Witajcie na numizmatycznej majówce J.
Jak zapowiadałem wcześniej w specjalnym wpisie-apelu, na Waszych oczach biorę się
właśnie z numizmatyką okresu Poniatowskiego „za bary” i silę się na próbę
opisania tytułowej, wielonakładowej jak na warunki srebra okresu SAP, monety z
1768 roku. O efektach odezwy, w której zwróciłem się do społeczności by w miarę
możliwości podsyłać mi przykładowe monety do analizy, napiszę na samym końcu w
części gdzie będę wskazywał źródła pozyskania materiału do dzisiejszego tekstu.
Jednak już na wstępie mogę zapowiedzieć, że ilość egzemplarzy, jakie
zgromadziłem przekroczyła grubo ponad 200 sztuk. Ta ilość na pozór w zderzeniu
z nakładem dwuzłotówek z tego rocznika wynoszącym 2,1 miliona wydaje się być kroplą w morzu potrzeb, ale czy na pewno? W końcu według podejścia do ilości zachowanych
numizmatów autorstwa chociażby Edmunda Kopickiego, szacuje się średnio z okresu
Polski królewskiej nowożytnej, zachowało się do dzisiaj około 10% nakładu
monet. To oczywiście ogromne uogólnienie i teza, której nie da się nigdy udowodnić,
ale i tak przecież „jakiś współczynnik” przyjąć nam wypada…. Ja co prawda stoję
na nieco odmiennym stanowisku, które z grubsza mówi, że okres panowania
Poniatowskiego był pod tym względem specyficzny i trudno porównywać go z innymi.
Jak powszechnie wiadomo monety SAP zawierały w sobie więcej srebra niż te o
porównywalnym nominale bite u naszych sąsiadów. Dlatego też, szczególnie w
początkowych latach okresu stanisławowskiego, w najlepsze kwitł przemyt
polskich monet za granicę (głównie do Prus), gdzie były masowo przetapiane.
Jako poparcie dla tej tezy przytoczę tylko słynny cytat, jakiego używałem w
artykule o fałszerstwach: „Oblicza się,
że do 1787 roku na 43 mln zł wybitych w srebrze aż 40 mln zł wywieziono za
granicę:. Co znaczy, że mennica jak miała surowiec, to z reguły biła „ile
fabryka dała” a jednak kruszcowej monety w kraju i tak brakowało. Im więcej
wyprodukowano, tym więcej wywieziono. Taka zabawa w „dziada”. Idąc tym tropem
oraz dodając do tego doświadczenia, jakie uzyskałem gromadząc materiał do
dzisiejszego tekstu, spokojnie można założyć, że monet dwuzłotowych z 1768
zachowało się zdecydowanie mniej. Maksymalnie połowa, a minimalnie ćwierć standardowej ilości, czyli około 2,5% -5% nakładu.
Co daje nam „z grubsza” 50 - 100 tysięcy sztuk. To i tak ogromna ilość, która jest
głównym powodem tego, że ten rocznik często spotkamy na wszelkiego rodzaju aukcjach.
Zaczynam dzisiejszy tekst specjalnie od tego
zagadnienia, żeby nie wracać już do dyskusji o liczbie zbadanych przeze mnie
monet. Było ich naprawdę sporo, w granicach 0,3% szacowanego
nakładu, który przetrwał do dziś. Co moim zdaniem wydaje się być wystarczającym
minimum do tego by na bazie takiej próby spróbować wyciągnąć wartościowe
wnioski, które można by przełożyć na całą populacje. Po tym nieco przydługim
wstępie natury formalnej, czas na bardziej nieformalną część związaną z
czekającym mnie majowym wyzwaniem. Żeby pokazać, w jakich okolicznościach przyrody
powstaje dzisiejszy wpis, zapraszam na spojrzenie z przymrużeniem oka na grillowanie-blogowanie
J.
No może nie do końca w rzeczywistości jest jak na
ilustracji. Nie będę krył, że pierwszy grill w majówkę mam już za sobą, a piszę oczywiście... na
balkonie. Eeech, to jest właśnie spoko życie wyluzowanego bloggera w sprzyjającej pogodzie J.
Ok a teraz już na poważnie, jeszcze kilka zdań o
wyzwaniu, bo temat do łatwych nie należy. Dwuzłotówka z 1768 to moneta nie tylko
o dużym nakładzie, ale także bardzo ciekawa pod względem zmienności stempli,
jakim była bita. W starych katalogach, których używałem dawniej, z reguły ten
rocznik ilustrowany był dwoma monetami. Tak było dla przykładu w słynnym dziele
Karola Plage z 1913 roku „Okres Stanisława Augusta w historii numizmatyki
polskiej”, gdzie autor opisał i „narysował” właśnie dwie odmiany. Jedna z
inicjałami FS na rewersie a druga z inicjałami IS. To oczywiście znak, że w
ciągu trwania roku 1768 i produkcji monet w mennicy nastąpiła zmiana
intendenta, który jako techniczny kierownik zakładu, miał prawo umieszczać
swoje znaki na bitym tam monetach. Istotnie Fryderyka Sylma (FS) zastąpił na
stanowisku Justyn Karol Schroeder (IS), brat probierza pracującego już w
stołecznej mennicy. Za Sylmem nie wypada nam tęsknic, bo przecież po utracie
posady w Warszawie wrócił do „swoich ukochanych” Prus. Gdzie niemal z miejsca
stał się naczelnym fałszerzem na dworze króla Fryderyka II, zaangażowanym w
przygotowanie i prowadzenie procesu podrabiania polskich monet. Jak widać nieźle
się nam wtedy odpłacił. I to właśnie między innymi do jego „fałszerskiego przedsięwzięcia”
szmuglowano srebrne monety SAP za granice. W tym zapewne trafiały się całe
beczki wypełnione po brzegi dwuzłotówkami z rocznika 1768. Ok, ale wracając do
ilości monet opisanych w katalogach numizmatyki stanisławowskiej, to dopiero
publikacja duetu Parchimowicz i Brzeziński rzuciła na to więcej światła.
Autorzy wielkiej księgi „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” wyodrębnili,
opisali i pokazali na zdjęciach aż 10 odmian dwuzłotówki 1768. Spory postęp
opłacili niestety równie dużą ilością błędów, do czego będę jeszcze się odnosił
przy okazji popychania dzisiejszego tematu do przodu. W każdym razie, dziś
sytuacja jest taka – znamy 10 odmian z publikacji Parchimowicza, jednak w znacznej
ilości aukcji i kolekcji, które korzystają z tego opracowania i tak często pojawiają
się komentarze - „nienotowana”. To pierwszy ślad, że 10 monet z pewnością nie
wyczerpuje całego zagadnienia.
Dla mnie jednak najistotniejszą zmienną, która wręcz
zmusiła mnie do popełnienia dzisiejszego wpisu była moja własna, drobna przecież
kolekcja. Mam tych monet w sumie 5 sztuk i wyobraźcie sobie, że aż przy 4 z
nich widnieje adnotacja -„nienotowana w katalogu”. Tak dłużej być nie może i
już dawno postanowiłem to zmienić. Jednak nie porywałem się z przysłowiową
motyką na słońce. Pomimo tego, że ten temat miałem w głowie jeszcze przed
założeniem bloga, to czekałem z pisaniem na odpowiedni moment. Chwilę, w której
zdobędę nieco więcej doświadczenia, które pozwoli mi to zrobić sprawnie i na odpowiednio wysokim poziomie. Myślę, że dziś jestem już na to w miarę gotowy. Tylko
tyle i aż tyle. A teraz już bez zbędnej zwłoki zabieramy się do roboty, bo jak
się zaraz okaże, jest o czym pisać J.
Na początek zaprezentuję zdjęcie przykładowej, bardzo
dobrze zachowanej monety dwuzłotowej z 1768 roku. Zrobię to jedynie po to, żeby
wskazać elementy po obu stronach krążka, na które będziemy zwracać uwagę i
poddawać analizie w dzisiejszym wpisie. Ilustracja poniżej to takie zbiorcze
podejście do tematu, które potem stopniowo będę rozwijał.
Jak widać na zdjęciu, trochę tego jest J.
Szczególnie rewers pełen jest zasadzek
związanych z wieloma zmiennymi. A zaręczam, że wymieniam tylko te podstawowe,
które uznałem za najistotniejsze oraz za ważne, w kontekście wyznaczenie odmian
i wariantów. Jestem pewien, że jak już rozkmninimy sobie główne różnice i okaże
się, że to nie takie drobne sprawy, to wielu czytelników po przeczytaniu tego
tekstu spojrzy na swoje monety zupełnie innym okiem. Ale to za chwilę, będę
stopniował napięcie. Awers wydaje się prostszy i tak jest w istocie, więc od
niego zaczniemy J.
Na początek sprawdźmy, czego się możemy spodziewać. Kiedy
oglądamy dwuzłotówki z 1768 na zdjęciach lub w zbiorach, to awers monety, co do
zasady wydaje się być identyczny na każdym egzemplarzu. Jest to jednak tylko
złudzenie, gdyż zaręczam, że istnieją drobne acz trudno dostrzegalne na
pierwszy rzut oka różnice związane głównie z tym, że przecież nie bito awersu
przez cały rok jednym stemplem. Każde narzędzie mimo tego, że przeważnie są do
siebie bardzo podobne, posiada jednak swoje drobne indywidualne cechy, które
przy odpowiednim skupieniu można wyłuskać. Dość powiedzieć, że na wybicie
nakładu liczącego w naszym dzisiejszym przypadku aż 2,1 miliona sztuk zapewne
potrzeba było zużyć kilkadziesiąt stempli. Kilkadziesiąt, czyli konkretnie ile?
W trzecim roku bicia dwuzłotówek, można uznać, że błędy młodości mennicy
zostały pokonane a materiał, narzędzia i metody produkcji były już na
odpowiednio wysokim poziomie. Jednak i tak konkretna ilość użytych stempli,
jakiej należałoby użyć zależy od zbyt wielu czynników (w tym losowych) by móc z
całą pewnością odpowiedzieć na to pytanie. Jedną z dostępnych metod badawczych,
którą sam preferuje, jest po prostu policzenie ilości stempli, jakich użyto do wybicia
innych, mniej licznych roczników tego nominału i przełożenie wyników tego
ćwiczenia na roczniki wielonakładowe. Zróbmy to teraz. Mam to szczęście, że napisałem
już o kilku takich rocznikach i teraz tych danych mogę użyć, traktując je, jako
pewien rząd wielkości. I tak z wpisów o rocznikach dwuzłotówek 1775 i 1777
wiemy, że średnia żywotność stempla wynosiła w granicach 36,6 – 37,5 tysiąca
sztuk monety. Uważam, że można przyjąć dla rocznika 1768 jako nieco
wcześniejszego, okrągłą ilość 35 tysięcy. Teraz odnosząc tę liczbę do nakładu
2,1 miliona, uzyskujemy aż 60 sztuk narzędzi. Oczywiście tu należy przypomnieć,
że podczas bicia dawnymi metodami, inaczej zużywały się stemple umieszczone u góry
a inaczej te u dołu balansjerki. Zwykle przyjmuje się, że wolniej zużywały się
stemple umieszczane u dołu, stąd stosowano w tym miejscu te, które trudniej
było wykonać, lub których jakość musiała być nienaganna. Z reguły to właśnie na
dole lądował awers, jako strona zawierająca oblicze panującego, a więc z gruntu
rzeczy „ta ważniejsza”. Nie wiemy jednak o ile wolniej się zużywały i czy w końcówce
XVIII wieku, kiedy w użyciu były jeszcze balansowe prasy śrubowe, nadal miało
to miejsce. Być może to temat na wpis na bloga w przyszłości, w końcu materiału
mam wiele i mógłbym się o to kiedyś pokusić. Szczególnie, że dane wcale nie są takie
jednoznaczne. Dla przykładu, z badania dwuzłotówek z rocznika 1775, w których akurat
jeden awers był bardziej charakterystyczny (nie ten błędny), można wyciągnąć
wniosek, że tego konkretnego stempla awersu użyto do wybicia około 30,5 tysiąca
monet. Co o zgrozo jest ilością mniejszą od średniej żywotności stempla
rewersu, gdyż w tym roczniku jeden starczał na 37,5 tysiąca monet Podsumowując
ten fragment, uznajmy, co następuje. Stempli rewersu w roczniku 1768 jest w
granicach 60, a stempli awersu być może nieco mniej, jednak o ile….to dziś, nie
podejmuje się tego nawet zgadywać. Uff to problem stempli awersu mamy już za
sobą i teraz już wiemy, że…nic nie wiemy J.
Dla nas jednak dzisiaj ważne jest to, że ani
wcześniej autorzy w swoich katalogach, ani też ja podczas badania, nie
zaobserwowaliśmy żadnych istotnych różnic pomiędzy stemplami awersu z wyjątkiem
tej jednej, którą pokazuję na ilustracji poniżej.
AWERS 1 – brak kropki po AUG
AWERS 2 – kropka po AUG
Tym samym przyjmuję, że istnieją jedynie dwa
warianty awersów i taką też ilość będziemy stosować w dalszej części analizy. Temat
awersów jeszcze wróci, kiedy wraz z rewersami będziemy układali je w odmiany i
warianty monet do wyznaczenia i opisania. A teraz przechodzimy do głównego
gwoździa programu, jakim jest druga strona krążka.
Przedsmak tego, co nas czeka badając rewersy
pokazałem już na ilustracji obszarów do analizy. Można się zastanawiać, jak
teraz z tego galimatiasu wielu różnych zmiennych ułożyć logiczną kolejność.
Proponuję zacząć od cech najważniejszych, tych najbardziej istotnych z punktu
widzenia numizmatyki, które doprowadzą nas najpierw do wyznaczenie odmian a
dopiero w drugiej kolejności zając się cała resztą. Zapewne nie będzie głosów
sprzeciwu, jeśli za cechę o najwyższej wadze spośród wymienionych na ilustracji,
uznam inicjały mincmajstrów. Tak przecież postępował Plage, tak też swój katalog
ułożyli Parchimowicz i Brzeziński, tym samym nie ma, co wyważać otwartych drzwi
i należy uznać, tą konkretną cechę za kluczową. Od niej zaczniemy naszą podróż
po rewersie.
Zmienna nr, 1 czyli inicjały intendentów mennicy
tworzą dwie odmiany. Mogą, one co do zasady przyjmować dwojaką formę. Jak już
wyżej pisałem mamy tu FS – Fryderyka Sylma zwolnionego ze służby 13 czerwca
1768 oraz IS – Justyna Schroedera, który w tym samym dniu złożył przysięgę i
stał się technicznym kierownikiem mennicy. Przy czym inicjały IS są różnie
zapisywane, gdyż mamy pośród nich aż trzy warianty interpunkcyjne, które będziemy w dalszej kolejności rozróżniać. Tu temat jeszcze nieskomplikowany. „Schody”
dopiero przed nami, więc nie marnując chwil zapraszam na ilustrację
przedstawiającą te kluczowe fragmenty rewersów informujące nas o tym, z którą z
dwóch odmian mamy do czynienia.
ODMIANA 1 – inicjały FS
ODMIANA 2 – inicjały IS wraz z 3 wariantami
interpunkcyjnymi
Podsumowując ten fragment. Inicjały są kluczowymi
zmiennymi na rewersie, tworzącymi dwie odmiany. W ramach ODMIANY 2, inicjały
Schroedera będą przyjmowały trzy różne postacie, które w dalszej części wpłyną
na wyznaczenie konkretnych wariantów rewersu. Idziemy dalej do kolejnej
zmiennej.
Drugą, co do ważności zmienną, która standardowo
tworzy w mennictwie SAP odmiany jest punca z herbem Polski. Orzeł już nam nieraz
w monetach Poniatowskiego nieźle namieszał i dość często jest bohaterem moich
wpisów na blogu. Powstało z tego tytułu kilka nowych odmian i wariantów, które
nie zostały wcześniej wychwycone i opisane przez zawodowców. Dla przykładu we
wpisie o roczniku 1774 również znajdziecie dwa orły, które odkryłem i wówczas
nadałem tym „swoim rewelacjom” wagę wariantu. Z taką sytuacją mamy do czynienia
również w dzisiejszym przypadku. Mamy dwa orły, a ja nie spotkałem do dzisiaj
żadnej publikacji, w której by ktoś przede mną udowodnił, że w ramach tego
rocznika mamy do czynienia właśnie z taką odmiennością. Zobaczmy sobie teraz obie
punce herbu Korony na znacznie powiększonym zdjęciu.
Jak widać na powyższym zdjęciu z cała pewnością mamy
tu do czynienia z dwoma różnymi orłami. ORZEŁ 1 – to starsza punca znana z
dwuzłotówek z poprzednich roczników 1766 i 1767. Można ją przypisać czasom zarządu
Sylma, gdyż podczas badania okazało się, że to wyobrażenie herbu występuje razem
z inicjałami FS. Jest, co prawda kilka stempli „przejściowych” gdzie spotkamy
tego orła również na monetach bitych za czasów stawiania inicjałów IS. Jednak
to jedynie drobne wyjątki. Natomiast ORZEŁ 2 to nowsza wersja herbu Korony,
którą spotkamy nie tylko w znacznej ilości monet z inicjałami IS w 1768 roku,
ale również i w innych latach. Z tego, co pamiętam to będzie to podstawowa
punca aż do roku 1774. Podsumowując
drugą zmienną – mamy dwa ORŁY,
które będą w dalszej części tworzyły warianty rewersu.
a) ORZEŁ 1 – starsza punca z lat
1766-1768
b) ORZEŁ 2 – nowsze narzędzie, znane z
lat 1768-1774
Nie zwalniamy i idziemy dalej. Tym razem zapraszam
do jednej z najbardziej „widowiskowych” a za razem ważnych czynności podczas
badania srebrnych monet SAP, jaką jest liczenie wszelkiego typu listków. To, co
dobrze rozpoczęli autorzy najnowszego katalogu monet Poniatowskiego, to
skupienie się w dwuzłotówkach na środkowej części lewego i prawego wieńca. Na
blogu już niejednokrotnie liczyliśmy listki przy innych rocznikach i teraz znów
udamy się w te rejony rewersu i będziemy je rachować. Proszę o skupienie, bo to
ważna i użyteczna cecha, którą z powodzeniem można stosować (a nawet trzeba),
jeśli będziemy chcieli dowiedzieć się, z jakim wariantem rewersu mamy do
czynienia.
Na
początek, zanim jeszcze będę pokazywał przykłady na ilustracjach, należy zdać
sobie sprawę, że mincerze z XVIII-wiecznej mennicy koronnej w Warszawie
maksymalnie utrudnili nam życie. Nie dość, że listki same w sobie na mniej czytelnych
monetach, nie są wcale aż takie łatwe do policzenia, to jeszcze istnieje ich
wiele różnych rodzajów. Są liście grube i wyraźne, są krzywe i proste, są takie
wyglądające normalne, ale występują również „wersje mikro” - ledwie widoczne
lub cieniutkie jak włos. Poniżej drobny przykład różnorodności tej bujnej
numizmatycznej roślinności J.
Długo męczyłem się by to jakoś ogarnąć i pogrupować
w uniwersalny sposób, który nie pozostawi żadnej wątpliwości z iloma liśćmi mam
do czynienia. Na początek chciałem je jakoś od siebie odróżnić w zależności od
wyglądu i układu, jaki przyjmują. To jest: grube osobno, cienkie oddzielnie a
długie jeszcze inaczej... Poległem jednak przy tym jak „Mańka w Czechach” i
dałem sobie spokój z takim detalicznym, nikomu nie potrzebnym podejściem. Po licznych
próbach okiełznania tego zielnika, uznałem w praktycznych testach, że najlepszą
metodą będzie po prostu liczenie tych listków bez względu na to, jakie one są i
jak wyglądają. W ten sposób zatrzymam się na poziomie szczegółowości wariantu a
nie stempla. I to jest jak najbardziej OK strategia. Dla przykładu układ „3
listki po lewej” będzie się nam prezentował, na kilkudziesięciu różnych
stemplach rewersu, w których bardzo często zupełnie odmienny układ, całkiem
różnych listków da nam właśnie taki sam efekt. Tym samym, podkreślę to jeszcze
raz, bo to ważna informacja – w dzisiejszym tekście ograniczę się do wyznaczenia
wariantów stempli rewersu w nie będę podchodził do wyliczenia każdego stempla z
osobna. Co nie znaczy, że podczas badania i zliczania tych wszystkich monet nie
wyrobiłem sobie zdania, które warianty są bardziej pojemne w stemple, a które
to jedynie jedno narzędzie. Fakt, że w sporej grupie wariantów rewersu będzie
kilka stempli, które będą pasowały do tego opisu, nie robi już na mnie żadnego
wrażenia J. Dla przykładu, na zdjęciu powyżej można
znaleźć 3 wersje układu, który będzie paskował do zmiennej określonej, jako „3
listki po lewej”. W kolejności od lewej będzie to zdjęcie 2,3 i 5.
Ok, ale nie wybiegajmy w przyszłość i zobaczmy, co z
tymi listkami. Generalnie jest tego trochę i żeby się nie pogubić podzielmy je
na dwie części. Lewe listki policzymy osobno i prawe osobno. Zacznijmy od strony lewej, poniżej
przykładowe układy różniące się ilością listków, która jak przypomnę jest w tym
obszarze dla nas najważniejszą wartością.
I tak, cecha LEWE
LISTKI WIEŃCA przyjmuje cztery możliwości i są to w
kolejności:
a) 2
listki
b) 3
listki
c) 4
listki
d) 5
listków
Teraz czas na druga stronę wieńca. Prawe listki
rządzą się identycznymi prawami. Też występuje tam spora różnorodność, jeśli o
chodzi o ich wygląd jednak również i tu cechą decydująca będzie dla naszego
badania będzie jedynie ich ilość. Na kolejnej ilustracji przedstawiam wszystkie
zaobserwowane przez mnie możliwości.
Jak widać wyodrębniłem jedynie trzy możliwości. Moja
ulubioną jest ta z czterem listkami, gdyż występują tam dwa stemple i akurat
posiadam obie monety z taka cechą. Brawo ja J. Podsumowując ten
fragment, zmienna PRAWE
LISTKI WIEŃCA przyjmuje trzy rodzaje i są to
odpowiednio:
a) 2
listki
b) 3
listki
c) 4
listki
Nie uprzedzę pewnie faktów, jeśli powiem, że dla obu
stron wieńca największa częstotliwość występowania będą miały warianty rewersu
zawierające po 3 listki z każdej ze stron. Ale do tego „kiedyś” dojdziemy.
Teraz skoncentrujmy się na kolejnej istotnej
zmiennej, która później przełoży się na warianty monety, czyli na wyglądzie korony umieszczonej nad herbami. To
zupełnie pominięta cecha w katalogu Parchimowicz/Brzeziński. Autorzy nie
zwrócili uwagi na jakiekolwiek różnice, stąd dziś postaram się nadrobić te
zaległości. Szczególnie, że są to cechy na tyle istotne, co nawet nieźle
widoczne. Jak zaznaczyłem na zdjęciu wprowadzającym w temat, na koronie
występują aż dwie zmienne, które jednak będziemy rozpatrywać zbiorczo. Pierwszą
z nich idąc od dołu korony, jest to co nazwałem „kamienie w podstawie” a co tak
naprawdę jest klejnotami w koronie. Tak się, bowiem składa, że w roczniku 1768
mamy trzy zdecydowane różnice widoczne gołym okiem. Na rewersach z inicjałami
FS mamy do czynienia z drobnymi klejnotami ułożonymi poziomo, natomiast od
czasu pojawienia się nowych inicjałów intendenta IS, ten fragment się stopniowo
zmienia. Punca służąca do tworzenia tego elementu korony stopniowo na kolejnych
stemplach zostaje zastąpiona nowymi wyobrażeniami, w którym drobniejsze
kamienie ułożone są w dwóch odmiennych sekwencjach. W pierwszym odmiennym
układzie, po jednym większym klejnocie następują cztery mniejsze ułożone po dwa
w pionie i poziomie… i tak dalej. Z czasem jednak ta cecha zmienia się jeszcze
raz, a sekwencja wygląda tak: po jednym większym klejnocie następują dwa
mniejsze ułożone w pionie…i tak dalej. Te cechy pokazuje w powiększeniu na
ilustracji poniżej.
Zakładam, że różnice są dobrze widoczne i nie ma, co
do tego wątpliwości, że występują. Nieco mniej intuicyjny jest układ środkowy
1- 4 – 1 a to z tego względu na to, że 4 drobne kamienie rzadko dobrze mieszczą
się w podstawie korony i czasem trzeba naprawdę dobrze się przypatrzeć by to
wyłowić. W każdym bądź razie, na obiegowych monetach wyglądają najczęściej "prawie" jak te umieszczone poziomo, ale są
jakieś „takie krzywe” i po tym idzie je łatwo rozpoznać. Ale na szczęście nie tylko
po tym J.
Teraz przejdźmy w górę korony, bo jak się okazuje
nie wszystkie królewskie nakrycia głowy posiadają „pałąki u góry”. Nie wiem jak
nazywa się ten element, jeśli w ogóle ma swoją nazwę. W opisie monet spotykałem
słowo „pałąk”, więc i ja je teraz zastosuje do opisu tej dodatkowej zmiennej.
Poniżej prezentuje dwie korony, jedna z nich nie posiada pałąków.
Na zdjęciu widać bardzo wyraźnie, że są to w istocie
dwie zupełnie odmienne punce górnego elementu korony. Jedna z nich zawiera
pałąki a w drugiej ich nie doświadczymy. To jednak nie koniec, bo jak się
okazuje korona w wersji bez pałąków, łączy się jedynie z podstawą z klejnotami
ułożonymi w sekwencji 1-4-1. Zatem „kamień spada mi z serca” bo oto mamy drugą
zmienną, która już bardzo łatwo pozwoli nam wychwycić ten mniej intuicyjny typ. Tu warto dodać, że róznic pomiedzy koronami jest więcej o czym wnikliwy obserwator może sam przekonać się już za chwilę.
Podsumowując ten fragment, w koronie mamy łącznie 2 dobrze widoczne zmienne jakie rekomenduje do obserwacji, które w sumie tworzą 3 odmienne warianty korony. I to właśnie ta ilość,
będzie elementem naszej dalszej analizy. Poniżej prezentuje wszystkie trzy możliwości.
I tak, jak pokazałem na ilustracji w dalszej części
tekstu będę posługiwał się trzema wariantami KORONY,
jakie zaobserwowałem w dwuzłotówkach rocznika 1768. Będą to odpowiednio:
a) KORONA
1 -> klejnoty ułożone poziomo i pałąki
b) KORONA
2 -> sekwencja klejnotów 1-4-1, bez pałąków
c) KORONA
3 -> sekwencja klejnotów 1-2-1 i pałąki
Ale to jeszcze nie wszystko i idziemy dalej, do
kolejnej zmiennej cechy rewersu, jaką proponuje brać pod uwagę. Mowa tu
oczywiście o prawej gałązce wiązania wieńca, która jest cechą znaną w
mennictwie SAP, wymienianą w najnowszym katalogu oraz z reguły bardzo dobrze
widoczną. Zatem nie powinno być problemów i czeka nas w miarę łatwa zmienna.
Prawy koniec gałązki na wielu stemplach monet
Poniatowskiego jest elementem, którym medalier przygotowujący stempel wykorzystywał do wprowadzenia zmian w kompozycje rewersu. Znamy to nie tylko z
dziś opisywanego rocznika dwuzłotówek, ale również z innych monet i to nie
tylko w tym nominale. Tajemnicą pozostaje powód, dla którego prawa gałązka
umieszczana była raz nad wstęgą, na której wisi order Orła Białego, a innym
razem pod nią. Oczywiście, co do zasady, najczęściej spotykana wersja jest
umieszczenie tej gałązki nad wstęgą i właśnie taki układ możemy traktować, jako standardowy.
W przeciwieństwie do mniej licznych przypadków, gdy działo się odwrotnie. Tak
też będzie w dziś w badanym roczniku, ale do tego dojdziemy w dalszej części.
Teraz pozostaje mi jedynie zaprosić na kolejną ilustrację, na której ukazuje te
dwa układy.
Zatem kolejna cecha, która będzie odpowiedzialna za występowanie
różnych wariantów rewersu to wiązanie wieńca, a właściwie PRAWY KONIEC GAŁĄZKI,
który przyjmuje dwie pozycje:
a) nad
wstęgą
b) pod
wstęgą
Na koniec opisu tej cechy musze jeszcze wspomnieć,
że w swojej analizie akceptuje różne wymiary samych gałązek oraz ich zmienne ułożenie,
które oczywiście nieco różni się pomiędzy poszczególnymi stemplami. Jednak jak
pisałem, nie będę opisywał tej dwuzłotówki z dokładnością do stempla a jedynie
do wariantu. I uznaje, że taki stopień szczegółowości, jaki przyjmuje jest OK,
gdyż nie zabija radości z posiadania monety i badania, do jakiego wariantu
należy.
Czas na ostatnią zmienną z wymienionych na początkowej
ilustracji. Tym razem to prosty temat związany z interpunkcją po wyrażeniu GR
(groszy). Tu znów mamy jedynie dwie możliwości. W starszych stemplach używanych
do bicia dwuzłotówki za czasów rządów Fryderyka Sylma, po GR nie ma kropki na
żadnym z rewersów. Po zmianie kierownictwa zakładu, z czasem następuje zmiana
podejścia do tego elementu i pojawia się kropka. Jednak zanim się pojawia, to także
z inicjałami IS istnieje kilkanaście wariantów rewersu, w których tej kropki po
GR jeszcze nie ma, stąd trzeba będzie mieć baczenie na ta cechę przy badaniu
stempli użytych za czasów mincmajstra Schroedera. Spójrzmy jak wygląda ten
element na rewersie w większym przybliżeniu.
Jak widać, tu nie ma wielkiej komplikacji, kropka po GR
albo jest albo tez jej nie ma.
a) brak
kropki po GR
b) kropka
po GR.
Czas na podsumowanie wszystkich cech, jakie
dotychczas opisałem po obu stronach krążka. Na awersie mamy tylko jedną zmienną
związana z interpunkcją po wyrażeniu AUG. Na rewersie już tak łatwo nie jest.
Kluczową cechą tworzącą dwie odmiany są inicjały intendentów mennicy FS i IS. Następnie
występuje szereg istotnych zmiennych o mniejszym znaczeniu, tworzących wspólnie
różne kombinacje, które przełożą się na warianty rewersu w ramach danej
odmiany. Przypomnę tylko, że tymi cechami są: zmienne punce orłów i koron, ilość
listków w środkowej części po obu stronach wieńca, ułożenie prawej gałązki
wiązania wieńca oraz interpunkcja po inicjałach i wyrażeniu GR. Jak się zapewne
domyślacie, taka ilość zmieniających się w różnym czasie czynników, skutkuje
sporą ilością możliwości ich występowania na monetach. I tu właśnie jest cała
zabawa J.
Nie poruszam zupełnie trzeciej strony monety, jaką jest jej rant. Podczas
badania miałem w ręku kilkadziesiąt egzemplarzy, w tym sporo bardzo dobrze
zachowanych sztuk i mimo poświęconej temu uwagi, nie doszukałem się istotnych różnic
w tym elemencie. Rant w całym roczniku wygląda dość podobnie. To znany z innych
roczników ozdobny motyw następujących po sobie liści. Czasem miałem wrażenie,
że na jednych egzemplarzach jest bardziej centralny na innych nieco ukośny,
jednak trudno kwalifikować swoje wrażenia i wchodzić aż w takie detale. W każdym
razie ja w dzisiejszym tekście tego nie rekomenduje.
I tu urywa się tekst L. Właśnie zorientowałem
się, że napisałem już 16 stron tekstu a dotarłem zaledwie do połowy artykułu.
Nie chcąc nadwyrężać cierpliwości czytelników oraz masakrować swojego nieco przytępionego
już ciągłym pisaniem skupienia, postanowiłem zakończyć dzisiejszy tekst właśnie
w tym miejscu. Będzie oczywiście ciąg dalszy J. Niezwykle
interesujący (mam nadzieję) dla miłośników monet Poniatowskiego, w którym
wszystkie dziś wymienione cechy i zmienne w końcu ułożą się w spójne odmiany i
warianty dwuzłotówki 1768. Co z kolei będzie podstawą do przeprowadzenia analizy
ilościowej każdego wariantu by oszacować jego nakład oraz zaproponować nowe
podejście do stopinia rzadkości. Ja już to wiem, mam wszystko przygotowane i
policzone w excelu, jednak zdaję sobie sprawę, że atrakcyjne opakowanie tej
wiedzy to połowa sukcesu bloga, a to wymaga ode mnie czasu i energii J. Zapowiada się ciekawie i myślę, że warto
poczekać te kilka dni, do drugiej części, która odsłoni wiele nieznanych tajemnic.
Dziękuję za doczytanie do tego miejsca i zapraszam już niebawem J.
W
dzisiejszym wpisie wykorzystałem zdjęcia i informacje z niżej wymienionych
źródeł: Władysław Terlecki „Mennica
Warszawska”, Mieczysław Kurnatowski „Przyczynki do historyi medali i monet Polskich
bitych pod panowaniem Stanisława Augusta”, Karol Plage „Okres Stanisława
Augusta w historii numizmatyki polskiej”, Janusz Parchimowicz i Mariusz
Brzeziński „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego”, Muzeum Narodowe w
Warszawie, katalogi i archiwa aukcyjne krajowe i zagraniczne – między innymi: Warszawskiego
Centrum Numizmatycznego, Antykwariatu
Numizmatycznego Michała Niemczyka, Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka,
Warszawskiego Domu Aukcyjnego, Gdańskiego Domu Aukcyjnego, Poznańskiego Domu
Aukcyjnego, Podlaskiego Gabinetu Numizmatycznego i Allegro. Materiał zdjęciowy
do analiz pochodzi również z serwisów i stron internetowych, takich jak Numimarket,
acesearch, zbior.com, Violity czy MyViMu oraz wielu innych wyszukanych za
pomocą narzędzia google grafika. Osobno dziękuję miłośnikom numizmatyki okresu
SAP, którzy podzielili się ze mną zdjęciami monet pochodzących z własnych
zbiorów i źródeł.
Wszystko co znalazłem na tym blogu jest mega ciekawe.Szkoda że dopiero dziś wpadłem na tego bloga.
OdpowiedzUsuńKapitalna moneta. Wygląda absolutnie rewelacyjnie. Dosyć nowocześnie i barwnie.
OdpowiedzUsuń