Witam na blogu J. Dziś
proponuje, krótki tekst na temat interesującego, grubszego srebra Stanisława
Augusta Poniatowskiego. Będzie to wpis, podczas którego będę miał okazję i
przyjemność zaprezentować piękne półtalary SAP z 1779 roku. W tym interesujący stempel
awersu, którego próżno szukać w literaturze numizmatycznej, nie wykluczając najnowszego
katalogu monet SAP autorstwa duetu Parchimowicz i Brzeziński. Jak to zwykle
bywa, kiedy na blogu udaje mi się pokazać kolejną nieopisaną odmianę czy
wariant, to niejako z założenia uznaje, że jeśli ktoś jest zainteresowany tematem,
to z pewnością uzna, że warto się z tym materiałem zapoznać by w prosty sposób
poszerzyć swoją wiedzę. Nie będę, więc jakoś dodatkowo zachęcał i jedynie…zapraszam
do lektury J.
Na początek wypada mi napisać nieco więcej o źródle
nowych informacji, jakie będę prezentował. Szczególnie, że zgodnie z tym, co
już na wstępie zdradziłem w tytule, nie są one jedynie moją zasługą. Otóż,
jeszcze pół roku temu, zupełnie nie planowałem pisania o tej monecie.
Przynajmniej nie było tego rocznika i nominału w moich planach na rok 2018. Moje
planowanie 20-30 wpisów „do przodu” ma tą zaletę, że nie jestem do tego planu zbyt
sztywno przywiązany. Powiem więcej, że tak naprawdę to jestem dość elastyczny i
wyczulony na aktualne wydarzenia na rynku numizmatycznym oraz na głosy
czytelników. I właśnie z czymś takim mamy dziś do czynienia. Nie po raz
pierwszy, inspiracją do powstania części dzisiejszego tekstu był jeden z czytelników-kolekcjonerów,
który zwrócił mi uwagę na ten konkretny rocznik oraz podesłał mi mailem zdjęcia
niezwykłych monet ze swojego zbioru. Tym sposobem mamy tu kolejny dobry przykład,
zdalnej współpracy miłośników numizmatyki. Właśnie dzięki takim osobom jak ów kolekcjoner, który podał mi ciekawy temat „na srebrnej tacy”, mogę
lepiej rozwijać tego bloga, jako miejsce gdzie bezwarunkowo dzielimy się
informacjami z szeroką rzeszą miłośników monet SAP. Co ważne i co potwierdza
się też w tym przypadku, motorem tej współpracy nie jest wcale próżna chęć
pochwalenia się niezwykłym numizmatem, a przede wszystkim ciekowość, rozumiana,
jako chęć lepszego poznania posiadanej monety, zasięgnięcia opinii osób, które
się na tym okresie dobrze znają oraz „last, but not least”…ogólne dobro
społeczności, bardzo często rozumiane niemal jak misja. Niezwykle rzadko zdarza
się, by ktoś odmówił wykorzystania wcześniej przysłanego mi materiału do
konsultacji lub robił jakiekolwiek problemy z publikacją informacji na blogu. Przynajmniej
na tyle rzadko, że można uznać to za absolutny margines. Kolekcjonowanie to
pasja, której naturalnym następstwem jest przecież eksponowanie zebranych obiektów
i dzielenie się swoją radością z innymi. Dla przykładu mała ilustracja jak to
może wyglądać w naturze...u zwierząt J.
Ale wróćmy do ludzi J. Akurat zacny
miłośnik monet okresu polski królewskiej, który jest właścicielem niezwykłego numizmatu,
o którym dziś będzie jeszcze wielokrotnie mowa, ceni sobie anonimowość. Ja to
dobrze rozumiem i szanuję. Napisze o nim jedynie tyle, że już drugi raz staje
się „ojcem chrzestnym” wpisu na blogu, gdyż już wcześniej podzielił się za moim
pośrednictwem z czytelnikami swoim pięknym egzemplarzem dwuzłotówki z 1775 z błędem
M.D.G. Pamiętacie zapewne to cudne sreberko J. Można? Można J.
Na zakończenie tego wątku, Dodam jeszcze, że nie jest to jedyny miłośnik monet, z którym współpracowałem tworząc teksty artykułów. Były już wcześniej takie wpisy, o czym zawsze informuje otwartym tekstem, więc można ich sobie poszukać w historii bloga. Co więcej, kolejne tematy inspirowane w ten właśnie sposób już czekają na swoją kolej. Nie jest tego jakoś wiele, ale dla mnie każda informacja to cenne źródło szczególnie, że często udaje mi się podtrzymać znajomość mailową nieco dłużej niż tylko na potrzeby konkretnego pisania. Zatem deklaruje, że nadal w miarę możliwości będę na blogu publikował teksty inspirowane wiadomościami od czytelników, które zawsze można przesłać na mojego maila monetysap@gmail.com Kładę na to nacisk od początku dzisiejszego wpisu, gdyż uważam, że tego typu współpraca jest całkiem skuteczna. Wy znacie ciekawe monety, jak mam bloga i mogę te informacje zbadać i upublicznić, a społeczność ma z tej naszej współpracy jedynie pożytek. I tak to się kręci J. Skala nie jest może ogromna, ale dzięki temu zawsze z ochotą zabieram się do pracy. No to teraz, jako podsumowanie tego wątku, drobna ilustracja na temat tego ile można zdziałać współpracą J.
Na zakończenie tego wątku, Dodam jeszcze, że nie jest to jedyny miłośnik monet, z którym współpracowałem tworząc teksty artykułów. Były już wcześniej takie wpisy, o czym zawsze informuje otwartym tekstem, więc można ich sobie poszukać w historii bloga. Co więcej, kolejne tematy inspirowane w ten właśnie sposób już czekają na swoją kolej. Nie jest tego jakoś wiele, ale dla mnie każda informacja to cenne źródło szczególnie, że często udaje mi się podtrzymać znajomość mailową nieco dłużej niż tylko na potrzeby konkretnego pisania. Zatem deklaruje, że nadal w miarę możliwości będę na blogu publikował teksty inspirowane wiadomościami od czytelników, które zawsze można przesłać na mojego maila monetysap@gmail.com Kładę na to nacisk od początku dzisiejszego wpisu, gdyż uważam, że tego typu współpraca jest całkiem skuteczna. Wy znacie ciekawe monety, jak mam bloga i mogę te informacje zbadać i upublicznić, a społeczność ma z tej naszej współpracy jedynie pożytek. I tak to się kręci J. Skala nie jest może ogromna, ale dzięki temu zawsze z ochotą zabieram się do pracy. No to teraz, jako podsumowanie tego wątku, drobna ilustracja na temat tego ile można zdziałać współpracą J.
I tak po tym ważnym, ale jednak przydługim wstępie
przechodzimy do w końcu do rzeczy. Półtalary Poniatowskiego to niezwykłe
monety. Piękne, starannie wykonane jak talary, ale co ciekawe, przeciętnie od
nich sporo rzadsze. Nakłady półtalarów są z reguły bardzo niskie i oscylują
zwykle poniżej 10 tysięcy sztuk, więc samo to powoduje, że zbieranie tego
nominału jest nie lada wyzwaniem. Szczególnie, kiedy mają to być ładnie
zachowane sztuki, to trzeba nastawić się na spore wydatki i poświęcić temu
hobby wiele lat. To powoduje, że w moim zbiorku ten nominał jest na tę chwilę
najmniej liczny spośród wszystkich monet SAP. No niestety L.
Jeśli chodzi o półtalara z roku 1779, to mamy do czynienia z nakładem liczącym
13 642 egzemplarzy. Sami widzicie, że „nie za dużo”, jednak to i tak 6
najliczniejszy nakład w historii bicia tego nominału w czasach
stanisławowskich. Z tego pewnie właśnie wynika, że ten rocznik rzadko, ale
jednak pokazuje się czasem w sprzedaży i z uwagi na to, jest potencjalnie możliwy
do pozyskania. Tym ciekawsza powinna być dzisiejsza opowieść, bo nie będzie to
numizmat z gatunku „do podziwiania w muzeum”, ale żywa moneta występująca w
zbiorach.
Naszą analizę półtalara z 1779 zaczniemy nietypowo,
bo od rewersu. Zwykle to właśnie ta strona, na której oprócz daty znajduje się
wiele drobnych elementów i ozdobników podatnych na zmiany jest przedmiotem naszych
dokładniejszych analiz. Dziś jednak będzie odwrotnie. Rewers, jaki jest każdy
widzi J.
Poniżej na zdjęciu ładny przykład.
Przykład określiłem, jako „ładny” o tyle, że trudno
jest namierzyć monetę z tego rocznika zachowaną menniczo lub choćby bez
widocznych cech obiegu. Ten egzemplarz ze zdjęcia powyżej oceniony został, jako
stan zachowania „drugi”, a to w tym przypadku już wyższa liga. I co z tego, że
kolor jakiś „nie ten tego” i wygląda jakby był lekko przeczyszczony. Ale nie
wybrzydzajmyż J.
Rewers naszego półtalara jest piękną kompozycją,
która wyszła spod ręki uzdolnionego medaliera mennicy koronnej Jana Philipa Holzhaeusera.
W mojej ocenie to jeden z najlepiej zaprojektowanych rewersów okresu SAP, a być
może nawet i całej XVIII-wiecznej Europy. W naszym dzisiejszym przypadku,
ograniczymy się jedynie do podziwiania jednego wariantu stempla. Co z reguły
świadczy o tym, że narzędzie (stempel) okazało się na tyle wytrzymałe, że nie
było potrzeby by do wybicia całego nakładu dokonywać zmian czy też napraw,
które miały by wpływ na zmiany w kompozycji. Do tego jeszcze wrócimy w dalszej
części. Zakończmy opis rewersu półtalara z 1779 stwierdzeniem, że na tej
stronie monety nie zaobserwowałem żadnych istotnych różnic dających podstawy do
wyznaczenia osobnych wariantów.
Zapiszemy go, jako jedyny REWERS monety z 1779 roku. Stronę monety, na
której widnieją ukoronowane herby Korony, Litwy i Poniatowskiego otoczone
wieńcem z gałązek dębowych i palmowych. Napis otokowy XX EX MARCA PURA (E.B.)
COLONIEN. 1779. - co oznacza oczywiście stopę menniczą (20 monet z grzywny
kolońskiej czystego srebra) oraz datę wybicia.
Teraz przejdźmy do ciekawszej strony półtalarów,
jaką z reguły w okresie 1772-1782 był awers monety. Głównie działo się to z
tego powodu, iż kompozycja awersu praktycznie nie zmieniała się przez okres 10
lat, a że nie było na nim daty, to nie istniała żadna bariera, która przeszkadzałaby
wykorzystywać stemple awersu bez względu na rocznik. O ile w rewersach żeby tak
zrobić trzeba by najpierw zmienić datę, to dla awersów nie było takiej
potrzeby. Oczywiście zasada była taka, że w emisjach większości półtalarów jeden
stempel awersu był z reguły „tym podstawowym”, ale w trakcie produkcji
menniczej zdarzały się przypadki, gdy zmieniano stempel awersu na inny. Jakie
były konkretnie powody takiej praktyki? Można wstępnie założyć, że działo się
tak ze względu na to, iż wyjątkowo dbano, o jakość bicia portretu królewskiego
na „grubych” nominałach. Stąd właśnie, jeśli wystąpiły jakieś defekty stempla
to był on z marszu zastępowany innym narzędziem, zdatnym do dalszej produkcji. Czy
istotny był akurat ten powód, czy też przyczyna leżała gdzie indziej, na
przykład po stronie organizacji produkcji w mennicy, trudno dziś dociec. W
każdym razie praktyka pokazuje, że w ramach jednego rocznika, to zwykle awersy
wykazują różnice i to właśnie je za chwile będziemy analizować.
Jeszcze dwa lata temu, przed wydaniem najnowszego
katalogu Parchimowicza „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” w świadomości
miłośników monet SAP istniał tylko jeden wariant półtalara 1779. Dopiero wyżej
wspomniany katalog rzucił nowe światło i rozpropagował nowe podejście do
rozróżniania odmian i wariantów. Co prawda autorzy tej publikacji popełnili
kilka błędów, (co często podkreślam) szczególnie można mieć uwagi do
nazewnictwa i pomieszaniu odmian z wariantami, jednak zasadniczo to i tak był
ogromny krok naprzód. W przypadku dzisiaj analizowanej monety postęp wyniósł
dokładnie 100%. Autorzy wyszli z założenia, że dla roczników monet o mniejszym
nakładzie zawsze starali się pokazać wszystkie zaobserwowane stemple. Co prawda,
czasem przy okazji nazywali te różnice odmianami i to mimo tego, że na to moim
zdaniem w żaden sposób nie zasługiwały, ale biorąc poprawkę na słownictwo, to z
pewnością warto przyklasnąć takiej praktyce. Żeby nie przedłużać, na ilustracji
poniżej prezentuje dwa warianty stempla awersu opisane w katalogu u
Parchimowicza. Na tych znanych przykładach rozpoczniemy naszą analizę.
Jak widać na powyższych zdjęciach główne różnice,
jakie dostrzegli autorzy katalogu monet SAP polegają na odmiennym zakończeniu
oraz innym usytuowaniu końcówki przepaski króla względem napisu otokowego. Ten
element jest dobrze widoczny na pierwszy rzut oka, stąd stanowi ważny punkt
porównawczy potrzebny w szybkiej analizie. Widzimy, że z pewnością mamy tu do
czynienia z dwoma stemplami. Na awersie monety oznaczonej, jako 29.i końcówka
opaski króla jest masywniejsza i niemal dotyka litery „N”. Na drugim krążku,
końcówka opaska jest odmienna, bardziej „ostra” oraz widocznie odsunięta od
litery „N”. Autorzy nazwali te różnice odmianami, ja jednak proponuje by do
takich bądź, co bądź mniej istotnych cech „strzelać z mniejszej artylerii”,
stąd moja propozycja to wariant. Co ciekawe stempel awersu wariantu 29.i,
możemy znaleźć dodatkowo również w monetach z roczników 1780 i 1781, czyli był używany
jeszcze przez dwa kolejne lata. Dla odmiany drugi wyżej pokazany stempel
wariantu awersu 29.i, również nie leżał bezczynnie. Po analizie okazuje się, że
możemy go zaobserwować już na półtalarach z rocznika …1777. Co tylko potwierdza
wcześniejszą tezę, że stemple awersów stosowane były wymiennie i przez to możemy
je czasem napotkać więcej niż tylko w jednym roczniku.
Zatem dwa stemple już znamy i nadszedł czas na
pokazanie tak szumnie zapowiadanego trzeciego, nieopisanego dotąd wariantu,
którego zdjęcie przekazał mi mój anonimowy czytelnik-kolekcjoner. Poniżej
prezentuje zdjęcie w pełnej krasie.
Jak możemy zauważyć, w tym wariancie również główna
różnica koncentruje się wokół końcówki królewskiej przepaski. Ta końcówka jest
czymś pośrednim pomiędzy „tępą” a „ostrą” znanych nam już z wcześniejszych
zdjęć. Stąd postanowiłem nazwać ją „normalna”. Wiem, że nie jest to może
najszczęśliwsze pod względem opisowym i nie oddaje całkowicie charakteru, lecz
jeśli ograniczymy nasze analizy do jednego rocznika, to w porównaniu z dwoma
poprzednimi można tego używać. Na pierwszy rzut oka widać również, że
najłatwiejsza cechą do odróżnienia jest fakt, że końcówka opaski w tym
wariancie stempla wycelowana jest w literę „A”, co od razu pozwala ją
wyselekcjonować ją spośród innych awersów w tym roczniku. Nie pomylił się ten z
czytelników, kto dobrze zna półtalary SAP i już kiedyś spotkał się z dokładnie
takim awersem. To kolejny przypadek korzystania ze starego stempla. Akurat ten
awers jest jedynym, jaki występuje w roczniku poprzedzającym, czyli 1778. I tak dopełniła się dzisiejsza tajemnica i znamy już
„wszystkie 3” warianty awersu. Będziemy je odróżniać od siebie po dwóch
podstawowych zmiennych. Pierwsza cecha, w dalszej części, tekstu występująca,
jako „a)”, opisze kształt końcówki przepaski. Natomiast druga zmienna, jako
„b)”, scharakteryzuje umiejscowienie końcówki przepaski względem najbliższej
litery napisu otokowego. Przykłady będą pokazane poniżej, wtedy łatwo to będzie
można przyswoić.
Ale to przecież nie koniec analizy. Na początek
posegregujmy nasze awersy od „najstarszego do najmłodszego” by złapać kolejność
i ją sobie utrwalić. W tym celu posłużę się danymi, które już prezentowałem już
wyżej. Jako pierwszy a więc i najstarszy stempel awersu uznaję ten, który był
wykorzystywany również w roku 1777, czyli z zawierający „ostre” zakończenie
opaski - znany z monety opisanej w katalogu, jako 29.i1. Kolejnym jest ten pokazany
po raz pierwszy dzisiaj, bo przecież służył w mennicy już wcześniej, do wybicia
monet w roku 1778. Natomiast za ostatni, trzeci uznaje ten stempel, który
przetrwał dłużej i był używany do wybijania kolejnych roczników 1780 i 1781,
czyli zawierający „tępą” końcówkę przepaski znany z monety opisanej, jako 29.i.
Zatem podsumowując ten fragment. Na moim blogu kolejność wariantów awersu się
zmieniła versus ta, jaką zaproponowali nam autorzy najnowszego katalogu.
Kolejność i komplet awersów, wygląda tak jak poniżej.
AWERS
1 – a) końcówka przepaski „ostra”, b) umiejscowiona dalej od litery „N” ;
AWERS
2 – a) końcówka przepaski „normalna”, b) wycelowana w literę „A”;
AWERS
3 – a) końcówka przepaski „tępa”, b) umiejscowiona blisko litery „N”;
Jeszcze gwoli wyjaśnienia, dlaczego monety na
zdjęciach powyżej nazywam wariantami awersu a nie wariantami stempla awersu czy
też odmianami. Jako wariant awersu rozumiem dobrze widoczną różnicę dotyczącą
ważnego (ale nie podstawowego) elementu. Na tyle istotną, by ją odnotować w katalogu i zbierać, jako
osobny obiekt w kolekcjach nastawionych na tego typu zróżnicowanie. Natomiast
wariant stempla, jest w moim rozumieniu czymś o mniejszym ciężarze gatunkowym,
gdzie zmiany są bardzo drobne, z reguły widoczne jedynie jak się monetom lepiej
przyjrzeć, jednak nie są to różnice istotne z numizmatycznego punktu widzenia.
A bardziej obrazowo. Jeśli trzy wyżej prezentowane krążki różniłyby się od
siebie jedynie puntem b), czyli umiejscowieniem końcówki przepaski względem liter
napisów otokowych, to byłaby to na tyle nieistotna informacja, która skłoniłaby
mnie to opisania ich, jedynie, jako kolejne warianty stempla awersu – czytaj: kolejne
stemple w ramach tego samego wariantu. Jednak my mamy tam jeszcze punkt a),
który mówi, że istnieją dodatkowe, nieco istotniejsze różnice w rysunku
królewskiej postaci, co już jest zawsze warte odnotowania. Gdyby były to
większe różnice, na przykład na jednym z portretów brakowałoby końcówki
przepaski, a na kolejny awersie król by w ogóle tej przepaski nie posiadał, to
byłby trzy odmiany. A że to „tylko” końcówki przepasek, to mamy warianty.
Podsumowując ten fragment. Na moim blogu, żeby nie zwariować od bogactwa
materiału, zawsze staram się trzymać zasady wartościowania poszczególnych różnic,
które obserwuje na badanych krążkach. Najistotniejsze z nich w ramach jednego
nominału i rocznika zyskują miano odmiany, mniej istotne wariantu, a te
zupełnie drobne, ale warte jeszcze warte pokazania na blogu, (jeśli tylko nakład
i ilość na to pozwala) to jedynie warianty stempla awersu lub rewersu. I tego
się trzymam i to rekomenduję J.
A teraz to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli
analiza badania ilościowego, która pokaże nam, który wariant monety jest
popularny a który rzadki. Zaczynamy J. Na początek
informacje ogóle. Badanie przeprowadziłem na grupie monet oraz zdjęć monet,
które udało mi się w tym celu pozyskać. Szukałem oczywiście przede wszystkim
zdjęć monet dostępnych w sieci oraz w publikacjach i katalogach. Dodatkowo
wykorzystałem egzemplarze znane ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie oraz z
prywatnych kolekcji. W sumie udało mi się zgromadzić informacje o 26 egzemplarzach i
na tej próbie przeprowadzę proste estymacje. Zacznijmy od nazwania
poszczególnych wariantów półtalara z 1779 roku, co widać w tabelce poniżej.
Tu nie ma żadnych niespodzianek. REWERS jest jeden,
plus mamy trzy wyżej opisane warianty awersu. Co w sumie w efekcie daje nam
możliwość zebrania trzech wariantów półtalara. Teraz zobaczmy, jaki był rozkład
procentowy wariantów jakie zaobserwowałem w badanej próbie monet.
Tutaj już pojawiają się ważne informacje, które
później przełożą się na estymacje nakładu wybitego każdym ze stempli oraz na
propozycje stopnia rzadkości. Z tego co widzimy podstawowym wariantem jest ten,
którego awers był używany wcześniej w 1777 roku z „ostrą” końcówką przepaski.
Niemal 70% udziału to spora przewaga na dwoma pozostałymi. Z drugiej strony,
najrzadziej spotkałem wariant awersu z monety podesłanej mi przez kolekcjonera.
Te 4% znaczy, że w całej próbie jest tylko 1 taki egzemplarz i nie udało mi się
nigdzie spotkać monety wybitej tym samym narzędziem. Z tego powodu istnieje
realna szansa, że to nawet rzadszy egzemplarz niż wskazywałoby na to 4% udziału
z mojego badania. Łatwo mogę sobie wyobrazić scenariusz, w którym dysponuje
większą ilością półtalarów, dajmy na to 50 monetami i nadal nie udaje mi się
spotkać drugiej takiej. A to przecież dawało już by jej jedynie 2% udziału, co
stanowi 100% zmiany. Dlatego też by nieco zrównoważyć ten współczynnik
unikalności, postaram się nieco „docenić” tą sztukę, kiedy będę przydzielał
stopnie rzadkości.
Odnieśmy teraz procenty występowania w badanej
próbie, w stosunku do nakładu rocznika, który wyniósł jedynie 13 642
egzemplarzy. To oczywiście czysta matematyka, która nie uwzględnia
„współczynnika unikalności”, o którym napisałem powyżej. Zobaczmy jak to się
prezentuje.
Jak widać w tabelce, po podziale nakładu na trzy
części każdy z wariantów prezentuje się całkiem atrakcyjnie. Z doświadczenia
wiem, że bardzo trudno jest pozyskać jakiegokolwiek półtalara z 1779. Kupno
nawet tego najliczniej wybitego w dobrym stanie i za rozsądna cenę graniczy z
cudem, a skala trudności rośnie z każdym wariantem.
Na koniec ostatnia tabelka, w której umieściłem nową
propozycję stopni rzadkości według skali Emeryka Hutten-Czapskiego dla polskich
monet historycznych. Zakładam w tym miejscu, że do naszych czasów nie zachowało
się więcej niż 10% nakładu oraz że, AWERS 2 występuje o połowę rzadziej niż
wyszło w moich analizach, czyli około 2%. Z tego tytułu stopnie wyglądają jak
poniżej.
W najnowszym katalogu, stopień rzadkości dla całego
rocznika 1779 przydzielony został zgodnie z dawnym podejściem Edmunda
Kopickiego na stopień R2. Jak widać ja proponuje krok w kierunku podwyższenia.
Szczególnie, że po rozbiciu całości nakładu na trzy warianty oraz biorąc pod
uwagę wnioski z obserwacji rynku numizmatycznego nie mam wątpliwości, że takie
podejście się samo obroni. Dla WARIANT 1 i 3 stopnie są prostym odniesieniem do
zachowania 10% nakładu. Dla WARIANTU 2 jak już pisałem powyżej proponuje
odmienne podejście. Przydzieliłem tej monecie R6, co znaczy, że zakładam, iż na
świecie istnieje takich egzemplarzy maksymalnie 25 sztuk. To trochę „strzał z
biodra”, szczególnie, że na dziś znam jedynie jeden egzemplarz. Może ktoś z
czytelników wiec coś więcej na ten temat? Od czegoś trzeba tą dyskusje zacząć,
a więc niech będzie „goniec na R6” J.
Finiszując, nie zapomnijmy również o trzeciej
stronie monety, jaką w przypadku półtalarów SAP z tego rocznika jest rant z
napisem FIDEI PUBLICAE PIGNUS, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „rękojmia
zaufania publicznego”. Co prawda, rant nie był obiektem moich dzisiejszych
analiz, lecz całkiem niewykluczone, że jako najmniej poznana strona monety z
pewnością jeszcze nie raz nas zaskoczy. Znane są, bowiem takie roczniki grubych
sreber Stanisława Augusta Poniatowskiego (akurat nie ten), w których
zaobserwowano i opisano istotne różnice również na rancie. Zatem, polecam
uwadze również trzecią stronę półtalarów SAP. A teraz już pozostał nam jedynie tradycyjny
pokaz wszystkich monet w wersji katalogowej. Monety, które nie występują w
katalogu Parchimowicz/Brzeziński otrzymają kolejny „wolny” numer i znak
zapytania.
PÓŁTALAR
1779
WARIANT
1 – > 29.i1
AWERS
1: napis otokowy STANISLAUS AUGUSTUS D.G.REX POL.M.D.L.
a) końcówka przepaski
„ostra”, b) umiejscowiona dalej od litery „N”.
REWERS:
ukoronowany, pięciopolowy herb, w wokół herbu wieniec z liści dębu i palmy
opleciony wstęgą Orderu Orła Białego, napis otokowy XX EX MARCA PURA (E.B.)
COLONIEN.1779.
RANT:
napis FIDEI PUBLICAE PIGNUS
Nakład
łączny rocznika = 13 642
Szacowany
rozkład wariantu 1 w roczniku = 69% = 9 444 sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R3
WARIANT
2 – > 29.i2?
AWERS
2: napis otokowy STANISLAUS AUGUSTUS D.G.REX POL.M.D.L.
a) końcówka przepaski „normalna”,
b) wycelowana w literę „A”;
REWERS:
ukoronowany, pięciopolowy herb, w wokół herbu wieniec z liści dębu i palmy
opleciony wstęgą Orderu Orła Białego, napis otokowy XX EX MARCA PURA (E.B.)
COLONIEN.1779.
RANT:
napis FIDEI PUBLICAE PIGNUS
Nakład
łączny rocznika = 13 642
Szacowany
rozkład wariantu 2 w roczniku = 4% = 525 sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R6
WARIANT
3 – > 29.i
AWERS
3: napis otokowy STANISLAUS AUGUSTUS D.G.REX POL.M.D.L.
a) końcówka przepaski „tępa”,
b) umiejscowiona blisko litery „N”;
REWERS:
ukoronowany, pięciopolowy herb, w wokół herbu wieniec z liści dębu i palmy
opleciony wstęgą Orderu Orła Białego, napis otokowy XX EX MARCA PURA (E.B.)
COLONIEN.1779.
RANT:
napis FIDEI PUBLICAE PIGNUS
Nakład
łączny rocznika = 13 642
Szacowany
rozkład wariantu 3 w roczniku = 27% = 3 673 sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R4
To
byłoby na tyle. Mam nadzieję, że mimo tego, iż nie było dziś jakiejś dodatkowej,
sensacyjnej historii, to jednak same piękne monety SAP dostarczyły miłośnikom
numizmatyki wielu niezapomnianych wrażeń. Przypominam jeszcze na koniec, że
tekst jest efektem współpracy z czytelnikami, do której szczerze
zachęcam. Do zobaczenia niebawem J.
W dzisiejszym
wpisie wykorzystałem zdjęcia i informacje z niżej wymienionych źródeł: katalog
Janusza Parchimowicza i Mariusza Brzezińskiego „Monety Stanisława Augusta
Poniatowskiego”, archiwum Warszawskiego Centrum Numizmatyki, archiwum
Antykwariatu Numizmatycznego Michała Niemczyka, archiwum Gabinetu
Numizmatycznego Damiana Marciniaka, zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie,
zbiorów prywatnych oraz z innych dostępnych w sieci miejsc, wyszukanych za
pomocą usługi google grafika.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń