Cześć, dziś planuję, że to nie będzie zbyt długi
tekst, więc zapraszam bez obaw i zobaczymy jak mi to wyjdzie J.
Jako pierwszy wpis w lipcu, proponuję zakończyć temat, który zacząłem w
poprzednim miesiącu i doprowadzić do szczęśliwego finału wątek poprawnego
opisania półzłotka z rocznika 1775. Jak mam nadzieję pamiętamy, w poprzednim
wpisie skoncentrowałem się niemal w całości na polemice z autorami katalogów
monet okresu SAP, w celu pokazania argumentów na to, że najprawdopodobniej nie
istnieje odmiana dwugrosza z inicjałami A.P., którą oni tak ochoczo
uwzględniają w swoich publikacjach, nadając jej dodatkowo, niespotykany stopień
rzadkości w obiegowym srebrze SAP, jakim jest R8. Mam nadzieję, że dobrze uzasadniłem
swoje wywody i nie umknął nikomu fakt, że egzemplarz w zbiorach Muzeum
Narodowego w Warszawie, na który wszyscy się powołują, a który zdaniem kustosza
pochodzi ze zbioru hrabiego Sobańskiego, jest jedynie monetą z rocznika 1773 z
przebitką daty z 1772. To podstawa dzisiejszych rozważań i w drugiej części oprócz
wstępu, już nie będę wracał do tego zagadnienia, co zaowocuje tym, że w na
końcu tekstu z premedytacją zupełnie nie uwzględnię takiej odmiany, gdy będę
opisywał konkretne warianty monety możliwe do zebrania. To wydaje się jasne.
Jednak jak się okazuje, nie jest to jasne dla
wszystkich i wciąż istnieją tacy, którzy aktywnie starają się zmienić ten bieg
wydarzeń. Żeby nie być gołosłownym za chwilę przedstawię przykład takiego
chorobliwego dążenia do posiadania mega-rzadkiego numizmatu. Nie istnieje taki
w rzeczywistości? To nic nie szkodzi – sami sobie zrobimy swój egzemplarz
półzłotka 1775 z inicjałami A.P. Albo pójdziemy jeszcze dalej, nie dość, że go
sobie podrobimy, to jeszcze go później z powodzeniem ogrejdujemy a następnie
sprzedamy jakiemuś mniej zorientowanemu zbieraczowi. Istna paranoja
numizmatyczna. A skoro już wspomniałem o paranoi, to mam po ręką adekwatny
obrazek na dobry początek wpisu J
Taki żarcik J. Jednak na
serio, ta jedna nieistniejąca odmiana z inicjałami A.P., to w dalszym ciągu nie
wszystko, co napisano w katalogach, a co należałoby „wyprostować”, jeśli chcemy
poprawnie opisać ten rocznik. Otóż w tak z pozoru nikczemnym i nieistotnym z
punktu widzenia mennictwa okresu Poniatowskiego roczniku dwugrosza jest jeszcze
jeden mit, który należy obalić. Tym sposobem zakładam, że na końcu wpisu
dojdziemy do wspólnego wniosku, że półzłotek z 1775 roku był przez minione lata,
monetą traktowaną wyjątkowo z trudnych do zaakceptowania dzisiaj powodów.
Prosta przebitka dat, jakich wiele na stemplach okresu stanisławowskiego z
mennicy koronnej, traktowana była, jako okaz o rzadkości R8 ze zbioru
Sobańskiego. Zatem nie może dziwić, że paranoja w wynajdowaniu możliwych odmian
dotknęła go jeszcze bardziej.
Zanim przejdziemy do opisu istniejących monet, zajmijmy
się od razu sprostowaniem informacji na temat kolejnej „wirtualnej” odmiany uwzględnionej
w katalogu Parchimowicz/Brzeziński. Mowa tu o monecie opisanej, jako odmiana
16.j4, chrakteryzującej się zdaniem autorów, kompletnym brakiem inicjałów
zarządcy mennicy. To wyrażenie „zadaniem autorów”, jest kluczem do rozwiązania tej
zagadki. W zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie znajduje się jeden, dokładnie
tak opisany egzemplarz, który jak zakładam, był przez publicystów analizowany
zanim umieścili jego zdjęcie w swoim katalogu. Tym samym, jeśli okaże się za
chwile, że to błąd, to będzie to już kolejny kamyczek wrzucony do ogródka
zawodowych numizmatyków. Coś się wszyscy na te inicjały intendentów mennicy w roczniku
1775 szczególnie uparli. Zanim odseparujemy ziarno od plew zobaczmy ilustrację,
tak jak to przedstawili autorzy najnowszego katalogu.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem stan monety, na jaką
powołali się autorzy publikacji wieszcząc nam nową odmianę, intuicyjnie byłem
pełen obaw. A było to jeszcze zanim miałem zamiar na blogu publikować swoje
komentarze, więc były to można rzec, zwykłe rozterki kolekcjonera na temat,
jakości posiadanych źródeł. No, ale żeby na tak widocznie podniszczonej monecie
opierać tak istotną tezę? Byłem tym mega zaskoczony i zdziwiony. I nawet
powiększenie najistotniejszego fragmentu rewersu, jakim uraczyli nas panowie
Parchimowicz i Brzeziński tylko pogłębiało moje rozterki. Ja tam w każdym razie
widziałem mechaniczną ingerencje, żeby nie powiedzieć, że majaczyły mi zarysy
po zeskrobanych literach.
Patrząc na ten problem od strony teoretycznej, to brak
inicjałów mincmajstra na dwugroszu z 1775 roku, mógł oczywiście mieć miejsce i
to, z co najmniej kilku powodów. Jako pierwszy z nich, nasuwa się mi wielbłąd lub
zaniechanie rytownika stempli, który nie umieścił inicjałów na stemplu. W tym
obszarze rozważań na czoło wysuwa się oczywiście błąd rytownika, ale równie
dobrze powód może leżeć w tym, że narzędzie do bicia rewersu wykonane było w
poprzednim roku, w którym następowały zmiany na stanowisku intendenta w mennicy
i akurat nie było wiadomo, jakie nowe inicjały należy wykonać. Mało to
prawdopodobne, ale przecież możliwe. Kolejny zdroworozsądkowy powód to dramatyczne
zapachnie/awaria stempla, która w efekcie powodowała, że inicjały mimo tego, że
były na narzędziu, to jednak nie zostały przeniesione na monetę. Trudno mi sobie,
co prawda wyobrazić taki defekt, a nawet, jeśli by wystąpił, to raczej nie ma
mowy o nowej odmianie półzłotka a jedynie o destrukcie menniczym. Jednak
najwięcej szans na uzyskanie efektu jak na zdjęciu w katalogu, daje temu, co
spotyka się najczęściej i jest najbardziej prawdopodobne. Mowa o zwykłym
zniszczeniu krążka spowodowanym obiegiem lub nawet, o umyślnym działaniu
człowieka. W naszych dzisiejszych rozważaniach nie opuszcza nas szczęście, bo
tak się miło złożyło, że akurat ten konkretny egzemplarz dwugrosza został
zdigitalizowany i jego wizerunek jest powszechnie dostępny na stronie MNK. Popatrzmy,
zatem na lepsze zdjęcia niż te w katalogu, egzemplarza bez inicjałów.
Co widzimy? Każdy pewnie ma swoje zdanie. Jednak nie
ulega wątpliwości, że pod datą, w miejscu gdzie powinny być inicjały E.B.
intendenta Brenna widnieje wyraźny wytarty pas. To miejsce jest newralgiczne, stąd
należy je poddać pogłębionej analizie by nasza ocena była w miarę możliwości obiektywna.
Większe przybliżenie w tym przypadku się jednak nie sprawdziło. Widać, co
prawda jakieś cienie na wytartej powierzchni, ale jak dla mnie to nic pewnego.
Autosugestia zwykle pozwala nam dostrzec, to co aktualnie chcemy znaleźć, a nam
przecież chodzi o poprawny odczyt, a nie o obalenie teorii o dwugroszu bez
inicjałów za wszelka cenę. Żeby temu zaradzić proponuje „wrzucić drugi bieg”, czyli
pójść krok dalej. Zastosujmy metodę podstawową w tego typu badaniach, której
używam zawsze by potwierdzić swoje obserwacje i wątpliwości, zanim ogłoszę
światu na blogu kolejny nowy wariant. Czyli, po prostu poszukajmy monety z tego
samego stempla, będącej w lepszym stanie zachowania i dopiero wówczas ją
oceńmy. Ta prosta metoda jest szczególnie użyteczna, do analizy wszelkich kropek,
czy też innych drobnych punc występujących masowo na monetach SAP. Jak to zwykł
wyliczać uznany spec od monet SAP pan Rafał Janke, do wybicia rocznika monet o
nominale półzłotka z reguły wytwarzano w mennicy kilka stempli. Przeważnie było
ich trzy lub wielokrotność tej liczby, jeśli emisja miała być liczniejsza. Nakład
monety z 1775 wynosi delikatnie ponad 350 tysięcy sztuk, co w porównaniu do
innych roczników, jakie już opisałem na blogu, gwarantuje nam znalezienie
minimum po sześć stempli z każdej strony. Do dzisiejszego badania dysponuje
zdjęciami pokaźnej grupy 63 monet, stąd nie zakładam trudności w odnalezieniu
drugiego egzemplarza z identycznym rewersem.
Tak jak myślałem, po krótkiej analizie zebranego
materiału okazało się, że akurat ten rewers występuje dość licznie, nawet na
tyle często, że łączy się z różnymi awersami. Próba egzemplarzy okazała się na
tyle udana, że udało mi się odnaleźć półzłotki z dokładnie takiego samego
wariantu, czyli identycznych stempli awersu i rewersu. Popatrzmy na kilka
wyszukanych przykładów. Dla osiągnięcia lepszego efektu, wklejam jedynie fotki
rewersów i to w sekwencji obrazującej postępujące wytarcie związane z obiegiem.
Jak widać, już od egzemplarza oznaczonego, jako „b)
„ zaczyna się postępująca degradacja inicjałów intendenta mennicy Brenna. Na
monetach „c” i „d” można zaobserwować już tylko jego szczątki. Teraz mając już
dane z obserwacji, możemy pokusić się o obiektywny osąd tego problemu. Mój
wniosek jest taki, że na rewersie krążka ze zbiorów Muzeum Narodowego w
Krakowie, który został wykorzystany w najnowszym katalogu do wyznaczenia
odmiany 16.j4 – oryginalnie były inicjały E.B. Wyraźne ślady wytarcia w
newralgicznych miejscach monety, jakie widzimy na fotografiach z muzeum i z
publikacji Janusza Parchimowicza, w połączeniu z zamieszczoną przez mnie
sekwencją udowadniają, że monety wybite tym stemplem mają wybitną tendencję do
zatracania cen interpunkcyjnych i inicjałów intendenta w trakcie obiegu. To nic
dziwnego, bo badając wiele monet SAP, szczególnie tych najdrobniejszych
nominałów, dość często doświadczam takich obserwacji. Nie wiem jeszcze jak to
działa, ale bardzo wyraźnie można zauważyć, że pewna grupa monet ma wyjątkowe
tendencje do wycierania się w obiegu określonych miejsc a inne takich cech nie
przejawiają. W dziś analizowanym przypadku akurat jest to prawa-dolna część
monety, co jest najczęściej spotykanym efektem, ale znam również przykłady
monet z okresu SAP, w których stopniowej degradacji ulegają inne części
krążków.
Ok, podsumowując ten fragment. Z pięciu „odmian”
półzłotka 1775 wyznaczonych i opisanych w najnowszym katalogu monet Stanisława
Augusta Poniatowskiego, po usunięciu nieistniejącego egzemplarza z inicjałem
A.P., który okazał się przebitką dat oraz odmiany bez inicjałów, która okazała
się być wycieruchem – zostały nam już jedynie trzy. Takie są fakty, a przy
okazji doskonały przykład na to, ile precyzji i rozwagi trzeba mieć biorąc się
za pisanie katalogów, bo to praca równie precyzyjna i niebezpieczna jak robota
sapera J.
Wyjaśniły się też przy okazji tytułowe „dwa minusy”. Rzadko zdarza mi się taki kierunek
analiz, w którym eliminuje wcześniej opisane odmiany i dlatego też chciałem to
dzisiaj jakoś specjalnie podkreślić. Z reguły przecież uzupełniam katalog o
nowe obserwacje, a tu taka wpadka i to podwójna w jednym roczniku. To dla mnie
nowe doświadczenie J.
Idziemy dalej. Skoro mamy już „z głowy” dwie monety
z katalogu i w efekcie uszczupliliśmy opisane warianty dwugrosza 1775 aż o 2
pozycje, to teraz możemy już spokojnie zobaczyć, czym się od siebie różnią
realnie istniejące krążki i czy czasem, przy okazji nie uda nam się wyznaczyć
nowych wariantów, które jakoś „zalepią” ten wyłom w numizmatycznym murze. Zatem
zabierzmy za analizę monet z próby 63 sztuk, jakie udało mi się zgromadzić do
dzisiejszego badania. Zacznijmy od rewersów, jako strony o łatwiejszej do
analizy i do dzieła J.
Na rewersie nie będzie zbyt wielu fajerwerków,
takich jak brak inicjałów Brenna, ale też i bez tego nie będziemy się nudzić.
Jak to zwykle w drobniejszych nominałach monet okresu SAP, zaobserwowałem
kilkanaście stempli, które różnią się od siebie drobiazgami. Jedne różnice, jak
wzajemne przesunięcia liter/cyfr i wyrażeń, są z naszego punktu widzenia
zupełnie nieistotne, jednak występują tam również takie zmienne, które warto
wskazać. Co ważne, we wszystkich stemplach napisy na rewersie są identyczne i o
tym, że mamy do czynienia z monetą wybitą innym narzędziem bardzo często
informują nas jedynie delikatne różnice, szczególnie widoczne dopiero wówczas,
gdy mamy do jednoczesnej analizy kilka rewersów położonych obok siebie. Jak
wiadomo, ja również jestem zdeklarowanym wrogiem aptekarstwa w analizie monet
polski królewskiej i skłaniam się ku głosom mówiącym, aby jako odmiany/warianty
nie wyznaczać wszystkich stempli po kolei, a jedynie wybrać te spośród nich,
które rzeczywiście posiadają powtarzalnie odmienne i istotne z punktu widzenia
numizmatyki cechy, pozwalające je od siebie odróżnić bez użycia mikroskopu J.
Szczególnie, gdy nakład monety nie jest niski – jak w dzisiejszym przypadku, to
nie zamierzam pokazywać czytelnikom wszystkich stempli, które zaobserwowałem
dokładnie analizując monety, a jedynie te, które są moim zdaniem warte uwagi.
Tym sposobem zapraszam na prezentacje trzech wariantów, na jakie się natknąłem
po tej stronie dwugrosza.
Zmienne do analizy rewersu będą tylko dwie. Pierwszą
z nich jest występowanie kropki po wyrażeniu COL. Tak się, bowiem złożyło, że
istnieje jeden stempel, który takiej kropki wyraźnie nie posiada. Drugą cechą
jest odmienna punca cyfry „5” w dacie, która powiązana jest przy okazji z
występowaniem kropki po dacie. Kiedy mamy rewers z „małą 5” – kropka po dacie
występuje, a kiedy na rewersie jest „duża 5”, to żadnej kropki nie uświadczysz.
Zapisując te zmienne w sposób, do jakiego przywykliśmy na blogu, uzyskujemy
następujący zapisy. Cecha oznaczona, jako „a) „ to obecność kropki po wyrażeniu
„COL”, która może przyjąć wartość: „kropka po COL” lub „brak kropki po COL”.
Druga zmienna, jako „b) „ to informacja o rodzaju cyfry „5” w dacie oraz kropce
po niej, która może przyjąć dwie wartości: „mała 5 i kropka po dacie” lub „duża
5, brak kropki po dacie”. Proste, pozostaje teraz pokazać te cechy na
przykładach w większych przybliżeniu.
Z tych dwóch zmiennych, bezpośrednio wynikają trzy
warianty rewersów, które teraz po kolei wymienię i pokażę przykładowe zdjęcia.
REWERS
1 -> a) kropka po COL; b) mała 5, kropka po dacie.
REWERS
2 -> a) brak kropki po COL; b) mała 5, kropka po dacie.
REWERS
3 -> a) kropka po COL; b) duża 5, brak kropki po dacie.
Tyle o rewersach, teraz czas na druga stronę monety.
Awersy jak to mają w standardzie, z reguły są bardziej skomplikowane do
analizy. W półzłotkach przeważnie należy zwracać baczna uwagę na oba wieńce
oplatające tarczę herbową. Zwykle to ilość listków na lewym i prawym motywie
roślinnym wyznacza nam kolejne warianty. Rocznik 1775 będzie pod tym względem
nieco inny, co jest z jednej strony ciekawsze a z drugiej nieco komplikuje mi
proste i dawno wypracowane podejście.
Najistotniejszą różnica, jaka możemy zaobserwować na
awersie dwugrosza w tym roczniku są dwa warianty orła, czyli herbu Polski.
Akurat pod tym względem ten rocznik okazuje się przejściowym, pomiędzy
wyobrażeniem z „małym orłem”, które znamy z wcześniejszych roczników a „dużym
orłem”, który króluje na tym nominale niepodzielnie do końca produkcji w 1786
roku. Tym sposobem mamy pierwszą i to od razu bardzo istotna zmienną. Poniżej
prezentuję porównanie dwóch orłów w powiększeniu.
Różnica pomiędzy herbami jest dobrze widoczna gołym
okiem nawet bez powiększenia, stąd nic dziwnego, że jest to najważniejszy
element na awersie. Niestety przy okazji warto wspomnieć, że ta jakże istotna
zmienna nie została zauważona i uwzględniona przez autorów najnowszego katalogu
monet Poniatowskiego, co wydaje się kolejną sporą wpadką w tym roczniku. Pewnie
zadziałało prawo serii.
Teraz czas na standardowe działanie w analizach
dwugroszy SAP, czyli ocenę obu wieńców. Jak zwykle posłużę się na początku zdjęciem,
które wklejam do każdego tekstu by wyjaśnić czytelnikom, na co zwracam uwagę i
jak po kolei liczę listki i liście. Oto i wspomniana ilustracja.
Najpierw zajmiemy się lewym wieńcem. Tu spotka nas
ciekawostka, otóż na wszystkich stemplach rewersu półzłotka w tym roczniku, występuje
niezmiennie tylko jedna sekwencja (2,2,2,2). Jedyne różnice, które można zaobserwować
po tej stronie herbu, koncentrują się na budowie samych listków. Jedne są długi
i smukłe a inne z kolei, krótsze i bardziej przypominają zwykłe liście, jakich
wiele dokoła. Być może znaczy to, że na stemplami pracowało dwóch rytowników i
każdy miał swoje punce oraz własne wyobrażenie rośliny, która oplata tę część
tarczy. Poniżej przykładowe różnice w powiększeniu.
Jak dla mnie, to widać zdecydowaną różnicę. Niestety
nie można jej powiązać z odmiennymi wariantami orłami, gdyż różne listki
występują na stemplach awersu bez widocznego związku z wcześniej pokazanym
herbem Polski. Wspominam o tym jedynie, jako ciekawostka, gdyż nie rekomenduje
użycia tej cechy do wyznaczania wariantów. Już kiedyś zdeklarowałem się, że
jedynie łączna ilość listków lub różnice w poszczególnych sekwencjach mogą mnie
jedynie skłonić do „zabawy” w wyznaczanie wariantów za pomocą tej zmiennej.
Kształt, ułożenie czy nachylenie są różnicami tak subtelnymi i trudnymi do
jednoznacznego opisania, że nie idę tą drogą i nikogo do tego nie zachęcam. Nie
da się przecież ukryć, że każdy stemple wykonywany ręcznie jest inny i tylko od
nas zależy jak nisko zawiesimy sobie poprzeczkę J. Dziś, zatem
uznaję, że lewy wieniec na każdym wariancie ma jednakową sekwencję listków w
układzie (2,2,2,2) i nie wykazuje cech zmiennych, które można by uznać za
istotne dla analizy. Przenieśmy się teraz na drugą stronę awersu.
Po prawej stronie różnorodność „niestety” występuje.
Piszę „niestety”, gdyż prywatnie drażni mnie to ślęczenie nad liśćmi po tej
stronie, gdyż uważam ten wieniec za cechę dodatkową, skuteczną jedynie wówczas,
gdy pomaga w klasyfikacji wariantów, gdy oba wieńce równocześnie wykazują
różnice. Lewy wieniec i jego listki jest dla mnie ważniejszy, a prawy traktuje jedynie, jako wsparcie. Ma to swój związek nie tylko z moim „widzi mi się”,
ale również jest pochodną problemów z praktycznym użyciem prawego wieńca, gdyż
to właśnie prawa strona awersu jest zwykle zdecydowanie mocniej wytarta
obiegiem, co jawnie utrudnia wszelkie analizy a czasem nawet je po prostu uniemożliwia.
Potrzebne są egzemplarze pięknie zachowane, żeby doliczyć się tych wszystkich
liści i nie popełnić prostego błędu, który będzie miał dalsze konsekwencje. Tym
razem znów Święty Eligiusz miał mnie w swojej życzliwej opiece i udało się
pozyskać do badania piękne egzemplarze rodem z Muzeum Narodowego w Warszawie.
To oczywiście również zasługa tego, że tolerują tam jeszcze moje wizyty i
tamtejszy kustosz, Pan Jerzy Rekucki z właściwą sobie łagodnością reaguje na
moje liczne prośby o przytachanie kolejnych tac ze srebrem SAP. Po tym
wyjaśnieniu, czas na podzielenie się moimi obserwacjami.
Prawy wieniec awersu wykazuje sporą różnorodność.
Nie jest to jednak związane z ogólną ilością liści, jakie rytownik nabił na
stempel po tej stronie, a jedynie z ich układem, czyli z sekwencjami. Poniżej
na zbiorczej ilustracji prezentuje przykłady zaobserwowanych przez mnie układów,
które wykorzystałbym, jeśli chciałbym „na siłę” wyznaczyć warianty awersu.
Dzięki takim drobnym różnicom w wieńcach po obu
stronach tarczy herbowej, naliczyłem aż 9 stempli awersu! Narobiłem się przy
tym, Wy się tego naczytaliście a teraz stwierdzę, że to wszystko było bez sensu
J.
Wyjątkowo nie rekomenduję używania tej zmiennej w wyznaczaniu wariantów awersu.
Po pierwsze jak już wyżej wspomniałem, prawa strona jest dla mnie dodatkiem do
analizy lewego wieńca – a ten, w roczniku 1775 nie wykazuje istotnych różnic.
Po drugie, stan niemal połowy monet, jakie miałem dostępne do analizy nie
pozwala mi na choćby 90% pewności, że moje dopasowanie do poszczególnych
układów prawego wieńca jest zawsze prawidłowe. Po trzecie, skoro nie jestem pewien
czy dobrze klasyfikuję tą cechę, to nie widzę sensu publikowania tych obserwacji,
bo mogę niechcący wprowadzić kogoś w błąd. Zatrzymam się dziś jedynie na
pokazaniu istniejących różnic i tu powiem STOP. Ten tramwaj dalej nie pojedzie J.
Tym samym zdecydowałem się, że w roczniku 1775
dwugrosza, warianty awersu wyznaczy nam jedyna istotna cecha zlokalizowana po
tej stronie krążka. Będą to opisane już wyżej orły wyrażające herb Polski. To założenie
znacznie uprości dzisiejszą analizę, a dodatkowo pozwoli mi na udowodnienie, że
w badaniu monet SAP nie jestem „aptekarzem”. A to już coś J.
Podsumowując awersy - mamy dwa warianty, jeden z „małym orłem” a drugi, ze
znacznie większym od niego ptakiem, zwanym przez mnie „dużym”. Przejdźmy do
opisu katalogowego i zdjęć.
AWERS
1 -> mały orzeł;
AWERS
2 -> duży orzeł;
Dla większej wiedzy, dodam tylko, że mały orzeł z AWERSU
1 został zaobserwowany na 6 stemplach, a AWERS 2 z dużym orłem, posiada 3 różne
stemple. Oczywiście w ramach każdej z grup, gdy się dobrze przyjrzeć to
istnieją drobne różnice pozwalające na identyfikacje, które związane są z oboma
wieńcami, układem liter w otoku, czy miejscem nabicia poszczególnych herbów względem
tarczy. Jednak nie są one istotne z punktu widzenia tego badania, przez co nie
będą podmiotem mojej dalszej analizy.
Ok, skoro wiemy ile wyznaczyłem wariantów po obu
stronach półzłotka z 1775, to teraz zestawmy je razem w tabelkę by zobaczyć,
jaką to da nam ilość wariantów monety do potencjalnego kolekcjonowania. Poniżej
pierwsze zestawienie.
Jak widać po złożeniu „do kupy” mamy 4 warianty.
Główna w tym zasługa awersu z małym orłem, który występuje w połączeniu ze wszystkimi
trzema rewersami. To oczywiście minimalna ilość, wyznaczona bez wchodzenia w
detale ułożenia wieńców. Teraz zobaczmy, jaki jest rozkład procentowy każdego z
wariantów w próbie 63 egzemplarzy. Na to pytanie odpowie nam kolejna tabelka.
Dla mnie to było małe zaskoczenie, gdy okazało się,
że w zestawie monet, jakie zgromadziłem najwięcej egzemplarzy na rewersie
posiadało większą cyfrę „5” bez kropki po dacie. Na ten wariant złożyły się
kombinacje aż 6 stempli, po 3 z każdej strony monety. Z drugiej strony, podczas
analizy spotkałem tylko jeden egzemplarz monety z WARIANTU 2. To trochę mało,
żeby potwierdzić z całą pewnością, czy rzeczywiście istnieje rewers bez kropki
po COL. Jednak moneta, która tak „namieszała” i jest odpowiedzialna za ten
wariant jest zachowana w bardzo dobrym stanie, pochodzi z jednej z aukcji WCN i
na wyraźnym zdjęciu nie ma kropki. Ten stempel rewersu okazał się bardzo rzadki
i mimo specjalnego baczenia, nie udało mi się odnaleźć drugiego egzemplarza.
Ciekawe J.
Ok, a teraz już odnieśmy nakład rocznika wynoszący
dokładnie 351 884 sztuki do rozkładu procentowego, jaki uzyskaliśmy w
badanej próbie. To czysta matematyka i nie ma tu miejsca na moją interpretacje. Jedynie dobrze jest pamiętać, że są to dane przybliżone i bardzo zależne
od próby monet, jakie akurat zgromadzimy. Nie ulega wątpliwości, że gdybym
posiadał takich półzłotków z 1000, to wyniki mogłyby być nieco inne. Jednak
uważam, że rząd wielkości i proporcje byłyby podobne. Zobaczmy jak to wyszło.
Dzieląc nakład przez ilość stempli, jakie
zaobserwowałem, otrzymujemy średnią dla rewersu w granicach 58 tysięcy a dla
awersu około 39 tysięcy. Jednak stempel rewersu bez kropki po COL, który
zaobserwowałem na zaledwie jednym egzemplarzu musiał być wybity w zdecydowanie mniejszym
nakładzie niż średnia. Taka obserwacja, przy okazji.
Teraz już czas, żeby powyższym nakładom przydzielić
stopnie rzadkości, zgodnie ze skalą hrabiego Emeryka Hutten-Czapskiego dla monet okresu Polski Królewskiej oraz
założeniem, że drobnych monet z okresu SAP zachowało się do naszych czasów
maksymalnie 10% pierwotnego nakładu. Poniżej ostatnie zestawienie w dzisiejszym
tekście.
Stopnie rzadkości, jakie zaprezentowałem, zostały
przez mnie delikatnie „podrasowane” w ramach doświadczenia, jakie zyskałem
badając te wszystkie roczniki. WARIANT 1 matematycznie kwalifikował się na
granicy R2, jednak biorąc pod uwagę stosunkowo sporą ilość monet w przebadanej
próbie, zdecydowałem się na to by zaliczyć go do grupy R1. Odwrotnie zrobiłem z
WARIANTEM 2, w który zaliczyłem do R5. Mimo tego, że obliczając go, jako 10%
oszacowanego nakładu, wyszłoby nam o stopień mniej. Jednak w takich sytuacjach,
gdy podczas analiz okazuje się, że mamy do czynienia z bardzo rzadko spotykaną
monetą, to warto to dodatkowo zaakcentować. Skoro trafiliśmy tylko 1 na 63
sztuki, to równie dobrze moglibyśmy nie spotkać kolejnej, jeśli
dysponowalibyśmy nawet nieco większa próbą.
Przejdźmy już teraz do końcowego fragmentu, jakim
będzie pokazanie przykładów każdego z wariantów i opisanie go w nomenklaturze najnowszego
katalogu monet SAP Parchimowicz/Brzeziński. Jak przypomnę autorzy w swojej
publikacji opisali 5 „odmian” w tym roczniku. Na blogu udało się obalić dwie z
nich, zatem z tego, co opublikowano zostały jedynie 3. Dziś dodałem do tego
jeden wariant, gdyż autorzy nie wzięli pod uwagę odmiennych punc orła na
awersie. W ten sposób krakowskim targiem, doszłyśmy do 4 wariantów i tyle
przykładów znajdzie się poniżej.
PÓŁZŁOTEK
Z 1775
16.j1
– WARIANT 1 – > REWERS 1/AWERS 1
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis w 6 liniach 2.GR./CLX.EX/MARCA/PURA COL./1775./E.B.
Nakład
łączny rocznika = 351 884
Szacowany
rozkład wariantu 1 w roczniku = 34,9% = 122 880 sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R1
16.j2
– WARIANT 2 – > REWERS 2/AWERS 1
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis w 6 liniach 2.GR./CLX.EX/MARCA/PURA COL/1775./E.B.
Nakład
łączny rocznika = 351 884
Szacowany
rozkład wariantu 1 w roczniku = 1,6% = 5 585 sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R5
16.j3
– WARIANT 3 – > REWERS 3/AWERS 1
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis w 6 liniach 2.GR./CLX.EX/MARCA/PURA COL./1775/E.B.
Nakład
łączny rocznika = 351 884
Szacowany
rozkład wariantu 1 w roczniku = 47,6% = 167 564 sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R1
16.j5?
– WARIANT 4 – > REWERS 1/AWERS 2
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis w 6 liniach 2.GR./CLX.EX/MARCA/PURA COL./1775./E.B.
Nakład
łączny rocznika = 351 884
Szacowany
rozkład wariantu 1 w roczniku = 15,9% = 55 855 sztuk
Szacowany
stopień rzadkości = R2
Na dziś to tyle. Wyjątkowo dużo miejsca zajęło mi zbadanie tego drobnego rocznika. Zaczynając ten temat nie brałem pod uwagę nawet
takiej możliwości, że poświęcę temu zagadnieniu dwa pełne wpisy. Jak to można
się w numizmatyce czasem zdziwić wchodząc w problem nieco głębiej niż minimum dostępnej
wiedzy z katalogów. To, co szczególnie
mnie martwi, to fakt, że rocznik 1775 był całkiem ciekawy w wydarzenia, jakie
miały miejsce w Rzeczpospolitej i miałem w planie jedno z nich przytoczyć przy
okazji. Jednak z uwagi na ilość tekstu, jaką musiałem poświęcić badanej
monecie, odkładam te ciekawostki na kolejną okazję. Z pewnością już niedługo wrócę
ponownie do tego rocznika przy okazji badania kolejnego srebrnego nominału i
wówczas postaram się dodać coś ciekawego z historii kraju.
Podsumowując, kończę tekst zadowolony z uzyskanego
efektu. Nie często udaje mi się aż w takim stopniu polemizować z informacjami opublikowanymi
w katalogach przez uznanych fachowców oraz korygować ich wcześniejsze ustalenia.
Jednak w tym wypadku nie miałem wyjścia i ktoś to musiał kiedyś opisać. Padło
na mnie, taka karma J. Nie przedłużam, dziękuję za doczytanie
do tego miejsca. Zdeklarowanym miłośnikom monet Poniatowskiego, życzę zebrania
kompletu wariantów półzłotka z 1775 i do zobaczenia niebawem J.
W
dzisiejszym wpisie wykorzystałem dane i zdjęcia pochodzące z niżej wymienionych
źródeł: katalogu autorstwa Janusza Parchimowicza i Mariusza Brzezińskiego
„Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego”, Muzeum Narodowego w Krakowie,
Muzeum Narodowego w Warszawie, archiwów aukcyjnych Warszawskiego Centrum
Numizmatycznego, Antykwariatu Numizmatycznego Michała Niemczyka, Gabinetu
Numizmatycznego Damiana Marciniaka, archiwum Allegro, Numimarket.pl, oraz
innych miejsc wyszukanych w internecie za pomocą wujka Google.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz