Mamy za
sobą już dwie największe objętościowo i najbogatsze w wiedzę teoretyczną części
opisujące proceder fałszowania srebrnych monet Stanisława Augusta
Poniatowskiego. Wiemy już, jaka była geneza i z grubsza mamy wiedzę o przebiegu
samego zjawiska. Zatem do opisania pozostały mi już tylko najbardziej
interesujące informacje, czyli owoce tej fałszerskiej działalności. W trzeciej
części postaram się właśnie określić skalę zjawiska, przybliżone nakłady oraz
źródła poznania falsów, które posłużą nam by na prostych przykładach rozpoznać
monety fałszywe w celu odróżnienia ich od legalnych wyrobów mennicy w
Warszawie. Dziś odróżnimy dwuzłotówki, dokładnie takie jak te ze zdjęcia
poniżej J
Ok.,
zatem zacznijmy nasza opowieść od określenia skali zjawiska. W pierwszej części
wskazałem już tekst z broszury NBP, który stanowił mój pierwszy drogowskaz do
rozpoczęcia pracy nad tematem. Było tam napisane, że z 84 milionów monet wyprodukowanych
do 1787 roku aż 80 milionów zostało wywiezione za granice. Jak wywiezione, to w
domyśle głównie do Prus. Jak do Prus, to z pewnością po to, żeby je przetopić i
wyprodukować nowe monety o mniejszej próbie srebra. Oczywiście nie wszystkie
zostały przebite na polskie fałszerstwa. Powiem więcej, dalej udowodnię, że
stosunkowo „niewiele” z przetopionych polskich monet spotkał taki los, gdyż większość
zapewne posłużyła do bardzo zyskownej produkcji monet pruskich wybijanych w
tych czasach w ogromnych nakładach. Trzeba pamiętać, że przemycone z Polski
srebro było jednym z głównych źródeł zaopatrzenia mennic pruskich. I tu
dochodzimy do meritum. Aktualne pytanie brzmi: ile z tych monet posłużyło, jako
surowiec do produkcji fałszywych monet z polskimi znakami i powróciło do
ojczyzny?
Nikt
pewnie z wysoką dokładnością nie jest teraz tego w stanie określić, dokładne
badania pewnie są jeszcze przed nami i zostawiam to naukowcom. Na dziś, „Na
brudno”, na potrzeby tego bloga postaram się jednak ustalić przybliżoną skalę
procederu. Dysponujemy już przecież w miarę konkretnym materiałem. Podstawowe
dane uzyskaliśmy dzięki badaniom niemieckich naukowców, jakie opisałem w
drugiej części. Możemy powiedzieć, że dokładnie znamy proces i skalę działania
mennicy pruskiej. Przypomnę tylko, że na podstawie bardzo dokładnych ustaleń z materiałów
z lat 1772-1773 wiemy, że mennice fałszowały polska monetę w tajemnicy, w nocy
a produkcja jednej partii zajmowała około 1 tygodnia. Dodatkowo wiemy, że działano
z częstotliwością średnio 1 raz w miesiącu i podczas jednego cyklu produkcyjnego
wytwarzano monety o średniej wartości około 15 700 talarów. Możemy, zatem
przyjąć, że opisana tu wartość cyklu produkcyjnego była maksymalna wartością i
dla równego rachunku przyjmijmy, że średnio „za jednym zamachem” fałszowano
monety o wartości 15 000 talarów. Wiemy, że proceder fałszowania trwał z
różnym natężeniem nieprzerwanie minimum od 1770 roku i utrzymywał się aż do II
reformy w 1787 roku. Daje to nam okres 17 lat do analizy. Bez wątpienia jednak
można założyć, że największe i być może kluczowe dla określenia nakładów ilości
fałszywych monet wybito w latach 1770-1773. Mamy na ten temat wiedzę ze źródeł
polskich takie jak badania mennicze, dekrety władz informujące o fałszerstwach
i ich wycenie oraz w końcu relacje z „pola walki gospodarczej” na przykład z
Gdańska i miast Wielkopolski, które przytaczałem szeroko w 2 części sagi o
fałszerstwach. Praktycznie wszystkie najważniejsze przypadki zarejestrowane
przez stronę polską datowane są właśnie na cztery wyżej wspomniane lata. Ze
strony niemieckiej posiadamy również opisane cykle produkcyjne datowane w tym
okresie. Daje wiemy o roli, jaka w całym zamieszaniu pełnił Fryderyk Sylm, więc
rok, 1770 jako data rozpoczęcia masowej produkcji wydaje się właściwa. Dodatkowo
możemy wiemy przecież, że fałszowanie monet było rodzajem wojny gospodarczej
króla pruskiego Fryderyka II mającej na celu osłabienie większego sąsiada. Tym
samy po I rozbiorze, kiedy to już w 1773 roku Prusy uzyskały faktyczne
zwierzchnictwo nad terenami, na których wprowadzano fałszywki do obiegu –
zainteresowanie i skala procesu musiała znacznie osłabnąć. Wiemy, że na
początku swoich rządów na terenach zajętych po rozbiorze prusacy, aby uzyskać
przychylność i zbytnio nie drażnić lokalnych społeczności – stosowali metodę
kija i marchewki. Przy czym kij był dawniej a teraz królowała „marchewka”.
Można, zatem założyć, że dalsze akty gwałtownego zmuszania społeczności do
przyjmowania fałszywej monety ustały na tych terenach całkowicie. Przyjmijmy,
więc dla naszych obliczeń, że główny proces wytwarzania falsów na rynek polski
trwał 4 lata (1770-1773).
Teraz
idźmy dalej w naszych rozważaniach. Wiemy, że w wytwarzanie falsyfikatów
zaangażowane były cztery mennice pruskie w miastach: Magdeburg, Berlin,
Królewiec i we Wrocławiu (tu były bite też miedziane monety).To wszystko
posłuży nam do próbnego oszacowania nakładów tych fałszerstw. Wiedząc, że jedna
mennica przez miesiąc wytwarzała fałszywki warte około 15 000 pruskich
talarów, możemy łatwo obliczyć ogólną wartość fałszerstw wytworzonych w ciągu
czterech lat masowej produkcji. Cztery lata to 48 miesięcy, każdy po
15 000 talarów i razy 3,5 mennice (Wrocław bił też monety miedziane więc
liczę go jak 50%). Tym samym, jako nasze maksimum możemy założyć, że wartość fałszerstw
w tym okresie wyniosła razem 2 520 000 talarów pruskich (w tej walucie
liczono produkcje i zyski). Przeliczając tę zawrotną sumę na naszą monetę, porównajmy
zawartość srebra. I tak talar pruski w okresie 1772 – 1821 zawierał 16,68 grama
czystego srebra vs talar SAP wybijany po 10 sztuk z grzywny kolońskiej,
zawierał 23,38 grama. Tym samym można w przybliżeniu określić, że 1 talar
pruski zawierał około 71,34% srebra zawartego w polskim. Oceniając jednak
wartość trzeba by uwzględnić wagę i wartość miedzi, która była domieszką stopu
metalu w obu monetach. Dla prostoty naszych obliczeń uwzględnijmy przy skali 1
talar pruski = 75% talara polskiego, co w przybliżeniu daje wartość talarowi pruskiemu,
jak 6 złotych polskich SAP. Zatem finalnie 2 520 000 talarów po 6
złotych, to 15 120 000 złotych. To wyliczenie zawiera kilka założeń, więc
może być obarczone trudnym do określenia błędem. Jednak na użytek bloga, moim
zdaniem taka dokładność w zupełności wystarczy. Podsumowując, z wywiezionych i przetopionych
w Prusach polskich monet o wartości 80 milinów złotych SAP, do produkcji
fałszywek wykorzystano monety o wartości około 15 milionów. Zatem możemy
przyjąć, że tylko niecałe 20% pozyskanych z polski monet srebrnych, posłużyło
prusakom do produkcji falsów. Reszta została wykorzystana do produkcji monet
pruskich, na przykład takich jak ta trzecia część talara pruskiego z mennicy w
Berlinie na poniższym zdjęciu.
15
milionów fałszywej monecie srebrnej to wielka kwota rzucona na polski rynek
musiała rzeczywiście wywołać kryzys gospodarczy, inflacje i przyczynić się do
upadku XVIII wiecznej Polski. Ile w praktyce wśród tych 15 milionów złotych
było poszczególnych typów monet? Jak wiemy prusacy fałszowali cztery główne
rodzaje monet srebrnych: dwuzłotówki, złotówki, półzłotki i srebrniki.
Fałszowane były wyłącznie trzy roczniki 1766, 1767 i 1768. Czyli dążąc do
ustalenia jak mógł wyglądać rozkład ilościowy fałszywek, wiemy, że wartość 3
roczników spośród 4 rodzajów monet powinny złożyć się nam tę kwotę 15 milionów
złotych. Obserwując rynek numizmatyczny trzeba przyznać, że ilość fałszerstw
będących w obiegu (sprzedaży) nie jest duża. Badając aktualne aukcje w XXI wieku
można nawet stwierdzić, że ilość monet „pruskich” jest znacznie mniejsza niż polskich
w tych samych rocznikach… a same monety fałszywe jak na przykład opisywane dziś
dwuzłotówki, są raczej rzadkie i trudne do zdobycia. Tłumaczę to tym, że fałszywki
były przez społeczeństwo i ówczesne władze traktowane, jako monety pod
wartościowe (tak istotnie było), więc w pierwszej kolejności i bez żalu zostały
wywołane z rynku i przetopione w kolejnych latach. Dlatego ilość monet, w tym
fałszywych dwuzłotówek, które przetrwały do dnia dzisiejszego jest stosunkowo
mała. Bardziej dostępne i popularne są pozostałe fałszywe nominały, co po
części może wynikać to z faktu, że wtopiły się dobrze w nasze kolekcje gdyż są
trudniejsze do odróżnienia. Nie pomylę się pewnie pisząc, że większa część
kolekcjonerów nie odróżnia fałszywek od oryginalnych monet SAP i traktuje te
monety standardowo, również wyceniając ich wartość na rynku. Ale teraz nie o
wartości a o ilości. Analizując dane z archiwów aukcji, można dojść do wniosku,
że najliczniejszą grupą fałszerstw ilościowo są srebrne monety groszowe, potem plasują
się złotówki w podobnej ilości jak półzłotki a najmniej liczne są dwuzłotówki. Zatem
ile i jakie nominały składają się na nasze 15 milionów w fałszywej monecie? Dla
celów dzisiejszego wpisu przyjmę ilości na podstawie obserwacji ilości
występowania fałszywek w sprzedaży. I tak określam, że w przebadanej grupie 65
monet fałszywych dostępnych w archiwum aukcji występuje następujący rozkład ilościowy:
46% srebrników, 25% złotówek, 22% półzłotków i 8% dwuzłotówek. Zatem
teoretycznie nasze 15 milinów w fałszywych monetach mogłoby wyglądać tak jak w
tabeli poniżej.
Nominał
|
Wartość
w złotych polskich
|
Szacowany
rozkład ilości w %
|
Ilość
w sztukach
|
Wartość
w złotych polskich
|
1
grosz
|
0,25
|
46%
|
11
200 615
|
2
800 154
|
2
grosze
|
0,5
|
22%
|
5
226 954
|
2
613 477
|
4
grosze
|
1
|
25%
|
5
973 662
|
5
973 662
|
8
groszy
|
2
|
8%
|
1
866 769
|
3
733 538
|
24
268 000
|
15
120 831
|
Jest to
pierwsza znana mi próba zmierzenia się z tematem wyznaczenia rozkładu, nakładu
i ilości fałszywek. Zakładam na dziś, że skala pruskich falsyfikatów wynosiła ponad
24 milionów egzemplarzy o wartości nominalnej ówczesnych 15 milionów polskich
złotych. Pozostaje jeszcze do określenia ich wartość rynkowa, gdyż jak wiemy
zawartość kruszcu w tych fałszywkach była znacznie poniżej norm. Może okazać
się przy okazji, że aby uzyskać 100% pewności, co do przyjętej klasyfikacji
potrzebne będą badania składu monet, które wykażą zaniżoną próbę srebra. Dokładniejsze określenie liczby fałszerstw
oraz ich podział na nominały i roczniki wymaga również wnikliwszego zbadania,
które dopiero planuje przeprowadzić w tak zwanej „bliżej nieokreślonej przyszłości”
J. Jak wiadomo ogromna większość tych monet (i innych
też) została wywołana z rynku w kolejnych latach i okresach, zatem ilość, jaka
przetrwała w niezmiennej postaci monet do naszych czasów jest niemożliwa do
dokładnego ustalenia, można się jednak pokusić o przybliżone szacunki. Dziś nie
mam wystarczających danych żeby na ten temat zbyt dokładnie dyskutować, zatem
zatrzymam się w tym miejscu by nie formułować tez, których nie jestem w stanie
udowodnić.
Teraz
zajmijmy się tematem metod i sposobów odróżniania monet pruskich od
oryginalnych. Na początek mała dygresja. Jak słyszymy fałszerstwo to przed
oczyma mamy monety widocznie różniące niższą, jakością wykonania a często
również danymi metrycznymi, takimi jak waga czy średnica. Niczego takiego nie
znajdziemy w wyrobach pruskich. Po mimo tego, że monety SAP charakteryzują się
(jak wiadomo) wysokim poziomem artystycznym i produkowane były w praktycznie
nowej mennicy, nowoczesnymi narzędziami/metodami, to jasno trzeba stwierdzić,
że monety fałszywe nie odstają od oryginałów na tym polu. Jak wiemy one również
były produkowane w nowoczesnych pruskich mennicach, których poziom produkcji
niekiedy nawet przewyższał warsztat warszawski. Nie bez znaczenia jest również
doświadczona kadra niemieckich specjalistów, którzy od pokoleń trudnili się tym zawodem i zgłębiali tajniki wytwarzania monet pracując w zachodnich mennicach. Przypomnę, że „nasi” specjaliści
byli tez sprowadzeni z zagranicy, więc poziom, standardy i metody pracy były
zapewne podobne, bo zaczerpnięte przecież z tego samego źródła, czyli z pruskich
mennic. Stąd blisko do wniosku, że wyjątkowo w przypadku tych falsów, jedną z
cech charakterystycznych może być nawet nieco lepsze i dokładniejsze wykonanie
niż oryginałów. Samo w sobie to dosyć ciekawy wniosek, który mam nadzieje
potwierdzę na przykładach w dalszej części wpisu.
Ok.,
skoro wiemy, że monety fałszywe będą trudne do odróżnienia z powodu widocznego
na 1 rzut oka odmiennego stylu wykonania oraz cech metrycznych to pozostaje nam
się skupić na znaleźnemu istotnych, choć drobnych różnic, które pomogą nam
odróżnić ziarno od plew. Tu zaproponuje dwa główne źródła. Po pierwsze
informacje „z epoki” zaczerpnięte z dekretów Rady Menniczej, która w tym
okresie wyłapywała fałszerstwa, charakteryzowała je i opisywała a następnie tę
wiedzę rozpowszechniała po kraju. To bardzo ważna grupa informacji i
zaczerpniemy z niej pełnymi gośćmi. Drugą grupą danych będą obserwacje i
ustalenia poczynione w naszych czasach i dotyczące wykrytych różnic, głównie w
puncach i liternictwie. Nie będę jednak ich tu teraz wymieniał. Proponuje układ
nominałowy, czyli zaczniemy od najbardziej wartościowej fałszowanej monety i na
konkretnych przykładach wspólnie znajdziemy te różnice. Czas na dwuzłotówki.
Pruskie fałszerstwa dwuzłotówek
SAP
Dwuzłotówki
były największym nominałem fałszowanym przez prusaków na masowa skalę. W
tamtych czasach była to wartościowa moneta SAP, więc jak już wyżej ustaliliśmy
liczba fałszywych monet wprowadzonych do obiegu nie mogła być zbyt wysoka, co potwierdzają
moje wyliczenia zawarte w tabeli powyżej. Fałszywe dwuzłotówki są stosunkowo
łatwe do odróżnienia. Znane fałszerstwa ośmiogroszówek generalnie dotyczą monet
z trzech roczników. Ze zbadanych egzemplarzy można wyciągnąć wniosek, że roczniki
1766 i 1767 były fałszowane znacznie częściej i tych monet jest na rynku
najwięcej. Kolejny rocznik, czyli 1768 były również fałszowany jednak monety z
tymi datami nie występują niezwykle rzadko (znam jedną sztukę). Skąd, zatem
wiemy, które monety są fałszywe? Po pierwsze mamy teksty Uniwersałów Komisji
Skarbu Koronnego, w których charakteryzowano monety fałszywe. W dwuzłotówkach
zwracano uwagę na znacznie zaniżoną próbę srebra. Badanie przeprowadzone w 1771
roku wykazało, że w aresztowanych fałszywych dwuzłotówkach ilość srebra była
znacznie zaniżona a ich wartość określona na nie więcej niż 33 grosze
miedziane, czyli byłe warte około połowę swojej wartości nominalnej. Jeśli zaś
chodzi o różnice widoczne i pozwalające odróżnić monety fałszywe, to głównie
zwracano uwagę na odmienny rant, który w
fałszywkach był grubo karbowany i ostro zakończony, co w czasach SAP było łatwe
do rozpoznania gdyż monety oryginalne maja rant ozdobny składający się z
misternego wzoru roślinnego. Analizując rant posiadanego przez mnie egzemplarza
fałszerstwa nie jestem jednak tak pewien jak autorzy uniwersałów. Rant mojego fałszywego
egzemplarza wygląda, co prawda na wykonany niestarannie, karbowanie jest
stosunkowo płytkie – jakby tylko nacięte, ale jakoś nie zauważam opisanych w uniwersale
ostrych krawędzi. Oczywiście może to wynikać z obiegu, jakiemu poddany była
moneta. Po porównaniu rantu z oryginalna monetą jakoś nie przekonuje mnie ten
argument i osobiście nie uważam go za ważny, szczególnie dla nas kiedy do
porównań w archiwach aukcji nie dysponujemy zdjęciami rantów. Odkładam, więc to
na półkę, między bajki J Poniżej na zdjęciu prezentuje
dwa ranty monet, fałszywej i prawdziwej.
Rant jak
wiadomo stanowi dla nas trzecia stronę monety, która przez lata była jakby
mniej istotna. Doskonale świadczą o tym ostatnie nasze odkrycia nowych odmian
dwuzłotówek z ostatnich lat SAP, które właśnie zostały wyznaczone dzięki
odmiennym rantom. Znacznie łatwiejszym sposobem odróżnienia dwuzłotówek są inne
podstawowe cechy, które są widoczne znacznie bardziej niż rant. Najważniejszym
drogowskazem dla wyznaczenia standardu fałszywej dwuzłotówki jest fakt, że
znamy dwuzłotówkę oznaczona puncą „PG”, która jak już wiemy po lekturze
poprzedniej części była używana przez urząd do znakowania pruskich fałszywek. Dlatego
tez po przejrzeniu większej ilości monet, z całą pewnością możemy na własny
rachunek znaleźć zbiór cech, które odróżnią fałszywki od oryginałów. Otóż na
awersie naszym czynnikiem będzie portret króla a na rewersie będą odmienne
„pruskie” orły, których punc użyto właśnie w dwuzłotówkach. Na początek
wizerunek królewski. Poniżej prezentuje awersy dwóch dwuzłotówek z 1766 roku.
Jedna z nich jest fałszywa, zgadnij, która J
To nie
było trudne zadanie, bo była mała podpowiedź J
Po dłuższym
treningu i obejrzeniu wielu monet już na pierwszy rzut oka można rozpoznać
fałszywy portret króla. Jednak nawet mniej doświadczeni pasjonaci po porównaniu
obu awersów dochodzą do wniosku, że w jednym z nich „jest coś dziwnego, co nie
pasuje” do innych znanych wizerunków Stanisława Augusta Poniatowskiego
umieszczanych na monetach w tym okresie. Ja zwracam uwagę na „orli nos” króla,
nieco dłuższą szyję oraz bujniejsze pukle peruczki. Ale jestem pewien, że tych
różnic jest więcej i wszystkie składają się na to że wizerunek jest nieco inny
niż na oryginalnych monetach. Jak wiemy nasz władca znał się i interesował
mennictwem a wzory monet zatwierdzał osobiście. Nie jest, więc niczym dziwnym,
że w odniesieniu do swojego wizerunku wyrażonego na monetach był bardzo wymagający
i nie przepuściłby żadnego stempla z odmiennym wzorem od zatwierdzonego. Stąd
widoczne różnice są łatwe do określenia, jako charakterystyczne dla fałszywych
dwuzłotówek z tego okresu.
Dodatkowe
cechy wymieniane w katalogu autorów Parchimowicz/Brzeziński „Monety Stanisława
Augusta Poniatowskiego” to odmienny otok korony nad tarcza herbową. W katalogu
jest zdjęcie takiego otoku – a właściwie trzeba by napisać - „pruskiej podstawy korony”, której cechą główną jest to, że zbudowana (wysadzana) jest z
wielu kamieni. Jednak dla mnie to cecha drugoplanowa i użyteczna jedynie w
egzemplarzach w bez justunku lub bardzo dobrym stanie zachowania, które
posiadają wyraźne szczegóły korony. Większość monet nie posiada tych cech na
tyle wyraźnych żeby były praktycznie wykorzystywane do oceny oryginalności.
Kolejną cechę na podstawie, której możemy wyróżnić fałszywą dwuzłotówkę dodaje
Rafał Janke. Pan Rafał zaobserwował, że można do tego wykorzystać krój litery
„M” występującej zarówno na awersie jak i rewersie. Otóż w monetach fałszywych
środkowa część monety dochodzi do połowy wysokości litery zaś w oryginalnych
sięga aż do dołu. Trzeba przyznać, że to ciekawa obserwacja. Powyżej prezentuje
zdjęcie, na którym ta różnica jest dobrze widoczna i łatwa do wykorzystania. Tu
musze jednak dodać, że trzeba uważać, bo ta cecha nie potwierdza się tylko dla
monet dwuzłotowych z lat 1766-1767. W dwuzłotówkach z rocznika 1768 oraz na
innych srebrnych nominałach „pruskie M” pojawia się również na oryginalnych
monetach, przez co nie może być wykorzystywane, jako dominująca cecha służąca
do odróżniania na przykład fałszerstw na przykład półzłotków. Ale o tym napisze
dokładnie później. Generalnie dla dwuzłotówek 1766-1767 jest moim zdaniem
bardzo przydatna.
Podsumowując
dwuzłotówki, główne cechy pozwalające łatwo odróżnić fałszywe monety od
oryginalnych można zawrzeć i wymienić w punktach:
AWERS:
odmienny wizerunek króla, odmienna litera „M”
REWERS:
odmienne orły, odmienna podstawa korony, odmienna litera „M”
To
wystarczająca ilość cech, która z łatwością pozwoli każdemu amatorowi mennictwa
okresu SAP na własnoręczne wyróżnienie fałszywek w swoich zbiorach lub na
oferowanych aukcjach. Jeśli zdecydujemy się posiadać „pruską dwuzłotówkę” to
możemy teraz to zrobić świadomieJ
Ja
oczywiście daję dobry przykład i zbieram fałszywe monety z epoki (w tym
pruskie) i traktuje je co najmniej na równi z oryginalnymi monetami SAP. Jedno,
o co proszę czytelników, to analiza swoich zbiorów pod tym katem i właściwe
rozpoznanie oraz opisanie monet. Szczególnie, że istnieje prawdopodobieństwo
zbliżone do pewności, że niektóre roczniki i nominały pruskich fałszerstw są
znacznie rzadsze od ich oryginalnych odpowiedników. Ale zbadaniem tego stanu
rzeczy, tak jak już powyżej pisałem zajmę się w przyszłości.
W
najnowszym katalogu duetu Parchimowicz/Brzeziński, fałszywe dwuzłotówki SAP
produkcji pruskiej wymieniane są i opisane jak każda inna odmiana. W roczniku
1766 moneta pruska 8 groszowa oznaczona została, jako odmiana 24.a5 i
wymieniona „w środku” pozostałych odmian tego rocznika (opisano ich aż 12!).
Moneta fałszywa z rocznika 1767 opisana została, jako 24.b2 i jest jedna z
pięciu odmian dwuzłotówek w tym roczniku. Najciekawiej jest znów na końcu, otóż
w katalogu nie ma informacji o fałszywej dwuzłotówce z rocznika 1768. Pomimo
opisania aż 10 różnych odmian tej monety, autorzy nie zdecydowali się wyznaczyć
odmiany monety pruskiej. Świadczy to albo o tym, że odróżnienie dwuzłotówek
wcale nie jest takie łatwe albo tez o tym, że nie udało się im spotkać takiej
monety. Moim skromnym zdaniem, prawdziwym tropem jest problem w odróżnieniu
monet, gdyż na przestrzeni trzech opisywanych lat 1766-1768, za rządów
Fryderyka Sylma mennica warszawska dokonywała korekt wyglądu polskiego
godła. Co bezpośrednio przekłada się na
istniejące różne typy punc orłów wykorzystywanych do produkcji oryginałów. Tym
samym niektóre orły są dość niebezpiecznie zbliżone do pruskich i w roczniku
1768 można mieć kłopoty. My jednak pokażemy taką monetę, co zaowocuje dodaniem
do katalogu kolejnej odmiany. Nasza pruska dwuzłotówka z roku 1768 oznaczona
będzie tradycyjnie kolejnym wolnym numerem i znakiem zapytania, – zatem poniżej
przedstawiam kolejną nową odmianę – tym razem nazywaną 24.c10?
Tradycyjne
podsumowanie. Pokazuje wszystkie trzy znane mi typy i odmiany pruskich
dwuzłotówek. Używam nomenklatury z najnowszego katalogu. Nie badałem jeszcze
tych roczników, więc brak informacji o nakładzie i stopniu rzadkości tych
odmian, co do czasu uzupełnienia danych zapisuję skrótem tbc (to be confirmed).
FAŁSZYWE PRUSKIE DWUZŁOTÓWKI SAP
1766-1768
1) 24.a5
– rocznik 1766
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL:1766
Szacowany
nakład łączny nominału = 1 866 769
Szacowany
rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = tbc
Szacowany
stopień rzadkości = tbc
2) 24.b2
– rocznik 1767
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL.1767
Szacowany
nakład łączny nominału = 1 866 769
Szacowany
rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = tbc
Szacowany
stopień rzadkości = tbc
3) 24.c10?
– rocznik 1768
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis otokowy XL EX MARCA (F-S/8.GR.) PURA.COL.1768
Szacowany
nakład łączny nominału = 1 866 769
Szacowany
rozkład rocznika w nakładzie fałszerstw = tbc
Szacowany
stopień rzadkości = tbc
Na dziś
to tyle wrażeń. Dzieki uprzejmosci Pana Rafała Janke, który przekazł mi zdjęcie fałszywej dwuzłotówki z 1768 - dodaliśmy właśnie kolejną nieopianą odmianę 24.c10? do najnowszego katalogu. Można zatem uznać, że "odkrywcą" w dzisiejszym odcinku jest własnie Pan Rafał, gratuluję wiedzy J
Kolejne nominały i monety fałszywe odróżnimy w kolejnym
odcinku, na który gorąco zapraszam. Już cieszę się na ten odcinek, ponieważ
szczególnie złotówki pruskie to jedne z moich ulubionych monet z czasów SAP.
Może dla tego, że tak ja też są w stolicy, lecz nie pochodzą z Warszawy. Trzeba
przyznać jednak, że „dają radę”, bo w końcu przez 250 lat udawały, że są
oryginalnymi warszawiakami – takie numizmatyczne „słoiki” J
Dziękuje
wszystkim za doczytanie do tego miejsca i do zobaczenia już za niedługo J
W artykule wykorzystałem informacje
i zdjęcia z archiwum WCN, z katalogu Parchimowicz/Brzeziński „Monety Stanisława
Augusta Poniatowskiego oraz udostępnione mi przez Pana Rafała Janke.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz