Witam serdecznie w nowym wpisie. Dziś dla odmiany
zajmę się bardzo popularną monetą, którą praktycznie każdy może zdobyć i
włączyć do swojego zbioru. Jak już zdradza tytuł, głównym wątkiem artykułu
będzie o złotówka SAP z rocznika 1788, która została wybita w mennicy
warszawskiej w nakładzie 1,2 miliona sztuk. Postaram się dziś zainteresować nie
tylko samą monetą, ale również zwrócę uwagę na moim zdaniem bardzo ciekawy
epizod historii z okresu, w którym ta moneta była w obiegu. Czyli znów
proponuje połączenie wpisu o konkretnym numizmacie Stanisława Augusta
Poniatowskiego (a jak się okaże nie tylko o tym jednym) w połączeniu z krótką
wizytą w Polsce istniejącej w II połowie XVIII wieku. Zatem do dzieła. J
Mamy rok 1788 i trzeba przypomnieć, że jest to rok szczególny w historii
naszego kraju. To właśnie dnia 6 października na Zamku Królewskim w Warszawie
zebrał się skonfederowany sejm, który do historii przeszedł, jako Sejm Wielki
lub Czteroletni. Sejm ten jak sama nazwa wskazuje oceniony został przez
historię tak dobrze, że do dziś stanowi element naszego dziedzictwa narodowego.
Nazwę zyskał dzięki wielu ogromnym zmianom i reformom polityczno-ekonomiczno-społecznym,
które obradując przez cztery lata wprowadził… i których opisanie wymagałoby
pewnie z miliona moich wpisów, toteż dziś skupię się tylko na jednym z wielu epizodów,
z których możemy być dumni. Co ciekawe może być z nich dumny także nasz stały
bohater większości wpisów, czyli król Stanisława August Poniatowski.
No, ale po kolei, jako pewne wprowadzenie do tematu
kilka słów o tym jak w ogóle doszło do tego, że Sejm Czteroletni rozpoczął w
1788 swoje, jak się potem okazało kluczowe obrady. Jak powszechnie wiadomo wrogie
nam państwa sąsiedzkie po dokonaniu I Rozbioru Polski przez wiele kolejnych lat
skutecznie blokowały wszelkie przejawy reform w naszym kraju, utrzymując go w
stanie kontrolowanej anarchii. Pomimo nieśmiałych prób, jakie podejmował sam
król i jego polityczne zaplecze, nie udało się odzyskać władzy i kontroli nad
losami państwa. Faktyczną władze w kraju sprawował rosyjski ambasador i jego
urzędnicy, co powodowało, że tylko od dobrej/złej (najczęściej złej) woli tej
„grupy trzymającej władze” zależała władza wykonawcza i praktyczny wpływ na sprawy.
Sytuacja wydawała się patowa i tylko politycy myślący strategicznie zdawali
sobie sprawę, że sami nie zdołamy się z tego ucisku wyswobodzić i aby zerwać
rosyjski łańcuch potrzeba nam dobrego układu międzynarodowego. Rosja musiał być zajęta czymś innym, ważnym i
tylko wtedy Imperatorowa mogła na chwilę odwrócić głowę w inna stronę… i taki
czas właśnie nastał! Ale zanim caryca odwróciła swoją wielmożną i ufryzowaną
główkę, zawołała jeszcze do nas o pomoc w obliczu wroga, co mogło wyglądać
jakoś tak J
Tak to wyglądało w skrócie i teraz zajmiemy się
właśnie jedną z wyżej wspomnianych reform, która będzie głównym wątkiem tego
artykułu. Jedną z trzech największych reform wprowadzonych przez Sejm Wielki
(nie licząc Konstytucji 3 Maja) była decyzja o zwiększeniu liczby polskiego
wojska do 100 tysięcy. Żeby wyobrazić sobie jak wielka i jak bardzo korzystna
była to zmiana, pozwolę sobie poniżej przytoczyć kilka statystyk, żeby pokazać
słabość naszej ówczesnej armii.
Pod koniec lat osiemdziesiątych XVIII wieku cała
Europa była bardzo mocno zmilitaryzowana. Największe państwa dysponowały
silnymi, nowoczesnymi i dobrze wyposażonymi armiami. Szacuje się, ze w tych
czasach w Europie było około 1,8 miliona zawodowych żołnierzy. Na lądzie
dominowały cztery armie: rosyjska, austriacka, francuska i pruska. Natomiast na
morzu rządziła Anglia, Francja i Hiszpania. Na tym tle polskie siły zbrojne
wyglądały jak marionetki jakiegoś bananowego kraju i w stosunku do wielkości Polski
a nawet do jej ludności, liczba wojska była kroplą w morzu geopolitycznych
potrzeb. Skale naszego 100-letniego zacofania pokazuje poniższe zestawienia,
które zaczerpnąłem z publikacji Tadeusza Rawskiego „Polsko-Rosyjska wojna w
obronie konstytucji”.
Jak widać powyżej, mogliśmy wtedy być równorzędnym partnerem
w wojnie z Hesją-Kassel ale już taki Hanower dysponował znacząco większą siła
militarną. Do naszych ówczesnych sąsiadów jak widać większego „startu” nie
mieliśmy i takie były fakty. Jednak armia to zawsze w domyśle znaczy „środki na
jej utrzymanie”, jak chce się mieć dużą i nowoczesne wojsko to trzeba na to
mieć odpowiedni budżet, który to udźwignie… i tu właśnie diabeł był pogrzebany.
Nie byliśmy panami we własnym kraju, stąd tez wolnych środków publicznych na to
praktycznie nie było. Jak dodamy do tego wielkie zapóźnienie gospodarcze, które
powodowało, że przemysł zbrojeniowy praktycznie nie istniał. Jak do tego dodamy
brak wydolnego systemu bankowego, skarbowego i podatkowego, który mógłby być
ewentualnym źródłem pozyskania środków na utrzymanie wojska uzyskuje pełen
obraz. Żeby nie być gołosłowny i pokazać istotne (jaskrawe) różnice w dochodach,
znów odwołam się do zestawienia z publikacji Tadeusza Rawskiego. Poniżej
pokazuje dochody skarbowe poszczególnych krajów w 1788 roku - docelowe źródło
autora publikacji znajduje się pod tabelą.
Myślę, że powyższa tabelka mówi sama za siebie,
nawet, jeśli można by przegłosować utworzenie wielkiej armii, to wyposażenie
jej i utrzymanie było wówczas poza naszymi możliwościami. W książce profesora
Romana Rybarskiego z 1937 „Skarbowość Polski w dobie rozbiorów” (dostępna w
bibliotece cyfrowej ( LINK ) możemy potwierdzić te szacunki a nawet dowiedzieć się czegoś więcej o wpływach
i wydatkach z budżetu ówczesnej Rzeczpospolitej. Dla przykładu, w roku 1788 na
wojsko Rosja wydała 240 milionów złotych, zaś Polska przeznaczyła na utrzymanie
swoich oddziałów kwotę 16 milinów złotych. Profesor tak charakteryzuje
skarbowość w tym czasie, cytuję: „Polska
w wieku XVIII była, co najmniej o cały wiek zapóźniona w rozwoju ekonomicznym.
Bez banków, bez zorganizowanego kredytu, bez czynnego handlu, nowoczesnego
przemysłu, prawidłowej administracji nie mogła sprostać innym krajom, a to dla
oceny wysiłku skarbowego ma wielkie znaczenie”
Dlatego też, kiedy dnia 20 października 1788 na
obradach sejmu wystąpił wojewoda sieradzki z projektem powiększenia wojska do
liczby 100 tysięcy, okazało się ku ogromnego zaskoczeniu, że wpływy rosyjskie
były zbyt nikłe, aby zablokować ten wniosek. Tego samego dnia sejm przyjął ustawę, która głosiła,
cytuję: „Chcąc, aby kraje Rzeczpospolitej
Obojga Narodów, siłą wewnętrzna zabezpieczone były: tym jednym celem My Król,
za powszechną, skonfederowanych stanów obojga narodów zgodą aktualna liczbę
wojska sto tysięcy w koronie i Wielkim Księstwie Litewskim na teraźniejszym
postanawiamy sejmie.” W ten oto sposób upomnieli się Polacy o władzę we
własnym kraju. Najpierw bardzo rozsądnie postawili na odbudowę siły zbrojnej,
na wojsko, które miało odegrać kluczowa rolę w oczyszczenia kraju z resztek
rosyjskiego protektoratu. Ustawa zapoczątkowała szereg zmian, które miały
zapewnić środki, wyposażenie i poziom dowodzenia nową armią. Uchwalono podatki
na utrzymanie armii a reforma skarbowości zwielokrotniła wpływy do budżetu. W
myśl nowych przepisów, szlachta miła płacić podatek równy 10% dochodów a
duchowieństwo 20%. Dodatkowo zwiększono podatki pobierane od miast, wprowadzono
pogłówne od Żydów oraz przejęto na własność dobra biskupstwa krakowskiego. Dodatkowo
wzmocniono polski przemysł zbrojeniowy, który ówcześnie, rocznie mógł
dostarczyć zaledwie 2 tysiące broni palnej, co było kropla w morzu potrzeb.
Resztę potrzebnej broni zdecydowano się sprowadzić z Prus. Rozwiązano również
problem nowoczesnego zarządzania i dowodzenia tą nową armią. Za sugestią Prus,
które wówczas mieniły się naszym sojusznikiem, powołano specjalny organ –
Komisje Wojskowa Obojga Narodów, który w praktyce był odpowiedzialny za
organizacje wojska, kierunki rozwoju i dowodzenie. Nie ustrzeżono się kilku
błędów, tak jak na przykład nie zachowanie właściwych proporcji kawalerii do
piechoty (zdaniem specjalistów od wojskowości), co spowodowane było rozrostem
istniejących już struktur, a że tych kawaleryjskich było wtedy najwięcej… to
urosła nam kawaleria ponad potrzeby. Wielkim błędem okazało się również nie
powołanie milicji, o która bardzo zabiegał Tadeusz Kościuszko, która mogłaby w
razie potrzeby wspomóc działania regularnego wojska. Jednak pomimo wielu
niedoskonałości, trzeba obiektywnie stwierdzić, że ten okres to jedna z
najjaśniejszych okresów I Rzeczpospolitej. Jednak w kontekście dzisiejszego
wpisu i tytułu należy wrócić do pozycji króla, która dzięki nowej ustawie
bardzo zyskała na znaczeniu. Po latach rosyjskich upokorzeń, mógł wreszcie nasz
Stanisław August Poniatowski odetchnąć pełna piersią. Nowa ustawa przywróciła
królowi zwierzchnictwo nad wojskiem, którym zarządzał wyżej wspomniany KWON
oraz nowe Ministerstwo Wojny. Pierwszym ministrem został z polecenia króla,
hetman wielki koronny Ksawery Branicki. Te wszystkie zabiegi w praktyce
pozwoliły Polsce utworzyć 65-cio tysięczna armię, która w kolejnych latach
odegra kluczową rolę w burzliwej historii naszego kraju. No i zapewniam, że
jeszcze nie raz wystąpi w moich wpisach J Wodzem nowej armii
był król, a jego wojsko mogło wyglądać podobnie jak na tablicy sporządzonej
przez naocznego świadka wydarzeń, polskiego artystę Michała Stachowicza, którą
prezentuję poniżej.
Zanim dojdziemy do analiz złotówki, która jest
przecież nasza dzisiejsza bohaterką, pragnę przywołać jeszcze jeden
numizmatyczny smaczek związany z opisaną przez mnie powyżej historią. Otóż na pamiątkę
i chwałę ustawy zwiększającej liczbę wojska wybito specjalny medal, który miał podkreślić
niezwykłą wagę tego historycznego kroku. Sam medal prezentuje na zdjęciu poniżej,
ale na chwile chciałbym zatrzymać się na ciekawej historii jaka jest z nim
związana. Otóż analizując temat do dzisiejszego wpisu i zbierając materiały
zdałem sobie sprawę, że medal ten z pozoru zwykły XVIII wieczny medal, różni
się od innych tego typu produkcji, tak bardzo popularnych w czasach ostatniego
króla. O medalach z tego okresu, oczywiście szukałem informacji w Gabinecie
Medalów Polskich Edwarda hr. Raczyńskiego, który jest dostępny online za sprawą
świetnej strony m4n.pl, do której szybki dostęp znajdziecie na blogu w zakładce
LINKI. Tam właśnie, w gabinecie hrabiego, w zbiorze numizmatów za panowania
Stanisława Augusta Poniatowskiego, pod pozycja 537 znajduje się ten niezwykły medal,
którego dokładny opis i zdjęcia prezentuje poniżej.
Medal przedstawia,
cytuję: „Posąg króla Sobieskiego na koniu
tak, jak w Łazienkach w Warszawie stoi, pod nogami konia Turek. Na jednej i
drugiej stronie tarcze i znaki zwycięzkie; na lewej tarczy napis: Joannii III.
R[egi] P[oloniae] M[agno] D[uci] L[ituaniae] Patriae sociorumque defensori
MDCLXXXVI. (sic) nobis erepto S[tanislaus] A[ugustus] R[ex]
MDCCLXXXVIII. To
jest: Janowi III królowi polskiemu, wielkiemu xięciu litewskiemu, ojczyzny i
sprzymierzonych obrońcy, roku (przez 10 lat omyłkę) 1686 wydartemu, król
Stanisław August w roku 1788.
Na
drugiej tarczy napis polski: Janowi III K[rólowi] P[olskiemu] W[ielkiemu]
X[ięciu] L[itewskiemu] Oyczyzny i Sociuszów obrońcy, któregośmy postradali
1696. S[tanislaw] A[ugust] K[ról] 1788.
W
otoku u góry: PRISCA VIRTUTE FELIX. To jest: Szczęśliwa przez dawną waleczność.
— W odcinku: CONCORD[ia] COMIT[iorum] CONVOC[atorum] MDCCLXXXVIII. To jest:
Zgoda sejmu złożonego 1788.
Strona
odwrotna: Geniusz królestwa polskiego, w postaci niewiasty, trzymający miecz
dobyty i tarcze, na której herby polski i litewski; przy nogach stos broni.
Napis w otoku: PROPRIO MARTE TUTA. To jest: Bezpieczna własnym orężem. W
odcinku: AUCTO EXERCITU MDCCLXXXIX. To jest: Za pomnożeniem wojska 1789. Na
krawędzi podstawy imię mincarza: D. LOOS.”
Medal jest piękny i wygląda dostojnie a dodatkowo na
stronie znajduje się wspaniały „pochodzący z epoki” opis jak na sejmie w 1788
roku dokonano tego dzieła. Chciałbym jednak zwrócić uwagę inne niezwykłe
kwestie. Po pierwsze bardzo zastanawiająca jest pomyłka o 10 lat w dacie
śmierci króla Jana III Sobieskiego. Drugą ciekawostką jest fakt, że nie ma tego
numizmatu w spisie monet i medali wyprodukowanych w Mennicy Warszawskiej
sporządzonym przez dyrektora Schroedera. Trzecią jest fakt, że medal nie jest sygnowany
przez warszawskiego medaliera, (co było zwyczajem). Te wszystkie zmienne sam
hrabia Raczyński podsumował w ten sposób, że jego daniem pomimo tego, że ten
numizmat powołuje się na wdzięczność króla Stanislawa Augusta Poniatowskiego i
jest przez niego „jakby podpisany w napisach otokowych”, to jednak nie jest to
królewskie dzieło oficjalne i pochodzi obcego stempla. Istnieje teoria granicząca z pewnością, że
medal wybili nasi ówcześni alianci – Prusacy i miał pieczętować wzajemna
współprace wojskowa jak a się właśnie w 1788 zawiązała. Taki medal na aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego, został opisany przez zawodowców już jako oficjalnie "pruska robota". Cytuję z opisu aukcji
38/927: „medal autorstwa D. Loosa wybity
na zlecenie króla pruskiego z okazji inauguracji Sejmu Czteroletniego, który w
1788 r., uchwalił powiększenie wojska do 100 tysięcy”.
Zatem medal ufundowali Pruscy, a dokładnie sam
Fryderyk II, którego na swoim blogu nie raz grillowałem przy okazji opisu jego
ekscesów fałszerskich. Dla mnie osobiście, to kolejne świadectwo na to, że już
w drugiej połowie XVIII wieku, polityka międzynarodowa to była prawdziwa jazda
bez hamulców i gra bez honoru. Jednym słowem bagno i 2 metry mułu.
A teraz w końcu przychodzi czas na złotóweczkę z
1788 roku. To będzie jeden z dużych powrotów i zwrotów. Głownie z tego powodu,
że przy okazji opisu tej monety, jestem zmuszony powrócić do recenzji (laurki),
jaką w zeszłym roku na tym blogu, wystawiłem katalogowi „Monety Stanisława
Augusta Poniatowskiego” autorstwa duetu Parchimowicz i Brzeziński. W całej
masie westchnięć i zachwytów nad tą publikacją, dostrzegłem i wymieniłem kilka
niedociągnięć i oczywistych zaniechań. Jedna z takich właśnie „niedoskonałości”
jest sposób, w jaki opisano w tej publikacji złotówkę SAP z 1788 roku. Proszę
sobie wyobrazić, że autorzy pomimo wyznaczenia w katalogu (nierzadko po raz pierwszy)
wielkiej ilości nowych odmian i wariantów, przymknęli oko na odmianę bardzo
popularnej złotówki, która (jak niżej zbadamy) nie jest jakaś wielką
rzadkością. Miałem do tego zastrzeżenia i nie zmieniłem tego do dziś, istotnym
mankamentem tego katalogu jest to, że wybrane przebitki dat są tam traktowane,
jako odmiana a inne zupełnie pominięte. I właśnie z taka przebitką daty mamy tu
do czynienia, Zdjęcie monety poniżej.
Zatem odmiana, której próżno szukać w katalogu
książkowym jest już opisana. Zatem moją rolą będzie tylko uzupełnienie danych i
opisu o dodatkowe elementy. Ale zanim przejdę do standardowego dzielenia się z
wynikami moich poszukiwań, to chciałbym zwrócić uwagę na inne niż zwykle
elementy i przekazać garść ciekawostek o tej odmianie. Przygotowując się do pisania tego artykułu
analizowałem zdjęcia monet z przebita datą. Przyglądając się dokładniej tej odmianę
zauważyłem, że mamy do czynienia tylko z jednym i tym samym stemplem, na którym
zmieniono datę i do 1787 dobito 8 i kropkę. Proszę zwrócić uwagę na dokładne
zdjęcia przebitej daty, dostrzeżemy wówczas, że ta odmian dysponuje dwiema
kropkami po dacie. Jedna z nich z pewnością jest pozostałością starej a druga
nowej daty. Poniżej zdjęcie fragmentu monety z mojego zbioru wykonane w dużym
powiększeniu.
Wszystkie analizowane przez mnie w tym badaniu
egzemplarze charakteryzowały się takim samym układem podwójnych kropek, więc
zakładam, że jest t o stała cecha tej odmiany. Kolejna ciekawostka jest fakt,
że stempel użyty do wybicia tej odmiany był bardzo zużyty i nosi ślady długiej
pracy. Świadczą o tym popękania występujące w kilku miejscach obok napisów otokowych.
Na zdjęciu poniżej zaznaczyłem dwa największe, widoczne gołym okiem.
Kolejnym elementem świadczącym o tym, że moneta została
wybita mocno wyeksploatowanym stemplem jest zdewastowana cyfra „1” występującą
w dacie 1787/8. Generalnie jedna z cech złotówek z rocznika 1787 jest bicie
podniszczonymi stemplami, a znaleźć ładnie wybitą cyfrę „1” w tym roczniku to
wyczyn. Stąd nasza przebitka, jako moneta, która została wybita właśnie w tym
roku, nosi wszystkie cechy swoich koleżanek z 1787. Na zdjęciach poniżej pokazuje poglądowo jak
powinna wyglądać taka cyfra wybita świeżym stemplem oraz jak postępowała degradacja
pierwszej cyfry daty, aż do formy „kadłubka”, jaką znamy z naszej przebitej
złotówki.
Jak widzimy degradacja stempli postępowała
stopniowo. Najpierw cyfra straciła górny daszek po prawej, potem po lewej a
następnie straciła tez swoje „odnóża”. Został sam kaleki „kadłubek”, który już tyko
„robi za jedynkę” J
Ponieważ w tym roczniku występują tylko dwie
odmiany, różniące się datą, stąd badanie nie było skomplikowane. ODMIANA 1 – to
będzie ta, w której data została wybita prawidłowo, zaś ODMIANA 2, będzie
charakteryzowała się przebiciem daty. Poniżej pokuszę się o oszacowanie
rozkładu procentowego poszczególnych odmian na podstawie próby 107 sztuk monet z
tego rocznika, których zdjęcia są dostępne w archiwach internetowych. Następnie
rozkład procentowy odniesiemy do nakładu monety i oszacujemy potencjalna ilość
wybitych sztuk dla obu odmian. To wszystko podsumujemy estymacją stopnia
rzadkości według skali dla polskich monet historycznych opracowaną przez hr.
Emeryka Hutten-Czapskiego. A na koniec standardowy opis według najnowszego katalogu
i pokazanie zdjęć obu odmian. Taki jest plan na dokończenie tego wpisu.
Zatem najpierw mamy rozkład procentowy na badanej
próbie. Poniżej w tabelce umieściłem dane, które to opisują.
ROZKŁAD PROCENTOWY
|
WYNIK
|
ODMIANA 1 - DATA 1788
|
95,3%
|
ODMIANA 2 - DATA 1787/8
|
4,7%
|
Teraz standardowo odniesiemy to do nakładu, który
jak przypomnę wynosił 1,2 miliona sztuk. Proste działanie matematyczne i mamy
już szacunek nakładu dla każdej z odmiany z osobna.
SZACOWANY NAKŁAD
|
WYNIK
|
ODMIANA 1 - DATA 1788
|
1 143 925
|
ODMIANA 2 - DATA 1787/8
|
56 075
|
Jak mamy nakłady to nie pozostaje mi nic innego, jak
spróbować pokusić się o analizę czy jakaś z odmian nie zasługuje na stopień
rzadkości. Dotychczas złotówka z 1788 traktowana, była, jako jedna i z takim
nakładem i ilością dostępnych egzemplarzy nie miała szans na jakikolwiek stopień
w skali hrabiego Czapskiego. Czy zatem cos się zmieniło? Poniżej zestawienie z
moją propozycją.
ESTYMACJA RZADKOŚCI
|
WYNIK
|
ODMIANA 1 - DATA 1788
|
BRAK
|
ODMIANA 2 - DATA 1787/8
|
R1
|
Oczywiście to tylko moja subiektywna interpretacja, ale
odniosłem ją do wyników badań innych monet wcześniej opisanych na moim blogu. W
całej grupie badanych monet tylko 5 egzemplarzy miało przebitą datę i porównując
ten wynik do poprzednich analiz wychodzi stopień R1 jak byk J,
więc choćby z tego powodu moja ocena wydaje się być uzasadniona. Teraz
posiadało już tylko podsumowanie i opasanie monet w ujęciu katalogowym.
ZŁOTÓWKI
SAP 1788
27.b–
ODMIANA STANDARDOWA
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis otokowy 83 ½ EX MARCA (E.B./4.GR.) PURA COLON: (17-88.)
Szacowany
nakład odmiany = 1 143 925
Szacowany
rozkład rocznika w nakładzie = 95,3%
Szacowany
stopień rzadkości = brak stopnia (odmiana popularna)
27.b1?–
ODMIANA z przebitą datą
Awers:
napis otokowy STANISLAUS AUG.D.G.REX POL.M.D.L.
Rewers:
napis otokowy 83 ½ EX MARCA (E.B./4.GR.) PURA COLON: (17-87/8.)
Szacowany
nakład odmiany = 56 075
Szacowany
rozkład rocznika w nakładzie = 4,7%
Szacowany
stopień rzadkości = R1
Na
dziś już kończymy. Z numizmatycznego punktu widzenia był to udany wpis, bo w
końcu dodałem i opisałem kolejną nową odmianę, o której zapomnieli autorzy
najnowszego katalogu. Myślę, że również interesujący był motyw
okolicznościowego medalu, którym Prusacy pogłębiali jakże krótką przyjaźń
między naszymi narodami. Mam nadzieję, że interesujące były również informacje na temat tego, jak w ogóle doszło do „odwilży” i w jaki sposób udało nam
się na chwilę spokojnie pomarzyć o wolnej i suwerennej Polsce. Tematy wojskowe
to jedne z moich ulubionych i na pewno będę jeszcze nie raz wracał do wydarzeń,
w którym wysiłek i oręż patriotów pozwalał mieć nadzieję w II połowie XVIII
wieku. Dziękuję za doczytanie do końca J
We
wpisie wykorzystałem zdjęcia z archiwum WCN, Antykwariatu Numizmatycznego
Michała Niemczyka , Gabinetu Numizmatycznego Damiana Marciniaka, internetowego
Katalogu Monet Polskich FORTRESS oraz tablicy z wizerunkiem wojska polskiego
wykonanej przez Michała Stachowicza i reprodukcji obrazu carycy Katarzyny
Wielkiej wyszukanych za pomocą usługi gogle grafika.. Przybliżyłem szerzej a
czasem nawet zacytowałem, informacje zaczerpnięte z publikacji „Kalendarium
Sejmu Wielkiego” Zamku Królewskiego w Warszawie 2011, „Polsko-rosyjsko wojna w
obronie konstytucji” autorstwa Tadeusza Rawskiego z Przeglądu
Historyczno-Wojskowego z 2012, książki Romana Rybarskiego „Skarbowość Polski w
dobie rozbiorów” z 1937oraz wersji elektronicznej „Gabinet Medalów Polskich”
Edward hr. Raczyński tom IV z 1843 ze strony m4n.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz