Dziś z radością sięgam kolejny już raz po najgrubszy
nominał srebrnych monet koronnych bitych w mennicy warszawskiej podczas
panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego. To dopiero trzeci rocznik talara,
jaki zdecydowałem się opisać na blogu. To niewiele jak na 23 lata, w którym
powstawała ta moneta, stąd nie raz jeszcze będę miał przyjemność publicznie
propagować niezwykłe piękno tego rodzaju monet SAP. Pamiętam dzień, w którym
udało mi się pozyskać swój egzemplarz talara z 1775, to było naprawdę wspaniałe
przeżycie, zatem nie jest mi obca bliższa znajomość z jedną z kilkudziesięciu tysięcy
sztuk, jakie wówczas wybito. Znajomość, to nieco zbyt mało powiedziane, bardziej
stan naszych relacji i moich uczuć, oddaje słowo „uwielbienie”. To wybitnie
piękna i całkiem dostępna moneta, warta umieszczenia w każdym zbiorze
tematycznym dotyczącym polski królewskiej. Jednak nie samą numizmatyką żyje
człowiek, a amator monet i jednocześnie entuzjasta czasów ostatniego króla – to
już na pewno, stąd jak to mam w zwyczaju skorzystam z okazji i postaram się
nieco przybliżyć kolejny element życia w Rzeczpospolitej Obojga Narodów w II
połowie XVIII wieku. Zwykle temat opisywanej monety i środowiska, w którym ona
obiegała jakoś się ze sobą łączą i nie inaczej będzie dzisiaj. Podziwiając
jedną z najbardziej spektakularnych polskich monet będę miał okazję przybliżyć
nieco obraz najważniejszej warstwy społecznej, jaką ówcześnie była szlachta
oraz na przykładzie pokazać jak można się było do tej szlachty dostać czy też
„zapisać”. Podrzędnym celem jest przypomnienie młodzieży (zakładam, że młodzi
ludzie również czytają to, co tu wypisuje) prawdziwego znaczenia słowa „szlachta”,
gdyż odnoszę czasem wrażenie, że w dzisiejszych czasach słowo to jest co prawda
mocno eksploatowane i modne, jednak niewiele pozostało z jego dawnego
znaczenia. Dziś „szlachcie” dorobiona jest „gęba” i bez umiaru szargane jest ono
na wszelakich młodzieżowych stronach, portalach i innych „fejsbókach” przez
różnej maści nieuków lub po prostu osoby o niskim poziomie świadomości. Zapewne
większość z nich to po prostu młodzież szkolna, która w pole „praca” wpisuje sobie
„szlachta” bezrozumnie pojmując, że
słowo to jest jakimś nowoczesnym określeniem na „lenia z wyboru”. Ot takie starcie
dwóch światów na początku wpisu. Ja jednak wierzę w młodych i wiem, że każdy
czas ma swoje prawa. Wielu z tych dzisiejszych „pseudo-szlachciców” wyrośnie na
porządnych ludzi. A większość z nich z całą pewnością będzie kiedyś miłośnikami
monet a kilku, to może nawet i numizmatyki J. Na początek
drobna ilustracja wprowadzająca w temat.
A też już jedziemy „na serio”. Szlachta, to
oczywiście uprzywilejowany stan społeczny istniejący w I Rzeczpospolitej,
jednak zanim skoncentruje się konkretnie na czasach Poniatowskiego, to dla
porządku proponuje kilka zdań z podstawowymi informacjami na ten temat. Nazwa
wywodzi się od niemieckiego słowa „geschlecht” oznaczającego ród. Mianem tym
oznaczano ludzi szlachetnie urodzonych, czyli wywodzących się od rodziców o
takim samym pochodzeniu lub nobilitowanych w uznaniu jakiś szczególnych zasług,
w odróżnieniu od pospólstwa, które do szlachty nie należało. Szlachta
ukształtowała się w Europie w średniowieczu a pierwszymi szlachcicami byli
rycerze. Stan ten posiadał wiele przywilejów oraz równie dużo obowiązków i
reguł, które musiał przestrzegać. Formalnie i prawnie w Rzeczpospolitej Obojga
Narodów nie istniało rozróżnienie na szlachtę lepszą i gorszą, jedynie
zamożność rodów była elementem wyróżniającym. W raz z napływem zagranicznych
osób, zwyczajów i dóbr, pojawiły się większe różnice ekonomiczne, które
podzieliły grupę szlachetnie urodzonych na „tych lepszych”, czyli magnaterie i
arystokracje, „tych normalnych”, czyli szlachtę normalną – średnią oraz szlachtę
drobną, inaczej szaraczkową lub zagrodową, którą od chłopstwa różniło jedynie
to, że posiadali własną ziemie i kultywowali tradycje swoich przodków. Od
XVII wieku w Polsce stan szlachecki stał się bardziej hermetyczny, dążył do
podkreślenia swojej wyjątkowości, nawet poprzez mitologizowanie swojego
pochodzenia (Sarmacja). Najczęściej wielkie szlacheckie rody dopatrywały się
swoich korzeni w Biblii, antycznym Rzymie, mitologii greckiej czy też w okresie
panowania Piastów lub Jagiellonów. Jednak
w staropolskich księgach rodowych najczęściej można znaleźć drzewa
genealogiczne obejmujące zaledwie kilka pokoleń wstecz. Dla przykładu poniżej,
jedno z takich drzew rodowych.
Jednym z elementów określających szlachtę była
legitymizacja, czyli każdy szlachcic musiał znać i umieć w razie potrzeby
udowodnić swoje pochodzenie. Do tego służyły właśnie dokumenty rodowe.
Osoby
nieposiadające odpowiednich dokumentów wskazujących na stare szlacheckie
pochodzenia lub też będące włączone do tego stanu stosunkowo niedawno, były
traktowane z rezerwą, co w praktyce oznaczało, że nie miały wielkich szans na
wejście do bardziej renomowanych, starych rodów. Małżeństwa zawierane pomiędzy
osobami szlachetnie urodzonymi z osobami o pospolitym pochodzeniu (również
mieszczańskim) były traktowane, jako mezalianse. Prowadziło to do zamykania się
szlachty w wąskiej grupie rodzin. Dopiero napływ obcej szlachty i nowoczesne
podejście do nobilitacji napuściły trochę świeżej krwi do polskiego środowiska
wybrańców. I teraz przejdźmy już do czasów stanisławowskich. Jeśli nie miało
się szczęścia urodzić w rodzinie szlacheckiej to dawniej człowiek praktycznie
był pozbawiony szansy na awans społeczny. Jednak z czasem uwarunkowania te
zmieniały się i pod pewnymi zasadami można było dostąpić zaszczytu nobilitacji
i zostać oficjalnie szlachcicem. Nobilitacji dokonywał król, w II połowie XVIII
wieku mógł to uczynić już jedynie za zgodą Sejmu Rzeczpospolitej, gdyż już dwa
wieki wcześniej ograniczono w tej materii królewska władze. Polscy władcy
bardzo chętnie nagradzali nadawaniem szlachectwa swoich faworytów. Najczęściej
były to osoby zasłużone wyjątkową odwagą na polu boju lub oddani i wierni
słudzy. Nadmierne szastanie tym królewskim przywilejem, co oczywiste stało w
sprzeczności z interesem rodów. Szlachetnie urodzeni, przeświadczeni o swojej
wyjątkowości mocno strzegli tego, aby pospólstwo nie przedostawało się w ich
szeregi. Szeroko z tej formy nobilitacji korzystał szczególnie król Stefan
Batory, który bardzo dbał o stan rycerski, stąd uszlachetniał swoich wiernych żołnierzy
i adoptował ich do poszczególnych rodów herbowych. Herb był właśnie jednym z
widocznych elementów dostąpienia zaszczytu przyjęcia do szlachty i co nie może
dziwić, zawsze towarzyszyło temu nadanie „odpowiednich papierów”.
Jednak nobilitacje nie były znów takie częste i
dopiero Stanisław August Poniatowski był tym królem, który z tego przywileju uczynił
całkiem sprawny proces a przy okazji przyzwoite źródło zarobków dla kasy
państwowej a pewnie i również dla własnej. Ostatni król uszlachetnił niemal 800
osób, czyli tyle ile jego poprzednicy razem wzięci. Znów mamy jakiś rekord z
czasów SAP J.
Oczywiście wpływ na taki stan rzeczy miała polityka Sejmu Wielkiego, który
wyjątkowo sprzyjał przyjmowaniu do stanu szlacheckiego zasłużonych dla kraju
obywateli. Nie bez znaczenia była także wysoka opłata za wystawienie dyplomu. I
teraz właśnie dochodzimy do daty, która połączy nam dzisiejsza historie z
opisanym w dalszej części talarem. Rok 1775 był to okres, kiedy o nobilitacje nie
było tak łatwo i dostępowali jej tylko wyjątkowo zasłużeni. Po pierwsze musieli zyskać szacunek i sympatię króla by zainicjował taką procedurę a po wtóre sejm,
który właśnie co zatwierdził I Rozbiór Polski i w którym władca nie cieszył się
wielkim szacunkiem, musiał taki wniosek przyjąć. Tym większa, więc musiała być
sprawa, za którą obie strony dochodziły do porozumienia „ponad podziałami”. I jedną
z takich właśnie akcji dziś chciałbym przedstawić nieco bliżej. Najpierw
trafiłem na cyfrowej bibliotece Polona.pl na dyplom nadania szlachectwa z 1775
roku a dopiero potem mi się to wszystko ułożyło w jedna całość, stąd na
zdjęciach obok pokazuje najważniejsze strony z tego dokumentu. W oczy rzuca się
niezwykła forma, jakby dyplomu oraz majestatyczne pieczęcie podkreślające wyjątkową
wagę tego dokumentu. Nie zabrakło również herbu, który został graficznie przedstawiony
w kolorze. Na zakończenie mamy odręczny podpis samego króla. Zobaczmy, zatem
kim był ów szczęśliwiec, któremu w tak niesprzyjającym dla kraju czasach
postanowiono przyjąć do stanu szlacheckiego.
Kto ma dobry wzrok zapewne już przyswoił sobie, że dyplom
nobilitacyjny zatytułowany jest „Stanisław August król polski nadaje Janowi
Bakałowiczowi inżynierowi, majorowi wojsk koronnych szlachectwo i herb, zgodnie
z uchwała sejmu w r.1774”., Zatem zobaczmy, kim był ów wojskowy, który dostąpił
tak niezwykłego zaszczytu z rąk króla i sejmu.
I tak, Jan Bakałowicz (ur. 1740 w Kamieńcu Podolskim, zm. 4 listopada
1794 na warszawskiej Pradze) – inżynier wojskowy i kartograf; kierował budową
fortyfikacji Pragi w okresie powstania kościuszkowskiego. Jego ojciec Stefan
był burmistrzem Kamieńca, mieszczaninem. Już od dzieciństwa Jan przejawiał
uzdolnienia matematyczne. W wieku 17 lat został geometrą przysięgłym. W 1764
roku uzyskał tytuł inżyniera wojskowego. Po powrocie do kraju król Stanisław
August Poniatowski mianował go porucznikiem artylerii koronnej i wysłał na
dalsze studia wojskowe. Do kraju wrócił w 1769 roku i pozostał przy królu,
który mianował go majorem. Dnia 2 września 1774 król zezwolił podkomorzemu
chełmińskiemu Antoniemu Czapskiemu i jego żonie Kandydzie z Lipskich odstąpić
Bakałowiczowi dzierżawę majątku królewskiego (leżącego w ziemi sochaczewskiej)
obejmującego Głusk, Małą Wieś i Grochale. Gorliwe zarządzanie gospodarką w
Głusku godził z pracą naukową i wojskową. W 1775 roku uchwałą sejmu został
nobilitowany. Ten fakt ilustruje właśnie ozdobny dyplom, jaki prezentuje obok
tekstu. W roku 1776, w ramach Komisji
Wojskowej utworzony został nowy urząd - pułkownika do kart geograficznych. Nasz bohater objął to stanowisko, jako pierwszy Polak i tym samym
został pierwszym w historii Rzeczpospolitej oficerem wojsk kartograficznych. Obok
prezentuje szkic młodszego oficera wojsk inżynieryjnych z czasów SAP. W latach 1781-1791
Bakałowicz brał udział w pracach fortyfikacyjnych w Kamieńcu Podolskim. Był
autorem książek na temat fortyfikacji wojskowych, które pisał w językach polskim
i francuskim. Jego najsłynniejsze dzieło „Czynności Wojskowe” z 1771 roku, było
przełomem myśli
inżynieryjnej w służbie wojska w tamtych czasach. W rozdziale „O marszu, czyli ciągnieniu” zalecał wysyłanie pojazdów z udziałem inżynierów, którzy powinni przygotować mapy i szkice sytuacyjne. Bakałowicz był przeciwnikiem używania ogólnych map geograficznych, uważał je, bowiem za niedokładne i nie przydatne w walce, stąd zalecał dowódcom, aby posługiwali się wyłącznie „geometrycznymi mapami robionymi przez inżynierów”. Pułkownik nie tylko brał udział w sporządzaniu map w różnych częściach kraju, ale był także autorem projektu kaplicy stojącej obecnie na cmentarzu w Leoncinie. W czasie powstania kościuszkowskiego sporządził plany fortyfikacji Pragi i był kierownikiem tych robót. Poległ 4 listopada 1794 roku, w czasie obrony Pragi przed szturmem Suworowa. Ten wpis poświęcony został pułkownikowi, jako cześć jego pamięci. Poniżej jeden ze wojskowych szkiców terenowych autorstwa pułkownika Jana Bakałowicza z lipca 1792 przedstawiający okolice Grochowa (dziś centrum stołecznej dzielnicy Praga Południe).
inżynieryjnej w służbie wojska w tamtych czasach. W rozdziale „O marszu, czyli ciągnieniu” zalecał wysyłanie pojazdów z udziałem inżynierów, którzy powinni przygotować mapy i szkice sytuacyjne. Bakałowicz był przeciwnikiem używania ogólnych map geograficznych, uważał je, bowiem za niedokładne i nie przydatne w walce, stąd zalecał dowódcom, aby posługiwali się wyłącznie „geometrycznymi mapami robionymi przez inżynierów”. Pułkownik nie tylko brał udział w sporządzaniu map w różnych częściach kraju, ale był także autorem projektu kaplicy stojącej obecnie na cmentarzu w Leoncinie. W czasie powstania kościuszkowskiego sporządził plany fortyfikacji Pragi i był kierownikiem tych robót. Poległ 4 listopada 1794 roku, w czasie obrony Pragi przed szturmem Suworowa. Ten wpis poświęcony został pułkownikowi, jako cześć jego pamięci. Poniżej jeden ze wojskowych szkiców terenowych autorstwa pułkownika Jana Bakałowicza z lipca 1792 przedstawiający okolice Grochowa (dziś centrum stołecznej dzielnicy Praga Południe).
Na zakończenie tego wątku, jako ciekawostka
proponuje jeszcze zagadnienie związane z liczbą szlachty w I Rzeczpospolitej w
czasie panowania Poniatowskiego. Jest to temat ciekawy, gdyż w wielu różnych
źródłach i publikacjach możemy się spotkać się z różnym podejściem. Generalnie
średnio można pokusić się o napisanie, że nasz kraj to była ówczesna „stolica”
szlachectwa w skali całej Europy. Przyjmuje się, że odsetek szlachty w Polsce
sięgał średnio10% liczebności społeczeństwa, co przy poziomie 1-3% u światowych
potęg jak Francja czy Anglia zdecydowanie wyróżniało nasz kraj w tamtych
czasach. Nie wspominając o 0,5% wskaźniku, jakim mogła ówcześnie pokusić się
sąsiednie Rosja. Co ciekawe szlachta w naszym kraju nie była rozmieszczona
równomiernie. Były jej większe skupiska, takie jak ziemia łomżyńska czy ziemia wiska,
w której prawie 50% społeczeństwa zaliczało się do szlachetnie urodzonych. Z
drugiej strony były rejony gdzie bywało odwrotnie i w takich województwach jak
bracławskie czy krakowskie zamieszkiwało nie więcej niż 1-2 % szlachty. Ja w
sprawach statystycznych preferuje sprawdzone źródło, jakim jest wielotomowe
dzieło Tadeusza Korzona „Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta”, które
jest badaniem ekonomicznym i administracyjnym, stąd jak ulał pasuje do
dzisiejszego tematu. Oczywiście, żeby w miarę dokładnie określić procent
szlachty należy na początek zmierzyć się z ustaleniem liczby całej populacji
zamieszkującej nasz kraj. W 1775 roku właśnie na sejmie wprowadzono nowy
podatek, zwany „podymne generalne” i zlecono w całym kraju „lustracje dymów”,
co trwało przez 2 bite lata. W roku 1777 liczbę „dymów” określił Wybicki na
ilość 1 198 08, co mnożąc przez 6 (średnio według Moszyńskiego na 1 ”dym”
przypadało 6 osób) daje nam liczbę ludności równą 7 208 486
mieszkańców. Ilość szlachty w ówczesnych granicach szacowano (obliczenia
zajmują 50 stron druku) na, około 672 000, co daje wskaźnik 9,3%. I z tym obliczeniem, jako dość zbliżonym do
rzeczywistości, Tadeusz Korzon się zgadzał. Zatem nie 10% szlachty tylko nieco
mniej, co jednak nie zmienia faktu, że w przypadku naszego kraju nazwa
Rzeczpospolita Szlachecka rzeczywiście była adekwatna do stanu faktycznego. No
tyle na dziś o szlachcie, a teraz przejdźmy płynnie do naszej ulubionej numizmatyki,
poniżej prezentuję przykładowy egzemplarz tytułowej monety.
Talar z roku 1775 jak już wyżej napisałem jest to
moneta bardzo ciekawa i to z kilku powodów. Zanim opiszę poszczególne warianty,
chciałbym chwilę do tych powodów nawiązać.
Przede wszystkim ten „dziwny i zagadkowy” stosunek nakładu monety do jej
popularności na rynku. Po kilkunastu pierwszych latach panowania SAP, w których
talary były bite w niewielkich, co najwyżej kilkunastotysięcznych nakładach, rok
1775 był pod tym względem inny, bo według oficjalnych danych wytworzono ich 32 637
sztuk. Ale nie to jest w tym wszystkim najciekawsze. Najbardziej tajemnicze dla
mnie jest to, że mimo swojego nakładu, talary z 1775 roku są tak łatwo
osiągalne i dosyć często wystawiane do sprzedaży. Moja kwerenda internetowa na podstawie,
której będę w dalszej części wyciągał wnioski, ujawniła aż 82 sztuki będące w
sprzedaży „w ostatnim czasie”. To sporo monet jak na taki nakład, a już szczególnie,
jeśli odniesie się tę „dostępność” do sąsiednich roczników. Weźmy taki przykład
i zahaczmy o kolejny rocznik, to jest 1776, w którym według oficjalnych danych
wybito jeszcze o 50% większy nakład, bo aż 47 468 sztuk. Co do zasady
rocznik 1776, choć nie jakiś wyjątkowy to jest jednak wyraźnie rzadziej
spotykany w sprzedaży (szacuje, że ok 2 razy) niż nasz dzisiaj opisywany talar.
A to już pozwala mi postawić znak zapytania przy nakładzie talarów z 1775 i uknuć
tezę, że być może coś tam panowie w mennicy w swoich zestawieniach nieco pomieszali.
Całkiem możliwe, że policzono wówczas ilość monet wydanych z mennicy do obiegu
a nie fizyczny nakład wybitych egzemplarzy w danym roku. W efekcie byłoby tak,
że talarów w roku 1775 wybito kilkanaście tysięcy „więcej” jednak do obiegu
wydano tylko tyle ile widnieje w oficjalnych danych – 32 637 sztuk, a
„resztę” wydano z mennicy już w kolejnym roku i doliczono te egzemplarze do
nakładu zdecydowanie rzadziej występującego rocznika. W taki sposób można by wytłumaczyć
tę dysproporcję i nadmiar talarów datowanych na 1775 w ofertach. Nie mam na to żadnych
dowodów, więc nie przesądzam sprawy. Jednak coś jest na rzeczy i zapewne kiedyś
jeszcze do tego wątku wrócę, może przy okazji opisywania talara z 1776.
Nad reprezentatywność na rynku to jedno, drugim elementem,
z którego słynie ten rocznik najgrubszej srebrnej monety SAP jest spora ilość wariantów.
Co oczywiście bezpośrednio związane jest z liczbą stempli, jakich użyto do
produkcji, co też w pewnym sensie może przemawiać za tym, że nakład monet z
tego rocznika był większy niż oficjalny.
W swoim badaniu nie skupiałem się jakoś wyjątkowo na liczeniu stempli w
ramach jednego wariantu, ale nawet pobieżna analiza zdjęć pozwoliła mi określić,
że istnieje minimum 5 stempli awersu i 3 rewersu. Co same w sobie jest ciekawe
i zaprowadzi nas do opisania sporej ilości monet, w tym też takich niezbyt
dokładnie opisanych w najnowszej literaturze, jaką jest katalog „Monety
Stanisława Augusta Poniatowskiego” autorstwa duetu Janusz Parchimowicz i
Mariusz Brzeziński. Trzeba oddać
oczywiście zasługi najnowszej publikacji, gdyż autorzy katalogu wyznaczyli aż 6
„odmian” talara, z 1775, czym znacznie do przodu popchnęli naszą wiedzę. Ja
dziś na blogu pokaże te warianty i uzupełnię nieco ich opis, bo moim zdaniem miejscami
nie jest pełny. To tyle na wstępie do opowieści o tym niezwykłym roczniku i
bierzemy się do roboty.
Na pierwszy ogień niech pójdzie awers z bardzo
udanym wizerunkiem Stanisława Augusta Poniatowskiego. Król z przepaską we
włosach wygląda niezwykle godnie i modnie, stąd zakładam, że ówcześnie jego
portret również na poddanych robił bardzo pozytywne wrażenie. Niezaprzeczalny
jest tu kunszt królewskiego medaliera Jana Filipa Holzhausera, który
własnoręcznie ten portret wykonał. Napisy otokowe na awersie są standardowe dla
tego nominału i występują na monecie w dwóch wariantach: STANISLAUS AUGUSTUS
D.G.REX POL.M.D.LITU. lub z końcówką LITH. Przy okazji ciekawy jest fakt pewnej
dowolności zapisu skrótu nazwy Księstwa Litewskiego. Taki stan występuje
również w innych rocznikach talarów SAP, stąd należy zakładać, że nie był to
jakiś jednostkowy błąd mincerza, lecz efekt zamierzony. Oficjalną nazwą była
wówczas LITHUANIAE, stąd LITH. wydaje się ok biorąc pod uwagę wykorzystanie 4
pierwszych liter. Z drugiej strony wiemy, że w XVIII wieku mówiąc o Litwie jako
nazwie kraju, czwartej litery „h” się nie wymawiało i brzmiało to coś w stylu
„lituania” , stąd być może i forma LITU. też była wówczas poprawna. Ja sobie to
tłumacze tak, że LITH. to skrót od formy pisanej a LITU. od formy mówionej. Nie
jestem filologiem, więc mogę się mylić, ale wydaje mi się to rozsądne podejście
amatora J.
Z moich obserwacji wynika, że awers występuje aż w 4 wariantach, w tym na jeden
z wariantów składają się dwa stemple różniące się między sobą delikatnym
przesunięciem liter otokowych względem portretu króla. Takich różnic nie kwalifikuje,
jako wariant, więc tylko o tym na początku wspominam a dalej pokaże te dwa
stemple i będzie można samemu to ocenić.
Przystąpmy teraz do opisania poszczególnych
wariantów. Pierwszym i najbardziej widocznym punktem kontrolnym będzie
oczywiście zapis skrótu nazwy Litwy. Ten punkt kontrolny nazwiemy „a)” i mamy
dwie możliwości „ LITU.” lub „LITH.”. Drugim
już nieco bardziej szczegółowym elementem do naszych porównań, będzie przepaska
we włosach króla a właściwie, to sama końcówka tej wstążki. W punkcie
kontrolnym „b)” będziemy właśnie opisywać tę końcówkę ze względu na jej kształt
i długość. Dla wariantów monety ze skrótem „LITU.” Wstążka będzie jednej
długości tylko różnić się będzie kształtem końcówki. Określiłem dwa warianty,
które lepiej będzie można porównać na zdjęciu poniżej. Pierwszy z nich nazwałem
„WSTĄŻKA OSTRA” a drugi „WSTĄŻKA TĘPA”.
Dla wariantu skrótu „LITH.” Końcówka wstążki będzie taka sama i tu z kolei
długość będzie miała znaczenie. Wyznaczyłem dwie możliwości „ WSTĄŻKA DŁUGA” i
„WSTĄŻKA KRÓTKA”. Zatem w punkcie kontrolnym „b) „ będziemy mieli aż 4 różne
możliwości. Dla łatwiejszego rozróżnienia poszczególnych wariantów dodam
jeszcze trzeci punkt kontroli, który będzie charakterystyczny dla danego
wariantu i szybko pozwoli nam ustalić, z którym mamy do czynienia, gdyż samo
określania długości i końcówki przepaski może niejednokrotnie nastręczać
sporych kłopotów z oceną. Punkt „c” będzie, zatem takim „skrótem” służącym do
szybkiej oceny monety i przypisanie jej do określonego wariantu. Wszystko
wyjaśni się na zdjęciach. Jednak na początek opis każdego z wariantów awersu.
AWERS
1 -> a) LITU.; b) „WSTĄŻKA OSTRA”; c) „NOS CELUJE w POL.”
AWERS
2 -> a) LITU.; b) „WSTĄŻKA TĘPA”; c) „NOS CELUJE w M.”
AWERS
3 -> a) LITH.; b) „WSTĄŻKA KRÓTKA”; c) „WSTĄŻKA CELUJE w AN”
AWERS
4 -> a) LITH.; b) „WSTĄŻKA DŁUGA”; c) „WSTĄŻKA CELUJE w I”
Dodatkowo muszę zaznaczyć, że AWERS 1 od AWERSU 2 różni się nie tylko kształtem końcówki opaski, ale jeszcze jedną istotną cechą, jaką jest odmienna czcionka. Punce liter użyte do zrobienia stempla dla wybicia AWERS 1 są odmienne, jakby drobniejsze i delikatniejsze. To dodatkowo przekonało mnie do tego, żeby oddzielić te dwa awersy od siebie. Na zdjęciach poniżej zaznaczyłem tylko wyraz „REX”, ale różnice są bardzo dobrze widoczne w całym napisie.
Dodatkowo muszę zaznaczyć, że AWERS 1 od AWERSU 2 różni się nie tylko kształtem końcówki opaski, ale jeszcze jedną istotną cechą, jaką jest odmienna czcionka. Punce liter użyte do zrobienia stempla dla wybicia AWERS 1 są odmienne, jakby drobniejsze i delikatniejsze. To dodatkowo przekonało mnie do tego, żeby oddzielić te dwa awersy od siebie. Na zdjęciach poniżej zaznaczyłem tylko wyraz „REX”, ale różnice są bardzo dobrze widoczne w całym napisie.
Jest
jeszcze jedna sprawa. Jak wyżej pisałem, dwa stemple awersów są do siebie
bardzo zbliżone i zakwalifikowałem je razem do jednego wariantu. Tym wariantem
gdzie występują dwa stemple jest AWERS 3. Poniżej na zdjęciu prezentuje oba
stemple, gdzie można zaobserwować subtelne różnice związane jedynie z
przesunięciem napisu otokowego względem portretu króla. Ja w swojej analizie skoncentrowałem
się na najbardziej wysuniętym punkcie, czyli na… królewskim nosie i wyprowadzając
z niego linię prostą trafiamy w literę zawsze w literę „L”. Jednak, raz w jej
górną część a raz w dolną. Dla obu stempli wszystkie punkty kontrolna istotne
dla tego wariantu awersu są zachowane identycznie.
Teraz
czas na druga stronę monety. Na rewersie talarów SAP bogactwo elementów i
rysunków jest bardzo widoczna i zawsze daje mi sporą nadzieję na znalezienie
ciekawych odmian i wariantów stempla. Generalnie na tej stronie talara z 1775
roku mamy ukoronowaną, pięciopolową tarczę herbową, od lewej oplecioną
gałązkami lauru i dębu a po prawej palmowymi. Na dole monety, na szarfie
zawieszony jest order Orła Białego i wstęga z napisem PRO FIDE LEGE ET GRECE,
co w wolnym tłumaczeniu znaczy „Za Wiarę, Prawo i Naród”. Do tego dochodzi
jeszcze napis otokowy informujący o metalu szlachetnym użytym do wykonania
talara, o próbie monety oraz o dacie powstania, który brzmi: X EX MARCA PURA
COLONIEN. 1775. – co oznacza „10 (monet) z Grzywny Kolońskiej Czystego Srebra w
roku kościelnym 1775”. Po bokach orderu widnieją jeszcze inicjały E.B., Efraima
Brenna ówczesnego intendenta mennicy warszawskiej. Duża moneta, stąd mieści się
na niej naprawdę sporo detali. Po raz kolejny możemy podziwiać kunszt
królewskiego medaliera, który połączył te wszystkie elementy w jedną zgrabną i
piękną kompozycje. Na tym etapie napisze już, że podczas badania 82 egzemplarzy
talara wykryłem i opisałem tylko 3 odmienne warianty stempla rewersu. To
całkiem mało zważywszy na ilość potencjalnych możliwości, w których
poszczególne stemple mogłyby się od siebie różnić.
Teraz,
żeby je od siebie łatwo odróżnić, standardowo wyznaczymy sobie punkt kontrolny,
który pozwoli nam to sprawnie przeprowadzić. Wyjątkowo nie będziemy
potrzebowali wielu miejsc do sprawdzenia, właściwie to potrzebny będzie nam
zaledwie 1 taki obszar i to na jego podstawie z pewnością będziemy mogli
przeprowadzić analizę. Punkt kontrolny „a)” będzie koncentrował się tylko i
wyłącznie na końcówce wieńca dębowego w okolicy korony i daty. To właśnie na
tym niewielkim obszarze rozegra się cała sprawa. Pisałem, że mamy 3 warianty,
stąd właśnie będziemy mieli do czynienia z 3 odmiennymi układami liści dębu na
samej końcówce lewego wieńca. I tak, pierwszy wariant będzie charakteryzował
się układem „LIŚĆ SKIEROWANY DO KORONY”, drugi „DODATKOWY LIŚĆ DO GÓRY” a
trzeci „DWA DODATKOWE LIŚCIE DO GÓRY”. To „do góry” to oczywiście tez kierunek,
w jaki skierowane są liście. Poniżej prezentuje zdjęcia tych obszarów w 3
wariantach.
REWERS
1 -> „LIŚĆ SKIEROWANY DO KORONY”
REWERS
2 -> „DODATKOWY LIŚĆ DO GÓRY”
REWERS
3 -> „DWA DODATKOWE LIŚCIE DO GÓRY”
Ostatnią
cechą talara 1775 wymagającą opisu jest jego rant, czyli trzecia strona monety
z charakterystycznym napisem FIDEI PUBLICAE PIGNUS, co w wolnym tłumaczeniu
oznacza „Rękojmia zaufania publicznego”.
W XVIII wiecznym systemie monetarnym talar to była podstawową srebrna
moneta wymienialną również w handlu międzynarodowym, stąd zaufanie do
niezmiennej wartości zawartego w niej kruszcu było jedną z głównych podstaw
ustalania uniwersalnych cen dóbr oraz zamożności.
A
teraz, skoro wszystko już jest wiadomo zobaczmy ile z tych stempli powstało
wariantów monety, jaki był rozkład wariantów w badanej próbie, jak to się ma do
nakładu oraz na koniec jaki stopień rzadkości będzie odpowiedni dla każdego z
nich. Zapraszam na badanie ilościowe próby złożonej z 82 talarów z 1775 roku.
Na początek ustalmy ile jest wariantów monety.
Jak
widzimy zdefiniowałem 6 wariantów talara i jest to dokładnie taka sama ilość,
jaką w najnowszym katalogu monet SAP uwzględnili jego autorzy. Różnimy się
tylko w opisie, jednak liczba 6 pozostaje niezmienna. Teraz przejdźmy do równie
ciekawego zestawienia, które z grubsza odpowie nam na pytanie, których
wariantów podczas kwerendy spotkałem najwięcej a które wydają się być unikalne.
Zapraszam na zestawienie rozkładu procentowego.
Na
tym etapie już możemy założyć, że pośród całej populacji monet, jeden z
wariantów jest zdecydowanie najpopularniejszy. Dwa warianty wydają się
pośrednie, natomiast trzy są rzadziej spotykane a być może nawet i na swój
sposób unikalne. Najpopularniejszy wariant zaobserwowałem aż na połowie
przebadanych monet, potem dwa kolejne charakteryzują się udziałem około 20%, no
i na 3 ostatnie warianty zostaje do podziału już tylko mniej niż 10%. Odnieśmy
teraz te wartości do oficjalnego nakładu żeby otrzymać matematyczne wyliczenie
przybliżonej ilości monet w każdym z wyznaczonych wariantów.
Jak
możemy zauważyć, stosując założenie mówiące o tym, że oficjalny nakład jest
wyznaczony prawidłowo, to najpopularniejszy wariant talara powinien mieć nakład
około 16 tysięcy sztuk. Pozostałe warianty mają nakład około 5 tysięcy sztuk a
te najrzadsze liczone mogą być zaledwie w setkach egzemplarzy. Ciekawostką jest
to, jak powstały te najrzadziej spotykane warianty i dlaczego tak niewielki
nakład wybito za pomocą odmiennego zestawu stempli. Ta tajemnica wymaga pogłębionej
analizy i być może badań zakrojonych na nieco szersza skale niż prezentuje to
ja w swoim amatorskim blogu.
Ok,
jak mamy już teoretyczne nakłady, to pozostaje nam już tylko odnieść je do
skali, jaka dla polskich monet królewski ustalił hrabia Emeryk Hutten-Czapski.
Na wstępie wypada dodać, że w najnowszym katalogu talar z 1775 otrzymał ogólny
stopień R2 bez rozróżnienia na warianty i jest to ocena przepisana z
wcześniejszych opracowań Edmunda Kopickiego. Zobaczmy, zatem jak ta wiekowa już
nota „obroni” się w dzisiejszej analizie.
Odnosząc
dane do poprzedniego artykułu, w którym opisywałem najpopularniejszego talara z
1794 roku i porównując wyniki, dochodzimy do wniosku, że stopień rzadkości R2
może dotyczyć tylko najczęściej spotykanego WARIANTU 3, natomiast kolejne
warianty powinny być ocenione minimum o stopień wyżej Wnioski są takie jak
umieściłem w tabeli, WARIANT, 6 który na 82 sztuki wystąpił tylko 2 razy
otrzymał ode mnie stopień R5, a WARIANT 5 zaobserwowany na zaledwie jednym
egzemplarzu wyceniłem na maksymalne R6. To oczywiście moja subiektywna ocena,
nie mniej jednak odnosi się do licznie przebadanej populacji talarów i
ewentualny błąd zapewne nie jest wielki.
Teraz
pozostaje mi już tylko opisać i pokazać zdjęcia wszystkich wariantów talara z
1775 roku. Do opisu użyje tradycyjnie nomenklatury z katalogu autorów
Parchimowicz/Brzeziński.
TALAR 1775
33.g–
WARIANT 1
Awers napis otokowy: STANISLAUS
AUGUSTUS D.G.REX POL.M.D.LITU.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Nakład
łączny rocznika = 32 637 sztuk
Szacowany
rozkład wariantu w roczniku = 24% = sztuk 7 970
Szacowany
stopień rzadkości = R3
33.g1–
WARIANT 2
Awers napis otokowy: STANISLAUS
AUGUSTUS D.G.REX POL.M.D.LITU.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Nakład
łączny rocznika = 32 637 sztuk
Szacowany
rozkład wariantu w roczniku = 17% = 5 693sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R3
33.g5–
WARIANT 3
Awers napis otokowy: STANISLAUS
AUGUSTUS D.G.REX POL.M.D.LITH.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Nakład
łączny rocznika = 32 637 sztuk
Szacowany
rozkład wariantu w roczniku = 50% = sztuk 16 319
Szacowany
stopień rzadkości = R2
33.g4
– WARIANT 4
Awers napis otokowy: STANISLAUS
AUGUSTUS D.G.REX POL. M.D.LITH.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Nakład
łączny rocznika = 32 637 sztuk
Szacowany
rozkład wariantu w roczniku = 5% = sztuk 1 518
Szacowany
stopień rzadkości = R4
33.g3
– WARIANT 5
Awers napis otokowy: STANISLAUS
AUGUSTUS D.G.REX POL. M.D.LITH.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Nakład
łączny rocznika = 32 637 sztuk
Szacowany
rozkład wariantu w roczniku = 1% = sztuk 380
Szacowany
stopień rzadkości = R6
33.g2
– WARIANT 6
Awers napis otokowy: STANISLAUS
AUGUSTUS D.G.REX POL. M.D.LITH.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Rewers napis otokowy: X EX MARCA PURA (E./B.) COLONIEN. 1775.
Nakład
łączny rocznika = 32 637 sztuk
Szacowany
rozkład wariantu w roczniku = 2% = sztuk 759
Szacowany
stopień rzadkości = R5
I to by było na tyle, jeśli chodzi o talara z 1775.
Mam świadomość, że mimo detalicznego opisania tego nominału, nie udało mi się jednak
odpowiedzieć na wszystkie zadane samemu sobie pytania J.
Być może w tych tematach będzie jeszcze ciąg dalszy. Co interesujące, być może
również historia Jana Bakałowicza doczeka się następnego etapu. Chodzi mi po
głowie myśl żeby poszukać jakiejś drobnej formy upamiętnienia jego niezwykłych
dokonań oraz ocalić od zapomnienia ofiarę życia, jaką złożył w boju na
warszawskiej Pradze. Jako mieszkaniec tej dzielnicy w obronie, której zginał
nasz dzisiejszy bohater, postaram się w miarę swoich obywatelskich możliwości
zaproponować nazwisko pułkownika na patrona ulicy, skweru czy też innej formy
wyrażenia pamięci. Niech jego czyny po latach nie będą zapomniane. To tyle o
bohaterskim pułkowniku wojsk polskich I Rzeczpospolitej. O mapach w czasie
Insurekcji Kościuszkowskiej oraz o obronie Pragi będą osobne artykuły, więc do
tego tematu jeszcze nie jednokrotnie będę powracał opisując monety z roczników,
w których miały miejsce te wydarzenia. A moneta, jak to srebrny talar… jak
zwykle tajemnicza i piękna J. Podsumowując, udało się dzisiaj opowiedzieć
nieco o szlachcie polskiej w XVIII wieku, opisać na ciekawym przykładzie proces
nobilitacji oraz pokazać wszystkie (znane mi dziś) warianty talara wraz z
opisem różnic oraz szacunkowymi danymi o rozkładzie i stopniu rzadkości. Zawsze
to jakiś drobny krok w stronę poznania tajemnic życia i mennictwa okresu SAP. Zapraszam
niebawem na kolejny wpis.
W
dzisiejszym artykule wykorzystałem informacje z niżej wymienionych źródeł: Tadeusz Korzon "Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta", katalog „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” autorstwa Parchimowicz i
Brzeziński, Pasaż Wiedzy Muzeum Pałacu Króla Jana III Sobieskiego w Wilanowie –
publikacje Joanny Orzeł „Mityczne pochodzenie rodów szlacheckich” oraz „Nobilitacje
w Polsce” autorstwa Leszka Pudłowskiego, artykuł „Szlachta w Polsce” ze strony
pl.wikipedia.org, , publikacji „Wojskowa Służba Kartograficzna” autorstwa
Eugeniusza Sobczyńskiego z portalu geoforum.pl oraz artykuł „Meandry heraldyki
i genealogii” Andrzeja Zygmunta Rola-Stężyckiego z portalu
instytut-genealogii.com.pl. We wpisie wykorzystałem zdjęcia z archiwów
aukcyjnych Warszawskiego Centrum Numizmatycznego, Gabinetu Numizmatycznego
Damiana Marciniaka, Antykwariatu Numizmatycznego Michał Niemczyk i
Warszawskiego Domu Aukcyjnego. Dodatkowo zdjęcia pochodzą z wyżej wymienionych
publikacji oraz z portalu polona.pl i wyszukane za pomocą google grafika.
WOW !!!! Ile ciekawostek !!! Dziękuję !!!
OdpowiedzUsuńmoże mam cos z gustem ale dla mnie talar 1775 jest ładniejszy od zbrojarza niewiele ładniejszy ale ładniejszy
OdpowiedzUsuń