Witam serdecznie amatorów mennictwa Stanisława Augusta
Poniatowskiego w ten upalny sierpniowy dzień. Jak w tytule, dziś sprawa będzie
o bardzo popularnym nominale w roczniku o w miarę sporym nakładzie. Liczę,
zatem po cichu, że być może wielu z czytających moje wypociny posiada już taką
monetę w swoich zbiorach lub przynajmniej ma w planie ją kiedyś zdobyć. Jednym
słowem można rzec, że złotówka z 1789 roku to dostępna moneta o sporym potencjale
kolekcjonerskim; -) Tyle wstępu. Tytuł wpisu obiecuje cos jeszcze, ale o tym… „potym”
J Tak jak napisałem
powyżej, dzisiejsza moneta zalicza się do typu „znane i lubiane”, ale czy
prawidłowo i dokładnie opisane? To ważne pytanie, więc dla pseudo-badacza-amatora
i poszukiwacza wariantów otwiera się pole do popisu. Na początek zobaczmy czy
nie wyważamy już otwartych drzwi i zerknijmy do literatury. Przekonajmy się, co o naszej dzisiejszej
bohaterce na przestrzeni dziejów mówią znane i popularne katalogi monet SAP. Otóż,
co może dziwić…raczej niewiele i mało ciekawie. Czy zatem nie ma, o czym pisać?
Karol Plage w swoim dziele z 1913 roku „Okres Stanisława
Augusta w historii numizmatyki polskiej” wymienia 4 grosze srebrne (złotówkę) z
1789 roku pod pozycją 297. Wygląd monety został dokładnie opisany a sam
numizmat pokazany na rysunku i nie notuje żadnych odmian i wariantów. Idźmy
dalej w przeglądzie biblioteczki. Drugi w kolejności moich katalogów - pozycja
z 1976 roku autorstwa duetu Kamiński/Kopicki. Pod pozycją 212 opisana jest
nasza złotówka. Oprócz informacji dostępnych u Plage mamy dodatkowo bardzo
ważne dla kolekcjonerów dane metryczne oraz szacunki rzadkości i cen. Wiemy,
więc, że 4 grosze z 1789 roku powinno posiadać średnicę 26 mm i wagę 5,3 grama.
Dalej mamy informacje, że rant (obrzeże) monety jest skośnie karbowane. Dodatkowo
nasza wiedza powiększa się o informacje, że moneta w tym roczniku jest popularna
i „nie załapała” się na żaden stopień rzadkości a jej cena w okresie wczesnego
Gierka wynosiła 300 złotych (tego nawet ja nie pamiętam). Nie ma zdjęć (nie, no
fotografia to już wtedy istniała…) – znów jest rysunek, który po pobieżnej
analizie trzeba uznać za żywcem przekopiowany z katalogu Plage, – zatem na polu
wizualizacji odnotujmy brak postępu w czasach PRL. Obiektywnie jednak trzeba
przyznać, że od czasów Plage jednak jest spory postęp, pojawia się wiele
przydatnych amatorom monet informacji, więc luz i sięgnijmy dalej. Kolejna
pozycja to katalog „Monety Polskie od Władysława IV, do 1916”, którego autorem
jest Janusz Parchimowicz. Posiadam wydanie II z roku 2008, więc praktycznie można
się spodziewać informacji na poziomie XXI. Po raz pierwszy pojawiają się
zdjęcia, co prawda rozdzielczość i wielkość jest słaba, ale to duża zmiana versus
ryciny. Niestety pozycja jest mocno przekrojowa, zawiera wielu władców i okresy
ich mennictwa, stąd, jako amator czasów SAP jestem rozczarowany brakiem zdjęcia
poszukiwanej złotówki (jest zdjęcie podobnej z 1790 roku). W zamian autor
dodaje kolejne informacje, których nie znajdziemy w wyżej opisanych pozycjach. 4
grosze z roku 1789 oznaczone zostało, jako pozycja 1220.c (nie pytajcie,
dlaczego bo to nie jest prosty temat…). Po pierwsze mamy nakład monety, zatem wiemy,
że wybito 820 276 egzemplarzy. Mamy dane o stopie metalu użytego do
produkcji – Ag 550. A na dodatek otrzymaliśmy dane o cenach monet w zależności
od stanu zachowania. Ciekawą informacją jest, że nasza złotówka z racji
mniejszego nakładu niż roczniki nieznacznie starsze i te nieco młodsze została
wyceniona o 100 złotych drożej (w II stanie zachowania). Czy jest to użyteczna
informacja, raczej psychologiczno teoretyczna ale warta odnotowania bo pojawia
się po raz pierwszy. Na koniec nasz aktualny „okręt flagowy” – dzieło „Monety
Stanisława Augusta Poniatowskiego” duetu autorów Parchimowicz/Brzeziński. Jak
wiadomo, to książka z tego roku, więc może tu znajdziemy jakieś informacje o
odmianach/wariantach naszej złotóweczki. Otwieramy na stronie 219 i widzimy
niestety, że nic nowego tam dla nas nie ma. Oczywiście nie całkiem. Tym razem
znajdziemy nasze 4 grosze z 1789 roku pod pozycja 22.c i pierwsze, co rzuca się
w oczy to doskonałe zdjęcie monety (innych monet też, to bardzo silna strona
katalogu-albumu). Możemy, zatem sobie dokładnie zobaczyć wzorcowa monetę z tego
rocznika i jak mamy swoją (lub inną, np. z internetu) to porównać z wzorcem. Co
nowego oprócz zdjęć na miarę XXI wieku? Otóż, jeśli chodzi o nasza monetę, to
niewiele. Mamy dane o wyniku aukcji monety w tym roczniku, jest info o stanie zachowania i uzyskanej
cenie – ta wiedza, przyznam może rozpalić w nas fantastyczne wizje o przyszłych
przychodach oraz zgubne mniemanie o wartości naszej kolekcji, (jeśli
dotyczy). Wracając jednak do meritum, to
mamy całkowity brak informacji o wykrytych odmianach i wariantach. Zatem
najnowsza wiedza katalogowa stoi na straży zdania, że złotówka w roczniku 1789
roku na każdym z 820 276 egzemplarzu wygląda jednakowo.
Stad pojawiają się pytania: „jak jest naprawdę?” oraz „czy
autor pisałby posta na blogu, jeśli by czegoś nowego nie chciał pokazać?”. Otóż
tak właśnie jest. My badacze odmian i wariantów mennictwa SAP mamy w tym
roczniku złotówki naprawę wiele do odkrycia. Zatem co idzie na pierwszy ogień?
Na początek rzeczy podstawowe. Mamy XXI wiek (powtarzam się, wiem) i nie jest
żadna tajemnicą, że praktycznie każdy zainteresowany może sobie odpalić
internet i samemu porównać większość monet. Jak ktoś z autorów przyszłych
katalogów chciałby to zrobić, to z pewnością dojdzie do wniosku, że dosyć
popularnym wariantem złotówki z 1789 roku jest przebicie daty z rocznika 1788.
Trudno stwierdzić, dlaczego autorzy najnowszego katalogu wybiórczo potraktowali
przebicia dat monet SAP. Wiele z nich zarejestrowali i pokazali na pięknych
zdjęciach, jednak o równie wielu znanych w miarę powszechnie nawet nie
wspomnieli. Ja postaram się pomóc. Na sporej próbie prawie 100 egzemplarzy (mówiłem,
że popularna moneta) zbadałem i policzyłem występowanie obu odmian. Wyniki tej
kwerendy przedstawiam poniżej w tradycyjnym ujęciu.
Na początek rewers. Po analizie próby złożonej z prawie 100
egzemplarzy wniosek jest jeden, bez wątpienia możemy wyróżnić dwie jaskrawo
widoczne odmiany rewersu. Punktem kontrolnym jest oczywiście data. W pierwszej
odmianie data jest „normalna”, w drugiej zaś ostatni cyfra daty 8 została
przebita na 9, tym samym pierwotne data wybitych monet 1788 zmieniła się na
1789.
REWERS 1 - > data normalna
REWERS 2 -> data przebita
A teraz przejdźmy do awersów. Nie wykryłem tu istotnych
różnic w poszczególnych stemplach (w treści to będzie dokładnie wyjaśnione),
zatem jestem zdania, że ten rocznik nie posiada odmian/wariantów awersu.
AWERS -> standardowy bez odmian i wariantów
Teraz, kiedy już wiemy, że w monecie 4 groszowej w roczniku
1789 wyróżnić możemy jedynie dwa rewersy - nie pozostaje nam nic innego jak określić
ich popularność i wyznaczyć potencjalne nakłady i stopnie rzadkości. Tradycyjnie
występujące warianty złożyłem w tabelki poniżej.
REWERS/AWERS
|
AWERS
|
REWERS
1
|
WARIANT
1
|
REWERS
2
|
WARIANT
2
|
Przejdźmy teraz do wyników badania ilościowego. Wszystkie
spośród przebadanych sztuk zostały przyporządkowane do poszczególnych odmian.
Efekty, pokazuje poniższa tabelka.
REWERS/AWERS
|
AWERS
|
REWERS
1
|
92%
|
REWERS
2
|
8%
|
Nie mogło być inaczej, spośród przebadanych monet te z
przebita datą są znacznie mniej popularne. Znając nakład rocznika, który wynosił
820 276 sztuk - możemy łatwo „z grubsza” oszacować ile zostało wybitych monet w
poszczególnym wariancie. Kolejna tabela pokazuje szacowany nakład
poszczególnych wariantów.
REWERS/AWERS
|
AWERS
|
REWERS
1
|
751 920
|
REWERS
2
|
68 356
|
Okazuje się, że ten mniej popularny wariant złotówki nie
jest znowu aż taki unikalny. Ok. a teraz tradycyjnie przepuśćmy nasza złotówkę
przez skalę rzadkości dla monet historycznych polski królewskiej Emeryka
Hutten-Czapskiego. Odnieśmy skalę rzadkości do wyżej oszacowanego nakładu.
Pamiętajmy jednocześnie o tym, że takie „badanie” rzadkości wyznacza nam tylko maksymalne
poziomy, ponieważ co do zasady rzadkość powinna być szacowana do ilości monet wstępujących
w naturze w danym czasie a nie do nakładu z mennicy. Poniże prezentuje finalne
zestawienie.
REWERS/AWERS
|
AWERS
|
REWERS
1
|
brak
|
REWERS
2
|
R1
|
Wnioski są jasne. Ktoś może się oburzyć, że w najnowszym
katalogu ten rocznik został określony, jako R. Ja mimo tego, że oceniam stopnie
subiektywnie to jednak staram się zachować umiar. Rozsądek mi podpowiada, że jeżeli
aktualnie na popularnych stronach internetowych, na których sprzedaje się monety
jest właśnie wystawionych aż 9 sztuk tej złotówki do sprzedaży - to nie może mieć
ona (mimo szczerej chęci) żadnego stopnia rzadkości, bo jest po prostu
popularna i bardzo łatwo osiągalna. Oczywiście ilość nie znaczy, jakość. Warto,
więc zbierać ten rocznik w miarę wysokim stanie zachowania, według mnie minimum
II.
Poniżej opisuje oba warianty tradycyjnie stosując
nomenklaturę z najnowszego katalogu monet SAP. Dla monet nienotowanych w używam
kolejnego numeru z katalogu Parchimowicz/Brzeziński oraz znaku zapytania.
ROCZNIK 1789
1) 22.c
– WARIANT 1 – > REWERS 1/AWERS
Awers: Głowa króla typ 4. Napis STANISLAUS AUG.D.G.REX
POL.M.D.L.
Rewers: Pięciopolowy herb pod koroną. Korona rozdziela
napis otokowy 83 ½ EX MARCA (E.B. / 4 GR.) PURA COLON: 17-89. Herb rozdziela
datę.
Nakład łączny rocznika = 820 276
Szacowany rozkład wariantu 1 w roczniku = 92% = 751 920
sztuk
Szacowany stopień rzadkości = BRAK
2) 22.c1?
– WARIANT 2 – > REWERS 2/AWERS
Awers: Głowa króla typ 4. Napis STANISLAUS AUG.D.G.REX
POL.M.D.L.
Rewers: Pięciopolowy herb pod koroną. Korona rozdziela
napis otokowy 83 ½ EX MARCA (E.B. / 4 GR.) PURA COLON: 17-88/9. Herb rozdziela
datę.
Nakład łączny rocznika = 820 276
Szacowany rozkład wariantu 2 w roczniku = 8% = 68 356
sztuk
Szacowany stopień rzadkości = R1
Czy to wszystkie różnice, jakie dostrzegłem i to koniec historii na dziś ?
Otóż nie,
zauważyłem drobne odmienności na awersie oraz wiele mniejszych różnic na
rewersie. Te na awersie nazwałem nawet roboczo „czubek głowy króla celuje w G”
i „czubek głowy króla celuje w kropkę”. W sumie jest to to samo ujęcie, jakie
wcześniej wykorzystałem przy opisywaniu wariantów awersu talarów z 1788 roku.
Różnic na rewersie jest znacznie więcej i dotyczą szczegółów korony, herbu
pogoni oraz pozycji daty (a właściwie kropki po dacie) do napisów w otoku. Różnic
jest tak wiele, że kończę nic niewnoszący opis i szczegółowo „pokazuje je i
objaśniam” na zdjęciach poniżej.
Różnice w koronach
Różnice w herbie Pogoń.
Różnice w pozycji kropki po dacie do litery „M”
Nie udało mi się jednak znaleźć prostej reguły, która
charakteryzuje występowanie tych róznic i ich wzajemna korelację. W sumie nie
tak, udało mi się pewne rzeczy powiązać jak na przykład występowanie razem punc
„pogoń z krótkim mieczem” + „korona z okrągłym kamieniem” + „ kropka celuje w środek
litery M”, – ale jak dla mnie są one jednak trochę „grubymi nićmi szyte”. To
znaczy, że nie potrafię w 100% wykluczyć ich występowania w innych układach.
Stąd oceniam je, jako nieużyteczne do wyznaczenia kolejnych wariantów złotówki
z 1789 roku.
Skąd u mnie taka zmiana, zapyta życzliwy czytelnik i
dlaczego nie dążę za wszelka cenę do opisania kolejnych wariantów i wyznaczenia
kilkunastu dodatkowych monet, jakie warto (wręcz, jakie powinno się) zbierać. Otóż,
jeśli ktoś zadał sobie takie pytanie, to trafił w 10. Rzeczywiście jeszcze
tydzień temu pewnie parłbym na to jak nie przymierzając nasz sztangista Adrian
Zieliński nastawiony na złoty medal olimpijski za wszelka cenę. Jednak ja w
porę zmieniłem zdanie i nie muszę ze wstydem wracać do Mroczy, w sumie …. to
nie wybieram się do Mroczy w ogóle… J
Bóg mnie strzegł i doprowadził do prawdy jak Naród Wybrany. Wyjaśni się też
przy okazji tytuł dzisiejszego wpisu. Otóż, standardowo w wolnej chwili poszukując
wiedzy o czasach SAP ze źródeł, które jeszcze te czasy pamięta lub ewentualnie
zna je z przekazu kogoś żyjącego - gdzieś w zakamarkach interentu natknąłem się
na pozycje, która rzuciła mi nowe światło i poukładała mi trochę w głowie oraz
przewartościowała nieco mój pogląd na numizmatykę. Mam na myśli pozycje z XIX
wieku, której autorem jest Walery Kostrzębski (1828-1899) a która nosi nośny
tytuł „Błędne drogi w zbieraniu numizmatów polskich”. Przyznacie, że
intrygujący tytuł J
A treść, zapewniam, że wcale nie gorsza. Nie ze wszystkimi sądami Pana Walerego
się zgadzam, ale żeby to wykazać to czuje się w obowiązku do zacytowania
poniżej kilkunastu zdań, które najlepiej scharakteryzują XIX wieczne tezy
autora (pisownia oryginalna).
„W niedalekiej przeszłości, bo jeszcze w początkach wieku tego
kollekcyi numizmatycznych polskich, zbieranych według pewnego systemu
naukowego, t.j. panowaniami, gatunkami i latami zaledwie dziesiątek naliczyćby
można było1, gdy dziś takowych setki istnieją. Zamiłowanie więc
wzrosło, a to w skutek prac ludzi światłych, którzy nie tylko wskazali system
badania monet, lecz za razem przekonali, że moneta jest bardzo ważnym zabytkiem
przeszłości, idącym w pomoc historyi. Tak jak urna swym kształtem, ornamentyką,
oraz przedmiotami w niej zawartymi służy do wyjaśnienia kultury
przedhistorycznej, tak i moneta z przeróżnymi znakami, figurami i napisami na
niej wybitymi, odkrywa nie jedna stronę dziejów narodu danej chwili. Urna i
moneta, jeśli nie dziś już to w niedalekiej przyszłości staną się czynnikiem
fundamentalnym, na którym badacz dziejów pierwotnych wywody swe oprzeć zmuszony
będzie. W takiem pojęciu ważności numizmatyki, zbieracz obecnie nie może
poprzestać na gromadzeniu w swym zbiorze monet różniących się li tylko
gatunkiem i epoka wybicia, lecz ścisłą zwracać musi uwagę na odmiany w stemplu,
rozróżniające monetę jedną od drugiej, chociażby takowe były jednego gatunku i
roku wybicia. W zbieraniu więc monet wzgląd mieć należy, na popiersia lub różne
figury, na cyfry monarsze, na herby państwowe, monarchów, podskarbich i
zarządców mennic, na znaki myncmistrzów, na przeróżne znaki i litery nie
nalezące do napisów legendowych. Jeśli zaś moneta jest średniowieczną, to jeszcze
nie należy pomijać próby srebra, jej wagi a i często średnicy. Tak
przeprowadzone studia nad monetami, jeśli na razie nie doprowadzą do
poważniejszych wniosków to zawsze znakomitymi będą przyczynkami do historyi
mennic. W liczbie gorliwych zbieraczy są i tacy, którzy nie poprzestając na
tych odmianach monet, o których wspomnieliśmy, posuwają amatorstwo aż do
bezgranic, że się tak wyrażę. Umieszczają bowiem w swych zbiorach ich okazy
(zaczynając osobliwie od Zygmunta I) różniące się między sobą skróceniami li
tylko końcowych wyrazów legend, a także skróceniami w wyrazach środkowych, a
nawet większą lub mniejsza ilością kropek lub ich zupełnym brakiem pomiędzy
wyrazami skróconymi. W takim sposobie zbierania najpospolitsze, mające zwykle
końcowy wyraz legendy mniej lub więcej skrócony POLONIAE po jednej stronie a
LITVANIAE po drugiej, to jest wyrazy ośmioliterowe, mogą nastręczyć kombianacye
zwane w algebrze waryancyami aż 8x8=64. Przyłączywszy do tego różne skrócenia
wyrazów środkowych w legendach, ilość kropek lub brak takowych między tymi
wyrazami, w końcu wszelkie pomyłki napisowe, to ilość tych odmian, a raczej
waryacyj może być bez końca. Zachodzi teraz pytanie, jaka może być korzyść dla
zbieracza, a jaka dla nauki w podobnem gromadzeniu monet? Dla zbieracza zapewne
napełnienie szufladek niepotrzebnymi dubletami, przeciążenie pamięci
błahostkami, którym sam potem odróżnić nie może, wkońcu zbytne wydatki na okazy
bezkorzystne, gdy tymczasem mógłby przeznaczyć takowe na nabycie monet jakich
mu brakuje, przez coby zbiór zyskał większą wartość naukową. Dla nauki podobny
system zbierania nie tylko nie przynosi żadnej korzyści, lecz przeciwnie często
prowadzi na manowce….
Pochop do
zbierania monet z uwględnieniem tym podobnych niby odmian, dały katalogi
licytacyjne i handlarskie. W interesie bowiem zbytu, wydawcy takich katalogów
nie szczędzą stopni rzadkości i inediutują wszelkie monety już to pomylone, już
to odmienne w napisach skróconych, już w końcu dziwacznie wybite, w ogóle
wszelkie błachostki, nie wytrzymujące najmniejszej krytyki naukowej, za które
jednak wysoce płacić sobie każą…”
W dalszej części autor wypowiada się,
jako były urzędnik techniczny Mennicy warszawskiej i objaśnia tajniki wybijania
monet oraz skąd biorą się błędy które teraz zbieramy jako odmiany/warianty. Co
do zasady autor tej publikacji stara się udowodnić, że pracownik mennicy to tez
tylko człowiek i pomylić się robiąc stempel czy bijąc monetę jest rzeczą ludzką,
– więc proszę mi tutaj nie zbierać tych pomyłek, bo to dla nauki, jaka jest
numizmatyka jest bezcelowe. Każdy, co do tego może mieć swoje zdanie –
zapraszam do znalezienia w sieci i lektury tej pozycji (nie jest długa). Z
jednym nie można się z autorem nie zgodzić – wszelka ilość odmian, wariantów i różnić
(nie raz szukana trochę „na siłę”) powoduje nic innego jak tylko większą
popularność, unikalność a przez to sprzedaż i biznes przedsiębiorstw zajmujących
się zawodowo handlem numizmatami i katalogami. Handel to nic zdrożnego, ale
warto się czasem zadumać nad tezami, jakie postawił autor w XIX wieku.
Biorąc pod uwagę powyższą publikację oraz prawie milionowy
nakład złotówki trzeba nieco odmiennie potraktować dzisiejszą złotówkę. Moim
zdaniem nie można dziś wskazać i wyznaczyć konkretnej liczby odmiennych stempli,
jakie były użyte do wybicia takiej ilości monet. Będzie tego kilkadziesiąt
sztuk. Idąc dalej stempel składa się z wielu drobnych elementów, które mogły zużywać
się w różnym czasie i być płynnie naprawiane i wymieniane w trakcie bicia. Potencjalnie,
więc taki możliwy galimatias i zamieszanie skłania mnie do zdania, że w
popularnych rocznikach należy skupić się na różnicach, które są istotne,
widoczne oraz jesteśmy pewni skali ich występowania. W tym przypadku nie
uzyskałem takiej pewności i pozostawiam temat takim, jaki jest. Oczywiście nie
składam broni i Wy również jej nie składajcie, – jeśli macie jakieś informacje
pozwalające nakierować mnie na dobry trop nie wahajcie się napisać do mnie lub
skomentować wpis. Kończąc, na dziś cieszy mnie fakt, że dzisiejszym wpisem
uzupełniłem istotna i widoczną dziurę w opisie monet Stanisława Augusta
Poniatowskiego. Podsumowując, ze swojej strony sugeruję ograniczyć ilość monet
z tego rocznika do dwóch wyżej opisanych wariantów. Tradycyjnie dziękuje
każdemu, kto doczytał ten tekst do końca J
We wpisie wykorzystałem zdjęcia z archiwum WCN oraz cytaty z
książki „Błędne drogi w zbieraniu numizmatów polskich” ze zbirów biblioteki
cyfrowej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
1 Przypis do cytatu: „Nie wchodzą tu w rachubę tak zwane zbiory woreczkowe. Niema prawie
rodziny któraby nie zachowywała pewnej ilości monet dawnych, często nie znając
nazwy ich monetarnej, a uważając je jako pamiątka przeszłości. Zbiorki takie
przechowywają najczęściej w woreczkach, od czego swa nazwę otrzymały; jednakowoż
są użyteczne, bo często w nich odnaleść można monetę dotąd nie znana lub bardzo
rzadką”