Tak tak, dziś wytaczam ciężkie działo. J
Kto z amatorów czasów SAP nie zna, nie słyszał, nie widział… lub nawet nie
rozmyślał o posiadaniu tytułowego waloru? Nie znam takich - a ja, to już na
pewno się do nich nie zaliczam. „Od zawsze”, kiedy tylko spotkałem gdzieś tego
talara w naturze lub w internecie zawsze wzbudzał moją ciekawość, która po
latach przerodziła się w (nie bójmy się tego słowa) obsesje na jego punkcie.
Oczywiście w związku z moimi zainteresowaniami oprócz piękna i wyjątkowości
samej monety, bardzo ważny jest dla mnie cały wątek historyczny, jaki sobą ten
numizmat reprezentuje. Dziś, kiedy już posiadam go w swoich zbiorach, to do
całej sprawy podchodzę dużo spokojniej, jednak zawsze jakoś szczególnie
celebruję chwile, kiedy do tej monety wracam. Poniżej prezentuję drobną wizualizacje
J
Dzisiejszy wpis będzie trochę kontynuacją artykułów,
jakie napisałem w poprzednim miesiącu. W styczniu przy okazji opisywania
złotówki z 1788 roku i półtalara z 1792 starałem się przywołać wątek związany z
reformami Konstytucji 3 Maja oraz wojny polsko – rosyjskiej, jaka była
konsekwencją obrony tych ustaw. Teraz znów nawiążę do tego okresu naszej
burzliwej historii z końcówki XVIII wieku. A nawet nie tylko nawiążę, a raczej
będę kontynuował rozpoczętą w styczniu historię, rozszerzając trochę zakres o
Konfederację Targowicką, która jak wiemy była „przykrywką” do rosyjskiego ataku
w 1792. A wszystko to ma się wydarzyć przy okazji opisywania talara z 1793
roku. Taki jest plan i tego będę się dzisiaj trzymał J
Najpierw napiszę trochę od Konfederacji Targowickiej a dopiero potem przejdę do
monety, która ma to wydarzenie upamiętniać.
Zacznijmy od początku. Jak dziś wszyscy wiemy
reformy, które przyniosła Konstytucja 3 Maja były korzystne dla Polski, jako
dla kraju i narodu, który miał szanse wydźwignąć się z okowów zaborców by w
przyszłości stać się nowoczesnym, europejskim państwem. Jednak jak to zwykle bywa
nie każdy wówczas w ten sam sposób pojmował słowa patriotyzm, wolna Polska i
służenie narodowi. Dla najbogatszych magnatów i znacznej szlachty wiele spośród
nowych regulacji i uchwalonych zmian, było po prostu niekorzystnych. O samych
reformach społecznych przyjdzie mi jeszcze pewnie kiedyś napisać, dziś tylko
dodam, że szlachta traciła sporo ze swojego uprzywilejowanej pozycji względem
innych klas, co jak wiemy było sprzeczne z długowieczną tradycją, do jakiej
wówczas przywiązywano ogromne znaczenie. Bardziej oświecona szlachta w
zdecydowanej większość miała świadomość konieczności wprowadzenia pewnych zmian
oraz braku innej rozsądnej drogi do zjednoczenia narodu w imię obrony niepodległości.
Ta oświecona grupa reprezentantów szlachty, w gruncie rzeczy sama oddała część
swojej władzy, bo przecież to ONI byli posłami na Sejm Czteroletni, który uchwalił
te reformy. Jakimś cudem, pod wpływem chwili i poczucia wspólnoty, przedłożono
wówczas korzyść krajową nad swoją własną.
Można powiedzieć, że „ludzie ludziom zgotowali ten los” i w tym
przypadku było to działanie zacne i nic dziwnego, że do dziś 3 Maja jest naszym
świętem narodowym. Jednak jak wyżej wspomniałem nie każdy był z tego
zadowolony, że byle cham i prostak na swoje zagrodzie „będzie równy wojewodzie”…
no i ten przeklęty KRÓL-ciołek, a raczej zwiększenie władzy monarchy ogromnie
kłuło w oczy jego wschodnich ziomków. Pisze „wschodnich”, bo jak wiadomo na
dzisiejsze okoliczności graniczne, to Stanisław August oraz większość
znakomitych rodów, które są głównymi bohaterami naszych opowieść to tak zwana „Litwa”,
czyli najbardziej klasyczna, polska szlachta. Znaczna cześć tej szlachty
ówcześnie była szczególnie w bliskich relacjach z Rosją i realizowała swoją indywidualną
politykę zagraniczna w oderwaniu od warszawskiego dworu. Sądzę, że w większości
nawet musieli tak robić, mając ziemię i majątki zlokalizowane po obu stronach
granicy… a nieraz nawet i w trzech krajach, bo przecież możni magnaci posiadali
ogromne obszary a „stosunkowo blisko” była austriacka Galicja. Magnaci
zyskiwali na słabości władzy centralnej i króla. Każdy musiał się z nimi liczyć,
gdyż w praktyce to oni sprawowali rządy w swoich „małych ojczyznach”. W ten sposób
pognębienie przywilejów szlacheckich w postaci zniesienia „liberum veto”, majstrowanie
w „wolnej elekcji”, zmiany społeczne odbierane, jako „jakobińskie przepisy
rodem z rewolucyjnej Francji” oraz ogólna polityka idąca na zderzenie z Rosją
nie wywoływały w tych osobach żadnej sympatii. W końcu odbiera im się to, co do
nich należy a dodatkowo „to zderzenie z Rosją” odbędzie się gdzieś koło ich
domów. Oczywiście zapewne było wiele innych ważnych i głębokich powodów, dla
których w pewnych kręgach nie wspierano reform. Fakt jest jednak taki, że była grupa,
która aktywnie chciała przeciwstawić się najnowszym reformom i ta grupa
znalazła swojego mocnego protektora w osobie rosyjskiej carycy Katarzynie II.
OK. a teraz już o Konfederacji. Jak wyżej starałem
się uzasadnić samo zawiązanie Konfederacji było efektem niezadowolenia z reform
Sejmu Wielkiego grupy majętnej szlachty związanej z Rosją. Już w listopadzie
1791 roku grupa szlachty skupiona wokół Szczęsnego Potockiego i Seweryna
Rzewuskiego rozpoczęła niemrawe, ale głośne przygotowania do wypowiedzenia
posłuszeństwa nowemu „nielegalnemu rządowi”, co nie spotkało się wówczas z
reakcja władzy w Warszawie. Ot bogaci ekscentrycy, trochę pokrzyczą, szabla powywijają, ale w sumie - w powszechnej euforii, jaka panowała po ogłoszeniu
reform Konstytucji 3 Maja - nikt nie brał tego zbyt poważnie. Historia pokazuje, że
była to dużą pomyłka. Po śmierci 1 marca 1792 roku przychylnego nam cesarza
Austrii Leopolda II, na tron wstąpił Franciszek II, który był zwolennikiem
rosyjskiej carycy. W ten sposób Rosja była zabezpieczona i mogła rozpocząć
przygotowania do odzyskania władzy w naszym kraju. Już 27 kwietnia 1792 roku na
zaproszenie Rosjan do Petersburga zjechała grupa niezadowolonych magnatów i pod
rosyjskim przewodnictwem zawiązało konfederację generalną koronną. Pod aktem
konfederacji podpisali się najmożniejsi z polskiej delegacji. Stanisław
Szczęsny Potocki, jako marszałek konfederacji, Franciszek Ksawery Branicki i
Seweryn Rzewuski, jako hetmani władający wojskiem. Duchowym przywódcą konfederacji
był biskup inflancki Józef Kazimierz Kossakowski. Akt konfederacji został
zredagowany i przygotowany przez rosyjskiego generała Wasilija Popowa a sam
dokument liczył 40 stron. W akcie argumentowano, że w związku z despotycznymi
rządami króla Stanisława Augusta Poniatowskiego doszło do pogwałcenia
najwyższych praw szlacheckich. W związku z tym, że król-ciemiężyciel całą
władzę sprawuje wraz ze swoim niecnym rządem i jest nieczuły na skargi
szlacheckie, to oni (w domyśle - polscy patrioci) zmuszeni są poszukać wsparcia
swoich postulatów u Katarzyny Wielkiej, która sprawiedliwie panuje w bratniej
Rosji. Przywódcy konfederacji ustalili z Rosjanami, ze formalnie ogłoszą ten
akt po dotarciu do kraju a konkretnie dnia 14 maja 1792 roku w miejscowości
Targowica nad rzeką Siniuchą, która leżała na ziemiach należących do Potockiego (obecnie Ukraina).
Decyzja o ustanowieniu konfederacji padła na podatny
grunt, bo jak pisałem ostatnio przy okazji opisu wojny z 1792 roku, imperatorowa
Katarzyna II szukała aktywnie wiarygodnego pretekstu do interwencji wojskowej i
go znalazła. Można nawet pokusić się o tezę, że w jakiś sposób sama go
wygenerowała, bo zapewne antyrządowe nastroje były podsycane za rosyjskie ruble.
W każdym bądź razie 18 maja 1792 wojska rosyjskie wkroczyły do naszego kraju w
imię obrony uciemiężonej polskiej szlachty. Teraz jesteśmy mądrzy i łatwiej
jest nam oceniać, bo wiemy jak źle ta cała historia się skończyła. Trzeba tu
jednak obiektywnie zaznaczyć, że konfederaci wcale nie zamierzali doprowadzić
do kolejnych rozbiorów i wymazania naszego kraju z map. Źle pojęty patriotyzm
oraz polityczne mrzonki zwiodły ich i skłoniły do podjęcia akcji, która miała
opłakane skutki. Pochylmy się nad tematem i zobaczmy, co takiego zakładali
konfederaci skupieni wokół Kossakowskiego i Potockiego. Początkowo były dwie
koncepcje. Jedna z nich to koncepcja Seweryna Rzewuskiego, która zawierała
obalenie obecnych rządów i utworzenie republiki federalnej, w której władza
króla ograniczona byłaby do minimum. Rzewuski był wielkim zwolennikiem
Rzeczpospolitej złożonej z federacji. Widział to, jako podział kraju na od 6 do
8 odrębnych federacji a każda z nich dysponowałaby własnym rządem, sądami i
wojskiem. Druga koncepcja była mniej skomplikowana, bo był nią po prostu powrót
do systemu sprzed reformy 3 maja z dodatkowym wzmocnieniem siły i władzy dla hetmanów.
A że „przypadkowo” akurat Branicki i Rzewuski byli hetmanami… to ta koncepcja
była bardziej realna i prosta do przeprowadzenia. Żeby wszystko było „po
Bożemu” ustanowiono 23 zasady, które miały stanowić podstawę dla przyszłej
władzy. Zasady w skrócie obalały wszystkie reformy Sejmu Czteroletniego, jednak
pierwsza z 23 zasad regulowały sprawy władzy królewskiej i dziedziczności tronu,
zakazując pod karą wychodzenia z propozycją sukcesji polskiego tronu. Kolejne
zasady przywracały liberum veto, regulowały sprawy posiedzeń sejmowych oraz
zmniejszano dopiero, co wprowadzone podatki. Nie zapomniano tez o ochronie
stanu szlacheckiego i przywrócono prawo, które tylko szlachcicom dawało prawo
oficerskie w wojsku. Jak widać nie ma z tych założeniach ani słowa o utracie
niepodległości czy choćby cenie w postaci oderwania kilku województw, jaką
przyjdzie zapłacić za „bratnie” rosyjskie wsparcie imperatorowej. Zatem należy
domniemywać, że wydarzenia, które rozegrały się później nie do końca były w
zgodnie z ustaleniami, do jakich wstępnie deklarowali się Rosjanie.
Teraz kilka słów o rządach Konfederatów, po to żeby
płynnie przejść do talara. Po porażce wojsk królewskich, w lipcu 1792 roku wysłano
delegacje do stolicy, która odebrała przysięgę od rządu i urzędników na
wierność konfederacji. Kto odmówił złożenia przysięgi był automatycznie
relegowany z urzędu, jaki zajmował. Zbędne urzędy i komisje zlikwidowano i
przywrócono stary porządek. Nie obyło się bez akcji o jawnie negatywnym
wydźwięku, wprowadzono kontrolę korespondencji, zakaz drukowania oraz cenzurę
prasy, publikacji czy spektakli teatralnych. Zamknięto „Gazetę Narodową”, która
był tubą haseł głoszonych przez pokonanych i upokorzonych zwolenników
konstytucji 3 Maja. Wydano też listę zakazanych lektur w poszukiwaniu, których
kontrolowano księgarnie. Generalnie siłą starano się zdusić ducha reform, coś w
stylu „jak za komuny”, którą znamy z naszych czasów. Nie oszczędzono również
dorobku, który nie był bezpośrednio związany z utrzymywaniem władzy. Nowa
władza nie ograniczyła się tylko do zmian w dziedzinach propagandy. Zmieniono
zasady działania Komisje Edukacji Narodowej a co najważniejsze określono nowe
kompetencje sadów i rozpoczęto osądzać „wrogów narodu”, czyli posłów Sejmu
Wielkiego i urzędników królewskich, którzy mieli wkład we wprowadzenie
wcześniejszych reform oraz tych, którzy brali czynny udział w zwalczaniu
Konfederacji Targowickiej.
Oczywiście dostało
się też królowi mimo tego, że formalnie przecież w obliczu przegranej kampanii
obronnej wstąpił w szeregi konfederacji. Istnieje teza, że to przystąpienie to
był bardzo udany fortel z jego strony, bo w ten prosty sposób pozbawił niechętnych
mu przywódców nowej władzy wielu możliwości związanych z agresywnym przejęciem
rządów w stolicy. W sekrecie przed konfederatami król prowadził tajne
negocjacje z ambasadorem Rosji w sprawie honorowej kapitulacji Warszawy i trzeba
przyznać, że w pewnym sensie dopiął swego. Rosjanie wystąpili z propozycją pokojowego
poddania miasta, które zostało przedyskutowane naradzie Straży Praw 23 lipca
1792 roku. Uznano wówczas fakt bezskuteczności dalszej walki i przegłosowano
kapitulację miasta. Co ciekawe decyzja nie była jednomyślna. Siedem głosów
czyli większość popierało kapitulację a wśród nich między innymi Hugo Kołłątaj,
który przynaglał króla słowami” "Dziś jeszcze, Miłościwy Panie, przystąpić
potrzeba do konfederacji targowickiej, nie jutro; każdy moment jest drogi, bo
krew Polaków go oblewa" .
Przeciw poddaniu stolicy opowiedziało się 5 członków w tym marszałek sejmu
Stanisław Małachowski. Trzeba dodać, że decyzję podjęto po uzyskaniu
zapewnienia o zachowaniu przez Rosję integralności terytorialnej naszego kraju.
Mając złudną jak się okazało nadzieję na uratowanie choćby części reform Sejmu
Czteroletniego, król podjął decyzję o zakończeniu działań zbrojnych, zgłaszając
akces do konfederacji (zdjęcie obok prezentuje ten akt). Król tym ruchem nie
zyskał sobie sympatii wśród patriotów nastawionych na kontynuowanie walk. Na
znak protestu wielu polskich dowódców, w tym książę Józef Poniatowski i Tadeusz
Kościuszko, podało się do dymisji i wybrało emigrację zamiast rosyjskiej
niewoli. Kraj w tym okresie opuściło też wielu wybitnych przedstawicieli polskich
elit, m.in. Stanisław Małachowski oraz Ignacy Potocki. Wracając jednak do
działań nowej władzy, podjęto kroki mające ograniczyć rolę i możliwości
wpływania Stanisława Augusta na wydarzenia. Po pierwsze wydano manifest, w
którym zabroniono władcy zaciągać jakichkolwiek pożyczek za granicą, po drugie
zniesiono jego władzę nad Komisja Skarbową i Strażą Praw. W maju 1793
wyznaczono nawet specjalną komisję lustracyjną do rozpoznania i oceny własności
królewskich w celu przyszłego pozbawienia go wszelkich dóbr. Z królem
konfederacji mieli na pieńku i pewnie już dawno „spotkałby go jakiś wypadek w
drodze do pałacu” gdyby nie upór rosyjskich władz, które stanowczo zakazywały i
nie życzyły sobie żadnych zmian na polskim tronie. Skończył się dobry czas, w
którym krzyczano „król z narodem, naród z królem”, Stanisław Augusta znów spadł
do II ligi i to już miało się nie zamienić do końca jego rządów a nawet do
kresu życia. Co ciekawe dla amatorów monet SAP, nowa władza zleciła także audyt
mennicy. Z publikacji Mieczysława Kurnatowskiego „Przyczynki do historyi medali
i monet polskich pod panowaniem Stanisława Augusta” , pod data 1793 czytamy,
cytuję „
Sartorius, komisarz generalny poczt z polecenia komisji ekonomicznej
królewskiej bada obecny stan mennicy, sprawdza rachunki i przedkłada wnioski co
do dalszej administracji. Sprawozdanie przedkłada komisji w styczniu, a ta
takowe królowi dnia 22 marca przez swojego przewodniczącego wręcza. Treść
sprawozdania w streszczeniu jest następująca – po najdokładniejszym zbadaniu
obecnego stanu mennicy okazuje się, iż zarządowi mennicy jak najmniejszego
zarzutu uczynic nie można”.
No a teraz już
będzie o talarze z 1793 roku. Monecie niezwykłej zarówno ze względu na swój
niespotykany styl, który charakteryzuje się między innymi pominięciem na
awersie portretu panującego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego oraz
propagandowymi treściami umieszczonymi na obu jego stronach. Na początek
prezentuje przykładowy egzemplarz talara, żeby wszystko było jasne, co w
dalszej części będę opisywał.
Na początek, ustalmy
rzeczy podstawowe, czyli, w jakim celu, w jaki sposób i gdzie konkretnie
powstał ten numizmat. Idee wybicia okolicznościowego talara, na którym z
rozmysłem pominie się króla przypisuje się jego największemu adwersarzowi,
marszałkowi Konfederacji Targowickiej, Stanisławowi Szczęsnemu Potockiemu. Wiele
ciekawych informacji na temat tej monety zawiera publikacja białoruskiego
autora Wiktora Kakareko pod tytułem „Talar Targowicki z 1793 roku”, z której
dowiadujemy się co następuje. Otóż dnia 5 grudnia 1792 roku w Grodnie podczas
obrad Konfederacji Generalnej Wolnych Obojga Narodów Złączonych (ach te nazwy J),
przygotowano specjalny dokument. Dekret ten nazwano nie mniej szumnie, a
mianowicie „Ustanowienie medalu dla obrońców Rzeczpospolitej i bicia pod tymże
stemplem talarów”. Już sam tytuł mówi nam wiele. W dokumencie tym nie tylko
ustanowiono sam fakt, ale także dokładnie opisano wygląd obu stron monety wraz
z napisami, jakie będzie zawierał oraz ustalono, komu i za jakie zasługi ten
okolicznościowy talar będzie wręczany. Dla potwierdzenia, że projektowany
numizmat ma być monetą obiegową zaznaczono w dokumencie, że ma mieć kurs w
Rzeczpospolitej równy talarowi oraz, że w 1793 roku zakazuje się bicia talarów
pod innym stemplem niż ten obowiązujący. Moneta została wybita zgodnie z
obowiązującą wówczas Ustawą Menniczą z 1787 roku, która przewidywała bicie 10
7/16 talara z jednej grzywny kolońskiej srebra, jej średnica wynosiła 42mm a
waga została określona na średnio 27,57grama, co pokrywało się z wartością
ówczesnych 8 złotych polskich. Tym samym stoję na straży podejścia, które
stanowi, że mimo okolicznościowego charakteru, talar medalowy ten jest
(„najzupełniej niezwykłą”) monetą obiegową SAP. Co warte podkreślenia dokładnie tak samo
uznali autorzy najnowszego katalogu „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego”,
panowie Parchimowicz i Brzezińscy, którzy ten rodzaj monety również
zakwalifikowali i opisali, jako obiegowe.Model talara z
1793 roku, zgodnie z wytycznymi zawartymi w dekrecie został wykonany przez
nowego medaliera mennicy warszawskiej Jana Jakuba Reichla. Nowy artysta był
uczniem słynnego medaliera SAP Jana Filipa Holzhoussera, stąd generalnie forma
i styl monety nawiązuje do numizmatów tworzonych przez zmarłego rok wcześniej
mistrza. Talar został wykonany w stylu neoklasycznym z wykorzystaniem elementów
symboliki antycznej. Nowy medalier wykonał najpierw model monety a potem po
zatwierdzeniu rytował stemple. Sam numizmat został wykonany pod nadzorem
ówczesnego mincerza mennicy Karola Adolfa Mehlinga. To oczywiście znaczy, że talar
medalowy został wybity w mennicy warszawskiej. Zostało to odnotowane w
dokumentacji, więc nie powinno być żadnych wątpliwości, co do miejsca i ilości
egzemplarzy produkcji tej monety. W tym miejscu proszę zwrócić uwagę na opisy
tego talara, choćby w archiwum aukcji WCN. Tam bardzo często, fachowcy
opisujący monety nie mogli się do końca zdecydować gdzie wybito dany numizmat.
Warszawa, czy też Grodno?. My mówimy Warszawa.
A teraz przez
chwilę zajmijmy się umieszczonymi na talarze napisami, które charakteryzują tę
monetę i nadają jej swój okolicznościowo-propagandowy charakter. Na początek postarajmy
się je odszyfrować i przetłumaczyć. Tu znów podeprę się publikacją Wiktora
Kakareko i zacytuję interpretacje napisów, jaką umieścił w swojej publikacji. W
centralnej części awersu umieszczono w dziewięciu liniach łaciński napis, który
brzmi:
CIVIBUS
QUORUM PIETAS
CONIURATIONE
DIE III.
MAI. MDCCXCI
OBRUTAM
ET DELETAM LIBERTA
TE POLONA TUERI
CONABATUR
RESPU
BLICA RESUR
GENS
Tłumaczenie:
OBYWATELOM, KTÓRYCH MIŁOŚĆ POWODOWAŁA, ŻE STARALI SIĘ BRONIC WOLNOŚCI POLSKI,
ZNISZCZONEJ PRZEZ SPISEK Z DNIA 3 MAJA 1791 ROKU – RZECZPOSPOLITA POWSTAJĄCA
Treść robi
wrażenie, a gdy dodamy do tego umieszczenie jej w wieńcu z liści dębowych,
który wówczas oznaczał siłę i nagradzano nim z reguły tych, którzy mieli
zasługi w ratowaniu życia. Ale to nie wszystko, jeśli chodzi o awers, mamy tam
jeszcze łaciński napis otokowy GRATITUDO CONCIVIBUS EXEMPLUM POSTERITATI, który
autor publikacji tłumaczy jako: WDZIĘCZNOŚĆ DLA WSPÓŁOBYWATELI PRZYKŁADEM DLA
POTOMNOŚCI.
Przenieśmy się teraz
na druga stronę monety. Tu na rewersie w centralnej części znów mamy łacińska
inskrypcje w sześciu wierszach, która brzmi:
DECRETO
REIPUBLICE
NEXU
CONFEDERACTIONIS
IUNCTAE
DIE V. XBRIS
MDCCXCII
STANISLAO
AUGUSTO
REGNANTE
Tłumaczenie:
POSTANOWIENIEM RZECZPOSPOLITEJ SKONFEDEROWANEJ W DNIU 5 GRUDNIA 1792 ZA
PANOWANIA STANISŁAWA AUGUSTA. Dalej
legenda w otoku na rewersie jest typowa dla ówczesnych talarów SAP i zawiera
oznaczenie stopy menniczej oraz daty. Napis w otoku brzmi 10 7/16 EX MARCA PURA
COLONIENSI.1793.
W tym miejscu,
jako komentarz należy dodać, że polskie społeczeństwo końca XVIII wieku bardzo
krytycznie odnosiło się zarówno do Konfederacji Targowickiej jak i do jej pamiątek.
Talar Targowicki, jako jawny dowód zdrady narodowej był oczywistym celem wielu krytycznych
publikacji, rozpowszechnianych w drugim obiegu, które miały zdyskredytować jego
posiadaczy. Bardzo celny przykład na pogardliwe traktowanie członków
Konfederacji Targowickiej podaje Władysław Terlecki w książce „Mennica Warszawska”.
Cytuje tam wierszyk przytoczony przez J.I.Kraszewskiego w III tomie książki „Polska
w czasie trzech rozbiorów (1772-1799) „ z 1903 roku, który brzmiał:
„SOBIE I SWOIM ROZDAJ PO TALARZE BITYM,
JEŚLI CHCESZ W POTOMNOŚCI POZOSTAĆ ZNAKOMITYM,
KSIĄDZ BISKUP KOSSAKOWSKI ZA SZCZEGÓLNE CNOTY
Z STOLICY PETERSBURSKIEJ ODEBRAŁ KLEJNOTY
A WY DROBNIEJSZE ŁOTRY, CO MNIEJ JADU MACIE
PO OSIEM TYLKO ZŁOTYCH WEŹMIECIE W ZAPŁACIE”
Talar i osiem
złotych w zapłacie, to oczywiście nasz dzisiejszy bohater, czyli medalowy Talar
Targowicki. I tak moneta wybita, jako element propagandy, stała się niemą bohaterką
i wylądowała na śmietniku historii pośród uszczypliwych wierszyków.
Nie mniej ciekawe
są historie i perypetie związane z nakładem. Wydaje się, że znamy dokładną liczbę
egzemplarzy, między innymi dzięki publikacji dyrektora mennicy Puscha, który w
swoim rękopisie podaje, że w tym roku mennica wybiła talarów dokładnie za
13 592 złotych. Co licząc talara po 8 złotych, daje 1699 egzemplarzy. Jednak
tkwi tu pewna tajemnica. Po pierwsze, jak zapewne większość z amatorów monet
SAP się dobrze orientuje, istnieją dwie odmiany talara targowickiego z 1793
roku. Nazwijmy je sobie na początek na
własny użytek, odmianą podstawową oraz odmianą drugą. Jak się wydaje sądząc po
liczbie występowania egzemplarzy, cały nakład, o którym była mowa wyżej, czyli
sławetne 1699 sztuk należy przypisać do podstawowej, pierwszej odmiany, która
została wybita w mennicy warszawskiej za pomocą minimum dwóch stempli. Autorzy
najnowszego katalogu pokazują dokładne wizerunki monet odmiany podstawowej
wybitych oboma stemplami. Jednak z niewiadomych przyczyn, ten drugi stempel
nazywają nową odmianą i opisują go jako osobny numizmat. Proszę spojrzeć
poniżej, stemple a więc i monety różnią się od siebie jedynie odmiennym ułożeniem
napisów względem siebie – najlepiej to widać w porównaniu do litery M w otoku.
Gdybyśmy wszystkie
tego typu przesunięcia napisów otokowych względem choćby porteru królewskiego
na awersach monet SAP traktowali, jako odmienne warianty (nie mówię już o
większym kalibrze, jakim jest dla mnie „odmiana”, który preferują autorzy
katalogu) to skazywalibyśmy się na kolekcjonowanie monet z każdej pary stempli.
Weźmy choćby dwuzłotówki, tam w najpopularniejszych rocznikach mamy pewnie po
20-30 par stempli, z których każdy różni się minimalnie od poprzedniego
delikatnym przesunięciem napisów otokowych względem siebie i króla. Zatrzymałem
się w tym miejscu, ponieważ nie rekomenduje takiego podejścia. Zatem dla nas
cenną informacja jest ta, że istnieją dwa stemple odmiany podstawowej. Oba
zostały opisane w katalogu pod pozycjami 36.a oraz 36.a1.
Teraz przejdźmy do
ciekawostki, jaką mamy w tym roczniku talara, czyli do drugiej odmiany tej
monety. Wygląda, bowiem na to, że w późniejszym okresie, w jakimś innym miejscu
wybito dodatkowy nakład przy użyciu nowych stempli. Druga, późniejsza odmiana mimo
bardzo podobnej formy (wydaje się, że oba wykonał ten sam medalier) i zawartości
różni się jednak wyraźnie od odmiany podstawowej. Główną różnicą widoczną na
pierwszy rzut oka dla każdego obserwatora są zdecydowanie mniejsza czcionka
liter użyta w napisach centralnych. Oczywiście łatwiej jest jak mamy dwie
odmiany obok siebie i wtedy porównujemy. Proszę zobaczyć na fragmenty monet
poniżej.
Same litery są
zdecydowanie mniejsze, ale to nie wszystko, bo jest więcej bardzo istotnych
zmian, które charakteryzują druga odmianę. Wymienię teraz po kolei wszystkie,
jakie znam, w nadziei, że wiedza ta przyda się amatorom monet SAP. Pierwsza –
mniejsze litery w napisach centralnych. Druga – mniejsza waga, która waha się w
okolicach 21,1 grama. Trzecia – odmienna i stała średnica wynosząca 42,6
milimetra. Czwarta – gładki rant bez żadnych napisów i znaków vs napis FIDEI
PUBLICAE PIGNUS na monetach w odmianie podstawowej. Piąta – ozdobne gwiazdki w
napisach otokowych są sześcioramienne vs pięcioramienne gwiazdki w odmianie
podstawowej. Szósta – 41 żołędzi w wieńcu okalającym napis na awersie vs 31
żołędzi w odmianie podstawowej. Siódma – brak kropek po wyrażeniach III oraz
MAI vs kropki w odmianie podstawowej. Ósma – brak kropki po wyrażeniu COLONESSI
na otoku vs kropka na monecie z mennicy warszawskiej. Dziewiąta – kropka po
cyfrze 7 w napisie otokowym w wyrażeniu 7/16 vs brak takiej kropki w pierwotnej
wersji talara. Ostatnia, dziesiąta – większe (nieznacznie) napisy otokowe va
standard. Zatem wyszło cos na wzór dekalogu, 10 różnic i trudno się pomylić.
Tym trudniej będzie nam się pomylić i problem odróżniania obu odmian stanie się
stricte teoretyczny, dlatego że druga odmiana jest bardzo rzadka i większość
amatorów monet SAP pewnie do końca życia nie będzie miało okazji się o tej
różnicy przekonać przeglądając własna kolekcję. No niestety, takie są fakty.
Istnieją, co prawda dodatkowo dwie znane odmiany odbitek drugiej odmiany talara
targowickiego wykonane w miedzi, jednak po pierwsze miedź to nie srebro… a po
drugie są równie rzadkie, więc raczej nam nie będzie „po drodze” J
No, więc jak to
jest z tym nakładem? Pewne jest to, że w 1793 roku w Warszawie mennica wybiła 1699
sztuk talarów. Po ilości występowania możemy założyć, że ogromna większość tych
monet stanowi odmiana podstawowa w pierwszym wariancie stempla. Wiemy jednak,
że ostatni administrator mennicy w czasach SAP, Antoni Schroeder był również
wielkim amatorem i kolekcjonerem monet. Zaborcy obejmując władze w Warszawie
wdarli się też do mennicy i zrabowali mu jego zbiór. Tym samym pozbawili go
całej kolekcji zbieranej przez lata. Wiemy jednak, że Schroeder nigdy nie pogodził
się ze swoja startą i już po formalnym zamknięciu zakładu, czyli po 8 stycznia
1796 roku, w tajemnicy użył wszystkich dostępnych wówczas stempli i odbił sobie
pokaźną cześć kolekcji ponownie. Zakłada się, że wykonał po kilka sztuk i
zapewne były tam także Talary Targowickie z 1793 roku. To jednak nie wszystko.
Znalazł się kolejny możny kolekcjoner Franciszek Potocki, który w 1833 roku
uzyskał pozwolenie władz rosyjskich na przegląd stempli, jakie pozostały w
mennicy warszawskiej i użycie ich do odbicia do swojej kolekcji po dwóch sztuk
z każdego rodzaju. Zatem do 1699 sztuk zapewne doszły kolejne egzemplarze
odmiany podstawowej obojga kolekcjonerów. Ale to nie wszystko. Po zamknięciu
mennicy w 1868 roku wszystkie stemple ze zlikwidowanego zakładu przewieziono z
Warszawy do Sankt-Petersburga. I to właśnie w tym mieście w 1870 roku znów użyto
stempli drugiej odmiany w celu wybicia nieokreślonej ilości Talarów
targowickich w srebrze oraz odbitek w miedzi. Generalna różnica, jaka podają
publicyści, po której można odróżnić późniejsze bicie jest brak napisu FIDEI
PUBLICAE PIGNUS na rancie nowych monet, gdyż można założyć, że w komplecie
stempli nie było nie narzędzia do wykonania napisów na rancie. Wydaje się to
rozsądne podejście. Z drugiej strony powstaje kolejne pytanie, kiedy zostały
wykonane przez medaliera stemple do drugiej odmiany i czy w ogóle istnieją
sztuki z drugiej odmiany wybite w Warszawie i mające napis na rancie. Na to
pytanie nie znam odpowiedzi. Dane w najnowszym katalogu jednoznacznie świadczą o
tym, że znane egzemplarze drugiej odmiany nie mają napisów na rancie. Czy zatem
wszystkie te monety zostały wybite po zamknięciu mennicy oraz później już po za
Warszawa w 1870 roku? Wiele na to wskazuje.
Poniżej wymieniam
wszystkie znane mi odmiany i warianty talara medalowego z 1793 roku zwanego
Talarem Targowickim.
TALAR
TARGOWICKI 1793
36.a
ODMIANA PIERWSZA
WAGA
27,57g
ŚREDNICA
42 mm
RANT
– napis FIDEI PUBLICAE PIGNUS
Nakład
łączny rocznika = 1 699
Szacowany
rozkład w roczniku = 100%
Stopień
rzadkości według Kopickiego = R5
36.a2
ODMIANA DRUGA
WAGA
21,1g
ŚREDNICA
42,6 mm
RANT
– gładki bez napisu
Nakład
łączny =?
Szacowany
rozkład w roczniku = ?
Stopień
rzadkości według Kopickiego = RRR? (bardzo rzadki, znam 1 egzemplarz)
36.a3
ODMIANA DRUGA, ODBITKA W MIEDZI
WAGA
n/a
ŚREDNICA
42,6 mm
RANT
– gładki bez napisu
Nakład
łączny =?
Stopień
rzadkości według Kopickiego = RRR? (bardzo rzadki, znam 1 egzemplarz)
36.a4
ODMIANA DRUGA, ODBITKA W MIEDZI (awers po obu stronach monety)
WAGA
37,78g
ŚREDNICA
42,6 mm
RANT
– gładki bez napisu
Nakład
łączny = moneta ze zbioru Bernsteina
Stopień
rzadkości według Kopickiego = RRR? (bardzo rzadki, znam 1 egzemplarz)
Oczywiście dodatkowo nalezy stwierdzic, że aktualnie dostepne są falsyfikaty tego talara, ale ich jakość jak dotąd nie jest groźna i raczej trudno sie pomylić. Generalnie talar z 1793 roku (odmiana podstawowa) w stanie około II kosztuje nie mniej niz 10 tysiecy złotych, więc jak ktos sprzedaje go okazyjnie za na przykład 50 złotych to jest raczej kopia :-). Nie będe propagował nowoczesnych podróbek i pomine ich opis oraz zdjęcia, prosze sobie je samemu wygooglowac i nauczyc sie je rozpoznawać.
No to o talarach dziś
już wszystko, ale to jeszcze nie koniec historii. Teraz dosłownie kilka zdań o
tym, co wynikło z rządów Konfederacji Targowickiej i czym zasłużyła sobie na
niezmywalną łatkę „ZDRAJCÓW”. Jak wiemy Rosjanie po raz kolejny dogadali się z
Prusakami za plecami naszych niereformowalnych rodaków i postawiono „nowy rząd”
prze faktem dokonanym. Najpierw 25 października król Prus Wilhelm II zażądał
włączenia Wielkopolski w granice jego państwa, jako zadośćuczynienie za porażki
w wojnie z francuzami. Przypomnijmy sobie, że to właśnie prusacy byli naszymi
„aliantami” podczas wojny z Rosją. Jak widać nieźle wyszliśmy na tym sojuszu. L
Propozycja prusaków została rozbudowana o kolejne polskie ziemie i województwa
i płynnie przerodziła się w porozumienie między dwoma ówczesnymi mocarstwami
(Austria nie brała w tym udziału zajęta wojną z Francją) przynoszące nam II
Rozbiór Polski. 23 stycznia 1793 caryca Katarzyna II i król Prus Wilhelm II
podpisali traktat w sprawie podziału kraju i bez zapowiedzi wprowadzili swoje
wojska na nasze terytorium. Nie muszę wspominać, że zupełnie zaskoczyło to
„zdrajców targowickich” jednak nie był to koniec upokorzeń, jakie przyszło im
wówczas ścierpieć. Zaborcy zażądali przyjęcia traktatu przez polski Sejm, który
w praktyce dla tego celu zwołano w Grodnie. Jako ciekawostkę można dodać, że
ówczesne Grodno było stolicą nowej władzy, nazywającej siebie „Najjaśniejszą
Konfederacją Wolnych”. I to właśnie w tej nowej, nieformalnej stolicy dnia 22
lipca 1793 sejm obradujący pod wycelowanymi w nich rosyjskimi armatami
ratyfikował pomniejszenie wschodnich terenów polski. Po dwóch kolejnych
miesiącach obrad, otoczony wojskiem sejm grodzieński zgodził się na utratę
kolejnych terenów na rzecz Królestwa Prus. W ten oto sposób Konfederacja
Targowicka zamiast odzyskania utraconych przywilejów szlacheckich, działając
nierozsądnie doprowadziła do prawdziwej tragedii narodowej. Po tym już się
nasza Rzeczpospolita nie podniosła, (co nie znaczy, że nie próbowała) przez
kolejne 125 lat. Poniżej wizualizacja mapy rozbiorowej z 1793 roku.
Na dziś to koniec, jednak to nie wszystko, co mam na
ten temat do powiedzenia. W najbliższych planach jest kontynuacja tego wątku o
wydarzenia w kolejnym, kluczowym 1794 roku. Ten zamysł mam zamiar zrealizować w
dwóch kolejnych wpisach jeszcze w tym miesiącu. Słowem może wyjść z tego jakiś
większa całość. „Za karę” za to, że tak mocno eksploatuje ostatnie lata SAP, to
w marcu obiecuję powrót do monet z początkowych lat panowania Stanisława
Augusta Poniatowskiego.
W dzisiejszym wpisie
wykorzystałem zdjęcia z archiwum Warszawskiego Centrum Numizmatycznego,
archiwum aukcji Warszawskiego Domu Aukcyjnego, katalogu „Monety Stanisława
Augusta Poniatowskiego” autorstwa duetu Parchimowicz/Brzeziński, z portalu
Wikipedia.pl oraz wyszukane za pomocą usługi gogle grafika. Pisząc artykuł
korzystałem z następujących źródeł: Wiktor Kakareko „Talar Targowicki z 1793
roku”, Władysław Terlecki „Mennica Warszawska”, Mieczysław Kurnatowski
„Przyczynki do historyi medali i monet polskich pod panowaniem Stanisława
Augusta”, Parchimowicz/Brzeziński „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego „oraz
artykułu Anny Gredeckiej „Konfederacja Targowicka. Rzeczpospolita pod rządami
zdrajców” z portalu historia.org LINK
Mam pytanie na historie: Opisz genezę NAZWY ,,talar targowicki" co powinnam napisać?
OdpowiedzUsuń