UWAGA: PONIŻSZY WPIS NIE JEST JUŻ AKTUALNY. ZOSTAWIAM GO W TEJ FORMIE JEDYNIE DLA PO TO, ABY STANOWIŁ PRZYKŁAD JAK ZMIENIAŁ SIE STAN WIEDZY O FAŁSZOWANIU MONET SAP.
LINK DO PRAWIDŁOWEGO TEKSTU O SREBRNIKACH: TU LINK
Zapraszam na kolejny wpis z serii o pruskiej działalności fałszerskiej, czyli biciu monet o ekstremalnie zaniżonej próbie srebra pod polskim stemplem. Cykl pomyślany był pierwotnie na jeden artykuł, potem jak okazało się że informacje się „nie mieszczą” i potrzebne będą dwa-trzy wpisy.. a wyszło już 6 i końca nie widać J Sytuacja jest dynamiczna, mimo sporej dawki wiedzy, jaką uzyskałem i starałem się przekazać w tym cyklu, zdaję sobie sprawę, że nie wszystko jest jeszcze na 100% jasne i wyklarowane do końca. Są znaki zapytania, niedopowiedzenia i niezbyt silnie tezy, które mam odnotowane i jeśli tylko w przyszłości uda mi się uzyskać nowe informacje, to będę się nimi dzielił. Może się zdarzyć, że szybko pojawią się nowe dane i artykuły będą uzupełniane na bieżąco lub jeśli informacji będzie sporo i będą istotne dla meritum, to pojawi się w przyszłości jeszcze jakiś wpis lub nawet kilka. Dla przykładu mam już nowe ustalenia dotyczące kolejnych fałszywych półzłotków z Prus – a przecież zaledwie miesiąc temu napisałem na ten temat. Już informuje, że dwugrosze wymagają istotnego uzupełnienia i ukaże się na ten temat osobny wpis.
LINK DO PRAWIDŁOWEGO TEKSTU O SREBRNIKACH: TU LINK
Zapraszam na kolejny wpis z serii o pruskiej działalności fałszerskiej, czyli biciu monet o ekstremalnie zaniżonej próbie srebra pod polskim stemplem. Cykl pomyślany był pierwotnie na jeden artykuł, potem jak okazało się że informacje się „nie mieszczą” i potrzebne będą dwa-trzy wpisy.. a wyszło już 6 i końca nie widać J Sytuacja jest dynamiczna, mimo sporej dawki wiedzy, jaką uzyskałem i starałem się przekazać w tym cyklu, zdaję sobie sprawę, że nie wszystko jest jeszcze na 100% jasne i wyklarowane do końca. Są znaki zapytania, niedopowiedzenia i niezbyt silnie tezy, które mam odnotowane i jeśli tylko w przyszłości uda mi się uzyskać nowe informacje, to będę się nimi dzielił. Może się zdarzyć, że szybko pojawią się nowe dane i artykuły będą uzupełniane na bieżąco lub jeśli informacji będzie sporo i będą istotne dla meritum, to pojawi się w przyszłości jeszcze jakiś wpis lub nawet kilka. Dla przykładu mam już nowe ustalenia dotyczące kolejnych fałszywych półzłotków z Prus – a przecież zaledwie miesiąc temu napisałem na ten temat. Już informuje, że dwugrosze wymagają istotnego uzupełnienia i ukaże się na ten temat osobny wpis.
To tyle tytułem wstępu i czas na omówienie pruskich
srebrników produkowanych pod polskim stemplem. A uprzedzam, że naprawdę jest, o
czym pisać, bo akurat na tym nominale to się nasi pruscy sąsiedzi mocno
skoncentrowali. Na początek przypomnę swoja tezę postawioną w jednym z
poprzednich artykułów, która mówiła o tym, że moim zdaniem srebrne grosze były
ilościowo największą grupą fałszowanych monet SAP. Określiłem bardzo wstępnie i
z grubsza, ilość wyprodukowanych falsyfikatów na 11,2 milionów sztuk o łącznej
nominalnej wartości 2,8 milionów ówczesnych złotych polskich. To ogromna ilość,
szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że z oficjalnej mennicy w Warszawie w
trzech pierwszych rocznikach wytwarzanie srebrników, czyli 1766-1768 – wyszło
5,2 milinów sztuk. I był to naprawdę wielki nakład jak na ówczesne możliwości
mennicy polskiej. Zatem mamy tu taka sytuacje, w której szacuje, że
falsyfikatów było dwukrotnie więcej niż monet oryginalnych. Dziś nie zmieniłem
zdania i nadal twierdze, że wiele monet w tym nominale w rocznikach 1766 – 1768
znajdujących się w obiegu handlowym nie jest oryginalna. I to właśnie będę
starał się udowodnić w dalszej części artykułu. A na początek krótka pruska
historyjka J
Ale zanim zajmiemy się monetami winien jestem
jeszcze rzut oka na wiedze, jaką możemy na temat fałszywych srebrnych groszy wyciągnąć
z historycznych publikacji. Jeśli chodzi o istotne pozycje książkowe, to jak mi
dziś wiadomo pierwszy o fałszywych srebrnikach wspominał Kazimierz Bandtke w
książce „Numismatyka Kraiowa” w 1839 roku. Tam opisując krótko sam fakt i skalę
pruskich fałszerstw wspomniał, że jednym z podrabianych nominałów był właśnie
srebrnik. Następnie Mieczysław Kurnatowski w 1888 roku w wybitnej i jakże dziś
użytecznej publikacji „Przyczynki do historyi medali i monet bitych za
panowania Stanisława Augusta” dodał wiele istotnych szczegółów dotyczących tego
procesu i w pewien sposób stanowi to teraz dla badaczy kanon wiedzy o pruskich
działaniach fałszerskich. Kolejnym z wilekich publicystów, którzy odnotowali
fakt podrabiania monet SAP, był Karol
Plage w 1913 roku w swojej przełomowej dla amatorów mennictwa SAP pracy „Okres
Stanisława Augusta w historii numizmatyki polskiej” również przywołał temat
fałszerskich działań Fryderyka II i poświecił im pełen rozdział. Żadne jednak z
wymienionych dzieł polskiej numizmatyki nie starało się odpowiedzieć, na
podstawowe nurtujące amatora monet SAP pytanie: to, które właściwie monety są fałszywe???
A przecież musiano jakoś w XVIII wieku posiadać praktyczna umiejętność
odróżniania ich od oryginału. Niestety ta wiedza nie przetrwała do naszych
czasów. Krok w kierunku poznania tych informacji wykonał znany badacz okresu Pan
Rafał Janke, który analizując we wrocławskim Ossolineum oryginalne rękopisy sprawozdań
i publikacji ówczesnej władzy, a zwłaszcza Komisji Menniczych i Skarbowych -
rzucił nowe światło na ten temat. Stąd wiemy, że nie istnieją żadne znane krajowe
źródła, które dokładnie opisują i charakteryzują fałszywe srebrniki. Z
informacji, które posiadam mogę tylko napisać, że ten nominał był fałszowany i
władza miała tego świadomość, jednak wyraźnie skupiała się w swojej walce na
ograniczenie obiegu pruskich fałszerstw w „grubszych nominałach”. W dokumentach
z XVIII wieku w miarę dokładnie opisano i zbadano próby monet złotych,
dwuzłotówek, złotówek srebrnych i półzłotki. Dodatkowo dysponujemy przecież
egzemplarzami monet z puncami „PG”, którymi oznaczano falsyfikaty. Niestety,
jeśli chodzi o srebrniki brakuje konkretnych danych, nie znam żadnego
egzemplarza oznaczonego taka puncą. Komisje z reguły milczą na temat
srebrników. Mamy w zasadzie tylko jedną istotną publikację z epoki. Dnia 12
maja 1772 w odezwie do społeczeństwa Komisja Rzeczpospolitej Skarbu Koronnego
ostrzegała społeczeństwo o pojawiających się nowych fałszerstwach
charakteryzujących się coraz niższą próbą srebra, czyli wartych mniej niż wskazywałby
ich nominał oraz poprzednie informacje z komisji. Tu oficjalnie po raz pierwszy
znalazłem wzmiankę o fałszywych półzłotkach. Czytamy tam, cytuję :”Wszem w obec y każdemu z osobna do
wiadomości podaję że iako na końcu ostatniego Uniwersału swojego pod dniem 20.
Marca Roku Teraźnieyszego 1772. Datowanego wyraziła: że zagraniczna mennica pod
fałszywym stemplem biiąca Polska Monetę, coraz podleyszą bić zwykła; tak że
pretendowane pułzłotki iuz tylko 6. Groszy miedzianych, a Grosze srebrne
takichże miedzianych Groszy 3. Ceny wewnetrzney zamykające przerzeczoney
zagraniczney mennicy wchodzą, wszystkich ostrzega.” Ach ta ówczesna
polszczyzna J
Mamy tu jasny ślad dotyczący interesującej nas monety. Wiemy dzięki temu, że srebrnik
miast swojej nominalnej wartości wynoszącej przypomnę 7,5 grosza miedzianego, w
wersji pruskiej osiągał zaledwie 3. Znaczy to nie mniej nie więcej, że ilość srebra,
jaka zawierał była ponad dwukrotnie mniejsza od monety oryginalnej. Jak więc je
odróżnić domowym sposobem, po amatorsku?
Jeśli podróbki charakteryzuje znacznie mniejsza
próba srebra to oczywiście przydałoby się jakieś badanie potwierdzające ten
fakt i na tej podstawie można by wyciągnąć niepodważalne wnioski. Jak wiemy
oryginalna moneta waży nominalnie 1,9853 grama i posiada próbę 0,367, co
przekłada się na zawartość srebra w ilości 0,728605 grama. Fałszywa powinna być
zbliżona wagą (jednak z reguły falsy są lżejsze) a próba około połowę niższa.
Jeśli ma mieć wartość oszacowana przez komisje w XVIII wieku na 3 miedziane
grosze, wówczas ilość srebra powinna wynosić około 0,291442 grama. Jak widzimy
to istotnie mniej od oryginału, stąd trzeba założyć, że istniały efektywne
metody odróżniania falsyfikatów, które używane były przez ówczesne
społeczeństwo polskie. Może tak jak badano złoto i srebro (te metale są
wyraźnie bardziej miękkie od miedzi), po prostu nadgryzali monety zębami? J
W każdym razie trudno o pruskich srebrnych groszach, w których samego srebra
jest jak na lekarstwo mówić, jako o monecie srebrnej. Znacznie bliżej im do
miedzianej, w końcu miedzi w nich było ponad 80% wagi. Tu otwiera nam się
możliwość do badania. Jeśli założymy, że prusaki rzeczywiście zawierały tylko
śladowe ilości srebra, to zapewne istnieją takie monety, w których „po latach”
jest to bardzo widoczne. Zapewne każdy z amatorów mennictwa ostatniego króla,
spotkał się na swojej drodze nie raz z drobną srebrna monetą SAP, z która
przetrwała do naszych czasów i wygląda jak wykonana z miedzi. Miedź, jeśli jest
jej naprawdę dużo, zawsze może znaleźć jakiś sposób żeby wyleźć w monecie na
wierzch. Mówiło się kiedyś, że człowiek może wyjść ze wsi, ale wieś z człowieka
nigdy nie wyjdzie. Tu mamy to samo, tylko odwrotnie J
Czyli możemy poszukać takich
egzemplarzy, w których przebija kolor miedziany. Idźmy o krok dalej, wiemy
przecież, że krążki monetarne zanim zostały użyte do wybicia na nich wzorów czasami
były bielone. Bielone, czyli poddawane chemicznej reakcji wytrawienia krążka
menniczego w kwasie. Proces ten stosowano do monet bilonowych, których
zawartość srebra była mniejsza od wartości nominału a nie chciano się z tym
zbytnio afiszować J Bielenie skutecznie sprawiało, że ta
zwykle niewielka zawartość srebra wyłaziła jakoś na wierzch krążka monety i
dawała warstwę praktycznie czystego metalu. Stąd wybita moneta wyglądała na
bardziej srebrną niż nią była w rzeczywistości. Wydaje się, że Fryderyk II i
jego rozwinięci intelektualnie rzemieślnicy menniczy mogli z powodzeniem
stosować ten proces fałszując polskie srebrniki. Jeśli tak było, to całkiem
możliwe, że można to zaobserwować w ten sposób, że z wierzchu moneta jest
srebrna jednak środku próba srebra jest tak niska, że wygląda jakby miała
miedziany rdzeń. Można, zatem założyć, że jeśli mamy po ręką monety w tym
nominale w stanie „po przejściach”, czyli połamane, ukruszone i pogięte to
możemy zaobserwować właśnie taki efekt. Czy tak jest postaram się sprawdzić w
dalszej części, w tym jednak miejscu ważny dla mnie jest fakt, że w sumie do
sprawdzenia oryginalności srebrnika możemy nawet nie potrzebować
specjalistycznych maszyn i procesów.
To tyle amatorzy, a co na to zawodowcy? Jak już
kiedyś wspomniałem z tym tematem zmierzyli się już badacze niemieccy, którzy dotarli
do źródeł pruskich. Dzięki publikacji Elke Bannicke, pracownika naukowego
Muzeum Narodowego w Berlinie, poznaliśmy wiele detali organizacji i skali
procesu. Opisałem to już dokładnie we wcześniejszych tekstach, więc nie będę
teraz wracał do ogółu i skupie się na szczególe, czyli na podrabianych srebrnym
groszu. Niestety niemieccy naukowcy nie napotkali w swoich badaniach na żadne
informacje konkretnie opisujące fałszywe stemple, które były by użyteczne do
odróżniania poszczególnych monet. Jednak, co istotne w trakcie analiz, w Berlinie
przeprowadzono badania monet na zawartość srebra i właśnie z wyników tych badań
wynika, że srebrniki były fałszowane a nawet, to, które monety są fałszywe.
Pokazano jeden z takich egzemplarzy ze śladami po badaniu. Nie podano jednak,
czy dla tej konkretnej monety badanie potwierdziło fałszerstwo czy też nie.
Przydatne byłoby zdobycie tych danych bezpośrednio z berlińskiego źródła, o co
być może w przyszłości się pokuszę, lub przeprowadzenie badań na własna rękę, co
tez jest kuszącym pomysłem do zrealizowania. Mam kilka monet, które chciałbym
tak sprawdzić. Oddajmy teraz głos rodzimym zawodowcom, którzy mieli
dostęp do wyników badań niemieckiej pani historyk i wykorzystali je w swojej
publikacji. I tu już na wstępie moja teza o dużej ilości podrabianych groszy znajduje
potwierdzenie w najnowszym katalogu monet okresu SAP autorstwa duetu
Parchimowicz / Brzeziński, bo o tych zawodowcach była wyżej mowa. Ich katalog to
pierwsza znacząca pozycja, która z powodzeniem zmierzyła się z tematem pruskich
falsów i dostarczyła ogromnej ilości informacji, które z jednej strony są
przełomowe a z drugiej w wielu obszarach zbieżne z moimi obserwacjami.
Znajdziemy tam nie tylko charakterystykę samego procederu, ale również już
wyżej wspomniany artykuł niemieckich badaczy mających dostęp do pruskich źródeł
i pokazujący wyniki swoich analiz. A już prawdziwą wisienką na torcie autorów
tej wybitnej pozycji jest pierwsza oficjalna próba wyznaczenia konkretnych
monet i skatalogowania ich, jako fałszywe. Tu wtrącę, że nie do końca zgadzam
się ze wszystkimi ustaleniami i będę je w dalszej części po trosze weryfikował,
ale i tak doceniam wielki wkład, jaki pozycja miała na poziom wiedzy wśród
amatorów mennictwa SAP, w tym bezpośrednio na mnie. Okazało się, bowiem, że
KTOŚ dysponujący ugruntowaną pozycją i wiedzą, podobnie jak ja postrzega pewne
zależności i w efekcie identyfikuje monety pochodzące z Prus na podobnych
zasadach. Dodało mi to pewności we własne siły i energii by dowiedzieć się
jeszcze więcej a później by dzielić się tymi ustaleniami.
Ja w każdym razie uważam, że rozpoznanie srebrników
nie jest trudne. Posiłkował się w tym będę p pierwsze informacjami z
najnowszego katalogu, po drugie danymi od Pana Rafała Janke a po trzecie
własnymi obserwacjami. Zatem przystąpmy wreszcie do dzieła i poznajmy naszego
dzisiejszego bohatera, czyli podrobionego srebrnego grosza. Na początek
odpowiedzmy sobie na pytanie jak oddzielić ziarno od plew i po czym poznanym
fałszerstwo. Jak pamiętamy w poprzednich artykułach udowodniłem, że sam proces
odróżniania pruskich monet od oryginalnych nie jest skomplikowany, żeby nie
powiedzieć banalny. Pomimo wysokiej kultury technicznej i zaawansowania
rzemieślników z pruskim mennic nigdy nie udało się wykonać takiej monety, której
nie można by było odróżnić. Teraz, kiedy jesteśmy trochę mądrzejsi, bo
dysponujemy ogromną baza zdjęć różnych egzemplarzy w łatwością, na jaka trzeba
było czekać 250 lat znajdujemy wspólne cechy, które jasno wskazują na podróbki.
W poprzednich wpisach, w których badaliśmy większe nominały, zawsze zwracaliśmy
uwagę na portret króla, tarcze z herbami, wiele nam mówił też sam kształt
herbów – tu głównie orły okazywały się pomocne, czy też analizowaliśmy detale
koron i wieńców. Słowem użytecznych cech było wiele i większość z nich
sprawdzała się dobrze niezależnie od analizowanego nominału. Niestety, teraz
musimy o tym zapomnieć, ponieważ w srebrnikach WSZYSTKIE TE elementy nie
występują na monecie i musimy sobie radzić od początku. Nie napisałem „radzić
sami”, bo zaraz przejdę do analizy przedstawionej w najnowszym katalogu i
cechy, na jaka zwrócili uwagę panowie Parchimowicz i Brzeziński. Potem okraszę
to zmiennymi, jakie wyróżnia pan Rafał Janke i będziemy mieli prawie komplet
informacji. Zatem, nie jesteśmy zostawieni sami sobie i mamy pomoc od fachowców
J
W katalogu „Monety Stanisława Augusta
Poniatowskiego” autorzy odróżniają podróbki od oryginałów na podstawie
„odmiennego kroju cyfry 1”. Pokazuje to na zdjęciu poniżej. Według nich, metoda
ta jest skuteczna, gdyż daje wyniki zbieżne z badaniami niemieckich naukowców.
Na tej podstawie w roczniku 1766 wyznaczyli 5 odmian srebrników, z których 3
opisano, jako falsyfikaty i to właśnie jest ten pierwszy wielki krok, jaki
uczyniono. Niestety w kolejnych rocznikach 1767 i 1768, pomimo wydawałoby się
już ugruntowanej wiedzy, autorzy nie pokusili się o kolejne pruskie pozycje a
nawet, jeśli już były (w dalszej części to dojaśnię) uznano je za oryginalne. To
trochę rozczarowujące i potwierdzające moje wcześniejsze spostrzeżenia o
katalogu, że mimo tego, że pod wieloma względami to naprawdę wybitna pozycja,
to jednak czasami jest „trochę nierówny”. Ja mam nieraz takie odczucie, jakby
były w nim takie fragmenty opracowane przez dwie oddzielne osoby (w sumie mamy
duet autorów?), które na bieżąco ze sobą nie współpracowały, lub przynajmniej
nie współdzieliły wszystkich informacji. Być może to tylko moje mylne wrażenie,
ale fałszywe grosze pruskie to właśnie jeden z takich miejsc w katalogu.. Dla
nas dziś istotny jest fakt, że w wspomniany katalog mógłby dać pełną informację
a z jakiś przyczyn daje nam tylko ich ważną cześć. Co wymaga pewnego
uzupełnienia i ja się tym na ochotnika zajmę J
Ok., zatem podsumowując ustalenia, co do srebrników
w najnowszym katalogu, to jest jedna cecha – „krój cyfry 1”. Ilustruję to na
zdjęciu powyżej. Cecha jak najbardziej ciekawa i ładnie pokazana. Zakładając
jednak, że analizowana moneta ma awers i rewers to jedna zmienna, to moim
zdaniem zdecydowanie zbyt mało. Szczególnie dla amatorów mennictwa SAP, którzy
znają dobrze ten nominał i wiedzą lub mogą sobie to w każdej chwili sprawdzić,
że niestety bazowanie na jednej zmiennej i to takiej niestabilnej jak „krój
cyfry lub litery” może okazać się mylne. Proszę w wolnej chwili tylko popatrzeć
na kroje cyfr 1 w oryginalnych srebrnikach z późniejszych roczników, co rok to
nowy wzór. Proszę spojrzeć na oryginalne litery i cyfry z półzłotkach,
praktycznie potrafią się zmieniać, co stempel. Podsumowując, jak dla mnie zbyt
mało zmiennych, szczególnie, że warszawscy mincerze już niejednokrotnie
udowodnili jak płynnie potrafili zmieniać kroje cyfr i liter. Oczywiście nie
dyskredytuje tu ustaleń zawodowych badaczy, szczególnie, że co do zasady monety
określone, jako fałszywe zostały poprawnie. Zwracam tylko uwagę na fakt, że
należy dodać kolejne cechy żeby wyraźnie zmniejszyć ryzyko popełnienia błędu.
Za chwile dodam je bazując na wiedzy pana Rafała Janke i okaże się za chwilę,
że w katalogu w roczniku 1766 nie 3 z 5 monet są fałszywe a aż 4. A to sami
przyznacie spora różnica.
Jakie są, więc cechy fałszerstwa srebrników, jakie
wyznaje nasz kolejny przywołany na pomoc autorytet. Pan Rafał odróżniając ten
nominał zwraca uwagę zarówno na awers jak i rewers monety. Główne cechy, jakie
używa to: odmienny kształt korony nad monogramem królewskim (duża i szeroka),
litera „S” w monogramie „SAR” (jest węższa i bardziej stroma od oryginału),
odmienny splot na środku litery „R” (znajduje się tam pozioma kreska). Zatem
mamy aż 3 cechy na awersie. To o 3 więcej niż w katalogu J.
A rewers jego zdaniem możemy odróżnić po literze „M” (jest identyczna jak na
fałszywych złotówkach SAP) oraz zwraca uwagę na literę „C”, która znów (taka było
na półzłotkach) jest bardziej okrągła vs smukłe „C” na oryginałach. Poniżej
ilustruję powyższe ustalenia, każdej z cech przydzieliłem numerek.
No to do brzegu, jakie cechy z wyżej wymienionych
znajdują potwierdzenie w moich obserwacjach i przydadzą się nam w dalszej
części artykułu? Jeśli chodzi o awers to proponuje 3 zmienne: a) płaska korona;
b) smukła litera „S” w monogramie; c) pętelka w literze „R” w monogramie. Szczególnie
interesująca cechą w analizie jest porównywanie kształtu litery „S”. Różnica na
początku, z pozoru wydaje się delikatna, żeby nie napisać - subtelna, lecz po
drobnym treningu będzie to skuteczna zmienna. Podsumowując awers grosza,
rekomenduję bez zastrzeżeń i zmian dwie z trzech cech wymienionych przez
zawodowców a dodatkowa jedna cecha, też w sumie nie należy do mnie, tylko
została przeze mnie lekko zmodyfikowana. Jestem zdania, że wszystkie
falsyfikaty w tym typie srebrnika posiadają na środku litery „R” pętelkę a
oryginały nie posiadają tej cechy. I to dla awersu cała wiedza, która wystarczy
nam do analizy monet w trzech rocznikach od 1766 do 1768 i zaręczam, że
znajdziemy tam takie monety. Dla ułatwienia od razu dodam, że prusacy w tym
nominale zdecydowanie poszli na ilość a nie, na jakość i w każdym roczniku generalnie
awers jest prawie identyczny. Pisze „prawie”, bo dostrzegam jednak niewielkie
różnice w stemplach, szczególnie widoczne na koronie, pętelce w literze „R”
oraz górnym zakończeniu litery „S”. Jednak dwie odmiany rewersu na trzy
roczniki, nie wydaje się nie do ogarnięcia. Niemniej dla mojej analizy uznałem obie
odmiany rewersu za istotne i dla porządku pokazuje oba na zdjęciu poniżej, w
których porównuje je do oryginału.
AWERS
1 - > a) płaska korona typ 1
b) smukła litera „S” w
monogramie, górne zakończenie litery typ 1
c) pętelka w literze
„R” w monogramie, typ 1 – z dodatkowa poprzeczką
AWERS
2 - > a) płaska korona typ 2
b) smukła litera „S” w
monogramie, górne zakończenie litery typ 2
c) pętelka w literze
„R” w monogramie, typ 2 – bez poprzeczki
Poniżej na dużym zdjęciu porównuje awersy monety
oryginalnej i fałszywych.
Zupełnie odmienna sytuacja jest z rewersami. Po
pierwsze należy na wstępie zauważyć, że odmian fałszywego rewersu jest znacznie
więcej. Po drugie proponuje użyć tej strony monety wyłącznie do wcześniej
zweryfikowanych fałszerstw (podróbki spokojnie znajdziemy już na podstawie cech
awersu) i to tylko w celu określenia konkretnego wariantu w obrębie danego
rocznika. Zatem jakie cechy rewersu rekomenduje, jako warte sprawdzenia? Na
pewno na rewersie zmieniać się nam będzie data. Dalej proponuje zwrócić uwagę na
cały napis „1.GR.”, falsyfikat zdradza nie tylko „odmienna” cyfra, 1 ale także
litera „G”, która na oryginałach jest zdecydowanie bardziej płaska od puncy
użytej w podróbkach. Oczywiście litera „C” w wyrazie COL też jest odmienna.
Generalnie czcionki w falsach różnią się od oryginalnych i w sumie to każda z
liter można by opisać, jako kolejna różnica. Jednak żeby to wszystko
usystematyzować, proponuje ograniczyć to wszystko zaledwie do kilku, istotnych
punktów kontroli. Najważniejszym jest oczywiście data, określam, jako punkt a),
data może być 1766, 1767 i 1768. Kolejnym punktem będą zmienne kształty cyfry,
„1” jakie zaproponowali autorzy katalogu, określam ten punkt, jako b) i dla
jasności przekazu musiałem wymyślić nazwy dla poszczególnych wariantów „odmiennych
1”. Nazwy może nie są jakieś szczególnie
wymyślnie naukowe…, ale moim zdaniem dobrze je charakteryzują i powodują, że
nie mam większego problemu z ich rozróżnianiem. W końcu, jako amator mam do
tego prawo J.
Zatem w moim badaniu „odmienne 1” mogą przyjąć wartość: „prawie dobra”, „tępa
dzida”, „wąsy dziadka”, ”pruski wąsik” oraz „foka”. Wszystkie warianty jedynek
pokazuję i objaśniam poniżej na zdjęciu, żeby nie było problemu z dopasowaniem J
Trzecim i ostatnim punktem kontrolnym będą różne
warianty interpunkcyjne, które zaobserwowałem podczas swoich licznych kwerend. Poniżej
wymieniam poszczególne warianty rewersów używając nomenklatury punktów
kontrolnych.
REWERS
1 - > a) 1766; b) „1-prawie dobra”; c) kropki po COL i po dacie
REWERS
2 -> a) 1766; b) „1-tępa dzida”; c) brak kropek po COL i po dacie
REWERS
3 - > a) 1766; b) „1-wąsy dziadka”; c) brak kropek po COL i po dacie
REWERS
4 -> a) 1766; b) „1-pruski wąsik”; c) brak kropek po COL i po dacie
REWERS
5 - > a) 1767; b) „1-foka”; c) kropki po COL i po dacie
REWERS
6 -> a) 1768; b) „1-prawie dobra”.; c) kropki po PURA, po COL i po dacie
oraz brak kropki po POL
REWERS
7 -> a) 1768; b) „1-prawie dobra”.; c) kropki po COL i po dacie oraz po POL
Dodatkowo w REWERSIE 2 zaobserwowałem dziwny błąd,
widoczny w dacie pomiędzy cyframi 17 a 66. W każdym egzemplarzu, jaki
widziałem, widoczne są tam jakieś paprochy, jakby dodatkowe, nierówne kropki. Rewersy
nie powtarzają się w skali rocznika. Stąd nie będę osobno pokazywał ich na dedykowanych
zdjęciach tylko ich wizerunek będzie dostępny w dalszej części wpisu przy
okazji pokazywania poszczególnych wariantów monet.
Jeśli chodzi o wyniki badania ilościowego, to
wstępnie oszacowałem stopień występowania poszczególnych roczników i wariantów
w ich ramach. Na próbę do analizy złożyło się 98 egzemplarzy monet z roczników
1766 do 1768 i jako ciekawostka dodam, że były to tylko monety z archiwum WCN
oraz moje własne. Jakie są wnioski? Co do zasady najbardziej częste są
fałszerstwa srebrników z datą 1766. W tym roczniku próba wyniosła 26 sztuk i co
interesujące aż 58% z nich okazało się podróbkami. Tym samym wrażenie, jakie miałem
obserwując ten rocznik mnie nie zawiodło. Oczywiście trzeba pamiętać w tym
miejscu, że cała populacja falsów z 1766 dzieli się nam na 4 warianty, więc
jeśli chodzi o konkretną popularność danego wariantu, to od razu odsyłam do
opisu w dalszej części artykułu. W kolejnych rocznikach fałszerstw jest
zdecydowanie mniej. W znacznie
liczniejszym roczniku 1767 (w próbie były aż 53 monety) zaobserwowałem 10
fałszywek, co daje 19% udział w roczniku. Najciekawiej dla amatorów jest
jednak w roczniku 1768, tam ilość fałszerstw jest bardzo niska. W sumie to nie
dziwi gdyż żadnej z dwóch wariantów falsa w tym roczniku nie jest odnotowana w
najnowszym katalogu. Zatem w badaniu na 19 egzemplarzy srebrnego grosza, tylko
dwie sztuki okazały się fałszywe (11% udział w badanej próbie tego rocznika), dodam nieskromnie, że
obie należą do mnie J. Tak to już jest, że jak się czasem
czegoś długo szuka to i czasem się to znajdzie J Podsumowując w
próbie 98 egzemplarzy, 27 okazało się prusakami, co stanowi 28% badanej ilości.
Dużo to czy mało? W sumie liczyłem na więcej, zmyliła mnie przewaga, jaka
falsyfikaty osiągnęły w roczniku 1766. Moim zdaniem świadczy to o tym, że
pruskie srebrniki, jako monety gorszej, jakości zostały całkiem sprawnie
wywołane z rynku.
Ok., a teraz powoli finiszujemy z tematem. Poniżej
opisuję wszystkie znane mi (na dzień dzisiejszy), fałszywe srebrniki. Dla
każdego z opisanych wariantów podróbek, podaję procent jego występowania w
całym roczniku podczas mojego badania oraz przy okazji subiektywną estymację
stopienia jego rzadkości. Do opisu używanym oznaczeń z najnowszego katalogu.
Jeśli moneta nie jest opisana, przydzielam jej „pierwszy wolny numer” i dodaje znak
zapytania. Jeśli moneta została opisana moim zdaniem błędnie, wskazuje ten fakt
w uwagach.
FAŁSZYWE
PRUSKIE SREBRNIKI SAP 1766-1768
1766
– 15.a1 – WARIANT1 - AWERS 1/ REWERS 1
Awers:
ukoronowany monogram królewski „SAR” wpisany w kwadrat
Rewers:
napis w 9 wersach, 1.GR./320./EX/MARCA/PURA.COL./1766./F.S./R.POL./M.D.L.
Rozkład
tego wariantu w nakładzie badanego rocznika 1766 (oryginały+falsy) = 8%
Szacowany
stopień rzadkości = R2
Uwaga: w katalogu
„Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” błędnie opisana, jako oryginał.
1766
– 15.a2 – WARIANT 2 - AWERS 2/ REWERS 2
Awers:
ukoronowany monogram królewski „SAR” wpisany w kwadrat
Rewers:
napis w 9 wersach, 1.GR./320./EX/MARCA/PURA.COL./1766./F.S./R.POL./M.D.L.
Rozkład
tego wariantu w nakładzie badanego rocznika 1766 (oryginały+falsy) = 15%
Szacowany
stopień rzadkości = R1
1766
– 15.a3 – WARIANT 3 - AWERS 2/ REWERS 3
Awers:
ukoronowany monogram królewski „SAR” wpisany w kwadrat
Rewers:
napis w 9 wersach, 1.GR./320./EX/MARCA/PURA.COL./1766./F.S./R.POL./M.D.L.
Rozkład
tego wariantu w nakładzie badanego rocznika 1766 (oryginały+falsy) = 8%
Szacowany
stopień rzadkości = R2
1766
– 15.a4 – WARIANT 4 - AWERS 2/ REWERS 4
Awers:
ukoronowany monogram królewski „SAR” wpisany w kwadrat
Rewers:
napis w 9 wersach, 1.GR./320./EX/MARCA/PURA.COL./1766./F.S./R.POL./M.D.L.
Rozkład
tego wariantu w nakładzie badanego rocznika 1766 (oryginały+falsy) = 27%
Szacowany
stopień rzadkości = R1
1767
– 15.b3 – WARIANT5 - AWERS 1/ REWERS 5
Awers:
ukoronowany monogram królewski „SAR” wpisany w kwadrat
Rewers:
napis w 9 wersach, 1.GR./320./EX/MARCA/PURA.COL./1767./F.S./R.POL./M.D.L.
Rozkład
tego wariantu w nakładzie badanego rocznika 1767 (oryginały+falsy) = 19%
Szacowany
stopień rzadkości = R
Uwaga: w katalogu
„Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” błędnie opisana, jako oryginał.
1768
– 15.c3? – WARIANT6 - AWERS 1/ REWERS 6
Awers:
ukoronowany monogram królewski „SAR” wpisany w kwadrat
Rewers:
napis w 9 wersach, 1.GR./320./EX/MARCA/PURA.COL./1768./F.S./R.POL/M.D.L.
Rozkład
tego wariantu w nakładzie badanego rocznika 1768 (oryginały+falsy) = 5%
Szacowany
stopień rzadkości = R3
1768
– 15.c4? – WARIANT 7 - AWERS 1/ REWERS 6
Awers:
ukoronowany monogram królewski „SAR” wpisany w kwadrat
Rewers:
napis w 9 wersach, 1.GR./320./EX/MARCA/PURA COL./1768./F.S./R.POL./M.D.L.
Rozkład
tego wariantu w nakładzie badanego rocznika 1768 (oryginały+falsy) = 5%
Szacowany
stopień rzadkości = R3
Podsumowując powyższy mini-katalog prusaków, wypada
powiedzieć, że na 7 opisanych przez mnie wariantów aż 5 monet zostało
pokazanych w najnowszym katalogu, niestety dwie z nich zostały uznane za
oryginały. Opisu wariantów z roku 1768 nigdzie nie spotkałem więc uznaje że mój
artykuł jest pierwszy.
Chociaż już powoli zmierzam do zakończenia, to
jednak już teraz ogłaszam, że nie jest to ostatni wpis o fałszerstwach monet
SAP. Do zbadania i opisania jest jeszcze
wiele zagadnień. Takich jak na przykład zagadka a właściwie cały rebus dla
uważnie czytających i oglądających mój dzisiejszy wpis. Czy aby coś Wam drodzy badacze
AWERS 2 nie przypomina? Popatrzcie na srebrniki z 1766 i być może sami do tego
dojdziecie. J
Jeśli autorzy katalogu Parchimowicz/Brzeziński rzeczywiście mieli dostęp do
danych niemieckich badaczy i rzeczywiście właściwie określili fałszywe warianty
srebrnika, np. ten 15.a2, to analizując tę monetę (i inne do niej podobne) już
teraz mogę pokusić się o stwierdzenie, że szykuje się prawdziwa numizmatyczna
sensacja. A, że mamy zimę - to niech to będzie na przykład lawina. Lawina,
która jeśli zejdzie (na razie jest tylko zagrożenie lawinowe J
) to możliwe, że zmiecie to co jest teraz i na nowo ukształtuje nam krajobraz.
Tu też wyjaśnił się tytuł dzisiejszego wpisu J. Jak by nie
było, dla mnie oznacza to temat na kolejny wpis dotyczący srebrników. Z
pewnością jednak potrzebuje więcej informacji, danych i czasu żeby „TO” wszystko
ładnie zweryfikować. Będę musiał tu albo odszczekać połowę dzisiejszych ustaleń
(ach ten AWERS 2) i zarzucić spory błąd twórcom katalogu oraz niekompetencje
ich źródłom, lub dodam kolejny element do tej układanki. Na dziś tylko tyle,
trochę mówię zagadkami ale tak to już jest, że czasem milczenie jest złotem… Mogę się uśmiechać milcząc J
Jak widać fałszerstwa okazują się dla mnie płodnym i
wdzięcznym tematem o praktycznie niewyczerpanych możliwościach. Kolejnym
aspektem są pruskie podróbki monet miedzianych SAP. Wiem z kontaktów z
czytelnikami i innymi amatorami czasów SAP, że te miedziaki są bardzo
popularne, występujące w wielu zbiorach i oczekiwana jest praktycznie użyteczna
wiedza o pruskiej działalności i na obszarze. Mam na ten temat już w miarę
ugruntowana wiedzę i może wyjątkowo pokuszę się o artykuł na ten temat. Znając
ogromna skale pruskich fałszerstw monet miedzianych SAP już zaznaczam, że być
może nie zmieszczę się w jednym artykule i trojaki będę musiał oddzielić od
groszy. Czyli szykują się dodatkowe dwa. Ale to nie wszystko. Nie tylko Prusy
fałszowały srebrne monety Stanisława Augusta Poniatowskiego. Falsy powstawały tez
w innych „bezimiennych” warsztatach fałszerskich i ten temat także zamierzam lepiej
zbadać i opisać. Dysponuje już nawet sporym materiałem fałszywych monet, które
czekają na klasyfikacje i bliższe poznanie. Zatem szykuje się dalszy ciąg
cyklu. Na koniec planuje artykuł o fałszywych kontramarkach umieszczanych na
sreberkach ostatniego króla. Zaobserwowałem taki proceder, który ma na celu zwiększenie
cen „zmęczonych” monet SAP, bo przecież ciekawa kontramarka podnosi wartość
historyczną, co często przekłada się na wartość monety uzyskana w handlu. Warto
ten temat dotknąć, więc szykuje się jeszcze kolejny artykuł.
Podsumowując dziś zostawiam czytelników z pełnymi
danymi o srebrnikach i zajawka moich kolejnych analiz, które jak Bóg da - ukażą
się na blogu i stworzą w miarę pełny cykl na temat fałszowania monet ostatniego
króla. Ile w efekcie będzie tych artykułów na dziś nie podejmuje się
spekulować. Będzie tyle ile trzeba J.Dziękuję, za
doczytanie do tego momentu i proszę o komentarze pod tekstem lub mailem.
We
wpisie wykorzystałem zdjęcia z archiwów Warszawskiego Centrum Numizmatyczneg,
Antykwariatu Numizmatycznego Michał Niemczyk, z portalu dobroni.pl LINK oraz
wyszukane przez gogle grafika. Użyłem również informacji zawartych w
zeszłorocznym katalogu „Monety Stanisława Augusta Poniatowskiego” autorstwa
Janusza Parchimowicza i Mariusza Brzezińskiego oraz danych uzyskanych z badań
Rafała Janke.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz