I tak, zanim umysły miłośników mennictwa Stanisława
Augusta Poniatowskiego na dobre zajęte będą aukcjami monet, które zgodnie z
harmonogramem z każdym tygodniem, nieubłaganie nadciągają w naszą stronę całą
watahą ofert, postanowiłem napisać artykuł o skromnym, ale jednak bardzo
ciekawym dwugroszu. Moneta z rocznika 1776 nie jest zbyt popularna, toteż
spotkania z nią zawsze należy sobie cenić i dobrze je planować. Być może to
właśnie stanęło na drodze autorom wcześniejszych publikacji o numizmatach SAP,
że moim skromnym zdaniem, rocznik ten nie został jeszcze nigdy, nigdzie dobrze
opisany. Uznałem, że czas by to wreszcie zrobić. Szczególnie, że mogłem liczyć
na drobne wsparcie samego króla Stanisława J.
Oczywiście powodów wyboru akurat tego rocznika jest
jeszcze kilka. Nie byłbym sobą gdybym nie miał czegoś ciekawego w zanadrzu J.
Po pierwsze mamy w tym roczniku do
czynienia z ciekawą i rzadko (lub nawet nigdy) spotykaną sytuacją w całym
srebrnym mennictwie Poniatowskiego, że z rozmysłem produkuje się monety
uszkodzonym stemplem. Ten przypadek wart jest bliższego poznania i to jest
pierwszy cel, bo z niego właśnie biorą się późniejsze błędy w opisie. Po
drugie, jak można się spodziewać, znów będę delikatnie polemizował z
ustaleniami zawartymi przez autorów w najnowszym (jak dotąd) katalogu, czyli
„Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” duetu Parchimowicz/Brzeziński. Już
na wstępie musze zaznaczyć, że nie wszystko, co zawiera ta ważna dla
kolekcjonerów SAP publikacja wytrzymuje „próbę czasu”. A mówimy tu zaledwie o
dwóch latach od publikacji. Jednym z takich przypadków jest właśnie opis
półzłotka z 1776 roku, do którego zdecydowanie można się przyczepić. Czego nie
zawaham się uczynić w dalszej części. No i finalnie po trzecie, okazało się właśnie,
że mnie również jak ostatnio ojca Rydzyka, spotkało nagłe szczęście. Co prawda
nie spotkałem „bezdomnego Pana Stanisława z Warszawy” i nie otrzymałem od niego żadnego
luksusowego mercedesa. Co jako "warszawiak a za razem prawie-ziomal" duchownego, tłumacze sobie jedynie faktem, że
wyżej wymieniony darczyńca, dzielący imię z moim ulubionym królem – po prostu oddał księdzu samochody i już nie ma jak dojechać na Pragę. Co w sumie może dziwić, bo kręci się tu u nas sporo jego "kolegów po fachu", jednak oni też już nie są zmotoryzowani. Ale wracając... Moje szczęście polegało na tym,
że nie tak znowu dawno, „ po taniości” kupiłem sobie właśnie półzłotka z roku
1776. Niepozorne sreberko, które oprócz tego, że jego stan wskazuje, że wiele w
swoim długim „życiu” przeszło zanim do mnie trafiło, to dodatkowo okazało się
niezwykłe, gdyż wybito je stemplem nieodnotowanym wcześniej w literaturze. A że
na monecie widnieje napis STANISLAUS - to w pewnym sensie, też mam prawo napisać,
że oto i ja jak Ojciec Dyrektor, również otrzymałem dar od „swojego niezwykłego
Stanisława” J.
Podniszczony półzłotek teraz wreszcie znalazł przyjazne miejsce i spokojnie spoczywa
sobie w ciepłym kapselku marki Quadrum. Każdy otrzymał „wsparcie”, na jakiego
sobie zasłużył. Ojciec redemptorysta jeździ teraz wygodnie „lux-mercem” a ja, mam,
…o czym pisać i mogę spokojnie rozwijać swojego bloga J.
Klasyczny WIN&WIN w wersji dla ubogich J. Poniższa ilustracja
jest tylko tego faktu oczywistą konsekwencją J.
No to pożartowaliśmy już sobie, więc czas przechodzić
do meritum J.
Na początek zajmiemy się błędem w biciu półzłotka i jego późniejszymi
konsekwencjami. Cały nakład dwugroszy w 1776 wynoszący 97 410 sztuk,
wybito „tradycyjną” ilością trzech par stempli. Piszę „tradycyjną” gdyż tak się
składa, że w tym okresie mennictwa polskiego, dla mniej licznych nominałów
zwykło się przygotowywać serię stempli wynoszącą właśnie po 3 narzędzia służące
do bicia każdej strony monety. Nie inaczej było w tym przypadku. Dwie pary
stempli są dobrze znane i opisane w najnowszym katalogu, a ta trzecia będzie
miała swój debiut dziś na blogu w jego dalszej części. Zaczniemy jednak od
błędu, który dotyczy jednego ze znanych stempli rewersu, który wygląda jak ta
moneta ze zdjęcia poniżej.
Mamy tu do czynienia ze stemplem, który od razu
nazwijmy sobie na nasze potrzeby - REWERS 3. Ten wariant rewersu z racji jego
popularności, uznawany jest w tym roczniku za podstawowy. To jednak nie
przeszkadza mu być interesującym, gdyż bito nim monety nie zważając na to, że
jego poszczególne elementy już się zużyły. Jakoś tak się porobiło, że wyjątkowo
w tym przypadku nie zrobiono sobie nic z tego, że w wyniku nadmiernego zużycia
stopniowo zanikają na nim znaki interpunkcyjne. W sumie to nie może nas aż tak
bardzo dziwić, bo w końcu w XVIII wieku nie było jeszcze profesorów Miodka i
Bralczyka i niewielu „uczonych w piśmie” zwracało uwagę na takie detale. Jednak,
kiedy w wyniku postępującego zapychania stempla powoli z monety znikała cała
litera „A” …a nikomu w dalszym ciągu to nie przeszkadzało, to już jest unikalna
sytuacja w czasach SAP i choćby z tego powodu warto ją tu odnotować. Proszę
zwrócić uwagę na poniższą sekwencję złożoną z trzech zdjęć monet wybitych tym
samym stemplem.
Jak widać praktycznie cała litera „A” zniknęła z
monety i zamiast MARCA na dwugroszach w końcu 1776 roku bito już tylko MARC.
Dla współczesnych miłośników numizmatyki taka różnica nie jest bez znaczenia. W
końcu MARCA odnosi się do zawartości srebra w monecie a MARC, to jedynie mógł
być… jakiś pracownik? Z pracownikiem, to niestety ślepy zaułek. Sprawdziłem
wykaz zatrudnionych w stołecznej mennicy w tym czasie, zamieszczony u
Terleckiego w dziele „Mennica Warszawska” i żaden MARC, MARCUS, czy nawet MARIUSZ
tam nie pracował J. Wróćmy jednak do faktów. Na serii
zdjęć widać dokładnie jak z czasem stempel zapychał się i monety nim wybite po
kolei traciły swoje pierwotne cechy. Takie defekty stempli w produkcji
menniczej to standard. Z gorszymi wadami, czy pęknięciami zwykle mincerze sobie
doskonale radzili. Jednak jak widać, są od tego nieliczne wyjątki i jednak
czasem zdarzały się im wpadki. Podstawowym sposobem była oczywiście wymiana
stempla na nowy lub choćby doraźna naprawa narzędzia. Dlaczego w tym konkretnym
przypadku nikomu to nie przeszkadzało, trudno dziś dociec. Moja teza jest taka,
że awaria dotyczy trzeciego w kolejności i za razem ostatniego stempla
używanego w tym roczniku do bicia półzłotków. Widocznie do wybicia zostało
jeszcze „trochę” nakładu, a dwa poprzednie stemple były już zużyte lub popsute,
więc zdecydowano się pracować za wszelką cenę i bić takim narzędziem, jakie
jest dostępne. To jedynie teza, ale trudno sobie wyobrazić inny powód na niewymiennie
narzędzia na nowe, jak to, że nie było kolejnego stempla zdatnego do bicia. I
dlatego właśnie „Stachu walił w blachu” tak długo aż wykonał plan i wybił
wszystkie potrzebne monety. Dlatego, nazwałem ten stempel REWERS 3, bo był
ostatni, co wcale nie znaczy, że jest najrzadszy. Wprost przeciwnie. Coś złego
musiało szybko przytrafić się jego poprzednikom, gdyż inne stemple są o wiele
rzadsze. A ten trzeci, jak to „młody”, jak widać zrobił za nich „całą czarną
robotę”. Taka teoria na początek.
Teraz dotykamy drugiego problemu, czyli błędów w
katalogu. Otóż z niezbadanych powodów, autorzy najnowszej publikacji zdecydowali
się opisać monetę wybitą uszkodzonym stemplem, nie zawierającym już litery „A”
– jako osobną odmianę. Nadali jej w katalogu odpowiedni numer i okrasili komentarzem
- BRAK LITERY „A” W WYRAZIE MARCA PRAWDOPODOBNIE USZKODZONY STEMPEL. Jak dziś
udowodniłem, to NA PEWNO uszkodzony stempel, stąd trudno zaakceptować, by
traktować wybite nim monety, jako specjalnie traktowana odmiana. Uważam, że
autorzy mogli pokusić się o sprawdzenie czy ich półzłotek 16.k2 jest wybity tym
samym narzędziem, co moneta, która opisali już chwilę wcześniej, jako 16.k. Nie
zrobili tego, więc dziś to naprawiam i dementuje. Moneta wybita zapchanym
stemplem nie jest odmienna i jako taka, może być jedynie traktowana, jako
ciekawostka. I takie są fakty.
Jak już zaczęliśmy od rewersów, to idźmy tym tropem.
Ponieważ nakład rocznika jest stosunkowo niewielki, to pokusimy się o
wyznaczenie, opisanie i pokazanie zdjęć wszystkich trzech wariantów rewersu.
Dwa z nich są dobrze znane miłośnikom sreber SAP z najnowszego katalogu, a
jeden (mój, nie chwaląc się J) jest dotychczas nieopisany. Zanim
zobaczymy zdjęcia, to ustalmy sobie, jakie są konkretne cechy, po których
odróżnimy każdy z wariantów rewersu. Otóż proponuje dwa punkty kontrolne, które
załatwią nam temat. Pierwszy, jako a) to wygląd cyfry „2”, który może przybrać
trzy formy: „ 2 OTWARTA”, „2 PRAWIE ZAMKNIĘTA” oraz „2 ZAMNKNIĘTA”. Punca użyta
do wykonania stempla z dwójką „otwartą” jest rodem z poprzedniego rocznika
1775, stąd będzie charakteryzowała pierwszy stempel. Punce użyte w kolejny dwóch
wariantach to dwójki odmiennego rodzaju. Jedna jest przejściowa, a druga
podobna do niej jest już całkowicie „zamknięta”. Taki wzór cyfry „2” króluje w
tym i kolejnych rocznikach. Generalnie punce różnią się między sobą większą
ilością drobnych cech, niż ta jedna, wyżej wspomniana. Jednak ta ich
„otwartość” i „zamkniętość” widoczna jest z reguły już na pierwszy rzut oka i
dla tego na nią właśnie dziś postawiłem. Wszystko dokładnie zobaczymy na
zdjęciu pomocniczym poniżej.
Muszę przyznać, że najważniejsza w tej analizie jest
pierwsza cyfra „2”, która różni się wyraźnie od pozostałych. Dwie kolejne punce
są do siebie już bardziej podobne i na gorzej zachowanych egzemplarzach, mogą
wystąpić trudności w pewnym odczytem. Dlatego potrzebny jest nam jeszcze jedna zmienna
do prawidłowego odróżniania wariantów stempli rewersu tego dwugrosza.
Drugim punktem widocznym na pierwszy rzut oka i określonym,
jako b) jest pozycja wyrazu MARCA względem wyrazu PURA. Ta zmienna może
przybrać tylko dwa położenia: „MARCA przed PURA” i „PURA przed MARCA”. To
„PRZED” liczone jest od lewej strony krążka. Jeśli wyraz MARCA jest pierwszy od
lewej, to oczywiście jest to wariant „MARCA przed PURA”, a jeśli to wyraz PURA
jest bliżej lewej krawędzi monety, to będzie wariant „PURA przed MARCA”.
Zresztą proszę samemu zobaczyć, jakie to proste.
Podsumowując rewersy, razem mamy trzy warianty,
które rozpoznajemy analizując ich dwie cechy. Poniżej pełny opis i zdjęcia.
REWERS
1 -> a) „2 OTWARTA”; b) „MARCA przed PURA”
REWERS
2 -> a) „2 PRAWIE ZAMKNIĘTA”; b) „PURA przed MARCA”
REWERS
2 -> a) „2 ZAMKNIĘTA”; b) „MARCA przed PURA”
OK, zatem rewersy mamy już omówione. Pierwszy
stempel zawiera cechy tożsame z rewersami w roku 1775. Drugi wariant, z punktu
widzenia wizualnego nie wyróżnia się niczym szczególnym, A trzeci, to ten,
który służył prawdopodobnie najdłużej i stopniowo tracił kropki i literę „A” w
wyniku nadmiernej eksploatacji. Te cechy potwierdzą się w dalszej części, jak
będę opisywał wyniki badania dostępnych monet z tego rocznika.
Ale zanim o tym, to jeszcze przeanalizujemy jeszcze awersy.
Tu nie ma niespodzianki i również mamy do czynienia z trzema stemplami, które
różnią się od siebie detalami rysunku. Na tej stronie nie stwierdziłem
widocznych uszkodzeń stempla i objawów zniszczenia, jakie „przytrafiły” się na
rewersach. Wszystkie kropki i litery się zgadzają, stąd obserwacje możemy
ograniczyć wyłącznie do różnic w detalach ozdobników, takich jak oba wieńce
oraz sposób ich związania u dołu pod herbami. Różnice nie są wielkie, jednak
faktem jest, że każdy ze stempli wykonany jest nieco inaczej i można te cechy
dość łatwo zlokalizować by ustalić, z jakim wariantem awersu mamy do czynienia.
Dla czytelności uznałem, że do naszego dzisiejszego badania wystarczy jak
posłużymy się jedynie jedną z tych cech a mianowicie, lewym wieńcem. Ponieważ
ilość listków lewego wieńca jest zawsze identyczna a ich układ jest bardzo
podobny, żeby to ogarnąć musimy użyć sposobu. W każdym z wariantów mamy po 8
listków w układzie 2,2,2,2, - stąd, żeby te subtelne różnice uchwycić użyjemy
sprawdzonego systemu, który już wielokrotnie wykorzystywałem na blogu. Nie
będziemy silić się w szczegółowe analizy, które listki układają się odmiennie
na różnych stemplach, tylko pójdziemy na skróty i opiszemy różnice
wykorzystując litery w napisie otokowym. To pozwoli nam bez wielkich wysiłków,
już na pierwszy rzut oka określić konkretny wariant stempla awersu. Żeby to
zrobić to naszym pierwszym puntem kontrolnym, oznaczonym, jako a) będzie
usytuowanie dwóch lewych górnych listków względem liter napisu otokowego
znajdujących się w ich pobliżu. Punkt a) może przyjąć dwie wartości,
odpowiednio „dwa górne listki do M” lub „dwa górne listki do M i L”. Poniżej na zbliżeniu oba układy.
Wyszło z tego takie numizmatyczne „Listki do M” J.
Ta zmienna jednak nie wystarczy i musimy wprowadzić kolejną, która będzie
bazowała na drugiej dobrze widocznej różnicy, a mianowicie odmiennej budowy
samych listków. Okazuje się, bowiem, że na jednym z wariantów stempla wszystkie
listki lewego wieńca są wyjątkowo długie i wąskie a na dwóch pozostałych wyglądają
normalnie. To pozwala nam wprowadzić drugi punkt kontrolny i oznaczyć go, jako
b), który może przyjmować wartość: „listki NORMALNE” lub „LISTKI DŁUGIE”. Żeby
nie było wątpliwości, to oba rodzaje listków prezentuje na zbliżeniu poniżej.
Jak można zauważyć, obie odmiany listków występują w
układzie, w którym dwa górne lewe skierowane są w stronę liter „M” i „L”. Znając
już oba punkty, możemy śmiało wyznaczyć wszystkie trzy warianty stempla awersu
półzłotka z 1776 roku i zobaczyć ich zdjęcia.
AWERS
1 -> a) „dwa górne listki do M”; b) „listki NORMALNE”,
AWERS
2 -> a) „dwa górne listki do M i L”; b) „listki DŁUGIE”,
AWERS
1 -> a) „dwa górne listki do M i L”; b) „listki NORMALNE”
Teraz, kiedy znamy już wszystkie zmienne służące do
wyznaczenia i odszukania stempli użytych do bicia nakładu dwugrosza w 1776, to
możemy powoli zmierzać do badania ilościowego. Na początek tradycyjnie
sprawdźmy ile wariantów monety wybito tymi trzema kompletami narzędzi.
Teoretycznie mając po 3 stemple awersu i rewersu, możliwych jest aż 9 różnych
kombinacji. W pierwszej tabelce poniżej prezentuje dane, jakie udało mi się
zaobserwować na próbie 15 egzemplarzy.
I tak, jak widać w zestawieniu mamy tylko 3 warianty
monety. To, że awersy są na stale przypisane do określonych rewersów oznacza,
że używano stempli, jako oddzielnych kompletów. Brak hybryd i używania stempli
zamiennie może być efektem tego, że bito półzłotka na trzech osobnych maszynach
balansowych lub nawet tego, że bito je seriami. Przy czym każdą z serii
wykonywano w innym terminie. Przy okazji przypominam założenie z początku wpisu,
mówiące na skróty, że wariant monety bity zużytym stemplem był tym ostatnim,
jaki wykonywano. Stąd w zestawieniu i dzisiejszym opisie te monety określiłem,
jako WARIANT 3. Do tego jeszcze wrócimy, teraz czas na pokazanie ile monet z każdego
z trzech wariantów zaobserwowałem podczas badania.
Nie mogło być inaczej. Moja moneta, którą z uwagi na
słaby stan zachowania kupiłem wyłącznie dlatego, że nigdy wcześniej nie
widziałem takiego wariantu, okazała się być zdecydowanie najrzadsza. Podczas
analizy archiwów aukcyjnych, kwerendy w Muzeum Narodowym w Warszawie oraz dostępnych
zbiorów prywatnych – nie zaobserwowałem drugiego takiego egzemplarza. Dwa
kolejne warianty już udało mi się kilka razy namierzyć. WARIANT 3 jest
zdecydowanie najbardziej popularny, choć jak widać cały rocznik jest raczej
trudny do zebrania z uwagi na niewielka ilość monet dwugroszowych z 1776 roku,
jaka przetrwała do naszych czasów.
Ok, odnieśmy teraz powyższe procenty do nakładu
całego rocznika wynoszącego 97 410 sztuk i zobaczmy, co nam z tego wyjdzie.
W tabeli poniżej szacunkowe nakłady każdego z wariantów półzłotka.
Teraz, kiedy mamy już wstępną estymacje nakładu można
pokusić się o kilka wniosków. Po pierwsze „coś niedobrego” musiało stać się z
kompletem stempli, jakich używano krótko do bicia pierwszego wariantu. W latach
siedemdziesiątych XVIII wieku w mennicy warszawskiej, można uznać, że nakład
półzłotka wybitego jednym kompletem stempli powinien oscylować w granicy 25-35
tysięcy sztuk. Oczywiście jest wiele zmiennych, jakie wpływały na żywotność
narzędzi. Zakładając nawet, że medalier i mincerz dobrze wykonali swoja robotę
to w końcu mennica to jest „fabryka monet” i różne sytuacje technologiczne mogły
się tam zdarzyć. W każdym razie, pierwszy stempel wykorzystywano krótko, drugi
normalnie a całą czarna robotę wykonał trzeci komplet narzędzi. Co dodatkowo ciekawe
i zastanawiające, to fakt, że analizując próbę 15 monet najczęściej spotykałem
monety z WARIANT 3 w wersji uszkodzonej, czyli bez litery „A” w wyrazie MARCA. Może to się komuś przyda, więc przytoczę. Spośród
9 monet w tym wariancie, do jakich dotarłem, aż 5 nie posiadało już litery „A”
a tylko 4 miały kompletny napis MARCA. Ja, co prawda zaliczam obie możliwości do
jednego wariantu i nie ma to dla mnie większego znaczenia, jednak mam nadzieje,
że i czytelników zaciekawił fakt, że monety bite uszkodzonym stemplem są
prawdopodobnie liczniejsze niż te wykonane poprawnie. To rzuca nieco światła,
jak długo używano uszkodzony stempel i ile wykonano nim sztuk.
Dobrze a teraz spróbujmy oszacować na nowo stopnie
rzadkości dla każdego z wariantów. Jak zwykle w tym celu używam skali hr.
Emeryka Hutten-Czapskiego dla polskich historycznych. Zanim zinterpretuje
ostatnie zestawienie, to tylko przypomnę, że w najnowszym katalogu monet SAP,
stopień dla całego rocznika monety z 1776 roku przepisany został za Edmundem
Kopickim i wynosi R1. Zobaczmy, czy to się dziś obroni J.
To tyle, jeśli chodzi o badanie ilościowe. Teraz
pozostaje mi już tylko pokazać wszystkie trzy monety, jako warianty potencjalnie
do zebrania dla kolekcjonerów. W moim zestawieniu używam nomenklatury z
najnowszego katalogu. Jak już na początku wpisu informowałem, w moim
zestawieniu zabraknie egzemplarza opisanego w katalogu Parchimowicz/Brzeziński,
jako „odmiana 16.k2”, gdyż nie uważam żeby moneta wykonana zapchanym/uszkodzonym
stemplem, identycznym jakim wybito egzemplarz opisany jako 16.k), była oddzielna
odmianą czy też nawet wariantem. Zamiast tego, żeby „cyfra się zgadzała”, jako
16.k3? proponuje swój nienotowany dotąd egzemplarz, który na 100% jest pozycja
zasługującą na dobry opis.
PÓŁZŁOTEK
Z 1776
16.k3?
– WARIANT 1 – > REWERS 1/AWERS 1
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis w 6 liniach 2.GR./CLX.EX/MARCA/PURA COL./1776/E.B.
Nakład
łączny rocznika = 97 410
Szacowany
rozkład wariantu 1 w roczniku = 6,7% = 6 494 sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R3
16.k1
– WARIANT 2 – > REWERS 2/AWERS 2
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis w 6 liniach 2.GR./CLX.EX/MARCA/PURA COL./1776/E.B.
Nakład
łączny rocznika = 97 410
Szacowany
rozkład wariantu 1 w roczniku = 33% = 32 470 sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R2
16.k
– WARIANT 3 – > REWERS 3/AWERS 3
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis w 6 liniach 2.GR./CLX.EX/MARCA/PURA COL./1776/E.B.
Nakład
łączny rocznika = 97 410
Szacowany
rozkład wariantu 1 w roczniku = 60% = 58 446 sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R1
Uwaga:
występują również egzemplarze wybite tym samym stemplem (uszkodzonym/zapchanym),
bez litery „A” w wyrazie MARCA i bez kropki po wyrazie COL.
Powoli finiszujemy, zatem czas na krótkie podsumowanie
dzisiejszego wpisu. Jak na dość rzadkiego i drobnego półzłotka, to było nawet
ciekawie, dobrze mi sie pisało i wyszło około 14,5 strony tekstu ze zdjęciami. Udało się dziś wreszcie
porządnie opisać ten rocznik. Pokazałem jeden wcześniej nieodnotowany wariant dwugrosza
z 1776, którego jestem szczęśliwym posiadaczem J. Tu dodam tyllko, że jest to chyba najgorzej zachowana moneta w moim zbiorku. Daleko jej do stanu zachowania, który normalnie preferuje, ale co tam skoro dziś okazała się glównym newsem. Mam również nadzieje,
że skutecznie obaliłem informacje o półzłotkach opublikowaną w najnowszym katalogu. I teraz już nikt nie ma wątpliwości, że
egzemplarze opisane tam, jako 16,k2, które charakteryzują się brakiem litery „A”
w wyrazie MARCA - nie są żadną osobną odmianą/wariantem. Dodatkowo znów puściłem kilka fantastycznych wizji dotyczących tego jak przebiegała produkcja monet w stołecznej
mennicy. Troche w tym wrózenia z fusów, ale czasem nie ma wyjścia i trzeba sobie jakos to zwizualizować. Końcowym skutkiem tego artykułu jest nowe podejście do wyznaczenia wariantów
oraz przyznanie im odpowiednich stopni rzadkości. Są to oczywiście jedynie
estymacje oparte na dostępnym mi materiale. Jednak jak to czasem mówią w
zaprzyjaźnionym Toruniu, grunt żeby na koniec „taca się nam zgadzała”. A ta,
jak mniemam dziś wyjątkowo ładnie się udała. To z bezdomnym i mercedesami, to oczywiście
był drobny żart społeczno-polityczny, który dobrze mi się komponował z tematem dzisiejszego
wpisu. Moja „zapomoga na rozwój bloga” w postaci nienotowanego półzłotka od samego
króla Stanisława, też była niczego sobie J. Do zobaczenia
niebawem.
W
dzisiejszym wpisie wykorzystałem informacje, dane i zdjęcia z n/w źródeł: Janusz
Parchimowicz/Mariusz Brzeziński „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego”, Mieczysław
Kurnatowski „ Przyczynki do historyi medali i monet Polskich wybitych za
panowania Stanisława Augusta”, Władysław Terlecki „Mennica Warszawska”, kwerenda
w Muzeum Narodowym w Warszawie, materiały od Pana Rafała Janke, archiwum
aukcyjne Warszawskiego Centrum Numizmatycznego, archiwum aukcji Antykwariatu Numizmatycznego
Michała Niemczyka oraz zdjęcia wyszukane za pomocą google grafika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz