A teraz wracamy z pierwszych stron gazet i kierujemy
się do srebra SAP. Kolejna odsłona podróży przez pruską myśl fałszerską w
drugiej połowie XVIII wieku. Tym razem zajmiemy się złotówkami, które jak
wyestymowałem w poprzednim odcinku, w latach 1770-1773 stanowiły największą
wartościowo grupę monet srebrnych spośród wszystkich (czterech) fałszowanych
nominałów. Moje szacunki mówią o prawie 6 milionach sztuk fałszywych złotówek,
zatem można powiedzieć, że była to jedna z podstawowych monet SAP, jaką
fałszowali Prusacy. Analizując tabelę opracowaną przez niemiecka badaczkę Elke
Bannicke zamieszczoną w najnowszym katalogu monet okresu SAP autorstwa duetu
Parchimowicz – Brzeziński „Monety Stanisława
Augusta Poniatowskiego”, możemy stwierdzić, że w tylko wciągu okresu 12
miesięcy (od września 1771do września 1772) pruskiej działalności, na 25 cyklów
produkcyjnych fałszywej mennicy, aż 14 zawierało w sobie bicie fałszywych
złotówek. Co ciekawe gdzieś w połowie 1772 roku zaniechano bicia złotówek i
„palmę pierwszeństwa” zaczynały przejmować półzłotki. Może to świadczyć o tym,
że fałszywe złotówki były wtedy już skuteczniej rozpoznawane i wywoływane z
polskiego obiegu, co sprawiło, że ich wprowadzanie było dla pruskich
pośredników coraz trudniejsze.
Potwierdzałoby to fakt, że fałszywe złotówki zostały zauważone
najwcześniej, toteż były siłą rzeczy najczęściej badane przez Komisję Menniczą,
zostały dzięki temu najlepiej opisane i udokumentowane. Mogło to spowodować
zaprzestanie lub zmniejszenie częstotliwości fałszowania 4groszówek i
przełożenie nakładu na produkcje fałszywych półzłotków.
A teraz przenieśmy się do czasów SAP, w których
natknięto się na fałszywe złotówki po raz pierwszy i prześledźmy, jakie podjęto
działania. Mieczysław Kurnatowski w publikacji „Przyczynki do historyi medali i
monet Polskich bitych za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego”
opublikowanej w latach 1886-8 w Zeszytach Numizmatycznych napisał tak, cytuję: „Dnia 15 października (1770 – dopisek
autora) donoszą z Wielkopolski i ziem pruskich, że pojawiły się tamże fałszywe…
złotówki z roku 1766 i 67. Fałszywe złotówki tem się różnią od prawdziwych, że
maja liczby lat bardziej od siebie oddalone, karby na obrączkach są przeciwnie
zrobione tj. od prawej ku lewej stronie, na stronie odwrotnej litery F.S.
stykają się z laurem, a znajdują się też z roku 1767 takie, jak się z
własnoręcznej notatki króla dowiadujemy, w których przedostatnia cyfrę 6 można
wziąć za 6 i za razem za 9, gdyż przez pomyłkę 6 była odwrotnie wybita, a
następnie poprawiona, zatem można czytać 1797… Podług próby robionej przez
Schroedera 180 zł. Takiej fałszywej monety ma tylko wartość 100 zł ”.
Zadziwiające ile z tego krótkiego fragmentu jesteśmy w stanie wyciągnąć
informacji. Wiemy, kiedy wykryto fałszerstwo, wiemy gdzie pojawiły się monety,
mamy instrukcje jak je odróżnić od prawdziwych, wiemy, że sam król się tym
tematem zainteresował oraz to, że zbadał je w mennicy generalny probierz i w
efekcie poznano ich prawdziwą wartość. Wiele danych z jednego wycinku tekstu.
Nie można powiedzieć tez, że nic z tym nie zrobiono,
wręcz przeciwnie. Można się domyślać, że monety zbadane przez probierza
generalnego Schroedera zostały oznakowane puncą „PG” i rozesłane do komór celnych,
jako materiał porównawczy do wyłapywania fałszywek próbujących przekroczyć
granice kraju. Powyżej prezentuje świetnie wybitą, praktycznie bez obiegową
złotówkę SAP z 1767 roku oznaczoną puncą probierza generalnego. Badanie
fałszywych monet zlecano mennicy warszawskiej kilkukrotnie. Zawsze po takim
badaniu tworzono uniwersały, w których ogłaszano jak rozpoznać fałszerstwa oraz
co ważniejsze dla ludności, która musiała posługiwać się fałszerstwami w
codziennym handlu - publikowano oficjalny kurs fałszywej monety. Szczegółowe
informacje, jakie posiadam na ten temat są autorstwa Rafała Janke, który jako
pierwszy (przynajmniej według mojej wiedzy) dotarł do źródeł badając archiwa
Biblioteki Czartoryskich. To tam właśnie znajdują się rękopisy oryginalnych
tekstów uniwersałów Komisji Menniczej, które opisywał w powyższym tekście
Kurnatowski. Na podstawie doniesienia z Wielkopolski z dnia 15 października
1770 roku, które analizujemy powyżej, Kommissya Reczy Pospolitey Skarbu
Koronnego wydała dnia 25 października „Uniwersał o Monecie”, w którym podała do
wiadomości opinii publicznej oficjalne ostrzeżenie i najważniejsze informacje o
fałszerstwach wraz z komentarzem. Co ciekawe komentarz dotyczy wyceny fałszywej
złotówki (na 19 groszy miedzianych) oraz zbiór zakazów, nakazów i kar, jakie
poniosą ci, którzy w fałszerskim procederze uczestniczą. Analizując kolejne
dokumenty wyszukane i opracowane przez Rafała Janke można stwierdzić, że z
biegiem czasu fałszywa pruska moneta zawierała coraz mniej srebra i co kolejny
uniwersał polskiej komisji była wyceniana coraz niżej. Wycena pierwszych fałszywych
złotówek wyprodukowanych przez prusaków w 1770 roku wynosiła 19 groszy
miedzianych, potem te wyłowione z obiegu w roku 1771 wyceniano już na 16 groszy
a według uniwersału z marca roku 1772 wartość fałszywej pruskiej złotówki
wyceniono na zaledwie „14 groszy bez szeląga”. Wynika z tego pośrednio, że król
Fryderyk II widząc zapewne, że bicie falsów uchodzi mu na sucho, wyprzedził po
raz kolejny swoje czasy i rozpoczął planową operacje maksymalizacji swoich zysków
- jak rasowy kapitalista J
A teraz przejdźmy płynnie od ogółu do szczegółu i na
przykładach zobaczmy, czym tak naprawdę różnią się monety fałszywe od
prawdziwych oraz nauczmy się je odróżniać. Nie jest to żadne wiedza tajemna,
gdyż różnice są widoczne gołym okiem i z tego, co się zdążyłem zorientować nie
stanowią żadnej tajemnicy dla bardziej doświadczonych amatorów monet okresu
SAP. Informacje podstawowe są takie. Fałszowano złotówki z roczników 1766 i
1767. Na próbie 33 monet, jakich zdjęcia zgromadziłem w swoim archiwum, mogę
tez stwierdzić, że około 1/3 falsów jest z rocznika 1766 a 2/3 reprezentuje
rocznik 1767. To dość istotna informacja, szczególnie jak się ją doda do
danych, które zaprezentuje poniżej wyznaczając kilka odmian, uwaga… w roczniku
1766. Można, zatem „na skróty” stwierdzić, że fałszywe złotówki z 1767 są
raczej popularne a te z 1766 warte większej uwagi. Przejdźmy do analizy porównawczej zgromadzonego
materiału numizmatycznego (brzmi lepiej niż popatrzmy chwilę na monety J)
. Na początek strona z królem. Awers fałszywych monet różni się wyraźnie
portretem królewskim od monet prawdziwych. Mamy dwa rodzaje fałszywego
wizerunku Stanisława Augusta, oba prezentuje poniżej wraz z moneta oryginalną.
Pierwszy typ fałszywego oblicza Stanisława Augusta
Poniatowskiego nazywam na swój użytek „aniołek” i wyławiam go spośród
oryginałów nawet po tzw. ciemaku J Co brał artysta tworzący ten wizerunek na
stemplu doprawdy trudno stwierdzić. Dość powiedzieć, że nie jest to zbyt udana
kompozycja i może być z pewnością inspirowana motywami kościelnych aniołków.
Stawiam orzechy przeciw talarom, że pruski medalier był fanem dzieła Rafaela
Santi „Madonna Sykstyńska”, które być może nawet widział na własne oczy
zdobywając z prusakami Drezno (August III Sas zakupił obraz w 1754 roku i
umieścił w galerii w Dreźnie) i tak się rozmarzył tworząc swój stempel, że
niechcący zaczerpnął z malarstwa. Mogło to wyglądać nawet tak, jak nieudolnie
wizualizuje poniżej J
Drugi typ fałszywego oblicza Najjaśniejszego Pana
jest identyczny z tym, jaki pojawiał się na ostatnio przeze mnie opisanych
dwuzłotówkach, na swój użytek nazywam go „dziobak” od dużego haczykowatego nosa,
jakim się charakteryzuje. Zainteresowanych opisem różnic odsyłam do mojego artykułu
z zeszłego miesiąca. Dla niecierpliwych mogę od razu stwierdzić, że jest to „ten
rzadszy” portret. Udało mi się go zaobserwować zaledwie na 4 monetach (12 %
próby).
Jak pamiętamy z tego, co już pisałem powyżej,
autorzy uniwersałów preferowali zwracać uwagę na pisownie daty, na inicjały FS
przylegające do wieńca oraz na jedną pewnie bardzo praktyczną różnicę do
stosowania w epoce, kiedy jeszcze te monety obiegały, jaką był kierunek, w
jakim jest karbowany rant. Jak pamiętamy ten fałszywy od góry (cokolwiek to
znaczy) był karbowany „od prawej strony z góry na ukos ku lewej na dół idą”.
Rant wydawałby się najlepszy, lecz z przyczyn, że rzadko jest fotografowany nie
mam wystarczającej ilości materiału do porównań i nie bedę tego analizował,
skupie się tylko na rewersie.
OK. a zatem rewersy. Generalnie rewersy też różnią
się wyraźnie od monet oryginalnych. Sam styl, krój i wielkość użytych liter /liczb,
chociaż interpunkcyjnie bezbłędny i podobny do oryginału jest wyraźnie
„niemiecki” coś jakby był pisany niemieckim gotykiem. Przynajmniej ja mam takie
wrażenie. Ale naszego badania i odróżniania nie będziemy opierać na moich
wrażeniach a wręcz przeciwnie wykorzystamy do tego różnice opisane w epoce plus
dodamy cos extra od siebie. Poniżej prezentuje 4 główne odmiany rewersów
złotówek SAP, jakie można spotkać w rocznikach 1766 i 1767 (bez uwzględnienia
różnic w interpunkcji i wielkości liter). Trzy są oryginalne a jeden rewers
należy do pruskiego falsa, proszę samemu odnaleźć prusaka i spróbować określić główne
różnice.
I jak, różnią się dość wyraźnie? Oczywiście to tylko
cztery przykładowe monety, trzeba by zobaczyć ich więcej żeby wyrobić sobie
swoje zdanie na ten temat. Nie bez znaczenia jest też fakt, że oryginalne
złotówki z 1766 i 1767 też charakteryzują się kilkoma odmianami i wariantami
stempli, zatem pruskie falsy należy odróżniać nie tylko od „jednego wzorca
oryginalnej monety”, lecz niestety też od pozostałych wariantów polskich oryginałów.
Z drugiej strony nie wszystkie różnice, jakie wymienione zostały w uniwersałach
w epoce mogą być zastosowane w praktyce. Mam tu na myśli na przykład fakt, że
podczas badania spotkałem oryginalne złotówki których inicjały F.S. dotykały do
wieńca na rewersie, co jak pamiętamy miało by wskazywać na falsa. Ale dziś nie
o oryginałach, więc skupmy się na prusakach i znajdźmy takie cechy, które
porównane z jakąkolwiek inną złotówką będą wskazywać bezbłędnie, że mamy do czynienia
z krecią robotą. Jak w przypadku dwuzłotówek wyraźnych różnic, na które ja
osobiście zawsze zwracam uwagę jest kilka, część z nich już wymieniłem, powyżej
więc nie będę się powtarzał. Do tego, co napisałem można dodać kolejne, jak na
przykład wizerunek herbu Poniatowskich „ciołka”, który na prusakach patrzy się
w bok a na oryginałach ma wzrok skierowany prosto, różnice w koronie czy też w
wielkości pola herbowego i tak dalej…
Proponuje użyć cechy uniwersalnej. Oczywiście tak
samo jak w przypadku dwuzłotówek będą to orły. To się zawsze sprawdza, ponieważ
te pruskie są na tyle specyficzne, że łatwo można je wyłowić spośród całej masy
innych złotówek. Przy okazji proszę zwrócić uwagę, że odmiany wariantów
oryginalnych złotówek, które pokazałem powyżej tez różnią się orłami, więc w
ten sposób mamy nie tylko użyteczną cechę do odróżnienia falsów, ale także
możemy sobie oddzielić poszczególne odmiany oryginałów. Żeby nie było
nieporozumień, to poniżej prezentuje większe zdjęcia poszczególnych odmian orłów
z rewersów złotówek 1766 i 1767 oraz porównuję je z monetami pruskimi.
Jak widać pruskie orły są praktycznie identyczne w
obu rocznikach i łatwo można je odróżnić od tych wybitych na oryginalnych
złotówkach. W 1766 i 1767 mamy po dwa oryginalne odmiany orłów oraz jeden
pruski. Nic prostszego na dziś nie można wymyśleć. Tak samo pomyśleli panowie
Parchimowicz/Brzeziński i w najnowszym katalogu monet SAP, również na ten
element zwrócili uwagę, jako decydujący.
Kolejną zmienną jest fakt, że w ramach rocznika 1766
mamy również dwie odmiany rewersów pruskich złotówek. Odmiany te różnią się od
siebie nieznacznie, ale widocznie i zostały też odnotowane w katalogu. Różnica
polega na wielkości liter i cyfr, – zatem mamy wariant z większymi i mniejszymi
cyframi. Poniżej poglądowo pokazuje oba warianty.
Różnice w wielkości cyfr i liter są widoczne gołym
okiem, więc nie ma co więcej pisać.
Tradycyjne na koniec zamieszczam podsumowanie, w
którym pokazuje wszystkie znane mi odmiany pruskich złotówek. Tak jak
napisałem już wyżej, w najnowszym katalogu wyznaczono jeszcze dodatkową, odmianę
w roczniku 1766 z „loczkami aniołka, które dotykają napisów”, której nie uznaje,
więc ją pomijam. Jak zwykle w zestawieniu używam nomenklatury z najnowszego
katalogu. Pomimo tego, że nie wyznaczam
szacunkowego stopnia rzadkości poszczególnych odmian – dodaje jednak w tabelce
poniżej, informacje o liczbie monet danej odmiany, jaką odnotowałem podczas badania
z próby 33 monet.
REWERS/AWERS
|
ANIOŁEK
1766
|
DZIOBAK
1766
|
ANIOŁEK
1767
|
DUŻE
CYFRY I LITERY
|
18%
|
12%
|
61%
|
MAŁE
CYFRY I LITERY
|
9%
|
Generalnie jak widać w tabelce, pruskie falsy w
roczniku 1767 są znacznie bardziej popularne niż te z 1766. Dodatkowo w
rzadszym roczniku występują 3 odmiany, wnioski proszę wyciągnąć we własnym
zakresie J
FAŁSZYWE PRUSKIE ZŁOTÓWKI SAP
1766-1767
1) 19.a9
– rocznik 1766 – ANIOŁEK/MAŁE CYFRY I LITERY
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL:1766
Szacowany
nakład łączny nominału = 5 793 662
Szacowany
rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = 9%
Szacowany
stopień rzadkości = tbc
2) 19.a7
– rocznik 1766 – ANIOŁEK/DUŻE CYFRY I LITERY
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL:1766
Szacowany
nakład łączny nominału = 5 793 662
Szacowany
rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = 18%
Szacowany
stopień rzadkości = tbc
3) 19.a8
– rocznik 1766 – DZIOBAK/DUŻE CYFRY I LITERY
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL:1766
Szacowany
nakład łączny nominału = 5 793 662
Szacowany
rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = 12%
Szacowany
stopień rzadkości = tbc
4) 19.b3
– rocznik 1767 – ANIOŁEK/DUŻE CYFRY I LITERY
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL:1766
Szacowany
nakład łączny nominału = 5 793 662
Szacowany
rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = 61%
Szacowany
stopień rzadkości = tbc
Na dziś
to koniec historii o fałszywych pruskich złotówkach. Jeśli pojawia się jakieś
nowe ustalenia lub odkrycia to będę starał się na bieżąco informować i
ewentualnie edytować ten wpis. Do opisania w kolejnych odcinkach zostały mi
jeszcze półzłotki i srebrne grosze. Na te odcinki zapraszam w kolejnych
miesiącach. Dziękuje wszystkim za wizytę na blogu i do zobaczenia w kolejnym
artykule. J
W artykule wykorzystałem zdjęcia
z archiwów Warszawskiego Centrum Numizmatycznego i Antykwariatu Numizmatycznego
Michała Niemczyka oraz informacje zawarte w publikacji Mieczysława Kurnatowskiego
„Przyczynki do historyi medali i monet Polskich bitych za panowania Stanisława
Augusta Poniatowskiego”, katalogu duetu
Janusz Parchimowicz/Mariusz Brzeziński „Monety Stanisława Augusta
Poniatowskiego” oraz dane udostępnione mi przez Pana Rafała Janke.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz