My tu gadu gadu, piszu piszu, czytu czytu… a tu się
okazało, że niepostrzeżenie i całkiem znienacka, minęła właśnie 2 rocznica
założenia mojej strony. Jako, że tradycyjnych świąt bloggerskich nie ma wcale,
albo też są na tyle niszowe, że o nich jeszcze nie słyszałem, to uparcie
trzymam się wątłej tradycji ustanowionej w zeszłym roku, by akurat TEN DZIEŃ,
co roku odpowiednio celebrować. Szczególnie, że w dalszym ciągu uznaje, że taka
rocznica to całkiem dobra okoliczność by w krótszej formie niż mam to zwykle w
zwyczaju, skreślić kilka ogólnych zdań związanych z prowadzeniem i
funkcjonowaniem bloga. Raz na rok warto się zatrzymać w codziennym biegu i odnieść
się do tego, co wydarzyło się w ostatnim czasie oraz podzielić planami na
przyszłe publikacje. To oczywiście nie wszystko, bo jak zwykle można też liczyć
na garść statystyk z „kuchni” blogowania a na samym końcu czeka niespodzianka,
bo będą nawet specjalne zaproszenia dla czytelników J.
Zatem dajemy z tematem.
Na dobry początek jednak musi być jakaś ilustracja.
Dziś będzie to fotka utrzymana w stylu z epoki, bo w końcu Stanisław August
Poniatowski znany był z tego, że wyjątkowo często doceniał swych poddanych, nagrodowymi
żetonami i medalami ze swoją ufryzowaną podobizną. Pomyślałem sobie nieskromnie,
że jak by dziś jeszcze żył, to może i mnie by taki sprawił J.
W końcu nieprzerwana dwuletnia reklama w każdych czasach, ma swoją realną wartość.
A ja tu przecież niemal, tydzień w tydzień robię z jego monet główny temat
zamieszania. A wyniki mam, bo przecież trzeba przyznać, że w ostatnim okresie
numizmatyka SAP znacznie „przyspieszyła” i zyskała nowe grono sympatyków.
Jednak żeby nie przewróciło mi się w głowie oraz by dodatkowo zmotywować mnie
do dalszych wysiłków, to na zachętę niech to będzie jakiś skromniejszy z medali
SAP. Idealnie sprawdzi się taki, wręczany w nagrodę za postępy w nauce oraz publiczne
popisywanie się nabytą wiedzą. Na lepsze nagrody, trzeba będzie sobie jeszcze bardziej
zasłużyć kolejnymi tekstami J. Zatem oto i ON, mój pierwszy wirtualny
medal. Wyrażenie „DILIGENTiAE” tłumaczone jest najczęściej, jako „pilność”,
czyli nawet pasuje. W końcu 98 wpisów w 2 lata samo się nie napisało J.
Tak pięknie o tym medalu pisał Edward hr. Raczyński
w swoim dziele „Gabinet Medalów Polskich”, gdzie umieścił ten numizmat pod
numerem 493, że aż musze to udostępnić. Cytuję
teraz dwa fragmenty:
„Skład liter SAR znaczy Stanislaus Augustus Rex. Nad nim królewska korona i do koła
dwie gałązki laurowe. Strona odwrotna: wieniec dębowy. Na środku onego napis
DILIGENTIAE, pilności. Medal srebrny dla nagrody pilniejszym kadetom bity.”
„Lubo
przekonanie o potrzebie i pożyteczności nauk, honoru miłość i żądza chwały,
dosyć potężnemi zdają się być pobudkami, nakłaniającemi uczciwą młodzież do
pilnego przykładania się do nauk, jednak poważne uznanie zasługi, wielkiem
staje się zachęceniem do pomnożenia tej usilności i najskuteczniejszem
napomnieniem do naśladowania dla tych, którzy onego osięgnąć niezdołali.
Przekonany o tej prawdzie król Stanisław August medal ten przysposobił naprzód
dla szkoły głównej wojskowej albo kadetów, aby młodź w tym korpusie ćwicząca
się w miarę pilności i postępków swoich chlubną nadgrodę odbierała. Gorliwość
królewska o rozkrzewienie nauk, rozciągnęła rozdawanie tej honorowej nadgrody
do wszystkich cóżkolwiek znaczniejszych szkół po całym kraju. Na końcu każdego
szkolnego roku gdy młodź popis publiczny z nabytych nauk czyniła, w obecności
zgromadzonych najzacniejszych, każdej prowincyi obywatelów, przytomny godnością
innym przodkujący, królewskiem imieniem oddawał te medale tym, którzy podług
zaświadczenia przełożonych i nauczycieli i danego dowodu na publicznym popisie,
innym przodkowali.”
OK, a teraz wróćmy do żywych. Napiszę teraz w kilku
zdaniach o tym, co już za nami, czyli co szczególnego w mojej ocenie wydarzyło
się na blogu w ostatnim roku. Główna cecha, na którą chciałbym zwrócić uwagę,
to ta, że wciąż chce mi się pisać nowe teksty i rozwijać tą stronę. Ogień pasji
nie wygasł, mimo tego, że czasem trzeba dolewać do niego nieco oliwy. Gdy
motywacja jest cały czas utrzymana na odpowiednim poziomie, to reszta jest
jedynie technicznym wykorzystaniem czasu, możliwości i wiedzy. Z wolnym czasem
było i jest w miarę OK, wszystko dobrze zorganizowane/zaplanowane i nie szykuje
się (odpukać!) by to się szybko zmieniło. Możliwości również dopisują, ogarniam
coraz lepiej HTML-a a i sprzęt czasem aż rwie się do pisania. Z wiedzą nieco gorzej,
bo trzeba ją ciągle zdobywać, rozwijać i pielęgnować. Mogę śmiało napisać, że przez
ostatni rok niemal codziennie aktywnie poszukiwałem, znajdowałem i przyswajałem
sobie nowe dane, informacje i wiadomości. Czasem głowę miałem tym wszystkim
nabitą jak baniak, prawdziwy cud, że to mi nie eksplodowało J.
Działałem według zasady, szukajcie a znajdziecie, a jak już poszukacie to
podzielcie się z bliźnimi. I to pewnie był wentyl bezpieczeństwa, przez który
ulatywało ciśnienie i jakoś styki mi się nie przegrzały. Muszę się tez
pochwalić, że przy odrobinie wysiłku wiele użytecznych ciekawostek i
numizmatycznych perełek można znaleźć w sieci, Ja na przykład interesujących wątków
do wykorzystania we wpisach znalazłem setki, stąd paliwa na nowe teksty mam pod
dostatkiem, a to myszkowanie po necie wciąga i wciąż wypatruje nowych . Podpieram
się oczywiście literaturą, bo w końcu biblioteczka numizmatyczno-historyczna
rośnie w siłę i aż miło popatrzeć jak półki się powoli zapełniają. Tak to
działa, nic samo się nie robi a ja nie urodziłem się profesorem J.
To, z czego jestem szczególnie dumny w ostatnim roku
to fakt, że uzyskałem dostęp do zbiorów numizmatów Stanisława Augusta
Poniatowskiego zgromadzonych w Muzeum Narodowym w Warszawie. To ogromny krok
dla rozwoju moich „badań” numizmatycznych, jakie uskuteczniam na moim blogu. Warto
dodać, że do stołecznego Gabinetu Monet i Medali udało mi się trafić dzięki
pomocy mojego młodszego kolegi „po piórze” Tomka Poniewierki. Dzięki Tomku! Jak
widać bloggerzy numizmatyczni to bardziej pasjonaci niż rywale i to jest super.
A sam gabinet w MNW to miejsce magiczne,
gdzie obok fenomenalnych zbiorów numizmatów SAP spotkałem grono oddanych
muzealników, na czele z kuratorem Andrzejem Romanowskim oraz kustoszami Danutą
Miehle i moim ulubionym Jerzym Rekuckim, któremu często „organizuje dzień pracy”
obsługą moich licznych kwerend. To wielki zaszczyt móc obcować z gronem takich fachowców-zawodowców
a przy okazji miłych i bardzo uczynnych ludzi. Nie potrafię nawet zliczyć ile
wpisów na blogu w ostatnim roku wzbogaciłem wiedzą zdobytą w Gabinecie Monet i
Medali. A jak jeszcze w MNW pojawi się w końcu ekspozycja monet, to będę już
całkiem zadowolony i z czystym sumieniem polecę to miejsce innym kolekcjonerom. To też jasno
wskazuje mi mój kolejny cel – willa Czapskich w Krakowie J.
Oprócz nowego źródła danych z MNW w ostatnim roku
blog zyskał również bardziej dostępną formę dla czytelników. Mam tu na myśli
intuicyjny dostęp do historycznych wpisów o monetach SAP, jaki udostępniłem w
panelu „Opisane Monety”. Być może ten fakt, stał się podstawą kolejnego sukcesu,
jaki chciałem utrwalić, to jest do wykorzystywania moich badań w opisach aukcji
numizmatycznych oraz linkowanie konkretnych tekstów z bloga do oferowanych
monet. Nie będę ukrywał, że byłem tym pozytywnie zaskoczony, że są tacy
sprzedawcy na krajowym rynku numizmatycznym, który zadali sobie dodatkowy trud
by do wystawianych monety dodawać tego typu pogłębiające informacje.
Szacuneczek Panowie, teraz musze się jeszcze bardziej starać by „mylnym błędem”
nie sprowadzić kogoś na manowce J. Idąc dalej, dodatkowo
na podstronie o aukcjach pojawiła się sprytna tabelka, która porządkuje i ułatwia
dostęp również do tego rodzaju tekstów. Wiem od czytelników, że to pozytywnie
oddziałuje na dostępność informacji oraz możliwość szybkiego wyszukania
potrzebnych danych. Nie chwaląc się, sam nie raz korzystam z tych nowych
udogodnień J.
Jeśli chodzi o tego typu nowinki „techniczne”, to nie powiedziałem jeszcze
ostatniego słowa i w dalszym ciągu szukam pożytecznych dodatków, które mógłbym
z powodzeniem wykorzystać na blogu. Na koniec zwrócę jeszcze uwagę, że
założyłem i dodałem na stronę specjalnego maila do kontaktu, który umieściłem „na
widoku” w panelu dumnie zatytułowanym - „O mnie”. Być może dzięki temu blog wciąż
zyskuje nowych czytelników. W tym wielu takich, którzy mają swoje pytania i
uwagi, którymi chcą się ze mną podzielić. Tu musze przyznać, że prowadzę ostatnimi
czasy naprawdę ożywioną komunikację z innymi miłośnikami monet SAP. To duża
zmiana versus poprzedni rok, więc chciałem ją teraz specjalnie podkreślić i podziękować
za wszystkie komentarze pod wpisami i maile.
Patrząc na statystyki z liczbą odsłon, to dokładnie dnia
16 maja 2018 roku zarejestrowałem ich niezwykłą liczbę, wynoszącą 88 888 wejść.
Jak się o tym dowiedzą miłośnicy „rzadkich” numerów na banknotach, to może i
oni się tu do mnie zlecą, w końcu takie „radary” to bardziej ich klimaty J.
We wpisie rok temu chwaliłem się niesamowitą jak na moje oczekiwania liczbą
29 300 odsłon. To, co mam napisać teraz, jak kolejnych 60 tysięcy przybyło
w takim samym okresie? Szok i niedowierzanie. Miło mi, że się tu czasem
pojawiacie - to jedyne, co mogę sensownego napisać. Poniżej dokumentująca ten
fakt ilustracja.
Jeśli miałbym napisać konkretnie, z jakich artykułów
jestem najbardziej zadowolony w drugim roku blogowania, to musze nieskromnie
zaznaczyć, że tak jak każda matka…. kocham wszystkie swoje dzieci, nawet te rude J.
Jednak po dodatkowych 30 sekundach do namysłu, szczególnie wyróżniłbym te
tematy, które miałem w głowie jeszcze przed uruchomieniem bloga i teraz mogę je
odfajkować, jako „zrobione-napisane”. Lubię to uczucie, gdy ciśnienie związane
z ważnym tematem, jaki od roku „siedzi mi z tyłu głowy” wreszcie opada i na krótką
chwilę pojawia się zadowolenie oraz większy luz. Na pewno takimi monetami, z
którymi bardzo chciałem się zmierzyć był talar „zbrojarz” z 1766 i ostatnio
opublikowana dwuzłotówka z 1768. Te monety były w grupie „must have” i zadanie
zostało wykonane w 100%. Z innych wpisów, cieszy mnie wiele drobiazgów, takich
jak wieczne wplątywanie w teksty ważnych wątków historycznych, tematów
muzyczno-poetyckich związanych z Jackiem Kaczmarskim oraz wykorzystywanie
bieżących wydarzeń społeczno-politycznych do ożywienia strony. Prywatnie jestem
raczej osobą optymistyczną z dużym poczuciem humoru, dlatego lubię jak coś się
dzieje i stoję na stanowisku, że w numizmatyce nie zawsze wszystko musi być
śmiertelnie poważne. Liczni fani serialu „Klan” i doktora Tadeusza Koziełło
wiedzą, o czym piszę J.
To były moje subiektywne typy, jednak dzięki
statystykom ze strony blogger.com dysponuje obiektywnymi danymi na temat ilości
wyświetleń poszczególnych wpisów. Nie przywiązuje do tego jakiejś szczególnej
uwagi i wagi, ale rocznica jest idealnym momentem by po to sięgnąć. Poniżej 10
najbardziej poczytnych tekstów zdaniem… mojego bloga.
Od roku niezmiennie, najwyższą popularność osiąga
tekst o skradzionej pocztowej przesyłce z „moją” dwuzłotówką z 1777. Artykuł
niestety nie pomógł w jej odszukaniu. Sprawa na policji na te chwilę umorzona, Poczta
Polska się nie poczuwa, a starszy gość-listonosz, który maczał w tym wszystkim palce
- obrażony odwraca głowę w drugą stronę jak mnie mija na ulicy. Ja jednak nie
przestaje mieć nadziei, że kiedyś ta moneta w końcu gdzieś wypłynie, a ja
dostane o tym informacje i przy tym będę. Na drugie miejsce wysunął się tekst z
o zmianach w prawie dotyczących poszukiwań zabytków i ich kolekcjonowaniu. W
sumie nic dziwnego, bo temat głośny i gorący a do tego dotyczy przecież sporej
grupy miłośników historii. Być może kiedyś ten tekst doczeka się nawet
kontynuacji. Zobaczymy jak sprawa się rozwinie. Na 3 miejscu nadal utrzymuje
się wpis z 2016 roku dementujący istnienie dwóch roczników 10-cio groszówek
1794-5. Jak widać powyżej, większość tekstów w pierwszej 10-tce to te nieco starsze wpisy. Nowsze artykuły muszą sobie na taką popularność zapracować. Jak będzie, to
jednak dopiero czas pokaże.
Teraz jeszcze chciałbym się podzielić danymi, które
są istotne dla każdego autora, czyli na temat stron internetowych, które
odsyłały czytelników do mojego bloga. Oczywiście wiele z tego dzieje się po za
mną i nie mam pojęcia, kto i dlaczego to robił. Mam jednak nadzieję, że były to
jakieś pozytywne komentarze i stąd brały się te odnośniki. Być może, sam też to
w jakiś sposób nakręcam, gdyż mam kilka ulubionych forów w necie, gdzie czasem
można spotkać moje posty, a w każdym z nich jest link do bloga w opisie. Jak sądzę,
to również dobra droga do pozyskiwania nowych czytelników zainteresowanych
tematem. Sam zresztą też wchodzę na linki udostępnione przez innych
użytkowników, szczególnie tych, których znam i cenie sobie ich opinie.
Zobaczmy, więc jaka strona „zapracowała” najbardziej na popularność mojego
bloga i komu muszę podziękować.
Najważniejszy niezmiennie okazuje się być facebook,
który przyciąga do mnie najwięcej czytelników z zewnątrz. Sam nie jestem
aktywny na tej stronie, więc zakładam, że cały ten ruch pochodzi od miłośników,
którym spodobało się coś na moim blogu i podlinkowali któryś tekst. Na drugim miejscu plasuje się „wujek Google”,
który jest moim wielkim przyjacielem, bo przecież niemal w każdym wpisie wykorzystuję
materiały wyszukane w jego niezmierzonych zasobach. Dzięki wuju J.
W czołówce również pokazały się moje ulubione strony, fora i blogi. Taki to właśnie
nowoczesny network marketing. Ja również często polecam strony i teksty, które są
wartościowe i mnie szczególnie zainteresują, więc nie widzę w tym nic
zdrożnego, jak ktoś czasem uzna, że i mój blog też jest tego warty. To miłe i
naturalne J.
Zanim w końcu napisze kilka zdań o planach na
przyszłość, to skończę temat statystyk. Wiem, że są takie osoby spośród
czytelników, których szczególnie interesują dane o liczbie wyświetleń według
kraju.
Nie pytam, po co im to J. Szczególnie, że tajemnicą poliszynela
jest fakt, że ta statystyka pokazuje jedynie gdzie stoi serwer, przez który
łączyli użytkownicy. Co jak wiadomo wcale nie musi być tożsame z krajem ich
zamieszkania lub tym bardziej pochodzenia. Ok popatrzmy na tę ostatnią dziś statystykę.
A teraz kilka zdań o tym, co będzie się tu działo w
przyszłości. Generalnie wielkich zmian nie przewiduje. Jak już pisałem, tematów
mi z pewnością nie zabraknie, więc będę kontynuował raz obrana drogę. Obecnie
mam zaplanowanych około 50 kolejnych wpisów a cały czas z boku dochodzą nowe
związane z bieżącymi wydarzeniami oraz aukcjami. Tym samym zwolennicy
stabilizacji mogą być spokojni J.
Planuję jednak kilka drobnych nowości, które być może jeszcze bardziej ożywią
stronę. Między innymi takich, związanych z relacjonowaniem na blogu wstępnie zaplanowanych
wizyt w muzeach, na wystawach numizmatycznych oraz wycieczek do ciekawych miejsc
związanych z królem Stanisławem Augustem Poniatowskim. Mam w planie przeprowadzić
kilka tego rodzaju podróży, w tym też zagranicznych. Zobaczymy jak mi to
wyjdzie. Dotychczas jakoś trudno mi się było za to zabrać, ale teraz bardzo chciałbym
wreszcie zrobić krok w tym kierunku. Nie dość, że sam wzbogaciłbym swoją wiedzę
i kontakty to jeszcze mógłbym to potem z powodzeniem wykorzystać na blogu by
zachęcić do takich aktywności.
Drugim nowym obszarem do ewentualnego zagospodarowania
na blogu będzie mój przyszły udział w spotkaniach i wydarzeniach poświęconych
numizmatyce. Dotychczas bardzo rzadko decydowałem się by wypełznąć ze swojej
„bezpiecznej przystani” i wystawić się gdzieś na światło dzienne. Byłem, co
prawda na kilku interesujących spotkaniach zorganizowanych przez Polskie
Towarzystwo Numizmatyczne w Warszawie, jednak wówczas maksymalnie starałem się zachować
daleko posuniętą anonimowość. Najczęściej nie znałem osobiście większości z
obecnych i byłem jedynie kolejnym pasjonatem, który dołączył na spotkanie
wchodząc do siedziby PTN-u „z ulicy”. Teraz wiem, że nie pójdzie mi już tak
łatwo, gdyż w tak zwanym „międzyczasie” poznałem kilku sympatycznych kolegów-miłośników
monet i ten mój krąg znajomości powoli, ale jednak stale się powiększa. Niektórych
sam zaczepiłem, jak mój ulubiony numizmatyczny Youtuber Krzysiek Jurko LINK , którego wywołałem do odpowiedzi w jednym z wpisów.
Te znajomości to dla mnie bardzo ważna zmiana, bo przecież bratnich dusz nigdy
za wiele. Jestem zadowolony z takiego obrotu spraw i wiem, że w dużej mierze udało
mi się zawrzeć te wszystkie kontakty właśnie dzięki prowadzeniu bloga. Nieśmiało
zaryzykuję nawet publiczną deklarację, że zamierzam te znajomości pielęgnować,
co dotychczas niestety nie było moją mocną stroną. Podsumowując nowości, jakie
przygotowuje, to oprócz standardowych działań, szykują się relacje z wizyt,
wycieczek i spotkań. Jednym zdaniem - większa aktywność w plenerze, co powinno
zaowocować kilkoma, mam nadzieję ciekawymi wpisami J.
Idąc już nowym torem i zwiększając swoją aktywność
w plenerach, już teraz zapraszam miłośników monet SAP na wyjątkowy (mam głęboką
nadzieję) wykład, jaki w czwartkowe popołudnie dnia 24 maja, odbędzie się w
auli Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Mam zamiar się tam
pojawić i na żywo wysłuchać, co mój Szanowny Kolega blogger Tomek Poniewierka prowadzący
stronę „Moja Numizmatyka” LINK ma do powiedzenia w sprawach tak mi bliskich, jak
kolekcjonowanie monet z okresu Poniatowskiego. Będzie to dla mnie znakomita
okazja na spojrzenie na moją słabość do monet SAP z boku, oczyma osoby, która
zajmuje się tym zawodowo i wie o numizmatyce zdecydowanie więcej niż ja. Temat
trafiony w punkt, więc jak tu nie być na takiej imprezie? Nie mogłem sobie tego
odmówić i Was również na to wydarzenie serdecznie zapraszam. Z tego, co wiem to
wstęp jest wolny i są jeszcze miejsca (żart J). Być może, będzie
okazja się poznać i zamienić kilka słów. Poniżej oficjalne zaproszenie ze
strony łódzkiego oddziału PTN.
Ale to nie wszystko, bo przecież już w piątek 9 czerwca
wielkimi krokami zbliża się wydarzenie bez precedensu w historii polskich aukcji
numizmatycznych. Otóż Damian Marciniak z GNDM, jak to ma w zwyczaju zrealizuje
kolejny projekt, który kiedyś publicznie zapowiedział. Otóż w ten piątkowy wieczór,
jeszcze przed aukcyjnym szaleństwem, pojawi się apetyczna przystawka w formie
mini-konferencji numizmatycznej z bardzo ciekawymi tematami i niezwykłymi prelegentami.
Osobiście uważam, że to świetna idea i bardzo kibicuje takim przedsięwzięciom,
które nie są nastawione wyłącznie na zysk ze sprzedaży, ale także niosą
uniwersalną korzyść dla środowiska kolekcjonerów. Ja też tam będę i mam zamiar
świetnie się bawić. Szczególnie, że nie jest tajemnicą, iż jednym z czterech
wykładowców będzie Rafał Janke, który jak powszechnie wiadomo jest wybitnym
znawcą numizmatyki okresu SAP. To dla mnie szczególny moment, gdyż to właśnie Rafał
Janke, jako pierwszy dostrzegł we mnie potencjał i wsparł swoimi cennymi radami
i materiałami moje niezdarne początki blogowania. Miło będzie się spotkać i posłuchać,
co ma do powiedzenia, bo z pewnością przygotuje jakiś ciekawy temat związany z
naszym ulubionym okresem numizmatyki. I jak tu nie być w tym miejscu, kiedy
będą rozgrywać się takie atrakcje? I co zrobić z taki miło rozpoczętym
piątkowym wieczorem? Te dwa pytania zaprzątać będą mi głowę już wkrótce J.
Zapewne uda mi się na nie szybko znaleźć odpowiedź J.
W każdym razie zapraszam do pięknych salonów hotelu Marriott, być może to
będzie kolejna dobra okazja, żeby się poznać i porozmawiać. Poniżej wstawka ze
strony Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka, w której organizatorzy informują
o czekającym nas „Wieczorku Numizmatycznym”.
Mam nadzieje, ze w dzisiejszym wpisie udało mi się pokazać,
że nie spoczywam na laurach. Sporo będzie się działo, bo plany mam naprawdę skrystalizowane
i ambitne. Oczywiście nic na siłę, bo musi mi zostać jeszcze miejsce na luz i relaks
oraz na spokojne podziwianie piękna numizmatyki Polski Królewskiej. OK, na
dziś to już wszystko. Jeszcze raz dziękuję za ogromną porcję pozytywnej
energii, jakiej codziennie dostarcza mi tworzenie strony, która w oczach
miłośników monet uchodzi za miejsce przyjazne i czasem nawet całkiem pomocne. To
działa na mnie niemal jak eliksir młodości. A kto mnie zna osobiście, to wie,
że do młodzieniaszków to ja już (dość długo) nie należę J.
Obyśmy się za rok spotkali w równie
dobrym zdrowiu i humorach. Do zobaczenia niebawem, przy kolejnym wpisie J.
W dzisiejszym wpisie
wykorzystywałem materiały pochodzące z niżej wymienionych źródeł: Edward hr.
Raczyński „Gabinet Medalów Polskich”, Polskie Towarzystwo Numizmatyczne oddział
w Łodzi http://lodz.ptn.pl/aktualnosci/ , strona na facebooku
Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka https://www.facebook.com/gndmpl/posts/984946398319906 , , strona numizmatyczna
„Money for nothing” http://www.m4n.pl/ ,
statystyki udostępnione przez aplikację blogger oraz inne wyszukane za pomocą
google grafika.
Gratuluję nie tylko świetnych statystyk (choć są one również ważne), ale przede wszystkim jakości wpisów i poziomu, który niezmiennie utrzymuje Pan od dwóch lat. Życzę kolejnych takich rocznic :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie