przeznaczyć na numizmatyczne doznania. Jak widać nasza pasja tez wymaga poświęceń ;-). Zasiadłem w fotelu już po godzinie 9, odpaliłem lapka i zalogowałem się do aukcji. To była początkowa faza, trwała licytacja monet okresu średniowiecza, którego co prawda nie zbieram, ale który jest niezwykle interesujący więc przyjąłem role obserwatora. Wiedzy nigdy nie za wiele a szczególnie takich ciekawych lekcji historii i sztuki jak ta. Musze przyznać, że dla mnie jest coś magicznego w aukcjach internetowych. Uwielbiam to uczucie, gdy podczas transmisji video siedząc wygodnie ze słuchawkami na uszach - wsłuchuje się w głos prowadzącego licytacje (podziwiam pana Roberta, że może tak cały dzień nadawać), obserwuje zmieniające się ciągi podbijanych stawek oraz śledzę upływający czas czekając ze spokojem na to, która oferta okaże się tą ostatnią - zwycięską. A co chyba najważniejsze – zupełnie gratis oglądam sobie najpiękniejsze wizerunki polskich monet historycznych, szczególną uwagę zwracając na różnorodność treści, piękno rysunku (przyznam, że nie raz surowe w porównaniu z Europą) oraz kunszt artystów, którzy je zaprojektowali i wykonali. Istne małe dzieła sztuki.

I siedziałem zafascynowany jak dziecko w sklepie z zabawkami przez kilka godzin, niespokojnie czekając aż nadejdzie mój czas, czyli licytacje monet SAP. „Jakieś tam” doświadczenie oraz numeracja lotów podpowiadały mi, że jak zwykle okres Stanisława Augusta Poniatowskiego bezapelacyjnie trafi w okolice lunchu i nie wiadomo czy nie będzie przerwy przed licytacja monet SAP. Taka to już niestety karma tego okresu, że jest licytowany miej więcej w środku i często akurat wtedy wypadają przerwy. Irytujące jest to, że organizator nie decyduje się z góry zaplanować i podać do wiadomości, kiedy taka przerwa nastąpi. Rozumiem, że życie pisze różne scenariusze i nawet na aukcji występują nieoczekiwane sploty wydarzeń powodujące opóźnienia, ale IMO nic nie usprawiedliwia faktu, że w ogóle wcześniej nie podejmuje się tego tematu. Być może dla większości pasjonatów jest on mało istotny, ale zapewniam, że istnieje grupa osób (nie tylko czekających na okres SAP), którzy lubią zaplanować sobie przerwy w tym tą najważniejszą na obiadek. Sztuka nie sztuka, ale zjeść coś trzeba. Nie pomyliłem się – nadziałem się na 40 minut przerwy ale byłem przygotowany.

Wracając do licytacji - w efekcie z 21 obserwowanych monet wziąłem udział w licytacji 10 z nich. Ceny pozostałej 11 szybko poszybowały powyżej mojego limitu, który dla własnej satysfakcji nazwałem „zdrowym rozsądkiem”, więc odpuściłem te tematy mierząc siły na zamiary i koncentrując siły i środki na pozostałych monetach w ofercie. Aktywnie licytowałem 10 monet, wygrałem 3 z nich i to mój rekord, jeśli chodzi o ilość wygranych licytacji. Łyżka dziegciu w beczce miodu był smutek, kiedy zdałem sobie sprawę ilu dziś cudnych monet nie udało mi się zdobyć. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, przecież aukcje WCN (i inne też) są organizowane regularnie co kwartał i jeśli nie będzie końca świata to zamierzam w kolejnych znów rujnować swój budżet ;-).
Co konkretnie kupiłem? Otóż nabyłem drogą twardej jak skała licytacji takie pozycje jak: nr 646 dwuzłotówkę w stanie I-/II+ za 1700 złotych (drogo) oraz dwie 6-cio groszówki z drugich stanach zachowania nr 658 za 360 zł i nr 660 za 380 złotych. Oczywiście do tych cen należy dodać prowizję oraz ewentualny koszt wysyłki. Te nowe sześciogroszówki były z jednego roku, który opisze w oddzielnym artykule, w którym scharakteryzuje cały rocznik 1794. A teraz zajmę się najdroższym nabytkiem tego dnia, dwuzłotówką z 1792r.

Poniżej opisując odmianę 27.f prezentuje zdjęcia mojej monety z aukcji (dla zainteresowanych bardziej link aukcja WCN 64 ). Ciekaw jestem opinii co do oceny stanu, czy są podstawy żeby ocenić ją aż na stan I-? Pytanie nie bez kozery, ponieważ na forach numizmatycznych pojawiło się w czasie aukcji kilka głosów (na przykład na tym:forum monety.pl ) poddających w wątpliwość oceny stanu zachowania niektórych okazów. Zdaniem autorów tych postów, można było odnieść wrażenie, że z nieznanych przyczyn oceny kilku monet były zawyżone. Oczywiście zdjęcia mimo tego, że wyraźne zwykle nie oddają faktycznej urody monety, więc osobiście jestem ostrożny z wydawaniem tego typu osądów. Pracuje w tzw. otoczeniu konkurencyjnym i wiem ile problemów może wyrządzić rzucenie cienia, na jakość oferty konkurencji, więc w swojej ocenie raczej kieruje się faktami (szanując w miarę rozsądku opinie innych osób). No i po co to pisze? Niestety muszę szczerze przyznać, że byłem trochę zawiedziony stanem tej monety. Być może nastawiałem się za bardzo, bo spodziewałem się, że moneta oceniona na I- będzie bliska ideałowi. Okazało się, że zbyt wiele oczekiwałem. Może nie jestem uznanym ekspertem (OK. nie jestem żadnym ekspertem) od oceny stanów monet i "grajdingu" (tfu tego to akurat nie lubię), ale wierzcie mi, że w moim domu nie ma nikogo lepszego ode mnie. Jak dla mnie ocena I- dla tej monety jest trochę „wyidealizowana”. Coś w ten deseń jak w „Misiu” Stanisława Barei, w scenie w której partyjny-Pan-minister na XXX piętrze Pałacu Kultury odbiera od Rysia Ochódzkiego (znów ten Staszek Tym) puchar dla swojego wnuczka na zachętę „za zajęcie 1 miejsca” (mimo tego że wnusio żadnego sportu jeszcze nie uprawia). Coś mi się widzi, że moja dwójka SAP tez „zajęła to 1 miejsce” :-) Jaki z tego morał ? Planując poważne zakupy na aukcji monety powinno się fizycznie obejrzeć przed licytacją. Jest taka możliwość i jak widać nieraz rzeczywiście warto z niej skorzystać, żeby po fakcie, kiedy wygramy licytacje jedynym zmartwieniem była ewentualnie wysoka cena na jaką się szarpneliśmy.

Dobrze a teraz szczegóły dotyczącej tego nominału, rocznika i odmian, jakie wystepuja. Dwuzłotówka z 1792 roku wybita została w sporym nakładzie, bo aż 1,6 MLN sztuk (to trzeci co do wielkości nakład dla tego nominału w okresie SAP). Moja moneta to popularna odmiana z literami E.B. na rewersie (znak zarządcy mennicy Efraima Brenna), która została opisana w katalogu Parchimowicza i Brzezińskiego, jako odmiana 27.f z rzadkością występowania R. W tym samym roczniku opisano jeszcze drugą odmianę z literami M.V. (Moneta Varsoviensis, czyli praktycznie oznaczenie mennicy warszawskiej) na rewersie. Ta druga odmiana jest nieco rzadsza od mojej, opisana została w wyżej wspomnianym katalogu, jako 27.f1 z rzadkością R1.
  1. 27.f – odmiana z litermi E.B. na rewersie
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy 41 ¾ MARCA (E.B. / 8. GR.) PURA COLON: 17 – 92.
Inne katalogi: Plage 344, Kopicki 2421, Parchimowicz 1223.f



  1. 27.f1 – odmiana z literami M.V. na rewersie
Awers napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers napis otokowy 41 ¾ MARCA (M.V. / 8. GR.) PURA COLON: 17 – 92.
Inne katalogi: Plage 345, Kopicki 2422, Parchimowicz 1223.g













Na zakończenie dodam, że jestem bardzo zadowolony z moich nabytków podczas tej aukcji. Ocena stanu jest ważna ale podstawowa wartością jest to, że moja dwuzłotówka jest piękną monetą w doskonałej kondycji. Mam taką zasadę, która być może przyda się początkującym kolekcjonerom – otóż, monety z popularnych roczników o wysokich nakładach, które są w miarę łatwo osiągalne i nie uzyskują kosmicznych cen, staram się zbierać TYLKO w bardzo dobrych stanach. Jako bardzo dobre określam minimum stan zachowania dwa minus. Moim zdaniem nie ma, co kupować monet zniszczonych obiegiem (niektórzy napiszą „wzbogaconych przez pokolenia”), jeśli są w zasięgu naprawdę ładne sztuki i warto nieraz chwile poczekać żeby pozyskać taką piękną sztukę.

Na sam koniec wspomnę tylko o drugiej aukcji tego samego dnia – specjalnej aukcji WCN 65 określonej, jako „kolekcja jubileuszowa”. Były tam same najpiękniejsze monety i w śród nich nie zabrakło monet z okresu SAP – wystawiono 3 sztuki. Ja jednak już tam nie licytowałem z racji tego, że jedyna srebrna moneta z tej trójki to historyczny talar targowicki, który szczęśliwie już jest ozdobą mojej kolekcji. Osobnym tematem jest katalog tej aukcji, któremu z racji formy i wartości, poświęcę osobny post w rozdziale „Literatura”. Znów się rozpisałem….
Pozdrawiam każdego, kto doczytał do końca ;-)

Żródłem zdjęcia odmiany 27.f1 jest archiwum WCN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz