Cześć, znalazłem chwilę na nowy wpis i witam w urlopowym nastroju J. Dawno na blogu
nie było niczego o talarach, więc żeby temu jakoś zapobiec, biorę na warsztat
kolejny rocznik tych największych obiegowych srebrnych monet bitych w czasach
SAP. Dziś wybór padł na numizmaty z roku 1776, co oczywiście nie jest wcale przypadkowe.
Moim zdaniem, to bardzo interesujący i w miarę dostępny rocznik. Sam fakt, że
te monety dość regularnie pojawiają się w handlu na rynku numizmatycznym
stanowi dla mnie wartość samą w sobie. Na własny użytek, dzielę sobie większe
srebra SAP na dwie podstawowe grupy: „monety muzealne” i „te dla ludzi”. O tych
trudnodostępnych i nieprzyzwoicie kosztownych sztukach, znanych mi głównie z
muzeów jeszcze przyjdzie kiedyś czas napisać, jednak teraz skłaniam się do tworzenia
tekstów dla bardziej popularnych roczników. Dlatego już na wstępie zakładam, że
nie będzie to jedynie teoretyczny opis skierowany dla „statystyków numizmatyki”,
ale raczej praktyczna pomoc „popularno-naukowa”, która okaże się być w miarę
użyteczna dla większego grona kolekcjonerów, w tym dla szczególnie licznej
grupy młodych adeptów tej jakże pasjonującej dyscypliny. Oczywiście nie bez
znaczenia na wybór akurat tej monety miał również fakt, że w tym roczniku jest
więcej tajemnic niż tylko te widoczne na pierwszy rzut oka i czasem warto się na
chwile zatrzymać by te różnice sobie uzmysłowić, wytężyć wzrok i spróbować je
wychwycić. A te wszystkie „niuanse i kruczki” dają mi oczywiste pole do oparcia
na nich niniejszego artykułu. Dodatkowo, tak się akurat dobrze składa, że również
sam posiadam jeden egzemplarz talara z 1776 i w związku z tym mam na jego temat
własne wrażenia i przemyślenia, którymi mogę się dziś podzielić. To tyle
tytułem wstępu, jak widać mam całkiem liczne powody by tracić czas na tą
pisaninę J.
Z tytułu dzisiejszego wpisu można wnioskować, że
nie będę pisał wyłącznie o talarze. I tu pojawia się pierwsza miła niespodzianka,
bo co prawda rzeczywiście nie ograniczę się tylko do tej jednej monety z 1776
roku, jednak dziś tematem głównym zdecydowanie będą jednak talary. Wszelkie
poboczne wątki, jakich trudno mi się zwykle ustrzec, postaram się dziś
ograniczyć jedynie do poziomu tła. Plan na dziś jest taki, by na przykładzie
talara z rocznika 1776 (ale nie tylko), zwrócić szczególną uwagę miłośników
mennictwa SAP, na liczne drobne acz często jeszcze nienazwane różnice
występujące na awersach tych monet. Zwykle analizując grubsze srebro
Poniatowskiego, zdecydowanie większą uwagę kierujemy na rewersy, a stronie
portretowej nie poświęcamy wiele uwagi. To oczywiście jest zrozumiałe, gdyż to
z reguły rewersy dają nam proste odpowiedzi na pytania o odmiany i warianty,
zaś na awersach gdzie znajduje się portret otrzymujemy mniej jasnych sygnałów.
Dziś proponuje nieco odwrócić te proporcje. Zatem z grubsza rzecz ujmując w
dalszej części czeka nas nieco dokładniejsza niż zwykle, analiza wyglądu
portretów królewskich. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tego typu analizy
strony portretowej monet są dla numizmatyki czymś naturalnym i pojawiają się
praktycznie w każdym okresie, bez znaczenia, czyja akurat postać zdobi awers.
To, co jednak mnie zastanawia w takim podejściu, to fakt, że dla niektórych
nominałów w okresie Polski Królewskiej te analizy są dość ogóle, a dla innych
zaś, wydają się być bardziej szczegółowe. W tym kontekście jestem zdania, że
dotychczasowe ustalenia, co do różnic w popiersiach dla monet z okresu SAP
jawią mi się, jako zdecydowanie „do poprawy” w porównaniu do poziomu detalu, w
jakim analizuje się awersy innych polskich władców. Autorzy najnowszego katalogu opisując monety
Poniatowskiego, panowie Parchimowicz i Brzeziński wyróżnili, co prawda kilka podstawowych
typów portretów króla, ale mam wrażenie graniczące z pewnością, że jednak nie
wyczerpali jeszcze całego tematu. Do tej myśli wrócę w dalszej części wpisu.
Jednak teraz, żeby nie być gołosłownym, weźmy sobie za przykład popularną
boratynkę i z przymrużeniem oka zobaczmy, jakie nowoczesne trendy panują dziś w
analizach portretów na awersach J.
Taki żarcik na początek, który oczywiście nie ma na
celu zdyskredytowania konkretnej publikacji, a jedynie pokazanie pewnej
tendencji w badaniach numizmatycznych XXI wieku, do poszukiwania różnic na monetach
coraz bliżej granicy możliwości ludzkiego oka. A wszystko po to by w dalszej
części wpisu uzmysłowić czytelnikom, jak bardzo różnią się od siebie mennictwa
poszczególnych okresów Polski Królewskiej oraz podejścia do ich opisywania, przez
poszczególnych badaczy, które te monety katalogują. Na ilustracji powyżej
widzimy jedynie drobny wycinek dość detalicznego podejścia do wyznaczania
odmian/wariantów głowy króla Jana Kazimierza, które zapewne jest dobrze znane
miłośnikom numizmatyki zbierającym te popularne miedziaki. Obserwuje to sobie z
boku i stwierdzam, że takie zagłębienie się w detal staje się powoli powszechne
i sprawia, że nawet popularne monety stają się nagle różnorodne, a ich
zbieranie może być fascynujące. To chyba dobrze? J. Oczywiście
ważnymi cechami dla wywołania tej różnorodności są również tak podstawowe zmienne
jak choćby nakład, okres produkcji, techniki mennicze czy ilość mennic biorąca
udział w produkcji monet. Piszę o tym teraz, bo pomimo ogólnego zrozumienia odmiennej
specyfiki poszczególnych okresów mennictwa Polski Królewskiej, to jednak muszę
przyznać, że ten poziom detalu, dla mnie, jako kolekcjonera przyzwyczajonego
jedynie do kilku typów popiersia występujących w czasach SAP, jest czasem
przerażający. Jako niezbyt zaznajomiony w tych wszystkich niuansach, gubię się
w tym często, jak ci mili państwo na zdjęciach.
Jednak od strony osoby badającej monety do poziomu
stempli, która dla okresu SAP bardzo często sama dzieli włos (częściej liść) na
czworo, to jednak takie podejście jest bardzo ciekawe. To właśnie ten poziom
detalu, zainspirował mnie by dziś podzielić się z czytelnikami swoimi
odczuciami w stosunku do awersów talarów Poniatowskiego. Bo przecież,
nie jest tak, że na każdej monecie SAP król Staś wygląda identycznie tak samo i trzeba to w
końcu gdzieś zaznaczyć. Na początek, mój blog może okazać się dobrym miejscem
na rozpoczęcie dyskusji na ten temat. Pisze tu o początku, bo przecież dla
każdego z nominałów z portretem można by podjąć podobną dyskusję. A przy tym
mam wrażenie, że wybrałem drogę na skróty i udaje się po najmniejszej linii
oporu, gdyż trudno porównywać trudność analizy portretów pokaźnego talara do o
wiele mniejszej boratynki. Mam tu przecież do dyspozycji około 40 milimetrowy
krążek srebra, najczęściej z dobrze zachowanym portretem, który na dodatek był
tworzony przez jednego medaliera i bity w tej samej mennicy. Nie chce tego
nawet porównywać do skali trudności przy szelągach Jana Kazimierza i ogromu benedyktyńskiej
pracy, jaką trzeba było włożyć by udostępnić katalog, którego stronę
wykorzystałem na pierwszej ilustracji.
Z resztą wcale nie jest powiedziane, że i w
„poniatowskim” też do tego kiedyś nie dojdziemy. W końcu już Rafał Janke zaprezentował
szerokiemu gronu na sesji w Marriotcie, wybrane strony ze swojego „przyszłego”
katalogu. I jak dobrze pamiętam, były tam właśnie całkiem podobne „wycinanki” z
kluczowymi elementami monet, które świetnie ukazują nawet te najdrobniejsze różnice.
Stąd całkiem możliwe, że i portret na awersie doczeka się kiedyś bardziej
szczegółowego rozróżnienia. W końcu to taka moda XXI wieku a i technika pozwala
żeby iść w tym właśnie kierunku, więc w sumie to nic dziwnego, że nowoczesna
numizmatyka stara się nie być już „100 lat w tyle za murzynami”. Ups, teraz
chyba już tak nie wypada już pisać… jednak nie miałem nic złego na myśli J.
A wracając z Czarnego Lądu do srebrzystych monet Stanisława Augusta
Poniatowskiego. Oto dziś zaproponuje czytelnikom bloga, by na przykładzie
tytułowego talara z 1776, nieco dokładniej spojrzeli na awersy monet SAP, na
których pojawia się popiersie królewskie. Nie będę jednak tworzył wymyślnych
ilustracji i „wycinał” Stasia z monet (głównie z braku technicznych możliwości
i cierpliwości do takich działań), a jedynie liczę na spostrzegawcze oko
czytelników, które dostrzeże różnice, o których będę pisał w dalszej części.
Trzeba na początek pamiętać, że i „MY w Poniatowskim”
mamy już swoje uznane odmiany królewskiej głowy na awersach. Dla obiegowego
talara, o którym dziś mowa, autorzy w najnowszym katalogu monet SAP wyróżnili
ich dokładnie pięć. Oto i one, ujęte zbiorczo i bardzo czytelnie zaprezentowane
na ilustracji z książki.
Jak widać zaczynamy od popiersia w zbroi bitego na
talarach w roku 1766 a kończymy TYPEM 4… No właśnie, ale coś tu nie gra bo
przecież awersy z 1788 różnią wyraźnie się od tych późniejszych z lat 1794-1795.
Jednak to już wszystko opisałem w pamiętnym (przynajmniej dla mnie J)
artykule o talarze z rocznika 1794 i dodałem do tej piątki, jeszcze jeden
wizerunek. Najłatwiej dostrzec różnice na największych monetach, więc nic
dziwnego, że przy okazji udało mi się zaobserwować na talarach. Dla przypomnienia,
poniżej ilustracja z talarem z roku 1788 na którym widnieje popiersie TYP 4
oraz dla kontrastu, obok zdecydowanie odmienne wyobrażenie opisane przez mnie
jako TYP 5, kolejny.
Wówczas nie wskazałem strzałkami konkretnych różnic
pomiędzy popiersiami, zakładając (jak się później okazało – słusznie), że już
na 1 rzut oka widać, że obydwa awersy wykonano przy użyciu zdecydowanie
odmiennych stempli, na których oblicza Poniatowskiego zdecydowanie się od
siebie różnią. Okazuje się teraz, że składając te wszystkie dane „do kupy” mamy
obecnie 5 różnych typów popiersi, odpowiadających zmieniającym się okolicznościom,
modom, technice oraz oczywiście, wiekowi władcy w okresie jego ponad
30-letniego panowania. W sumie nic dziwnego, wychodzi średnio jeden typ na 6 lat panowania. Wiele nam jeszcze brakuje do ilości wyróżnianej standardowo w
katalogach innych władców J.
Zacznijmy teraz główny temat wpisu od pokazania
przykładowej monety z 1776 roku. Ok, niech będzie to ta moja sztuka J.
Co prawda musze uprzedzić, że ten egzemplarz, to nie jest srebro o jakiejś
wyjątkowo wybitnej prezencji i daleko mu do przebłysków menniczej świeżości,
jakiej zwykle poszukuję. Jednak dokładnie pamiętam, że w chwili, kiedy
rozważałem jego pozyskanie, to (wyjątkowo) wcale na to nie wybrzydzałem. Głównie dlatego, że jak się okazuje,
większość talarów z tego rocznika wygląda dość przeciętnie, żeby nie napisać…
zaskakująco słabo. To właśnie ta ich dziwna cecha sprawia, że niedoskonały
wygląd ułatwia zakup obniżając ceny do tego stopnia, że często można sobie na
takie grubsze sreberko z roku 1776 pozwolić… i to nie biorąc kredytu w banku.
No popatrzcie tylko na tego mojego „brzydala” J.
Jak z grubsza widać, moneta jest obiegowa i została obustronnie przejustowana,
zupełnie bez szacunku dla wizerunku oraz herbu rodowego Jego Królewskiej Mości.
Jednak „na żywo” talarek wcale nie wygląda aż tak źle, posiada naturalną
seledynową patynę i zdecydowanie zyskuje
przy bliższym kontakcie.
Popatrzmy teraz na awers. Pewnie zgodzimy się, że
coś ten Stanisław August Poniatowski jakiś taki…niewyraźny. Niby widać
wszystkie najważniejsze szczegóły, ale ja osobiście mam wrażenie, że jakby z
wyraźnym trudem wyłaniały się z tła monety. Na awersie talara prezentują się
nam wyraźne zaakcentowane bujne pukle włosów spięte „przepisową” przepaską, której
końcówka dotyka niemal litery. Pod fryzurą wyłania się nam dojrzałe, ale
jeszcze młode oblicze władcy osadzone na smukłej szyi. Całość kompozycji
dopełniają napisy, które szczelnie otaczają popiersie. Niby wszystko jest na
swoim miejscu, ale jednak wydaje się takie jakby spłaszczone i mniej wyraźne. I
to jest już właśnie druga typowa cecha dla awersów praktycznie wszystkich
roczników talarów z 2 typem wizerunku króla z przepaską. Po głębokim reliefie
znanym nam dobrze ze „zbrojarza” z 1766 roku czy nawet monet mniejszych
nominałów monet SAP z lat 1766-1768, dla talarów począwszy od rocznika 1768
rozpoczęto bicie z kilkoma istotnymi zmianami. Trudności techniczne w produkcji
tak wymagających monet sprawiły, że o około 10% zmniejszono średnicę krążka i układ
ozdobnego rantu, a co najważniejsze, nowe stemple z wizerunkiem króla w
przepasce posiadają zdecydowanie płytszy relief niż inne typy monet
Poniatowskiego. Ta ostatnia cecha, czyli widoczne wypłaszczenie reliefu, szczególnie
często uzewnętrznia się właśnie w dziś opisywanym roczniku. Z moich obserwacji
wynika, że awersy talarów w roku 1776 były bite nieco płycej niż można by się
było tego spodziewać biorąc nawet za wzór sąsiednie roczniki. To raczej nie
wynikało z odmiennej techniki stosowanej w mennic, a jedynie ze stempli
używanych do produkcji monet. I tu dochodzimy do sedna sprawy – „wszystkiemu
winne” są stemple.
Analizując przez ostatnie lata wiele różnych monet
SAP doszedłem do wniosku, że w ramach opisanych przez autorów katalogu typów popiersi,
niektóre z nich wyraźnie różnią się pomiędzy sobą. Wcześniej wydawało mi się,
że wszystkie popiersia w ramach jednego typu są, co do zasady identyczne. To
znaczy, że medalier tworzył jeden obowiązujący model królewskiego oblicza, z
którego później w mennicy wykonywano narzędzie zwane puncenem zasadniczym,
który następnie służył mincerzom do wykonania stempli awersu w ramach danego
nominału. Wielu stempli z identycznym popiersiem, którymi potem bito nie tylko
w jeden rocznik, bo przecież na awersie nie ma daty i faktem jest, że stemple
tej strony monety często używane były z powodzeniem i bez żadnych przeróbek przez
kilka lat. Oczywiście znanym faktem jest, że w ramach rocznika, choćby na
przykład talarów z rocznika 1775, które opisałem na blogu wcześniej - awersy monet
również różnią się między sobą, jeśli chodzi o popiersie. Dobrze widoczną
zmienną cechą jest zakończenie opaski we włosach króla, które w zależności od
stempla przybierało różnych kształt i długość. Tłumaczyłem to sobie dotychczas tak,
że opaska była osobnym elementem, niewielką puncą, którą dobijano na stemplu do
portretu i dlatego wypada w różnych miejscach. Teraz jednak już nie jestem tego
taki pewien. Mam uzasadnione wątpliwości, które muszę na razie „zaparkować” do
czasu jak dane mi będzie bardziej zgłębić temat. Być może odpowiedzi czekają w
Mennicy Polskiej S.A., która przecież uważa się za spadkobiercę tradycji
stanisławowskich mincerzy i przechowuje stare narzędzia mennicze. Jednak jakiś czas
temu mennica zamknęła swój Gabinet Numizmatyczny i do ekspozycji nie ma
aktualnie dostepu. Byłbym rad gdyby zarządzający tym przedsiębiorstwem zamiast uwieczniać
swojego założyciela Stanisława Augusta Poniatowskiego na kolejnych
świecidełkach o marnej wartości złomu zawartego w nich metalu, wrócili do dawnej
tradycji i odemknęli izbę pamięci. To tak na marginesie dzisiejszych rozważań,
jako punkt startowy do mojej dzisiejszej analizy.
Z moich obserwacji wynika, że popiersia na awersach
różnią się pomiędzy sobą nie tylko przepaską, a całkiem widoczne są również inne,
liczne acz drobne i trudne do opisania różnice w rysach twarzy Poniatowskiego.
To z kolei wskazuje na to, że rytownik Jan Filip Holzaeusser wcale nie wykonał
jednego portretu, ale całą serię bardzo podobnych do siebie wyobrażeń, które przy
okazji zaopatrzył w odmienne zakończenie królewskiej opaski we włosach. Być
może, użył tego elementu, jako cechy pozwalającej sprawnie odróżnić od siebie
poszczególne popiersia. Dziś jednak trudno tego dociekać. Z publikacji Adama
Więcka „Jan Filip Holzhaeusser nadworny medalier króla…” dowiadujemy się, że
Stanisław August szczególnie lubił swoją podobiznę z przepaską i polecił ją umieszczać
na medalach oraz monetach. Stąd przepaska była jakby pozycją obowiązkową każdego
popiersia i to już od roku 1765 gdzie medalier użył tej formy na medalach koronacyjnym
i nagrodowym „Merentibus”. Tam, co prawda przepaska nie miała jeszcze wystającej
końcówki znanej nam choćby z dziś opisywanych talarów, ale na późniejszych
medalach się już pojawia. To z kolei doprowadziło mnie do opinii, że przy
odrobinie wysiłku można pokusić się o powiązanie stempli awersu, nie tylko z
odpowiednim typem zakończenia przepaski, ale i z poszczególnymi wariantami
popiersia różniącymi się rysami twarzy króla. Oczywiście mówimy tu o popiersiach
wykonanych ręką nadwornego medaliera o uznanym talencie. Dlatego wszystkie
wizerunki króla są do siebie bardzo podobne i dziś możemy jedynie postarać się
je odróżnić po kilku drobnych detalach. Dlatego też teraz zapraszam czytelników
do popularnej w latach mojego dzieciństwa zabawy, w „znajdź 10 szczegółów,
którymi różnią się te obrazki”. Do tego celu potrzebujemy użyć bardzo dobrze
zachowanych monet. I to nie tylko dlatego żeby popiersie było dobrze widoczne,
ale również by ewentualne mikro-wytarcia związane z obiegiem, nie wpływały na
naszą subiektywną bądź co bądź ocenę. Ok dość gadania, zobaczmy kilka zdjęć i
porównajmy popiersia na konkretnych monetach zawierających wyobrażenie królewskie
typu 2. Proszę spojrzeć na niżej zamieszczone awersy 4 talarów.
I co, widać jakieś subtelne różnice? Może być trudno
za pierwszym razem J. Napiszę o tym, co ja tam widzę. Nie
patrząc na odmienne końcówki przepasek, a jedynie na rysy twarzy króla i detale
rysunku, stwierdzam, że wszystkie wyżej zaprezentowane popiersia różnią się od
siebie. Są to oczywiście bardzo subtelne różnice. Utalentowany artysta medalier
doskonale powielał rysunek króla i nieomylnie na każdym z awersów widać dzieło
wykonane jego ręką. Zajmijmy się teraz przez chwilę cechami i miejscami, w
których możemy odróżnić od siebie poszczególne popiersia. To, na co ja
zwróciłem uwagę, oprócz „ogólnego wrażenia”, to między innymi: linia włosów na
granicy twarzy, krzywa linia tworząca na dole podstawę popiersia (biust),
linia podkreślająca budowę dolnej szczęki, niesforny kosmyk włosów na przepasce
u góry, czy choćby długość królewskiego nosa... Jednak to jest „zabawa” i każdy
z czytelników może pokusić się o wyszukanie własnych cech różniących popiersia.
A wówczas z pewnością lepiej docenimy kunszt artysty, który wcale nie ułatwił
nam tego zadania.
Na kolejnej ilustracji prezentuje „te moje miejsca”,
gdzie dostrzegłem wymienione wyżej różnice oraz dla porządku, nadaję kolejnym popiersiom
numerację w ramach typu 2.
Mam nadzieję, że z pomocą kolorowych strzałek
różnice są lepiej widoczne. To, co starałem się dziś przekazać, to opisanie
własnych wrażeń na temat tego, że popiersia króla na awersach w latach
1768-1782 się od siebie różnią, czyli poszczególne stemple nie były wykonane
tym samym puncenem zasadniczym i musiało być tych narzędzi przez 15 lat bicia
jednak zdecydowanie więcej. Nie jestem pewien tego, czy pokazałem wszystkie
podtypy popiersia, gdyż miałem na celu jedynie rozpoczęcie dyskusji i zakładam,
że wcale nie wyczerpałem tematu. Nie dysponuje żadnym porządnym programem
graficznym do obróbki ilustracji, który wsparłby moje wysiłki, stąd nawet się
na to nie porywam, zostawiając ten obszar bardziej uzdolnionym plastycznie badaczom.
Trudno jest mi pracując jedynie na programie Paint, tworzyć na blogu bardziej wyrafinowane
obrazy. Tym samym nie zdziwię się, jeśli za kilka lat, w którymś z kolejnych
katalogów monet SAP, jego autor pokusi się o ładne ilustracje poszczególnych
popiersi królewskich „wycięte” z monet i porządnie je wówczas opisze. W każdym
razie katalogi innych władców często już takie wyróżnienia posiadają. Tu, jako
przykład świetnej roboty w tym obszarze, wracam do publikacji Cezarego
Wolskiego „Miedziane szelągi Jana Kazimierza Wazy w latach 1659 – 1667”, od
którego ilustracji zacząłem dzisiejszy temat. Może kiedyś i „w poniatowskim” do
tego dojdziemy, kto wie? J.
Zastanawiałem się również chwilę nad tym, jakie
mogły być przyczyny takiego stanu rzeczy, kierując na początek swoje myśli w
stronę tego, czy powodem delikatnych zmian popiersi nie była chęć oddania bardzo
dokładnego wizerunku starzejącego się króla. W końcu w okresie 15 lat, wygląd
człowieka potrafi się mocno zmienić. Jednak odrzuciłem tę myśl obserwując wiele
awersów talarów SAP z roczników 1768-1782 i nie doszukując się na nich powtarzalnych
oznak chronologii w stosowaniu poszczególnych wyobrażeń władcy. Weźmy dla
przykładu pierwszy podtyp, czyli 2a, od którego zaczyna się w 1768 bicie
talarów z królem w przepasce. To popiersie stosowane było powszechnie w
pierwszych latach bicia, ale również bardzo często pojawia się na monetach w
środkowych rocznikach, a nawet jest obecne na awersach na samym końcu procesu,
czyli w latach osiemdziesiątych. Zatem, nie tędy droga. Aktualnie zakładam, że powodem
stworzenia kilkunastu modelów były przyczyny techniczne, związane z produkcją monet
w mennicy i rolą medaliera w tym procesie. Nie wietrzę tu żadnej sensacji.
Ostatnim elementem tego wątku zanim zabiorę się śmielej
za opisanie talarów z 1776, będzie przypisanie wyznaczonym dziś, poszczególnym
podtypom portretu króla, konkretnych roczników monet, na których można je zaobserwować.
Ja widzę to tak:
Popiersie 2a – 1768;1769;1770;1772;1773;1774;1775;1776;1781;
Popiersie 2b – 1775;
Popiersie 2c – 1777;
Popiersie 2d – 1774;1776;1777; 1778;1779;1780;1781;1782;
Nie jestem tego jednak wcale w 100% pewien, bo pisząc
ten tekst i wymieniając roczniki, mam nadal kilka wątpliwości związanych z subiektywną
oceną poszczególnych zdjęć monet. Trzeba by temu zagadnieniu poświęcić jakieś
bardziej poważne analizy, niż te moje blogowe bajania. I to jest chyba główny
wniosek i pole do popisu dla młodych numizmatyków obdarzonych lepszym wzrokiem.
Dla poczatkujących badaczy monet, w celu lepszego odróżniania
poszczególnych popiersi SAP w przyszłości, zalecane jest oczywiście dbanie o swój
wzrok. Liczni specjaliści „od oczu”, zalecają też stały trening organizmu. To o
tyle ważne dla młodzieży interesującej się monetami, iż wydaje się całkiem prawdopodobne,
by w przyszłości tego typu „zabawy” stały się obowiązującym elementem egzaminu
na „prawdziwego numizmatyka”. Jeśli ktoś z czytelników uważa, że taki tytuł
jest łatwo zdobyć i takie zabawy w porównywanie obrazków to jedynie dziecinna zabawa,
to zapraszam niech no spojrzy na obrazek poniżej. Ot, tak dla rozpoczęcia
treningu J.
I co, to wcale nie jest takie łatwe „młody numizmato”
J.
I tak przez ostania chwilę zamiast monetami, zajmowałem się… głupotami. Tym
sposobem niepostrzeżenie zbliżyliśmy się niebezpiecznie do 15-stej strony
tekstu, co musi skutkować natychmiastowym przerwaniem opowieści i przeniesieniem
opisu bardzo ciekawego rocznika talara z 1776 do drugiej części. Na tym kończę na
dziś, dziękuję tym spośród czytelników bloga, którzy wytrwali ze mną do końca i
zapraszam za jakiś czas, do mam nadzieję bardziej konkretnego wpisu. Ale, kto
mnie zna to już wie, że… tego to oczywiście nie mogę obiecać J.
W
dzisiejszym wpisie wykorzystałem informacje, dane i zdjęcia z niżej
wymienionych źródeł: Cezary
Wolski „Miedziane szelągi Jana Kazimierza Wazy w latach 1659 – 1667”, Janusz
Parchimowicz i Mariusz Brzeziński „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego”,
Adam Więcek „Jan Filip Holzhaeusser (1741-1792) nadworny medalier króla
Stanisława Augusta Poniatowskiego”, archiwum aukcyjne Warszawskiego Centrum
Numizmatycznego oraz inne wyszukane internecie za pomocą google grafika, takie
jak choćby okładka książki Bartosza i Tomasza Minkiewiczów o słynnym WilQ J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz